Sztuka targów sztuki. O artbaselingu w Miami

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.

Od kilkunastu już lat ostatnim wielkim międzynarodowym wydarzeniem roku na rynku sztuki są targi Art Basel Miami Beach. W pierwszym tygodniu grudnia w położonym niedaleko plaży Convention Center można oglądać i kupować prace wystawione na sprzedaż przez kilkaset, a może nawet ponad tysiąc galerii i w gruncie rzeczy niemożliwością jest uczestniczenie we wszystkich wydarzeniach, spotkaniach, wykładach, wernisażach. Po trzech, czterech dniach samo oglądanie wystawionej na sprzedaż sztuki to prawdziwe męki Tantala, nie mówiąc o innych męczarniach, związanych z dochodzeniem do siebie po licznych imprezach organizowanych pod logiem Art Basel. Bo to właśnie imprezy są jednym z kluczowych punktów programu corocznych targów. Również i one, a może nawet przede wszystkim one, stały się magnesem przyciągającym galerzystów, kolekcjonerów, dyrektorów muzeów, kuratorów, artystów, projektantów mody, modelki i sławy popkultury, jak Miley Cyrus i Kim Kardashian, które zaszczyciły tegoroczną edycję targów. Na targach w Miami każdy lubi się pokazać i nawet Grażyna Kulczyk nie uchyla się tu od wywiadów. Taki Puff Daddy kupił neon Tracey Emin, a kolekcjoner dzieł Stanisława Szukalskiego - Leonardo di Caprio - wydał na zakupy rzekomo ponad milion dolarów. Artbaseling w Miami to już oczywista moda na kupowanie sztuki w pełnym blichtrze i blasku fleszy oraz niekończące się imprezy celebrytów oraz artystycznych i biznesowych środowisk. I choć tygodniowy szał artbaselingu może wydawać się sztuczny, i tak uwaga całego niemal art worldu rok w rok skupia się właśnie na Miami Beach, gdzie tandeta i efekciarstwo mieszają się z pierwszorzędną sztuką.

Puff Daddy przy stoisku Galerie Gmurzynska
Puff Daddy przy stoisku Galerie Gmurzynska

Larry Gagosian, Gagosian Gallery. W tle obraz Roya Lichtensteina
Larry Gagosian, Gagosian Gallery. W tle obraz Roya Lichtensteina

Jay Jopling, White Cube Gallery. W tle praca Damiena Hirsta
Jay Jopling, White Cube Gallery. W tle praca Damiena Hirsta

Marina Abramović, "Sleeping Exercise", Fondation Beyeler
Marina Abramović, "Sleeping Exercise", Fondation Beyeler

Można powiedzieć, że Art Basel w Miami przyczyniły się do amerykańskiego szaleństwa na punkcie targów sztuki. Widoczne jest to w zestawieniu z narodzinami i początkami tych największych targów w Stanach Zjednoczonych. Kiedy w 2002 roku zorganizowana została pierwsza edycja, wystawiało na niej zaledwie 150 galerii; dziś w samym Convention Center wystawia się ich ponad 250, a targi w Miami to łącznie dwadzieścia satelickich targów, w tym najstarsze Art Miami i nowsze: Context, Pulse, Scope, Nada, Design Miami, Aqua czy Untitled, które skutecznie ugruntowują swoją ważną pozycję wobec największych i najbardziej elitarnych Art Basel. W ciągu zaledwie kilkunastu lat wzrosła znacząco nie tylko liczba wystawiających galerii, ale też publiczności - według podanych w prasie danych tegoroczną edycję przez 4 dni odwiedziło prawie 75 tysięcy osób.

