Made in Ukraine. PinchukArtCentre Prize 2013

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.

Odwiedzając Kijów po raz pierwszy, nietrudno znaleźć podobieństwa do Warszawy. Oba miasta mają ze sobą coś wspólnego. Z jednej strony zadbane, „odpicowane” centrum z urokliwymi zakątkami, restauracjami, kawiarniami, a także ulicami handlowymi i parkami. Z drugiej strony brak ładu urbanistycznego, architektoniczna wolnoamerykanka, zamknięte osiedla, które usilnie starają się odciąć od szarych blokowisk, królujących na peryferiach.

Jednak tym, co ciągnęło mnie do odwiedzenia Kijowa, było PinchukArtCentre, instytucja, o której słyszę od kilku lat. Na nazwisko ukraińskiego oligarchy w kontekście związanym ze sztuką natrafiałam wielokrotnie. Czy to w kontekście prezentacji młodych ukraińskich artystów w kraju nad Wisłą 1, czy przy okazji wystaw organizowanych w przestrzeniach kijowskiej instytucji: Damiena Hirsta, braci Chapman, Anisha Kapoora, Olafura Eliassona czy Takashiego Murakamiego. Nazwisk, o których marzą pracownicy każdej instytucji i muzeum.

Wiedziona chęcią odwiedzenia tego legendarnego miejsca i przekonania się na własne oczy, na czym polega jego fenomen, uzbrojona w mapę i wskazówki, przemierzałam centrum Kijowa w poszukiwaniu PinchukArtCentre.

„Wychowana” na bunkrze Borosa, muzeum Brandhorstów i Esslów, fundacji Beyeler, Goetz czy informacjach o siedzibie Julii Stoschek, oczekiwałam siedziby nie mniejszego formatu: zrewitalizowanej fabryki, magazynów czy też oryginalnego, specjalnie zaprojektowanego budynku.

Po dotarciu na miejsce czekała na mnie niespodzianka. Okazało się, że PinchukArtCenter mieści się w zabytkowej kamienicy, której walory estetyczne i architektoniczne trudno było ocenić, gdyż w całości zasłaniał ją baner informujący o aktualnych wystawach. „To dlatego, że w Kijowie ziemia jest bardzo droga” poinformował mnie uprzejmie młody pracownik instytucji w czasie pogawędki przy recepcji. Że ziemia droga, wiadomo, tak jest w każdej stolicy europejskiej (z wyjątkiem Berlina, naturalnie). Dobrze przynajmniej, że budynek znajduje się w dogodnym miejscu.

W niemniejsze zdumienie wprawił mnie widok kolejki, która ciągnęła się od wejścia przez całą długość ulicy. Cierpliwie czekali w niej zarówno kijowscy hipsterzy, młode, modnie ubrane małżeństwa, ale także emeryci i dziadkowie z wnuczkami. Przypuszczalnie duży wpływ na frekwencję w PinchukArtCentre ma bezpłatny wstęp, niemniej o takich tłumach zainteresowanych sztuką (nie mylić z protestami „oburzonych”) z pewnością śnią dyrektorzy wielu instytucji, w Polsce i nie tylko. Ja zaś ostatnio kolejkę tak długą i różnorodną widziałam w niedzielne popołudnie przed Hamburger Bahnhof, w czasie retrospektywy Martina Kippenberga.

Na początku listopada, tuż przed moją wizytą, w PinchukArtCentre została otwarta wystawa młodych ukraińskich artystów, nominowanych do PinchukArtCentre Prize 2013. Zostali oni wybrani przez międzynarodowe jury, w którego skład wchodzili m.in. Ellen Blumenstein (dyrektorka berlińskiego KW), Isabelle Gaudefroy (dyrektorka programowa paryskiej Fundacji Cartier) czy Catharine Wood (kuratorka z londyńskiej Tate Modern).

Laureat bądź laureatka wyłonieni 6 grudnia 2013 roku o 18.00 otrzymają nagrodę pieniężną w wysokości 100 tysięcy hrywien (około 40 tysięcy złotych) oraz miesięczną rezydencję u „uznanego artysty” (niestety, nie jest sprecyzowane, u którego). Osoba ta zostanie automatycznie nominowana do międzynarodowej edycji Future Generation Prize 2014. Tegoroczną wystawę finalistów, w której brała udział m.in. Agnieszka Polska, zorganizowano w Wenecji, w ramach wydarzeń towarzyszących Biennale, a laureatka, Brytyjka Lynette Yiadom-Boakye, została uhonorowana nagrodą 100 tysięcy dolarów amerykańskich, indywidualną wystawą w rzeczonym Centrum i dodatkowym pakietem zaszczytów.

