Na życiu Aliny Szapocznikow odcisnęło się wiele tragicznych wydarzeń. Mając dwanaście lat straciła ojca. Dorastała w gettach i obozach koncentracyjnych. W 1949 roku niemal umarła na gruźlicę. W 1969 roku stwierdzono u niej raka, który zabił ją cztery lata później. Pokusa, by postrzegać jej twórczość jako bezpośrednią refleksję nad tymi tragediami, może być silna. Wśród rzeźb Szapocznikow jest wiele fragmentów ciała, ust, nóg, popiersi odciśniętych w poliestrze. Łatwo o to, by interpretację tej twórczości zastąpiła mitologizacja.
Alina Szapocznikow nigdy nie chciała mówić o swej wczesnej młodości: „Nieszczęścia wojny... To się nie liczy", powiedziała w wywiadzie, „Nie opowiadam o tym publicznie. Często wstydzę się, że należę do tej samej ludzkiej rasy, co ci, którzy wymyślili obozy. Dlatego nie rozmawiam na ten temat"2. Jej pobyt w Pradze był nie mniej ważny w kształtowaniu się jej przyszłego rozwoju artystycznego niż czasy wojny. W liście do Ryszarda Stanisławskiego z grudnia 1949 roku napisała: „Praktycznie wychowałam się tam [w Pradze] i stamtąd czerpię to, co jest najcenniejsze dla mojej przyszłej pracy"3.
Bardzo trudno jest odtworzyć życie Aliny Szapocznikow w latach 1940-47. Mój tekst stanowi próbę podsumowania tego, co już wiemy i dodania informacji, które znaleźć można w dostępnych od niedawna listach oraz w czeskich archiwach4. Ma on charakter czysto biograficzny. Na temat twórczości Szapocznikow z tamtych lat mamy jedynie fragmentaryczne dane - nie ma w nich mowy o powstawaniu wyjątkowych dzieł, ale informacje biograficzne mają wielką wartość jako świadectwo. To w Pradze Szapocznikow ukształtowała swoją tożsamość artystyczną. W Pradze stała się rzeźbiarką i artystką, która będzie wyrażać się poprzez przedstawienie figury ludzkiej.
II
Co wiemy o losach Szapocznikow w latach wojny, na co mamy dowody? Od lutego 1940 roku Alina Szapocznikow była zamknięta w getcie pabianickim razem ze swoją matką, Rywką i bratem Mirosławem. Po likwidacji getta w Pabianicach w maju 1942 wszyscy troje trafili do getta łódzkiego. Zarejestrowano ich tam 28 maja 1942 roku pod adresem Hohenstrasse 245. Kamienica stała tuż przy „normalnej" ulicy przecinającej getto, zaraz obok jednego z trzech drewnianych mostów, którymi Żydzi mogli przechodzić z jednej części getta do drugiej. Getto łódzkie miało wyjątkowy charakter - we wrześniu 1942 roku wstrzymano transporty do obozów zagłady i getto stało się obozem pracy o strategicznym znaczeniu dla Niemców. Rywka Szapocznikow pracowała jako lekarka, Alina pomagała jej w pracy.
Dorastanie w obozach to doświadczenie, o których mało kto był w stanie mówić. Rita Hilton, koleżanka Aliny ze szkoły podstawowej, wspomina, że starały się żyć jak ich rówieśnice. W getcie obudziła się seksualność 15-letniej Aliny6, ale nic nie wiadomo o jej zainteresowaniach sztuką. Alina pozostała wraz z matką w Łodzi aż do ewakuacji getta w sierpniu 1944. Potem trafiły do Auschwitz. Pod koniec września 1944 Hilton i Szapocznikow spotkały się w Bergen-Belsen. Hilton wspomina, że pod koniec 1944 roku Alina oraz jej matka zostały stamtąd odesłane, ponoć wskutek konfliktu, który Rywka wywołała w obozowym lazarecie. Za karę umieszczono je w transporcie do Terezina. Ta informacja wydaje się błędna: w archiwum getta w Terezinie nie ma żadnych śladów pobytu tam żadnej z nich7.