Widok na targi SCOPE
Widok na targi SCOPE

Widok na targi Art Miami
Widok na targi Art Miami

Bruno Cattani, Vision Quest, targi Context
Bruno Cattani, Vision Quest, targi Context

Mounir Fatmi, ADN Galeria, targi Untitled
Mounir Fatmi, ADN Galeria, targi Untitled

Oran Hoffmann, Tempo Rubato, targi NADA
Oran Hoffmann, Tempo Rubato, targi NADA

Dzisiejszy fenomen międzynarodowych targów sztuki wyjaśnić można, spoglądając na ich niedawną historię i zestawiając z popularnością biennale sztuki współczesnej. W latach osiemdziesiątych mieliśmy do czynienia z kilkoma znaczącymi międzynarodowymi targami (m.in. w Bazylei, Kolonii, Paryżu), podobnie jak z kilkoma edycjami biennale (w tym Wenecja, São Paulo, Sydney). Przełomem były lata 90. i moment powstania ważnych dziś galerii prywatnych - White Cube, Hauser &Wirth , Zwirner - a także "moment kuratora", ogłoszony przez Michaela Brensona na łamach "Art Journal".1 Od końca lat 90.widoczne się staje, że wraz ze wzrastającą rolą właścicieli galerii wzrasta liczba targów, podobnie jak ze wzrastającą rolą kuratora - liczba biennale. To właśnie kuratorzy i galerzyści mają dziś duży wpływ na kształtowanie sztuki współczesnej, o czym przekonują choćby coroczne zestawienia pierwszej dziesiątki "ArtReview".2 Dziś wszyscy jeżdżą na targi sztuki i biennale, które organizowane są wszędzie - od Seattle do Szanghaju, od Montevideo do Gwangju. Wzrost liczby targów, podobnie jak zwiększenie liczby biennale, potraktować więc można jako ważny klucz do definiowania najnowszych zjawisk artystycznych w globalnym ujęciu. To właśnie targi i biennale współtworzą ten istotny moment, kiedy w jednym miejscu spotyka się najnowsza sztuka z całego świata. Takie instytucje jak muzea i państwowe galerie nie nadążają już za tym, co się aktualnie dzieje w globalnym wymiarze sztuki i działań artystycznych. Targi oraz biennale uzupełniają się nawzajem. O ile dla biennale istotne są nie tradycyjne formy artystyczne, ale czasowe przestrzenie mediacji, prace site specific oraz instalacje i multimedialne projekcje, to targi sztuki stawiają przede wszystkim na malarstwo oraz łatwo identyfikowalne obiekty wizualne. Zdarza się, że prace wystawiane wcześniej na biennale można kupić na targach, a prace, które można spotkać na targach, trafiają na biennale. Nie jest to wprawdzie reguła, ale pokazuje, że te międzynarodowe wydarzenia mogą się ze sobą przenikać. Jednak to właśnie targi najczęściej krytykuje się za macdonaldyzację sztuki, brak intelektualnych propozycji, a także za wyznaczanie nowych, komercyjnych trendów, za którymi podążają młodzi artyści, pragnący dorobić się fortuny.

 

Zombie żywią się targami, Banksy oprawianiem swych wyciętych z murów prac

Najbardziej widocznym przejawem najnowszych mód we współczesnej sztuce okazują się zombie formalizm oraz to, co określić można street-art-na-sprzedaż. O obu tych trendach ze wzmożoną energią zaczęto dyskutować przy okazji Art Basel Miami Beach. Termin "zombie formalizm" użyty został po raz pierwszy przez krytyka sztuki Waltera Robinsona i rozwinięty przez Jerry'ego Saltza. Ten drugi w tekście "Zombie na ścianie. Dlaczego tak dużo nowej abstrakcji wygląda tak samo?" atakuje młode malarstwo, powołujące na nowo do życia oraz imitujące nurty historycznego abstrakcjonizmu.3 To formalizm, który jest "symulakrum oryginalności" i nie wnosi nic nowego, niczym nie zaskakuje, ale dobrze pasuje do wnętrz współczesnych mieszkań i ładnie wygląda na iPhonie czy Instagramie. Przedstawicielami tego trendu są m.in. Lucien Smith, którego większość "deszczowych obrazów" imituje Pollocka, czy Jacob Kassay, którego monochromy przywołują na myśl twórczość Newmana. W krytycznym tekście o tegorocznej Art Basel Miami Beach Christian Viveros-Fauné zwrócił uwagę na mnóstwo tego typu obrazów, które pojawiły się w Convention Center. Wystawione na sprzedaż dla nowej klasy kupujących, definiują sztukę XXI wieku - sztukę targów sztuki.4

Przykład zombie formalizmu. Oscar Murillo w Rubell Collection
Przykład zombie formalizmu. Oscar Murillo w Rubell Collection

Banksy, "KissingCoppers" z Brighton, wystawione na sprzedaż na targach Art Miami / Context.
Banksy, "KissingCoppers" z Brighton, wystawione na sprzedaż na targach Art Miami / Context.

