Teksty

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.

Artyści wrogami wszystkich dzieci

"Publiczna przestrzeń dla sztuki?" została wydana w 2003 r. i ukazała się najwyraźniej po to, by "odpowiednie dać rzeczy słowo". Jej pojawienie się w księgarniach zbiegło się szczęśliwie w czasie z ważnymi - za chwilę będzie można powiedzieć historycznymi - działaniami w polskiej przestrzeni publicznej.

Sztuka jest rodzajem polityki prowadzonej innymi środkami. Rzecz o Stevenie Kurtz'u i Critical Art Ensemble

Myślę, iż sentencja zawarta w tytule, a stanowiąca parafrazę słynnej definicji Clausewitza dotyczącej wojny, bardzo trafnie charakteryzuje działalność lokującą się na styku sztuki, biotechnologii, filozofii i aktywności politycznej prowadzoną przez Stevena Kurtz'a i formację Critical Art Ensemble, której jest członkiem. Polityczny aspekt działalności grupy uległ ostatnio dość znaczącej intensyfikacji za sprawą absurdalnego oskarżenia Kurtz'a (przez amerykańskie władze federalne) o bioterroryzm i kradzież materiału biologicznego chronionego copyright. Realna groźba osadzenia artysty w więzieniu dla wielu obserwatorów jest sygnałem, iż amerykańskie "wojny kulturowe" wchodzą w nowe, znacznie bardziej złożone i dramatyczne, stadium.

Terytoria polo-mena

Kilka uwag na marginesie wystawy sztuki polskiej w Paryżu ("Z mojego okna. Artyści i ich terytoria")

"Z mojego okna. Artyści i ich terytoria" to największa wystawa sztuki polskiej w Paryżu, w prestiżowej sali Ecole Nationale Supérieure des Beaux Arts, prezentowana na zakończenie Sezonu Polskiego we Francji w lutym 2005 roku. I jest to zarazem przysłowiowy "Świat bez kobiet", jak opisywała polski postkomunistyczny patriarchat Agnieszka Graff. Tym razem stało się tak na życzenie francuskich kuratorek Nathalie Boutin i Solene Guillier z GB Agency - przynajmniej tak twierdzi Łukasz Gorczyca z Galerii Raster, 1/3 polskiego teamu.

Wybór artystów okazał się bardzo konsekwentny.

Niedzielny spacerek

Wszyscy mówią dziś o Althamerze. Spacery po Bródnie, jakie mieli okazję odbywać z nim szczęśliwi wybrańcy obrosły już legendą. Obciachowe i przygnębiające osiedle "jednostek mieszkalnych" stawało się za jego sprawą nieco egzotycznym, choć paradoksalnie bardzo swojskim miejscem osobistej ekspresji mieszkańców. Kolorowe śmietniki, doniczkowe ogródki na klatkach schodowych, zagracone balkony nabierały bajkowego charakteru, gdy tylko za sprawą artysty skupiało się na nich trochę więcej uwagi.

Idea zaczęła już się rozwijać. Sam ostatnio miałem okazję spacerować o bardzo niezwykłej porze w bardzo niezwykłym, choć paradoksalnie bliskim warszawiakom miejscu.

Szaliki w górze

"Tak. Jestem z nimi. Chcę być taki jak oni!" - woła do dziennikarki kot w grubych okularach pozujący na inteligenta. W wyciągniętych nad sobą dłoniach trzyma szalik kibica z napisem "intelektualiści". Za nim stoi tłum jego klonów. To jeden z komiksów Stefana Zacharczuka, które publikowane są przez niego dość regularnie na stronie www.pvek.blog.pl.

"Najstarsza polska drużyna na polu sztuki" - informuje napis umieszczony obok loga galerii ZPAP na szaliku autorstwa Bartka Gawła. Inne polskie galerie również mają "swoje" szaliki (także CSW).

"Kis mi misiu" czyli o obrazach i obrazkach Basi Bańdy

"Była sobie dziewczynka, która tyle jadła, że zjadł ją wilk" - żeby zobaczyć ten napis umieszczony na górnej krawędzi blejtramu, trzeba się najpierw domyślić, jakie jest przeznaczenie obrazka Basi Bańdy. Owinięty zielonym materiałem w różyczki, spięty klamrą z czerwonej włóczki musi zostać odsłonięty, odpakowany. Gdy dostrzegamy guzik, sięgamy, by go odpiąć. Tak samo jak ciastko z napisem "zjedz mnie" nie stanowi to trudnej zagadki. Ale dosyć nieoczekiwanie angażuje nas w bezpośredni, dotykowy kontakt. Po rozpięciu czerwona klamra opada w dół, przyjmując dwuznaczny, podłużny kształt. Na białym tle siedzi wyhaftowany czarny wilk, ma różowe oko, różowy pysk i różową plamkę na fallusie.

Szybkie wyszukiwanie

Tania sztuka, czy tanie sztuczki

Sztuka na sztuki - już od dwóch złotych! Teraz Święty Mikołaj może nazbierać cały worek pełnowartościowej, autentycznej i fenomenalnej sztuki. To nie to, co Łódź Kaliska, która na plakacie wydanym właśnie przy okazji swojej wystawy w Małej Galerii proponuje artystyczne przedmioty po niewyobrażalnie ogromnych cenach. Tutaj nie ma szeregu dziewiątek na metkach cenowych. Niech się schowa Cattelan ze swoją instalacją za trzy miliony USD. Na Targach Taniej Sztuki w Rastrze można kupić dzieła znanych artystów już za dwa złote.

Otrząśnijmy się jednak z euforii i zastanówmy: tania sztuka, czy tanie sztuczki? Trudno odgadnąć.

Pop{kontr}kultura

Warszawska, komercyjna galeria handlująca przede wszystkim (choć należy dodać, że z wyjątkami) łatwo schodzącym malarskim towarem - to jedno. Drobna, prywatna, słabo wypromowana autorska galeryjka, w całości opierająca się na ogromnych pokładach entuzjazmu jej kuratorki - to drugie. Jeszcze dwa miesiące temu przez myśl by mi nie przeszło, że te dwa światy o przeciwstawnych wektorach są w stanie się połączyć. A jednak.

A oto fakty: ponad rok temu, na podwórku za bramą ulicy Chmielnej powstało artystyczne ZOO.

Ogrodniczki, szwaczki, tniaczki i księżniczki...

Ostatnio w bardzo dobrym towarzystwie usłyszałam, że polska sztuka kobieca została zdominowana przez "ogrodniczki", "szwaczki", "praczki"... Niby picie piwa, pomyślałam, a cały czas odbywa się ogromna kulturowa praca segregacji płciowej w obszarach działalności tak zwanej wyższej - literackiej czy artystycznej. Niby sztuka nie ma płci, ale w jej odbiorze często napotykamy nieuświadomione stereotypy płciowe. Ciekawe, czy w "prawdziwej" artystycznej ekspresji powinni dominować "malarze", "rzeźbiarze", "instalatorzy"?