Jak widać, gra toczy się o wysoką stawkę.

Wystawa nominowanych artystów została zaprezentowana na trzech kolejnych piętrach kamienicy. Poziom prac, zakres tematów oraz sposób wykonania były bardzo różne i obejmowały zarówno estetycznie wypracowane instalacje, jak i projekty zaangażowane w aktualne problemy miejskie i społeczne.

Wśród dwudziestu zaprezentowanych projektów warto zwrócić szczególną uwagę na cztery, których tematyka oraz sposób prezentacji wybijały się i nie ograniczały wyłącznie do przyjemnego odbioru artystycznego.

1.Jewhenija Biełaruseć, „Ukrainian Beauty”, 2013,  dzięki uprzejmości PinchukArtCenter
Jewhenija Biełaruseć, „Ukrainian Beauty”, 2013, dzięki uprzejmości PinchukArtCenter

1.Jewhenija Biełaruseć, „Ukrainian Beauty”, 2013,  dzięki uprzejmości PinchukArtCenter
Jewhenija Biełaruseć, „Ukrainian Beauty”, 2013, dzięki uprzejmości PinchukArtCenter

Mieszkająca w Kijowie oraz w Berlinie Jewhenija Biełaruseć na wystawę przygotowała projekt fotograficzny „Ukrainian Beauty”. Artystka, bazując na doświadczeniach pobytu w ukraińskiej części Karpat, sportretowała jedną z miejscowości. Niedużą wspólnotę ludzi, których życie koncentruje się wokół farmy jeleni (głównego pracodawcy), a także prostych, codziennych zajęć oraz rytuałów. W pracach Biełaruseć trudno dopatrzyć się idealizacji mieszkańców, a także nostalgii i tęsknoty za prostym i nieskomplikowanym życiem. Artystce udaje się uchwycić rzeczywistość taką jaka jest, bez stosowania przerysowań i upiększeń, a jej bohaterowie nie mają budzić współczucia ani litości. Zdjęcia opatruje opisami, które są rodzinnymi historiami i wydarzeniami z życia miejscowości i pracy na farmie, opowiadanymi przez bohaterów zdjęć. Czytając je, można dostrzec, że ludzie ci nie są sfrustrowani swoim losem i nikogo o nic nie obwiniają. Po prostu żyją życiem jakie jest im dane.

1.Oleksandr Kurmaz, „Action / Counteraction”. Objects and interventions in PinchukArtCentre and public space,  dzięki uprzejmośc
Oleksandr Kurmaz, „Action / Counteraction”. Objects and interventions in PinchukArtCentre and public space, dzięki uprzejmości PinchukArtCenter

Oleksandr Kurmaz, „Action / Counteraction”. Objects and interventions in PinchukArtCentre and public space,  dzięki uprzejmości
Oleksandr Kurmaz, „Action / Counteraction”. Objects and interventions in PinchukArtCentre and public space, dzięki uprzejmości

Projekt „Action/Counteraction” Oleksandra Kurmaza, kolejnego nominowanego, jako jedyny wychodził poza przestrzeń galerii i został zrealizowany w przestrzeni pobliskiego placu Besarabskiego. W PinchukArtCentre można było obejrzeć dokumentacje działań, które opierały się na drobnych, często absurdalnych interwencjach dokonywanych w obrębie całego placu. Wszystkie one miały na celu zwrócenie uwagi na kształt owej przestrzeni, jej charakter oraz walory estetyczne. Najbardziej interesująca interwencja, którą można by określić jako działanie streetartowe, polegała na wycinaniu z banerów reklamowych, rozwieszanych na placu, haseł albo kluczowych słów. Pozbawione sensu reklamy zmieniały się w abstrakcyjne formy-instalacje i zmieniały swój charakter: zamiast zaśmiecać przestrzeń miasta, zaczęły ją ozdabiać.

Mykoła Ridny, „Constant Dropping Wears Away the Stone”, 2013,  dzięki uprzejmości PinchukArtCenter
Mykoła Ridny, „Constant Dropping Wears Away the Stone”, 2013, dzięki uprzejmości PinchukArtCenter

Mykoła Ridny, „Constant Dropping Wears Away the Stone”, 2013,  dzięki uprzejmości PinchukArtCenter
Mykoła Ridny, „Constant Dropping Wears Away the Stone”, 2013, dzięki uprzejmości PinchukArtCenter