Banksy, "Art Buff" z Folkstone w Kent w Wielkiej Brytanii, wystawione na sprzedaż na targach Context
Banksy, "Art Buff" z Folkstone w Kent w Wielkiej Brytanii, wystawione na sprzedaż na targach Context

Rzeczywiście, przywołana wyżej diagnoza współczesnego malarstwa niefiguratywnego nie napawa optymizmem. Kiedyś nowe tendencje w sztuce odznaczały się oryginalnością, awangardowym zacięciem i potrzebą tworzenia nowego, a dziś przykład zombie formalizmu świadczy o tym, że mogą być one co najwyżej ożywianiem tego, co stare, tworzeniem pod gust kupujących, tworzeniem dla generowania własnych zysków.

Innym zaobserwowanym w Miami trendem był niewątpliwie street-art-na-sprzedaż. Objawił się on w postaci bardzo miernych prac, wyrastających z ducha Mr. Brainwasha i stworzonych przez młodsze generacje artystów. Niejednokrotnie miało się wrażenie, jakby targi w Miami mieszały się z planem filmowym "Wyjścia przez sklep z pamiątkami". Tego typu dzieła street art były do kupienia niemal wszędzie, rażąc jaskrawą zielenią, różem, srebrem i fluoresencyjną tandetą. Wśród nich znajdowało się też wiele wyciętych z murów oryginalnych prac Banksy'ego, które zostały oprawione w ramy i zawieszone na ścianie. Można powiedzieć, że ludzie oszaleli, ale ceny tych "obrazów" wahały się między pół miliona a okrągłym milionem dolarów. Na targach Context pojawił się nawet odrestaurowany w tym roku mural "Art Buff" z Folkestone. Mimo sprzeciwu mieszkańców miasteczka został "wycięty" z fasady Palace Amusments, przewieziony do Miami i wystawiony na sprzedaż. Okazuje się więc, że Banksy to nie żaden buntownik, tylko zmyślny marketingowiec, który świetnie rozpoznał strategię artystycznej autopromocji.

 

Polscy artyści na Art Basel Miami Beach

Zdaje się, że owe mody nie dotarły jeszcze - i całe szczęście - na tak dużą skalę do Polski. A jak wyglądała polska sztuka na grudniowych targach w Miami? Spośród naszych galerii wystawiała jedynie Fundacja Galerii Foksal (podpisywana niejednokrotnie jako Foksal). FGF przywiozła prace Sasnala, Ziółkowskiego oraz Ołowskiej. Wśród nich prezentowany na tegorocznej wystawie "Co widać" w warszawskim Muzeum Sztuki Nowoczesnej jeden ze słabszych obrazów Sasnala. Tam wydawało mi się, że wystawienie mało ciekawego obrazu było jakimś ironicznym komentarzem kuratorów wobec twórczości najsłynniejszego polskiego malarza współczesnego, jakimś przewrotnym gestem. Według opisu na stronie MSN płótno "odnosi się do doświadczenia artysty związanego z sytuacją w Egipcie po rozruchach w 2011 r."5, będąc gorzkim komentarzem do tzw. roku niebezpiecznych marzeń, roku Arabskiej Wiosny. Obraz przedstawia zamaskowanego terrorystę (bądź kobietę w burce), obok tej postaci znajduje się pies bez nogi z zakrytą na czarno głową; jego sylwetka przypomina wizerunki psów na egipskich grobowcach. Tło wypełnia zielony kolor oraz "białe słońce pustyni". Obca mi jest strategia, jaka stoi za pokazywaniem tej pracy najpierw w MSN, a później wystawieniem na sprzedaż na Art Basel. Sasnal wciąż jest jednak w cenie - jego obrazy, wystawiane na targach w Miami przez 4 galerie, kosztowały od 30000 (mały obraz) do 150000 dolarów. Aktualnie przygotowywana jest jego wystawa w londyńskim Sadie Coles - miejmy nadzieję, że czymś nowym miło nas tam zaskoczy.