Tak naprawdę nie wiemy, co działo się z Aliną Szapocznikow między końcem roku 1944 a latem 1945 roku. Najprawdopodobniej była więziona w obozie koncentracyjnym gdzieś w pobliżu Protektoratu Czech i Moraw. W maju 1945 roku dotarła do Pragi wraz z transportem więźniów. Dlaczego po wyzwoleniu wybrała Pragę, a nie powrót do Polski? Była przekonana, że ocalała jako jedyna z rodziny, być może uważała też, że Praga, która stosunkowo mało ucierpiała w czasie wojny, da jej szansę na rozpoczęcie nowego życia. Miasto, w którym wcześniej nigdy nie była, miało urok miejsca w żaden sposób niezwiązanego z jej się z dawnym życiem. Czeski pisarz, Josef Škvorecký, pisze w książce Menora o atrakcyjności Pragi w oczach dziewczyny, która przeszła obóz koncentracyjny: „Uciekłam przed kwarantanną. Przeszłam tyfus w 1944 roku i nie chciałam tam zostać ani jednego dnia dłużej [...]. Nie chciałam tam dłużej być, chciałam wrócić do miasta. Chciałam się zatracić w mieście Aryjczyków, wśród Aryjczyków. Chciała iść do kina, chciała mieć nową sukienkę, ale najbardziej chciała znów spać w miękkim łóżku, w białej pościeli, w ramionach kogoś, kto wie, że prawdopodobnie nie powieszą go następnego dnia"8.
Nie jest wykluczone - biorąc pod uwagę pewne przesłanki i równoległość ich biografii - że ostatnie dni wojny Szapocznikow spędziła w towarzystwie swojej przyjaciółki, Sonii Bullaty (1923-2000). Bullaty pochodziła z żydowskiej rodziny z Pragi i mogła spotkać Alinę w getcie w Łodzi. Po ewakuacji łódzkiego getta Bullaty przeszła przez obozy w Auschwitz i Gross-Rosen. Pod koniec wojny udało jej się uciec z marszu śmierci9. Po powrocie do Pragi Bullaty dowiedziała się, że przeżyła jako jedyna z rodziny. Zaopiekował się nią uznany fotograf, Józef Sudek (1896-1976) - Bullaty została jego asystentką. W 1947 roku wyjechała do Stanów Zjednoczonych, gdzie także stała się znaną fotografką.
Podobnie ojcowską, opiekuńczą rolę w powojennym życiu Aliny Szapocznikow odegrali pięćdziesięciokilkuletni artyści Bedřich Stefan i Josef Wagner i niemalże siedemdziesięcioletni rzeźbiarz Otokar Velinský. Stefan, Wagner, Sudek i Velinský dobrze się znali i trudno dziś stwierdzić, którego z nich Szapocznikow poznała najpierw; wszyscy starali się pomóc wojennej sierocie. Szapocznikow chciała pozostać w Pradze. Ubiegając się w urzędach o prawo stałego pobytu twierdziła, że pochodzi z Czeskiego Cieszyna. Nie wiemy z kim jeszcze kontaktowała się w tym przełomowym okresie10, ale jesienią 1945 roku zaczęła studiować rzeźbę na Akademii Sztuk Stosowanych11.
III
Po wojnie Szkoła Sztuk Stosowanych cieszyła się ogromnym zainteresowaniem studentów i uzyskała status Akademii. W spisie studentów z września 1945 nie ma nazwiska Szapocznikow, ale 25 października 1945 roku występuje już jako studentka w pracowni rzeźby Wagnera. Były kolega, Olbram Zubek, przypomina sobie egzamin wstępny Aliny - wyrzeźbiła głowę, ale zbyt rzadka glina rozpadła się, zanim komisja mogła ocenić jej pracę. Mimo to profesor Wagner postanowił przyjąć ją na studia12. Wspomniana lista studentów podaje również ich adresy. Pierwszy znany praski adres Szapocznikow to Janovského 23, z adnotacją „u pana Önza". To nazwisko jest jednak kilkakrotnie przepisywane i trudno je zidentyfikować.