Mykoła Ridny, znany polskiej publiczności z realizacji artystycznych w Lublinie czy w stołecznym MSN, w projekcie „Constant Dropping Wears Away the Stone” podjął problem pozycji policji w ukraińskim społeczeństwie. Artysta skupił się na historii Dimy, który realizując chłopięce marzenie, został policjantem. Służba jednak go rozczarowała, gdyż okazała się daleka od ideałów przekazywanych przez Wujka Stiopę, dobrego policjanta z radzieckich dobranocek. Wszechobecna przemoc, korupcja, brak zasad oraz poszanowania prawa sprawiły, że Dima porzucił służbę i życiowo się stoczył. Artysta poznał bohatera w zakładzie kamieniarskim, w którym wykonuje on ciężką pracę fizyczną przy obróbce kamiennych płyt. Ridny, znając historię Dimy oraz jego stosunek do służb mundurowych, prosi go o wykucie w granicie serii policyjnych butów. Rzeźby te – duże, toporne buty – stanęły w galerii opatrzone komentarzem w postaci serii wideo ukazujących oddziały policyjne na służbie – w czasie protestów, wieców, imprez masowych.

Duet Melnyczuk – Burlaka, znany również jako Grupa Predmetiw, postanowił skupić się na architekturze stolicy Ukrainy. W projekcie „New Horizon, Depositarium Venice-Amsterdam, Apollo's Arrow and Save Old Podil” przerobili jedno z pomieszczeń PinchukArtCentre na biuro młodego i ambitnego architekta, realizującego pomysły prywatnych zleceniodawców. Pracuje on nad czterema projektami, które mają zostać zrealizowane w Kijowie. Pierwszy, „Apollo’s Arrow”, jest koncepcją przeprowadzenia z obrzeży miasta ponad dachami budynków prywatnej autostrady, która pozwoliłaby zleceniodawcy dotrzeć szybko i bez problemów na dziedziniec parlamentu. Kolejny, „Save Old Podil”, zakłada przykrycie historycznej dzielnicy Stary Padół szklanym zadaszeniem i stworzenie z niej centrum handlowego. Trzeci, „New Horizon”, przedstawia projekt budowy wielkiego ledowego ekranu, który wyświetlałby piękne krajobrazy. Ma on stanąć tak, by zasłonić widok na lewy brzeg Dniepru i znajdujące się tam wizualnie nieatrakcyjne blokowiska. Ostatnie zlecenie, „Depositarium Venice-Amsterdam”, koncentruje się na budowie w bardzo atrakcyjnym miejscu kompleksu mieszkalnego utrzymanego w pseudohistorycznym stylu. Dzielnica składałaby się z pustych budynków, które od początku nie są przeznaczone do zamieszkania i użytkowania – mają posłużyć jako atrakcyjna lokata kapitału.

Grupa Melnyczuk – Burlaka, „The New Horizon, the Depositary Venice-Amsterdam, the Arrow of Apollo and the Preservation of Old Po
Grupa Melnyczuk – Burlaka, „The New Horizon, the Depositary Venice-Amsterdam, the Arrow of Apollo and the Preservation of Old Podil”, 2013, dzięki uprzejmości PinchukArtCenter

Grupa Melnyczuk – Burlaka, „The New Horizon, the Depositary Venice-Amsterdam, the Arrow of Apollo and the Preservation of Old Po
Grupa Melnyczuk – Burlaka, „The New Horizon, the Depositary Venice-Amsterdam, the Arrow of Apollo and the Preservation of Old Podil”, 2013, dzięki uprzejmości PinchukArtCenter

Prawie wszystkie „projekty” zostały wymyślone przez duet Melnyczuk – Burlaka i tylko pomysł pseudohistorycznej dzielnicy ma odniesienie do rzeczywistej realizacji2. Artyści stworzyli postać architekta, który bezrefleksyjnie realizuje zlecenia, a przerysowanymi i absurdalnymi projektami zwrócili uwagę na problemy, które dotykają Kijów – ograniczanie funkcji miasta do tylko i wyłącznie usługowej i komercyjnej, a także ignorowania kontekstu urbanistycznego, historycznego, społecznego oraz środowiska naturalnego.

Jak wspominałam, wstęp na wystawy do PinchukArtCenter jest bezpłatny, co bez wątpienia jest magnesem przyciągającym tak różnych ludzi, którzy są w stanie czekać w godzinnej kolejce, aby wejść do środka. Gest ten jest bez wątpienia wart uwagi i zapewne wielu miłośników sztuki marzyłoby o tym, aby wszystkie instytucje sztuki tak właśnie czyniły. Nie jest to jedyny ukłon w stronę kijowskiej publiczności. Do wystawy wydrukowane zostały przewodniki z dokładnymi informacjami na temat nominowanych artystów oraz prezentowanych projektów. Choć również bezpłatne, dostępne są tylko dla tych, którzy o nie zapytają. W odbiorze sztuki i jej interpretacji pomóc mają zastępy wolontariuszy. Przy każdej pracy stoi osoba, która z chęcią odpowie na pytania oraz wda się w dyskusję na temat wystawianej pracy. Ale jak widziałam, tylko nieliczni zwiedzający decydowali się na wejście w dialog z wolontariuszami i rozmowę o sztuce.