Wilhelm Sasnal, FGF
Wilhelm Sasnal, FGF

Wilhelm Sasnal, Anton Kern Gallery
Wilhelm Sasnal, Anton Kern Gallery

Poza Fundacją Galerii Foksal polskich artystów reprezentowały galerie z Niemiec: Buchholz (Ołowska), Neugerriemschneider (Althamer), Nordenhakke (Bałka, Tarasewicz), Sies + Hoke (Dorota Jurczak), Wentrup (Tokarski), Red Corridor (Leszek Skurski); z Wielkiej Brytanii: The Approach (Lipski), Sadie Coles (Sasnal), Simon Lee (Ołowska), Modern Institute (Sosnowska), White Cube (Bałka); z Włoch: Massimo de Carlo (Uklański), Zero (Bodzianowski); z Austrii: Thaddaeus Ropac (Maciejowski), Mezzanin (Nowak), Naechst Stephan (Budny); ze Szwajcarii: Peter Klichmann (Żmijewski); ze Szwajcarii/USA: Hauser &Wirth (Sasnal, Sosnowska, Ziółkowski); ze Stanów Zjednoczonych: Kern (Sasnal), Richard Gray (Abakanowicz), Kreps (Macuga, Zamojski), Lelong (Wodiczko), Metro Pictures (Ołowska), Andrea Rosen (Szapocznikow), Tanya Bonakdar (Kurant). Warto odnotować pojawienie się na targach jednej pracy Honzy Zamojskiego. Wystawiła ją nowojorska galeria Andrew Kreps, gdzie na początku 2014 zorganizowana została wystawa "Self-Portrait with Fish", pokazywana wcześniej jako "Fishing with John" w Galerii Foksal. Odnotować też należy sporą reprezentację polskich artystek na targach oraz sukces Ołowskiej i jej prac, pokazywanych na stoiskach ważnych zagranicznych galerii. Artystka miała niedawno wystawę w Hongkongu, w galerii Simon Lee, która też przywiozła ze sobą kilka jej prac. Ponadto Metro Pictures sprzedawał jej obraz za 85 tysięcy dolarów. W zestawieniu z pracami innych polskich artystów to wysoka cena; najwięcej należało zapłacić za rząd kilku postaci z brązu wykonanych w tym roku przez Abakanowicz - 400 tysięcy dolarów. Drogie są dużych rozmiarów instalacje Bałki i Sosnowskiej. Zaskakująco mało kosztowały natomiast rzeźby Szapocznikow. Obraz Ziółkowskiego sprzedany został ponoć już pierwszego dnia przez Hauser&Wirth, a obraz Uklańskiego (Massimo de Carlo) osiągnął niemałą kwotę150 tysięcy USD.

Paulina Ołowska, stoisko Metro Pictures
Paulina Ołowska, stoisko Metro Pictures

Honza Zamojski, stoisko Andrew Kreps Gallery
Honza Zamojski, stoisko Andrew Kreps Gallery

Piotr Uklański, stoisko Massimo de Carlo
Piotr Uklański, stoisko Massimo de Carlo

 

Czy targi w Miami są aż tak złe?

Na targach w Miami raz po raz natrafiało się na pierwszorzędne prace. Było trochę zdjęć Duchampa i Mana Raya, w tym "Noir at Blanc" za 325 tysięcy. Można było też zobaczyć bardzo dużą reprezentację dzieł artystów amerykańskiego pop-artu: Wesselmana, Warhola, Haringa i Basquiata. Do kupienia był też np. najnowszy Yinka Shonibare w James Cohan Gallery, David Hammons w White Cube, Tim Eitel i Martin Eder w Eigen + Art, a także robiące wrażenie płótna Shena Shaomina i dzieła Vika Muniza. Pośród dzieł mniej znanych artystów wyróżniały się moim zdaniem prace Sergia Porlana, lokujące się na pograniczu abstrakcji i malarstwa pejzażowego; Alaina Richarda lightboxy niewidzianej z Ziemi drugiej strony księżyca; prace Evola, berlińskiego artysty, który na najróżniejsze obiekty nakłada wizerunki betonowych osiedli wschodniego Berlina; utrzymane w stylistyce końca lat 40. ironiczne komentarze malarskie Davida Lyle'a, dotyczące współczesnego przemysłu kulturalnego.