Koleżanka Věra Janoušková przypomina sobie pierwsze miesiące studiów „Żydóweczki z obozu": „Alina przyjechała prosto z Auschwitz. Bardzo jej współczuliśmy i zaczęliśmy się nią opiekować z racji tego, co przeżyła. Dawaliśmy jej ubrania, bo żadnych nie miała. Wszystko przyjmowała. Była bardzo żywiołowa, nazywaliśmy ją „Torpeda". [...] Szybko nauczyła się czeskiego i mówiła bez akcentu. W tym czasie Czerwony Krzyż pomógł jej odnaleźć matkę w Łodzi"13. Przez kilka powojennych miesięcy Alina żyła w przekonaniu, że nikt z jej bliskich nie przeżył wojny. To matka znalazła ją w Pradze. Alina była zaskoczona. Wśród nielicznych dokumentów z pobytu Aliny Szapocznikow w Pradze znajdziemy wnioski o wyjazd do Polski. Archiwum Narodowe w Pradze zawiera list wydany przez Gminę Żydowską 13 grudnia 1945 roku, w którym czytamy, że Alena Szapocznikova z Czeskiego Cieszyna, repatriowana z Buchenwaldu, chce pojechać do Łodzi, by dowiedzieć się o losy bliskich. Ten dokument, razem ze wzmianką o Buchenwaldzie, jest podpisany przez Szapocznikow. To kolejny przykład jej niechęci do wyjaśniania szczegółów swoich wojennych losów. Pod koniec 1945 otrzymała pozwolenie na wyjazd do Polski, które udawało jej się przez kilka miesięcy kilkakrotnie przedłużać.
Czechosłowackiego obywatelstwa nie otrzymywała aż do 6 marca 1947.
Powrót Aliny z jej pierwszej powojennej podróży do Polski utkwił w pamięci Věry Janouškovej: „Wyciągnęła zza stanika garść banknotów i powiedziała: Dziewczyny, jedziemy na plażę!"14. Zimą 1946 roku Janoušková pojechała do Polski wraz z koleżanką, Drahą Št'ovičkovą. Była to pierwsza rocznica śmierci brata Aliny, Mirosława15. Uroczystości żałobne zrobiły ogromne wrażenie na gościach z Pragi. W Polsce zobaczyli Alinę inną niż tę, którą znali. „Matka Aliny - dziecka obozów, które było skromne, proste, bezbronne - chciała wrócić do życia sprzed wojny. Dawała jej piękne sukienki, stroiła ją. Zobaczyliśmy inną Alinę inną niż ta, do której przywykliśmy. Nagle stała się córką bogatej mieszczańskiej rodziny"16.
Inny kolega, Miloslav Chlupáč, przypomina praskie lata Szapocznikow: „Po zakończeniu wojny w 1945 roku przyjechała do Pragi jako młoda dziewczyna prosto z obozu i tu, wśród artystów, znalazła pierwszych przyjaciół. Zaliczali się do nich rzeźbiarz Bedřich Stefan oraz doświadczony kamieniarz i rzeźbiarz, Otokar Velinsky. [...] Zaczęła pracować z kamieniarzami i rzeźbiarzami w pracowni Velinskiego17. [...] Alina przeniosła się do Akademii Sztuk Stosowanych z pracowni Velinskiego." Ale czy odbyło się to w tej właśnie kolejności?
Pracownia kamieniarska Otokara Velinskiego realizowała projekty kliku pokoleń czeskich rzeźbiarzy. W archiwum Galerii Narodowej w Pradze po pracowni pozostały wyłącznie księgi rachunkowe. Aż do sierpnia 1946 nie natrafiamy tam na nazwisko Szapocznikow. Potem - do listopada 1946 - jest na liście płac18, a po przerwie znów raz - w czerwcu 1947. Śledząc przydziały pracy widzimy, że Szapocznikow nigdy nie robiła żadnej rzeźby samodzielnie, zawsze współpracowała z innymi19. Relacja między nią a Velinskim nie ograniczała się chyba wyłącznie do spraw księgowych. Być może znali się jeszcze przed pierwszą wypłatą z w sierpnia 1946. Postać z powieści Jana Drdy Żywa woda (napisanej w 1941) wzorowana jest na Velinskim. W książce rzeźbiarz Otokar Křemela przygarnia porzuconego chłopca i uczy go rzeźbiarstwa. Jeżeli Velimski w 1945 roku podobnie potraktował Alinę Szapocznikow, to wypełnił po prostu swój literacki wizerunek. A może to ktoś, kto znał powieść Drdy i znał Velinkiego wpadł na pomysł, żeby pomóc utalentowanej sierocie? Wśród współpracowników Velinskiego latem 1945 roku są przyszli koledzy Szapocznikow z Akademii: Zdeněk Palcr i Olbram Zoubek. Ten drugi twierdzi, że po raz pierwszy spotkał Szapocznikow w szkole, a nie w pracowni Velinskiego.
