Gigantyczna wystawa "Projektu Metropolis" łączyła sieć punktów w tkance miejskiej Górnego Śląska. Poszczególnie fragmenty ekspozycji można było1 zobaczyć w Czytelni Sztuki w Gliwicach, w Kopalni Guido w Zabrzu, w Bytomskim Centrum Sztuki Współczesnej Kronika, dawnym budynku Muzeum Śląskiego w Katowicach, a także w... toalecie miejskiej w Tychach. "Metropolis" to kuracja śląskiej melancholii.
Jądro wystawy ulokowano w głównej części kompleksu nowej siedziby Muzeum Śląskiego. Rozmieszczenie przeglądu sztuki zaangażowanej społecznie i politycznie w różnych miastach odczytuję jako zachętę do spacerów flâneura. Odbiorca ma szansę zapoznania się z przestrzenią Śląska, zapuszczenia na peryferia. Tego rodzaju aktywne zwiedzanie odnosi się do organizowanej przez Kronikę w latach 2009-2012 Alternatif Turistik2, przedsięwzięcia, które proponowało odmienny od popularnego model wycieczki - nie all inclusive do Egiptu, gdzie ekspresowo przejeżdża się kolejne przystanki, kompulsywnie fotografując wygłodzone wielbłądy, lecz eksplorowania miejsc pozornie nieatrakcyjnych, czyli zniszczonych budynków przemysłowych hut, cementowni, kopalń, aby grać w turbogolfa.
Także teraz, żeby zobaczyć całą wystawę, odbiorca musiał włożyć sporo wysiłku, choćby w dotarcie 320 metrów pod ziemię (Muzeum Górnictwa Węglowego w kopalni), odnalezienie willi potentata żydowskiego pochodzenia, Oskara Caro (gdzie mieści się Czytelnia Sztuki) oraz dziewiętnastowiecznej kamienicy rodziny Cohnów (CSW Kronika) i ustalenie położenia obiektu w Tychach, którego jedynym opisem były współrzędne w folderze wystawy. Aby odwiedzić każdy z pięciu przystanków, trzeba było pokonać łącznie około 60 km. Dla widza znającego historię regionu wybór lokalizacji wystawy "Projekt Metropolis" nie będzie zaskakujący. Od gwałtownej industrializacji w osiemnastym wieku począwszy, Górny Śląsk funkcjonował jako jeden organizm, składający się z kilkunastu równoważnych, połączonych miejscowości, bez podziału na centrum i obrzeża. Trudno byłoby nakreślić śląski krajobraz, nie tworząc odwołań do tej charakterystycznej i rzadkiej cechy3. Logo "Projektu Metropolis"4 autorstwa Patrycji Orzechowskiej, sieć połączonych ze sobą punktów, przypomina diamentową strukturę węgla kamiennego lub połączenia komunikacyjne między miastami.
Nazwa "Projekt Metropolis" wzbudza zarówno skojarzenia futurystyczne, jak i historyczne. Kiedy Śląsk podzielono po plebiscytach między Rzeczpospolitą i Republikę Weimarską, oba kraje wszczęły symboliczną wojnę architektoniczną. Przygraniczny obszar miał znaczenie reprezentacyjne. Znamienne, że od 1924 roku Niemcy planowali stworzenie nowoczesnej aglomeracji Tripolis5, składającej się z Hindenburga (Zabrza), Bytomia i Gliwic6, z prestiżowym city składającym się z zespołu budynków zaprojektowanych przez Hansa Poelziga. Całość zamierzano połączyć szybką koleją nadziemną, by uniknąć problemów związanych ze szkodami górniczymi. Dojście nazistów do władzy uniemożliwiło zrealizowanie modernistycznych snów o potędze. Po drugiej stronie granicy też intensywnie modernizowano; polskie i niemieckie ośrodki były podporą propagandy związanej z tożsamością narodową i rywalizowały ze sobą. W międzywojniu Katowice okrzyknięto "polskim Chicago", ze względu na liczbę budowanych wysokościowców ze stalowymi konstrukcjami szkieletowymi. W takim zestawieniu Tychy to fragment narracji o powojennej historii regionu i wpływach Dobrych Braci ze Wschodu. Nowe Miasto Tychy, podobnie jak Nowa Huta, było budowane od podstaw jako realizacja socrealistyczna. Mieszkańcy w okresie gierkowskim skarżyli się na