Czuć się dobrze tu i teraz. Rozmowa z Justyną Górowską

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.

W pracy "FW JG", którą w 2010 roku zdobyłaś główną nagrodę Samsung Art Master, wykonujesz minutowe dokamerowe performansy, odtwarzając zdjęcia amerykańskiej fotografki. Dlaczego wcieliłaś się we Franceskę Woodman?

Pierwszy raz zobaczyłam jej prace, zanim jeszcze zaczęłam studiować. Pojechałam wtedy do rodziny do Monachium, a tam w Centrum Sztuki Współczesnej trwała akurat wystawa dotycząca kobiet. Duży przegląd artystek z całego świata. Jedna z sal poświęcona została pracom Franceski Woodman. Jej fotografie zrobiły na mnie największe wrażenie, pamiętam dokładnie to uczucie, towarzyszy mi zresztą do dzisiaj. Nie wiem, czy dlatego, że same w sobie są tak ujmujące i piękne, czy może dlatego, że mocno utożsamiam się z estetyką tej artystki, jej sposobem wyrażania się, odczuwania rzeczywistości.

Justyna Górowska, "FW - JG", 2009
Justyna Górowska, "FW - JG", 2009

 

Już wtedy wiedziałaś, że Francesca w wieku dwudziestu dwóch lat popełniła samobójstwo?

Nie, w ogóle mało wtedy wiedziałam o jej biografii. Ale estetyka jej fotografii wskazywała na intymne wątki z jej życia, melancholię. Później starałam się dowiedzieć o niej jak najwięcej i okazało się, że była bardzo wrażliwą osobą, niemogącą przystosować się do życia, co niestety doprowadziło do tragicznego finału. To na pewno splotło się z moimi nastrojami, które miałam w tamtym czasie.

Depresyjnymi nastrojami okresu dorastania?

Nie wiem, czy kiedykolwiek miałam depresję, raczej mocne stany egzystencjalne, zastanawiałam się nad sensem bycia tutaj. Mocno przeżywałam ten czas. Projekt z Franceską zaczęłam na drugim roku studiów. To był dla mnie jeden z cięższych okresów. Wszystko się przewartościowywało w moim życiu.

Pomagało ci poczucie, że ktoś inny przeżywał świat podobnie?

Tak, ta myśl była kojąca. Wcielanie się we Franceskę dawało mi odpowiedzi na moje pytania, niepokoje. Pomogło przejść przez tamten okres. Do dzisiaj, kiedy przypominam ją sobie, mam poczucie bezpieczeństwa i wrażenie, że jestem rozumiana. Sądzę, że też rozumiem jej problemy, myśli. Kiedy robiłam ten projekt, miałam dwadzieścia lat. To były bardzo ważne dla mnie prace, również pod względem poznawania swojego ciała, stawiania siebie w sytuacjach, w których nigdy wcześniej nie byłam, między innymi siebie nagiej wobec natury. To było niesamowite doświadczenie: jest wczesna jesień, jesteś rozebrana, możesz przejść się po trawie gołymi stopami. To są jakieś pierwotne gesty, niesamowicie przyjemne. Gdyby nie sprowokowanie tej sytuacji, nie mogłabym tego doświadczyć. Nauczyło mnie to także akceptacji własnego ciała. Wydaje mi się, że zastanawianie się nad swoim ciałem i kontaktem z nim, to poszukiwanie wspólne dla wszystkich dziewczyn, które wchodzą w dorosłość. To się działo w tym samym czasie, kiedy związałam się z Adamem, z którym tworzymy parę do dzisiaj. On towarzyszył mi w kręceniu większości materiałów.

Justyna Górowska, "FW - JG", 2009
Justyna Górowska, "FW - JG", 2009

 

Czy obecność twojego związku w tej pracy przejawia się w jej erotyzmie?

Na pewno. Dzięki związkowi z Adamem bardziej odczuwałam swoją kobiecość. Ale z drugiej strony mój tata jest rysownikiem i odkąd pamiętam, w domu pełno było rysunków erotycznych, bardzo zresztą pięknych. Były dosłownie wszędzie i stały się naturalnym elementem mojej codzienności. Moi rodzice mają swobodny stosunek do nagości. Nie krępowali się, często kąpali się razem, zostawiając drzwi do łazienki otwarte. Oglądanie siebie wzajemnie w moim domu nigdy nie było problemem. Do tej pory nikt tam nie zamyka drzwi do łazienki. Myślę, że to ukształtowało mój charakter. Lubię przyjemności cielesne, są dla mnie ważne. Niektórzy może odbierają to jako coś wulgarnego. Dużo osób zwraca uwagę na cielesność w tych pracach, tym bardziej, że jest to ciało kobiece. Jednak wątek seksualny nie wydaje mi się w nich szczególnie ważny. Istotniejszy jest temat egzystencjalny, dotyczący obecności, odczuwania samej siebie.

Justyna Górowska, "FW - JG", 2009
Justyna Górowska, "FW - JG", 2009

 

W pracach z Franceską natura wygląda na groźną.

Dla mnie ten kontakt był pierwotny i uspokajający. Zastanawiam się, na ile moje ciało jest ciałem natury, a na ile jest ciałem kultury. Nie lubię polaryzowania kultury i natury, zastanawiania się, co jest dla nas groźne. Uważam, że jesteśmy kolejnym stadium ewolucyjnym wpisanym w naturę. Kulturę traktuję jak część natury.

Czy to dla kontaktu z naturą wyjechałaś do Indonezji?