Na pewno najważniejsze dla przyszłości artystycznej Szapocznikow były jej studia na Akademii Sztuk Stosowanych. Pracownia Wagnera gromadziła talenty. Sam Wagner, choć cieszył się szacunkiem studentów, nie przeciążał się pracą pedagoga, przynajmniej nie we wspomnieniu Chlupáča: „Wagner przychodził regularnie do studia. Niewiele mówił, nie wtrącał się do naszej pracy. Zadawał za to pytania i chciał żebyśmy sami szukali odpowiedzi, więc ostatecznie sami ustalaliśmy koncepcje zarówno pod względem formy, jak i treści - były to luźne wariacje na temat, który zaproponował profesor. [...] Prace dyplomowe były wydarzeniami. Nigdy nie chodziło o wykonanie jakiegoś zadania, ale o próbę połączenia tego, co najbardziej nam się podoba w rzeźbie, literaturze, filmie oraz myśli"20. Niektórzy pamiętają, że studenci odkrywali na nowo historię sztuki współczesnej. Dla niektórych najważniejsze były zainteresowania surrealizmem oraz modnym wówczas egzystencjalizmem. Dla wielu studentów rzeźby inspiracją był kubizm21. Mimo postępowego charakteru Akademii Sztuk Stosowanych, kładziono nacisk na wartości klasyczne. I mimo, że Josef Wagner oraz Bedřich Stefan, nauczyciele na Akademii, stosowali awangardowe podejście do rzeźby w latach międzywojennych, to już pod koniec lat 30. wrócili do tradycyjnego rzeźbiarstwa.
Trzeba też koniecznie powiedzieć o marksizmie jako jednym z nurtów, które wpływały na ówczesnych studentów. Marksizm zdawał się logiczną odpowiedzią na polityczne i gospodarcze kryzysy przeszłości. Wyrazem lewicowych przekonań Akademii Sztuk Stosowanych była parada karnawałowa studentów 4 marca 1946 roku. Odbyła się pod hasłem „Bohema nie żyje", co wskazywać miało na odrzucenie indywidualizmu charakterystycznego dla awangardy i skłonność do kolektywistycznych i socjalistycznych ideałów. Tego samego dnia Winston Churchill wygłosił słynne przemówienie, w którym po raz pierwszy padł termin „żelazna kurtyna". Mimo, że w literaturze czytamy, że Szapocznikow wstąpiła do Czechosłowackiej Partii Komunistycznej, nie ma śladu po tym w archiwum partyjnym.
Latem 1946 roku Szapocznikow oraz Olbram Zoubek byli na pracach społecznych w rodzinnym gospodarstwie kolegi, Tomaša Faltysa. Jako wyraz sympatii Alina dała wtedy Zoubkowi rzeźbę przedstawiającą leżącą dziewczynę.
Oceny z egzaminów wskazują, że Szapocznikow należała do wybijających się studentów22 . Wiele jej prac zapisało się w pamięci kolegów. „Alena Szapocznikova zrobiła relief twarzy z różą w ustach. Była oczarowana przez głowę Gutfreunda z tym samym motywem"23. Trzeba dodać, że Dziewczyna z różą Gutfreunda (1924) rzeczywiście trzyma kwiat w ustach, zaś w reliefie Szapocznikow dziewczyna trzyma różę w dłoni. Podobny motyw znajdujemy na pomniku Stefana, upamiętniającym niemiecką rzeź we wsi Lidice. Może też być on zapowiedzią rzeźb Szapocznikow z jej pierwszego paryskiego okresu. Na pewno kolorowo malowane gipsowe rzeźby Gutfreunda inspirowały rzeźbiarskie portrety Szapocznikow z lat 50.