brak rozrywek w Tychach, które traktowano jak sypialnię Katowic. Przekształcony w "świątynię sztuki" szalet miejski może być ironicznym i gorzkim komentarzem tej sytuacji - jedynym miejscem kontaktu z kulturą. Ta "Świątynia dumania" i "Muzeum ablucji" - dwie kondygnacje toalety publicznej, a zarazem rzeźba społeczna Aleksandry Wasilkowskiej - zwraca jednak uwagę przede wszystkim na niemiejsce, przestrzeń niczyją, wstydliwą, wypieraną z głównego dyskursu. Tytuły instalacji - wzniosłe, związane z sacrum, obrzędami religijnymi (obmywanie ciała) i "wyższymi" czynnościami umysłowymi (dumanie, filozofowanie) - kontrastuje z prozaiczną i "nieczystą"7 czynnością wydalania. Instalację można interpretować jako wskazanie nieprzystawalności przepisów i życia: archaicznej, nierównościowej segregacji płciowej, umieszczenia męskiej toalety w ciemnym, piwnicznym piekiełku, w którym mężczyźni nękają pracującą w toalecie Panią Marię. "Muzeum ablucji" to postulat stworzenia w podziemnej kondygnacji łaźni dla osób, które przychodzą się tam umyć, m.in. bezdomnych.
"Metropolis" można traktować jako mapę umysłową, sieć zagadnień związanych z Górnym Śląskiem. Jednym z tematów jest kwestia osób wykluczonych. "Muzeum ablucji" rozpatruję w kontekście prac Łukasza Surowca ("Szczęśliwego Nowego Roku 1" i "Szczęśliwego Nowego Roku 4", 2011, 2013), który bez estetyzacji i zbędnego sentymentalizmu pokazuje sytuację bezdomnych i dokonuje prób ich społecznej aktywizacji i uniezależnienia od neoliberalnego systemu, zachęcając do zbudowania własnego domu. Magda Fabiańczyk ("Where I was not") stworzyła odmienną propozycję: współpracy z władzami miasta w celu poprawy życia Romów. Cykliczne spotkania polityków i przedstawicieli Romów miałyby skłonić do zastanowienia się nad przyczynami ich dyskryminacji, realnymi sposobami walki z ubóstwem, bezrobociem i brakiem edukacji tej grupy etnicznej. Zmiany musiałyby być jednak obustronne, nie chodzi o narzucenie polskiego systemu wiedzy, ale m.in. przekształcenie programów szkolnych tak, aby zawierały także wiedzę o Romach, którzy żyją w Polsce od paruset lat. Wiele problemów wynika z błędnych założeń obu grup: dla jednych przedstawiciele mniejszości są "darmozjadami i złodziejami", drudzy traktują m.in. posłanie dzieci do szkoły jako przyczynę zanikania romskich tradycji i wyrzekania się tożsamości. Wizualne efekty pracy są skromne, nie one są bowiem celem działań. Składa się na nie dokumentacja w postaci okrągłego stołu, przy którym spotkali się polityczni decydenci i urzędnicy. Zgodnie z romską tradycją potrawy obiadowe podano na śniadanie.8 Na stole rozłożono obrus wykonany przez Magdę Fabiańczyk. Znajduje się na nim czerwone koło nawiązujące do flagi Romów, ale i flagi Indii, symbolizujące dharma-czakrę, koło prawa i sprawiedliwości, figurę ludzkiego losu i nauczania Buddy. Jest ilustracją indoaryjskiego pochodzenia Romów, mylonych często z obywatelami Rumunii, co pokazuje absolutny brak wiedzy o tej grupie etnicznej.
Podobnie bywa z wiedzą o historii Żydów w regionie, którą tematyzują prace Natalii Romik ("JAD", 2012) oraz Erli S. Haraldsdóttir ("Spoor", 2014), na które część publiczność reaguje odrzuceniem ("lobby żydowskie, znów o Żydach"). Niewiele osób orientuje się, że przed drugą wojną światową Zagłębie Dąbrowskie było trzecim pod względem liczebności Żydów obszarem w Rzeczpospolitej.9 Ślady zacierają się i są wypierane - kuczka przerobiona na gołębnik, bożnica na dom mieszkalny, nieużywany cmentarz zarasta zielenią. Wymienione prace zachęcają do dyskusji o zapominanej i może niechcianej przeszłości.