Shen Shaomin, Klein Sun Gallery
Shen Shaomin, Klein Sun Gallery

Vik Muniz, William Shearburn Gallery
Vik Muniz, William Shearburn Gallery

Yinka Shonibare, James Cohan Gallery
Yinka Shonibare, James Cohan Gallery

David Lyle, Lyons Wier Gallery
David Lyle, Lyons Wier Gallery

Bardzo interesujące z punktu widzenia badań nad dokumentacją performansu, prowadzonych ostatnio przez Philipa Auslandera czy Rebeccę Schneider, były wystawione na sprzedaż oryginalne zdjęcia Rudolfa Schwarzkoglera i Mariny Abramović. Wydawać by się mogło, że fotografie sztuki performansu nie są na sprzedaż, zwłaszcza w kontekście działań wiedeńskich akcjonistów. Ale nie na targach w Miami. Za fotografie tragicznie zmarłego wiedeńskiego akcjonisty należało zapłacić 30 tysięcy, natomiast zdjęcia z "Rhythm 4" największej celebrytki performansu kosztowały pięć razy więcej! Sama Abramović pojawiła się osobiście na targach, przeprowadziła nawet nowy performans, zachęcając ludzi do tego, by odpoczęli od zgiełku targów, położyli się na chwilę na łóżku i zrelaksowali. W prowadzonych publicznie debatach promowała też swój Instytut w Hudson i zachęcała do finansowego wspierania tego projektu, który nota bene otrzymał już sporą dotację od samej Lady Gagi i Jay-Z.

Rudolf Schwarzkogler, Gallerie Krinzinger
Rudolf Schwarzkogler, Gallerie Krinzinger

Marina Abramović, Galeria Lia Rumma
Marina Abramović, Galeria Lia Rumma

Artbaseling to ważne wydarzenie nie tylko dla świata sztuki, ale także dla samego miasta. Wcześniej znane głównie z plaż i filmu o dwóch policjantach, dziś jest miejscem nie tylko ważnych prywatnych kolekcji (Rubell, Margulies, De la Cruz), ale również nowo powstałych muzeów sztuki współczesnej - PAMM oraz ICA Miami. W tym roku jednym z punktów programu Art Basel była prezentacja prac studentów wydziału sztuki z Florida International University w pięknie położonym Viscaya Museum and Gardens, a sam pokaz zaszczycił dyrektor targów Marc Spiegler. Targi stwarzają więc szanse kulturalnego rozwoju Miami, które staje się jednym z istotnych centrów sztuki współczesnej na południu Stanów i w obszarze Karaibów. Co przyniesie ich kolejna edycja? Czy zombie formalizm i streetartyzm wyczerpią się i nastąpi zwrot w stronę bardziej interesujących przejawów młodej sztuki? A może rokrocznie podbijane będą jednak ceny tego typu prac, aż osiągną niewyobrażalne kwoty i na wiele lat zdominują rynek? Trudno dziś przewidzieć, co się stanie, choć raczej pewne jest, że targi będą się rozrastać, a ze zwiększającą się liczbą targów prawdopodobnie będzie maleć liczba ciekawych prac na nich pokazywanych. Samo miasto, tropikalna pogoda oraz liczne imprezy wciąż będą magnesem dla świata sztuki, który, miejmy nadzieję, nie zatraci się całkowicie w blichtrze celebrytyzmu i nie zostanie skonsumowany w całości przez zombie.

Wyjście przez sklep z pamiątkami
Wyjście przez sklep z pamiątkami

Art Basel Miami Beach,3-7.12.2014

Fotografie: Przemysław Strożek

  1. 1. W 1998 r. Brenson opublikował przełomowy tekst na temat wzrastającej roli kuratora, próbując określić specyfikę jego profesji oraz podkreślając jego ogromny wpływ na kształt sztuki współczesnej. M. Brenson, "The Curator's Moment", "Art Journal" 1998 nr 4.
  2. 2. W ostatnich zestawieniach pierwszej dziesiątki najbardziej wpływowych postaci świata sztuki pisma "Art Review" rokrocznie widniały nazwiska 3 właścicieli galerii oraz 3-4 kuratorów, czyli łącznie ponad połowa.
  3. 3. www.vulture.com
  4. 4. http://news.artnet.com
  5. 5. http://cowidac.artmuseum.pl/