W literaturze powtarza się informacja, że Szapocznikow brała w Pradze udział w pracach konserwatorskich. Wspomina się o tym, że wpłynęły na nią barokowe rzeźby Brauna z Kuks, które miał konserwować Bedřich Stefan24. Stefan jednak nie pracował jako konserwator, a na pewno nie konserwował rzeźb Brauna. Związki z Kuks i z pracami Brauna miał natomiast Joseph Wagner, który zajmował się nimi przed wojną. Po wojnie powstał spór o własność Kuksu i nie prowadzono tam prac konserwatorskich. Wagner zabrał tam swoich studentów tylko raz - na dwudniową wyprawę w 1947 roku. Wszyscy, którzy brali udział w tym objeździe pamiętają go dobrze. Celem nie było prowadzenie prac konserwatorskich, a tylko zapoznanie się z twórczością Brauna25.
Ostania wzmianka w archiwach Akademii Sztuk Stosowanych o pobycie Szapocznikow w szkole znajduje się w protokole posiedzenia rady naukowej z 16 lutego 1948 roku: „Szapocznikow pozwolono na podjęcie studiów w Paryżu". W rzeczywistości mieszkała już tam od dwóch i pół miesiąca. Okoliczności wyjazdu Szapocznikow do Paryża w listopadzie 1947 roku nie są jasne, ale nie było to w ramach oficjalnej wymiany studenckiej.
IV
W Pradze najważniejsze relacje osobiste łączyły Szapocznikow z Bedřichem Stefanem (1896-1982) oraz ze Zdenkiem Palcem (1927-1996) - związała się z 30 lat od siebie starszym rzeźbiarzem oraz ze swoim kolegą z Akademii. Stefan zakochał się w Szapocznikow w pełni świadom destrukcyjności takiego związku. Ożenił się z rzeźbiarką Haną Wichterlovą w 1942 roku, a w październiku 1946 roku zaczął wykładać w szkole, gdzie studiowała Szapocznikow. Stefan nie ukrywał swojego romansu26. Na liście studentów Akademii Sztuk Stosowanych w roku 1946/47 oraz we wnioskach paszportowych jako adres Szpocznikow podano adres Bedřicha Stefana: Dykova 15 w dzielnicy Vinohrady. Czasami podawała inny adres: Dělostřelecká 42. O poważnym podejściu do tego związku świadczy fakt, że Alina przedstawiła Stefana swojej matce - miało to miejsce latem 1947 roku w Polsce27. Swego romansu ze Stefanem nie chciała też ukrywać przed przyjaciółmi28. Stefan i Palcr wiedzieli o sobie, wiele lat później Palcr nadal nie odzywał się do Stefana. Dzięki korespondencji wiemy, że obu rywalom udało się utrzymać przyjaźń z Szapocznikow przez resztę życia. Dla Palcra Szapocznikow była niespełnioną miłością życia. Dowodem jest gipsowa rzeźba Kochankowie z 1947 roku - postaci są podobne do niego i Aliny. Palcr interesował się rzeźbą wykraczającą poza klasyczny kanon. Interesowała go groteska, ale przede wszystkim kubistyczna analiza form przestrzennych. Od lat studenckich zaskakiwał swoimi umiejętności krytycznymi, które zresztą były największą przeszkodą dla jego twórczej realizacji. Był maniakalnie samokrytyczny. W archiwum Szapocznikow zachował się list napisany przez Palcra po jego przełomowej wystawie w 1970 roku. Zwierza się w nim ze swej artystycznej niepewności, pogłębionej - paradoksalnie - przez tę wystawę.
Bedřich Stefan był doświadczonym rzeźbiarzem odnoszącym sukcesy. Szapocznikow na pewno wiele skorzystała z jego znajomości rzemiosła. Nie bez znaczenia było też to, że Stefan wprowadził swoją dziewczynę w towarzystwo najważniejszych czeskich artystów i intelektualistów swego pokolenia. Dzięki niemu poznała między innymi poetę Vladimíra Holana, malarza Františka Tichego i Aléna Diviša. Alina Szapocznikow opuściła Akademię Sztuk Stosowanych w listopadzie 1947 roku; zaczynały się właśnie represje polityczne. Trzeba zaznaczyć, że żadna z osób, które znały wyjątkową sytuację osobistą Aliny Szapocznikow nie użyła swojej wiedzy przeciwko osobom dramatu.