Bezpośrednim odniesieniem do trwającego trzy lata "Projektu Metropolis" (2012-2015) jest legendarna filmowa antyutopia Fritza Langa o tym samym tytule (1927)10. Niemy międzywojenny film stworzył ikonografię futurystycznego miasta i omawiał istniejące od dziewiętnastego wieku problemy społeczno-ekonomiczne: rozwarstwienie społeczne na klasę pracowników fizycznych (Dłonie) oraz klasę wyższą (Głowę, naukowców, biznesmenów i pracowników umysłowych), bunt robotników, którzy pracują w nieludzkich warunkach pod ziemią. Jak określiła jedna ze współczesnych recenzentek, sytuacja społeczna świata przedstawionego to "koszmar dziewiętnastowiecznego socjalisty"11. W dobie strajku górników na Górnym Śląsku i dyskusji o skutkach transformacji ustrojowej widocznych na terenach przemysłowych, tematyka "Metropolis" Langa jest nadal aktualna. W ramach wystawy czeski Kolektyw P.O.L.E zrealizował film "Sęp", w którym tytułowy ptak jest metaforą neoliberalnego systemu żerującego na społeczeństwie, przedstawionego jako "ogryziony szkielet". "Sęp" to dużych rozmiarów rzeźba zwierzęcia, ustawiona na samochodzie. Auto przejeżdża przez zaniedbaną dzielnicę Bytomia, Bobrek. Księżycowemu krajobrazowi hałd towarzyszą robotnicze familoki, osiedla biedy i bezrobocia. Narrator omawia socjologiczne koncepcje współczesnego rozwarstwienia społecznego i konieczność reform gospodarczych. Prace w kopalni Guido dotyczyły młodych bezrobotnych (Anna Baumgart, "Franciszka Wróbla bunt nie jest pewny") i upadku przemysłu górniczego ("Śnienie" Grzegorza Klamana). Przy okazji oglądania ekspozycji warto było zobaczyć też trasę wystawy stałej w kopalni i zweryfikować swoje wyobrażenia na temat warunków pracy górnika obecnie i dawniej. Opowieści przewodnika o wydobywaniu antracytu w wąskich korytarzach w pozycji leżącej, pył węglowy, który powoduje pylicę lub rozedmę płuc (jeśli stosuje się maski przeciwpyłowe), ogromny hałas maszyn, tąpnięcia i wybuchy gazów - wszystko to kontrastuje z wypowiedziami internautów o "przywilejach górniczych". Na wystawie głównej można zobaczyć prototyp samochodu partyzanckiego hipotetycznej organizacji anarchistycznej czy quasi-terrorystycznej, która mogłaby zaistnieć na Śląsku i zbuntować się przeciw centralnym władzom (Grzegorz Klaman, "Solidarity Guerilla", 2014). Koncepcje poprawy sytuacji w regionie są różne: umiarkowane reformy, radykalna rewolucja, przekształcenie gospodarki Górnego Śląska w gospodarkę usługową, bazującą na wymianie informacji. "Projekt Metropolis" ma bowiem i pozytywne aspekty: metropolia to jednostka osadnicza, która posiada potencjał ekonomiczny i społeczny (szkoły wyższe, ponad pół miliona mieszkańców), funkcjonują w niej zagraniczne firmy i instytucje, ma zdolność "kreatywnej współpracy" z innymi regionami i krajami12. Nieco bardziej optymistycznie (ale też ironicznie) przyszłość Śląska przedstawia pisana na zamówienie na portalu internetowym praca socjologiczna - przedsięwzięcie autorstwa Larsa Holdusa i Frederika Gruyaerta "Authentic Post-Industrial Experience" (2014). W ramach tej wizji Śląsk będzie fetyszyzowanym, turystycznym jarmarkiem, wyhodowanym sztucznie przez dotacje unijne.13