Patrząc na zwiedzających, odnosiłam wrażenie, że większość z nich raczej omiatała wzrokiem kolejne prace oraz projekty, mało kto oglądał wideo. Sporadycznie ktoś czytał podpisy umieszczone przy pracach. Z którymi nota bene niektóre z polskich muzeów powinny się zapoznać, aby zobaczyć jak prosto, krótko i z sensem przekazywać najważniejsze informacje o prezentowanych pracach. Tym samym wydawało mi się, że sztuka po widzach w większości wypadków spływa jak woda po kaczce i po wyjściu niewielu będzie w stanie wymienić nazwiska artystów czy wskazać najlepszą pracę. Dlaczego więc ten dobrze obmyślony system nie działa tak jak powinien?

Wiadomo jednak, że każdy kontakt ze sztuką jest lepszy niż jego brak i każda konfrontacja pozostawi jakiś, bodaj minimalny ślad.

Na koniec warto zwrócić uwagę na skład nominowanych artystów. Ich wiek nie może przekraczać 35 lat i zaliczają się oni do „emerging artists”, jednak wszyscy mają już na swoim koncie spore osiągnięcia i udziały w międzynarodowych projektach czy wystawach. Większość nazwisk wytypowanych do nagrody artystów jest znana polskiej publiczności albo z festiwalu Art Boom 3, msnowskiej wystawy „W sercu kraju” 4 czy projektu Transfer i niedawnej wystawy w CSW „Ukrainian News” 5. Prace wspominanego przeze mnie Mykoły Ridnego prezentowane były na wystawie „Monument to Monument” w Pawilonie Ukraińskim w ramach tegorocznej edycji Biennale w Wenecji.

Przyglądając się zestawowi nominowanych artystów, można wywnioskować, że PinchukArtCentre Prize nie jest poświęcona odkrywaniu nowych nazwisk i wspieraniu obiecujących talentów, lecz skupia się na młodej sztuce „pewnej”, z wypracowanym dorobkiem oraz ustaloną renomą. Widać, że celem Wiktora Pinchuka nie jest wspieranie jeszcze nieznanych nowych nurtów czy postaw artystycznych, lecz promowanie już istniejących i dobrze ugruntowanych. Pod dachem jego instytucji z pewnością znajdzie się miejsce dla aktualnej sztuki made in Ukraine, ale takiej, która znana jest publiczności i która już zyskała uznanie w jej oczach. A także, co również istotne, mieści się w określonych normach. Bo jeśli nawet krytycznie – to tylko do wyznaczonych granic i bez niewygodnych tematów. Wiadomo, jeśli wchodzić do Europy, to tylko przez plac Besarabski, a nie przez blokowiska przy Prospekcie Pobiedy.

Wizyta w PinchukArtCentre to doświadczenie ambiwalentne. Prywatna instytucja, która aspiruje do bycia międzynarodową, gdzie nazwy są angielskie, nazwiska topowe, a nagrody pieniężne z wieloma zerami. Z drugiej strony instytucja ta skupia się na działaniach przynależnych państwowym placówkom – wspiera młodych lokalnych artystów, prowadzi rozbudowany program edukacyjny i jest otwarta na każdego odbiorcę.

A wszystko to możliwe dzięki wsparciu ambitnego i hojnego mecenasa.

Trochę skomplikowane, ale, jak widać, możliwe.

  1. 1. „Transfer: wymiana polsko-ukraińska 2012”, CSW Zamek Ujazdowski, Warszawa, oraz Pinchuk Art Center, Kijów, więcej informacji: www.csw.art.pl
  2. 2. Chodzi o osiedle Wozdwiżenka, wybudowane niedawno i utrzymane w klimacie XIX- wiecznych kamieniczek, niezamieszkałe i martwe. Według Oleksandra Burlaka znajdujące się tam nieruchomości zostały głównie zakupione jako lokata kapitału, bez zamiaru użytkowania.
  3. 3. Do tegorocznej edycji Art Boom został zaproszony Vova Vortniov, który zrealizował swój projekt „Mural/ Antymural” www.artboomfestival.pl
  4. 4. Praca Mykoły Ridnego znajduje się w kolekcji MSN, prezentowanej do początku przyszłego roku w ramach „W sercu kraju”. artmuseum.pl
  5. 5. „Ukrainian News”, CSW Zamek Ujazdowski, Warszawa, 16 marca – 26 maja 2013; więcej informacji: http://www.csw.art.pl