Między innymi. Mój chłopak dostał stypendium, ja wzięłam dziekankę i wyjechaliśmy na rok. Tropikalny klimat nie sprzyjał studiowaniu, więc właściwie przez cały rok podróżowaliśmy. Robiłam research dotyczący postaci łączącej małpę i człowieka w indonezyjskiej kulturze. Te poszukiwania wpisały się we wcześniej interesujące mnie wątki relacji człowieka z innymi gatunkami. Poprzez rozmowę z naszym znajomym z Sumatry dowiedzieliśmy się o orang-pendeku, miniaturowym hominidzie, który hipotetycznie mógłby być tym utraconym ogniwem między zwierzętami a ludźmi. Postanowiliśmy zobaczyć środowisko jego życia i spędziliśmy tydzień w tropikalnym lesie, badając jego ślady.

Jak dowiedziałaś się o ceremonii zaślubin dziewczyny z wulkanem?

Jakiś chłopak podjechał do nas na motorku i zaproponował, żebyśmy pojechali z nim do tradycyjnej indonezyjskiej wioski. Tam przez trzy dni byliśmy cudownie goszczeni, dawano nam jedzenie i mogliśmy pracować. Tego typu sytuacje w Indonezji są normą, ponieważ ludzie mieszkający tam cenią sobie bardziej kolektywizm niż indywidualizm. Wioska, do której pojechaliśmy, leży na zboczu jednego z bardziej aktywnych wulkanów na świecie: Merapi. Ktoś między słowami wspomniał o tym, że dwa dni wcześniej odbyła się ceremonia zaślubin dziewczyny z wulkanem. Nic więcej nie chciano nam powiedzieć. Poszliśmy więc na spotkanie z lokalnym szamanem, odpowiedzialnym za Merapi. On się zgodził, żebyśmy zajmowali się tym tematem, ale nie mogliśmy zdobyć więcej informacji na temat ceremonii ani samej dziewczyny. Wiedzieliśmy tylko, że nastoletnia dziewczyna, która poślubiła ten wulkan, jest z rodziny sułtana i ma na imię Linda. Przyśniła się jej Roro Kidul, bogini, która wezwała ją do utrzymania równowagi między wodą a ogniem. Ta dziewczynka miała być właśnie tym wcieleniem bogini, które zachowa harmonię. Strach przed wulkanem jest tam bardzo duży i racjonalnie uzasadniony: jeżeli wybuchnie, może przyjść tsunami z oddalonego o pięćdziesiąt kilometrów oceanu. Z całej miejscowości na ceremonię zostało zaproszonych kilka osób. Mieszkańcy mówili nam, że w czasie, kiedy odbywa się ceremonia zaślubin, było słychać, że aktywność wulkanu wzmaga się. Bardzo mocno odczułam duchowość tego miejsca.

Justyna Górowska, "FW - JG", 2009
Justyna Górowska, "FW - JG", 2009

 

Na wystawie zaprezentowałaś rysunek przedstawiający wykres aktywności wulkanu.

Postanowiliśmy sprawdzić, jak to naprawdę było z tą aktywnością wulkanu w czasie ślubu. Udaliśmy się więc do ośrodka, gdzie sejsmogramy rejestrują na bieżąco jego dynamikę. Zestawiliśmy trzy dni: dzień przed ślubem, dzień po, dzień ślubu - i rzeczywiście w czasie uroczystości ślubnej wulkan był aktywny. Jestem racjonalistką, ale myślę, że jest jakaś sfera energii, którą wytwarzają ludzie.

Co ci dał wyjazd do Indonezji?

Przede wszystkim spokój. Dużo niedobrych rzeczy dowiedziałam się o sobie. Choć jestem bardzo tolerancyjna, nieraz odnosiłam wrażenie, że zamieniam się w rasistkę wobec własnej rasy. Myślę, że biali ludzie są straszni przez swoją potrzebę podporządkowywania reszty świata. A też w Europie żyjemy w opresyjnym środowisku, tutaj ciągle ktoś czegoś od nas wymaga, wszyscy się śpieszą. Minął rok, odkąd wróciłam z Indonezji, i oczywiście odnowił mi się ten stres, kiedy budzę się o dwunastej i pierwszą moją myślą jest ta, że jeszcze niczego konstruktywnego dzisiaj nie zrobiłam. A może życie właśnie nie polega na tym, żeby pędzić i zdobywać kolejny level, jak w grze? Może polega na tym, żeby łapać dzień, chłonąć chwilę, czuć się dobrze tu i teraz.

 

Justyna Górowska, "Dziewczyna, która poślubiła wulkan", lokal_30, Warszawa, 13.02 - 21.03.2015

Justyna Górowska, "Merapi", 2013, fot. Adrian Lach
Justyna Górowska, "Merapi", 2013, fot. Adrian Lach

Justyna Górowska, "Merapi", 2013, fot. Adrian Lach
Justyna Górowska, "Merapi", 2013, fot. Adrian Lach

Justyna Górowska, "Ornag pendek", 2013, fot. Adrian Lach
Justyna Górowska, "Ornag pendek", 2013, fot. Adrian Lach

Justyna Górowska, "Zabiłeś za mnie kurę?", 2011; "FoxP2", 2012, fot. Adrian Lach
Justyna Górowska, "Zabiłeś za mnie kurę?", 2011; "FoxP2", 2012, fot. Adrian Lach

Justyna Górowska, "Zabiłeś za mnie kurę?", 2011, fot. Adrian Lach
Justyna Górowska, "Zabiłeś za mnie kurę?", 2011, fot. Adrian Lach