Centralna część robi duże wrażenie na odbiorcy. Określenie budynek nie pozwala uchwycić architektonicznej istoty Muzeum: zrewitalizowany obszar dawnej kopalni Katowice swoją główną przestrzeń wystawienniczą mieści pod ziemią. Na powierzchni znajdują się dawne wieże szybowe oraz sześciany z mlecznobiałego szkła. Zdobi je motyw przypominający wzory roślinne odciśnięte w węglu. Przeszklenia oświetlają ekspozycję ukrytą do czternastu metrów pod poziomem gruntu. Zwiedzający wchodzi w głąb krętego korytarza, coraz niżej i niżej. Towarzyszy mu plątanina czarnej materii, kłączy i rozwidleń scenografii wystawy. Łukasz Błażejewski stworzył budzącą niepokój strukturę przypominającą organizm (grzyb?), "Black Fantasy", w której kable i rury pokryto błyszczącą czarną folią. Macki instalacji sięgają wszędzie tam, gdzie pojawiły się prace "Projektu Metropolis". Pajęcza sieć, substancja organiczna kojarzy się z melancholią, nastrojem i temperamentem skłaniającym do przeżywania metafizycznego smutku.14 Istotą melancholii jest nierozstrzygalność: czujemy napięcie, niepokój, nieraz przechodzący w apatię, przewidujemy nieokreśloną katastrofę, która może, ale nie musi się wydarzyć.15 Nie należy mylić tego nastroju z nostalgią, która petryfikuje i idealizuje przeszłość ("kiedyś na Śląsku było lepiej"). Melancholia odnosi się do bytu w ogóle, świadomości przemijania i nieuchronności losu, jest związana z rozmyślaniami. Kristian Skylstad, norweski artysta, którego prace na wystawie finałowej to abstrakcyjne obrazy, czarne struktury na białym papierze przypominające grzyby, mówił w wywiadzie Łukaszowi Trzcińskiemu, że Śląsk zapewnił mu refleksyjny stan umysłu.16 Jego mentor z czasów młodości, Damian Heinisch, pochodził z Zabrza i zawsze chciał go nauczyć, czym jest prawdziwa ciemność. Dopiero pobyt na Śląsku umożliwił Skylstadowi zrozumienie metaforycznej ciemności: "Nigdy nie myślałem, że cienie przedrą się przez te zdjęcia". Prace, które zrobił w Polsce "oddają szok kulturowy. Zmieszanie, rozbicie". Obrazy Kristiana "Black Under Shower Painting" nie są narracyjne, lecz te abstrakcyjne struktury przywodzą na myśl nieokreślony smutek. Erla S. Haraldsdóttir komentowała swój projekt "Spoor": "dotyka tęsknoty, poszukiwań domu i tożsamości, końca czegoś, utraty «wielkości» pewnego rodzaju. Te odczucia pojawiły się, kiedy odwiedzałam Śląsk"17. Lewe skrzydło jej tryptyku przedstawia zniszczone pomieszczenie cementowni Grodziec w Będzinie. Ruiny dobrze ilustrują nastrój melancholijny, skłaniają do rozmyślań o przeszłości i nietrwałości materii. Samo kontemplowanie miejskiego życia przez flâneura, włóczenie się po mieście to czynności melancholijne.18 Miasto przeobraża się szybko, unaoczniając przepływ czasu, wzbudza uczucie nieusuwalnego napięcia i ociężałości.