Po wyjeździe ukochanej Bedřich Stefan był zrozpaczony. W 1948 roku odmówiono mu zgody na wyjazd do Polski, nie pomogła nawet interwencja rektora Akademii Sztuk Stosowanych. Stefan zamierzał rzekomo „zapoznać się z polską sztuką ludową", ale możemy założyć, że prawdziwym powodem było pragnienie, by zobaczyć się z Szapocznikow. Nie spotkali się aż do jesieni 1948 roku. Znów pomogła szkoła, wysyłając Stefana do Paryża - był tam od 29 września do 7 listopada 1948. Pozostała romantyczna legenda tej podróży. Stefan uszył sobie przed nią skórzane buty i walizkę i wyruszył, by w Paryżu odnaleźć swą miłość, zaproponować jej wspólne życie i przekonać do powrotu29. Został jednak odtrącony i wrócił do domu.
Alina Szapocznikow utrzymywała głęboki, bliski związek ze Stefanem. W styczniu 1949 napisała do swojego partnera, Ryszarda Stanisławskiego: „Matka zaprosiła Bedřicha do siebie, żeby przynajmniej najadł się do syta przez tydzień. Wątpię, żeby mu dali paszport, ale bardzo bym chciała przynajmniej częściowo spłacić dług, który mam wobec niego"30.
Dramatu miłości i rozstania nie da się właściwie wyczytać z czternastu zachowanych listów Stefana do Aliny z lat 1949-68. Intymniejszą relację widać w liście z 13 grudnia 1951 roku: „Kilkakrotnie chciałem Cię spytać o coś, co mi napisałaś: że nie mogłabyś mieszkać tu, w Pradze. Chciałbym poznać powód. Zrozum mnie. Nie chodzi o to, że chcę, żebyś tu była, ale nadal prześladuje mnie pytanie: dlaczego". Niedatowany list z czasów pierwszego paryskiego pobytu Szapocznikow jest zupełnie nietypowy dla nieśmiałego Stefana: „Wyobrażam sobie, jak bardzo cieszy Cię komfort", pisze Stefan, „Chciałbym umyć Ci plecy, chciałbym patrzeć, jak bierzesz kapiel". Ale te listy nie są erotykami. Stefan pisze o wydarzeniach w Pradze i w szkole, opisuje swoją twórczość. Wspiera Szapocznikow w jej próbach rzeźbiarskich. W 1952 roku nawet umówili się na spotkanie w Tatrach - mieli spotkać się na górskim szczycie i spędzić trochę czasu w Zakopanem. Nic z tego nie wyszło - Stefan nie miał pozwolenia na przekroczenie granicy i Szapocznikow czekała na próżno.
Łatwo byłoby podsumować praskie lata Szapocznikow w ten sposób: w urzędach kłamała na temat miejsca swego urodzenia, świadomie unikała mówienia o obozowych przeżyciach, sypiała równocześnie z dwoma mężczyznami, a przy pierwszej okazji z Pragi uciekła. Czy mamy ją uznać za łgarza lub osobę lekkomyślną? Przede wszystkim była ocaleńcem z Holokaustu i różne jej zachowania można uznać za nawroty wojennych odruchów. To tu mają swoje źródła spontaniczność, czy nawet - jak widzieli to jej prascy przyjaciele - bezwstyd, z jakim przyjmowała wszystko, co powojenny świat jej oferował.
Powojenna Czechosłowacja była dla niej tylko jednym z miejsc, w których próbowała żyć i pracować. Z czasem, z oddali, zaczęła ją postrzegać jako kraj zniszczony przez komunistyczny reżim. Korespondencja pomiędzy Stefanem a Szapocznikow w końcu wygasła, zwłaszcza Stefan pisał coraz mniej. Szapocznikow mimo to wysyłała mu zdjęcia i katalogi swoich prac oraz życzenia urodzinowe. Ponawiała zaproszenia do Francji, przekonała nawet krytyka Pierre'a Restany'ego, by wysłał mu zaproszenie. Ale Stefan odkładał podróż i ostatecznie nigdy nie przyjechał. Późniejsze prace Szapocznikow, w których zaczęła stosować odlewy i syntetyczne materiały, były dla niego zaskoczeniem, ale nigdy ich nie krytykował. Przeżył ją o niemal dziesięć lat.