Mazią z armaty. Kapoor w Berlinie

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.

Cztery taśmy transmisyjne upaprane ciemno-krwistą mazią niewiadomego pochodzenia. Co jakiś czas z którejś z taśm spada uformowany z mazi blok i rozbryzguje się na posadzce foyer Martin-Gropius-Bau. Nad wszystkim góruje, zawieszone jak znak firmowy, ogromne jasno-karminowe koło, o ton jaśniejsze od karminu mazi; jesteśmy w końcu na wystawie sztuki. Krew i ciało jakby przemielone i przemienione w zgrabne bloczki produktu, który można składować, z którego można budować. Syntetyczny twór naszych działań i historii. Przemysłowa produkcja tego, z czego składa się ziemska egzystencja. Nasza współczesność nie wytworzyła charakterystycznego dla niej ornamentu, ale wytworzyła łatwy do zwielokrotniania bloczek. Skojarzenia jakie ma wywołać materialność mazi nie pozostawia złudzeń co do przesłania. Gigantyczna instalacja Anisha Kapoora prezentowana w Berlinie porusza emocje i przyciąga liczną publiczność.

Z refleksji wyrywa ich potężny huk. Jeżeli udamy się jego śladem, trafimy do innej sali, gdzie umieszczono armatę. Mniej więcej co pół godziny strzela ona karminową mazią prosto w róg białych muzealnych ścian. Efekt jest tu potężniejszy, bo huk armaty to dużo więcej, niż plasknięcia o posadzkę. Malarstwo w stylu action painting powstałe na skutek strzelania w ścianę mazią przeraża jako obraz śmierci w cywilizacji przemysłowej, ale pozwala też się z nim oswoić, bo użyto tej samej materii po raz drugi. W innych salach muzeum tworzone są z niej inne fantomy cywilizacji. Na naszych oczach, jak na gigantycznym garncarskim kole obraca się i kształtuje forma dzwonu. Widzowie w milczeniu przemierzają kolejne sale, ale Anish Kapoor daje im również trochę oddechu i zabawy.

Na wystawie są także obiekty powołane z innej materii. To powietrzno-lustrzane formy, w których odbijający się świat zmienia się to zabawnie, to znów dramatycznie. Lubimy się przeglądać, jednak widzowie doświadczają tu, jak ich odbite i dziwacznie zmienione ciała odrealniają się czasem w abstrakcyjne znaki i w końcu giną gdzieś zupełnie. Nad wszystkim czuwa muzealny strażnik i nie wolno robić zdjęć. W innych lustrzanych formach nasze portrety pomnażają się w nieskończoność w stwarzanych fikcyjnie równoległych światach i naprowadzają niemal do pytań ostatecznych, które zawsze były i są wpisane w ludzką egzystencję.

W sali pierwszej, która może być również ostatnią, artysta prezentuje kamienne instalacje, właściwie rzeźby. Ze względu na ich skalę wydają się być małymi grotami albo grobowcami. Wszystkie mają wejścia i wszystkie okalane są taśmą zagradzająca możliwość fizycznego w nie wniknięcia. Skalne bloki w porównaniu z innymi prezentowanymi na wystawie materialnościami okazują się przyjazne, bo kamień od dawna jest przez nas obłaskawiony. Ich wnętrza, jak często u Anisha Kapoora wypełnia niezidentyfikowana, ciemno indygowa, nie dająca cieni ani załamań, dziwna materia. Nie można jej zbadać organoleptycznie. Z czego on to robi? I jak? Jedna z kamiennych grot wypełniona indygową tajemnicą zawiera coś, światełko nadziei, świecący punkcik, który swoją wielkością wobec całości nasuwa skojarzenia z galaktyką. Tę instalację możemy jednak obejść, by dokonać demistyfikacji. Bo świecący punkt okazuje się być wywierconą w skale dziurką wielkości ziarnka grochu.

Wychodząc z wystawy zaczynamy komentować całość, ale odruchowo uwalniając się od przygnębiających refleksji. Pada pytanie: „Z czego zrobiona jest maź?”. Odpowiadam, że z farby i wosku, bo chyba nie z wiśniowego dżemu.

Anish Kapoor, „Kapoor in Berlin”,Martin-Gropius-Bau, Berlin, 18.5.-24.11.2013.

Anish Kapoor, „Symphony for a Beloved Sun”, 2013, Mixed media, dimensions variable. Installation view: Martin-Gropius-Bau, 2013.
Anish Kapoor, „Symphony for a Beloved Sun”, 2013, Mixed media, dimensions variable.
Installation view: Martin-Gropius-Bau, 2013.
Photo: Jens Ziehe. Courtesy the artist. © Anish Kapoor / VG Bildkunst, Bonn, 2013

Anish Kapoor, od lewej: a) Non-Object (Oval Twist), 2013, Stainless steel, 250 x 128 x 150 cm, courtesy the artist and Lisson Ga
Anish Kapoor,
od lewej:
a) Non-Object (Oval Twist), 2013, Stainless steel, 250 x 128 x 150 cm,
courtesy the artist and Lisson Gallery;
b) Non-Object (Door), 2008, Stainless steel, 281.3 x 118.1 x 118.1 cm,
courtesy the artist and Gladstone Gallery;
c) Non-Object (Square Twist), 2013, Stainless steel, 250 X 144 X 100 cm,
Courtesy the artist and Gladstone Gallery.
Installation view: Martin-Gropius-Bau, 2013.
Photo: Jens Ziehe © Anish Kapoor / VG Bildkunst, Bonn, 2013

Anish Kapoor, „1st Body”, 2013, Resin, dimensions variable. Installation view: Martin-Gropius-Bau, 2013. Photo: Jens Ziehe. Cou
Anish Kapoor, „1st Body”, 2013, Resin, dimensions variable.
Installation view: Martin-Gropius-Bau, 2013.
Photo: Jens Ziehe. Courtesy the artist and Lisson Gallery. © Anish Kapoor / VG Bildkunst, Bonn, 2013

Anish Kapoor, „ The Death of Leviathan”, 2011-2013, P.V.C, dimensions variable.  Installation view: Martin-Gropius-Bau, 2013. Ph
Anish Kapoor, „ The Death of Leviathan”, 2011-2013, P.V.C, dimensions variable.
Installation view: Martin-Gropius-Bau, 2013.
Photo: Jens Ziehe © Anish Kapoor / VG Bildkunst, Bonn, 2013