Instalacja Krzysztofa Miękusa ("Hortus Conclusus", 2012, 2015) składa się oprócz wideo z taczki wypełnionej kwiatami, żyjącej pod ziemią dzięki sztucznemu źródłu światła, wielkiej lampie. Na wernisażu wzbudzały zachwyt, teraz więdną i obumierają. Jak pisał Walter Benjamin o tym, że natura bywa wykorzystywana jako symbol melancholii: "Ale zjawiała im się ona nie w pąkach i rozkwicie, lecz pod postacią tworów przejrzałych i rozpadających się. Natura staje przed nimi jako wieczne przemijanie, w niej atoli saturniczne spojrzenie każdego pokolenia odkrywa historię. [...] W upadku, i wyłącznie w nim, [...] zdarzenie historyczne wkracza na scenę".19 Melancholia, w przeciwieństwie do żałoby, jest nieprzepracowanym stanem utraty i traumy. "Metropolis" zmusza odbiorcę do przerobienia lekcji historii i uwolnienia się od stanu lęku i niepokoju. Czy katastrofa nastąpi? Chęć unicestwienia to ostatnie stadium melancholii.20 Przewrotną odpowiedzią na pytanie staje się film Macieja Salamona i Macieja Chodzińskiego "Roboty ziemne" (2014, 2015) ukazujący stan bioeutanazji. Wideo, stworzone w konwencji dokumentu przyrodniczego, opisuje metody zlikwidowania biologicznego życia, przedstawionego jako niszcząca i złowroga dla wszechświata anomalia. Owijanie roślin czarną folią jest jednym ze sposobów ich uśmiercania. Brak tlenu przyśpieszy globalne ocieplenie. W dalekim następstwie Ziemia powróci do swojego naturalnego stanu, w którym trwała przez większość dziejów, czyli bryły z gładkich skał. W "Robotach ziemnych" przybiera kształt ośmiościanu foremnego, co przypomina strukturę węgla kamiennego. Pierwiastek ma ambiwalentne znaczenie dla organizmów: z jednej strony stanowi niezbędny element życia organicznego, z drugiej przyczynia się do katastrofy ekologicznej. Film Salamona i Chodzińskiego pozwala zwrócić uwagę na destruktywną i bezmyślną działalność człowieka, ale też wchodzi w dialog z ekoterrorystami. Obrońcy przyrody walczą o jej ochronę, traktując naturę jako sentymentalny fetysz, utopijny i jednorodny twór (przyroda vs. kultura), który wymaga odgrodzenia i zamknięcia w rezerwatach. Nieprzemyślane, pozytywne wartościowanie każdego życia ulega odwróceniu. Bryła geometryczna, wpisywana w zabiegi niszczenia roślin, nadaje narracji racjonalny, modernistyczny charakter.21 Ośmiościan foremny przypomina romboid, symbol melancholii z "Melancholii I" Dürera, ale też złowrogi obelisk z "Odysei Kosmicznej 2001". Czy katastrofa się wydarzy? Zgodnie z charakterem melancholii odpowiedź nie będzie rozstrzygająca. Można tylko próbować terapeutycznie przerabiać historię, by nie powtarzać ciągle tych samych reakcji związanych z traumą. Kto wie - mamy szansę, że nieokreślone napięcie minie.
"Projekt Metropolis" - wystawa finałowa, 27.02 - 03.05.2015. Miejsca: Muzeum Śląskie w Katowicach, CSW Kronika w Bytomiu, kopalnia Guido w Zabrzu, przestrzeń publiczna miasta Tychy, Czytelnia Sztuki w Gliwicach. Kurator: Stanisław Ruksza. Scenografia: Łukasz Błażejewski. Artyści: Anna Baumgart, Łukasz Błażejewski, Bogna Burska, Maciej Chodziński, Kuba Dąbrowski, Mikołaj Długosz, Magda Fabiańczyk, Giuseppe Fanizza, Marek Glinkowski, Frederik Gruyaert, Erla S. Haraldsdóttir, Paul Philipp Heinze, Lars Holdhus, Rafał Jakubowicz, Grzegorz Klaman, Barbora Klimova, Paweł Kulczyński, Darri Lorenzen, Bartek Materka, Krzysztof Miękus, Rafał Milach, Patrycja Orzechowska, Jan Pfeiffer, P.O.L.E., Natalia Romik, Maciej Salamon, Łukasz Skąpski oraz Ayuta, Rafał Bujnowski, Paweł Jarodzki, Łukasz Jastrubczak, Tomek Kowalski, Piotr Kurka, Kamil Kuskowski, Mikołaj Małek, Malwina Rzonca, Wilhelm Sasnal, Grzegorz Sztwiertnia, Małgorzata Szymankiewicz, Kristian Skylstad, Łukasz Surowiec, Matteo Terzaghi, Magda Tothova, Łukasz Trzciński, Matej Vakula, Aleksandra Wasilkowska, Marco Zürcher
Wiktoria Kozioł (ur. 1989) - historyczka sztuki i absolwentka psychologii. Interesuje się związkami polskiej sztuki z transformacją ustrojową po 1989 roku, o czym próbuje pisać doktorat. Autorka recenzji i kuratorka kilku wystaw.