Feminizm ziemi. Powrót Teresy Murak

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.

Kameralną retrospektywę prac Teresy Murak, jednej z polskich prekursorek sztuki feministycznej oraz sztuki ziemi prezentuje do końca czerwca Instytut Polski w Düsseldorfie. Warto przy tej okazji przyjrzeć się twórczości artystki, tym bardziej, że jej prace przypomniały ostatnio Zachęta i MSN [artmuseum.pl ], ona sama zaś rozpoczęła właśnie realizację nowego projektu dla CSW Zamek Ujazdowski.

Fragment wystawy Teresy Murak „Do kogo idziesz” w Instytucie Polskim w Düsseldorfie
Fragment wystawy Teresy Murak „Do kogo idziesz” w Instytucie Polskim w Düsseldorfie; fot.: Adam Grabolus

Twórczość Teresy Murak (ur. 1949) wymyka się prostej typologii. Inaczej niż w kanonicznych dla polskiego feminizmu realizacjach Natalii LL, Ewy Partum czy Marii Pinińskiej-Bereś [zacheta.art.pl ] ukazuje ona kobiecość w wymiarze archetypicznym czy wręcz kosmologicznym – niemal całkowicie wyabstrahowaną z erotyzmu, za to związaną z tajemnicą życia, symboliką ziemi, płodności, zasiewu, plonu, rodzenia, wzrastania i troski. Cielesny i polityczny wymiar roli płciowej są wprawdzie w tę sztukę wpisane, nie stały się jednak nigdy jej bezpośrednim tematem. Wbrew lewicującej proweniencji sztuki feministycznej Teresa Murak chętnie przyznaje się do inspiracji chrześcijańską duchowością, a nawet deklaruje przywiązanie do tradycji i doktryny kościoła katolickiego – niektóre ze swych prac dedykowała Janowi Pawłowi II.

Pamiętając o specyfice prac Teresy Murak, inspirujące wydaje się ich zestawienie z twórczością Any Mendiety (1948-85) [www.academia.edu ], które zaproponował Sebastian Cichocki. W tekście do katalogu wystawy w Düsseldorfie cytuje on swoiste credo kubańskiej artystki: „Uświadomiłam sobie, że malarstwo nie było dostatecznie prawdziwe dla obrazów, które chciałam przywołać. Przez prawdziwe rozumiałam potężne i magiczne. Zdecydowałam, że jeśli chcę zawrzeć te magiczne właściwości, muszę pracować bezpośrednio z naturą. Że muszę dotrzeć do źródła życia, do ziemi”1, W poszukiwaniu adekwatnego medium Mendieta eksperymentowała z różnoraką materią organiczną – piórami, liśćmi, wodorostami, ziemią, korą, czy zwierzęcą krwią. Jak podkreśla Cichocki, działania te przypominały obrzędy szamańskie, ewokując tak odległe referencje, jak sztuka neolityczna czy rytuały voodoo. Dobrym przykładem są tutaj ikoniczne dla Mendiety prace z cyklu „Silueta” (1973-80), w których łączyła ona ze sobą strategie body artu oraz land artu – wystawianie własnego ciała na bezpośrednie działanie sił przyrody oraz przywoływanie estetyki czterech żywiołów poprzez wykorzystanie gleby, skał, ognia, wody, porostów, polnych kwiatów i roślin.

Cytowane wyznanie kubańskiej artystki można chyba w całości odnieść do sztuki Teresy Murak, która – podobnie jak Ana Mendieta – zaczyna od malarstwa, studiując w pracowniach Jana Tarasina i Tadeusza Dominika (1970-76). Już w 1972 dokonuje jednak pierwszego z serii „zasiewów”, w łazience Dziekanki, studenckiego domu uczelni artystycznych. Jedną ze swych koszul zamienia wówczas w żywy wertykalny ogród, siejąc na niej ziarna pieprzycy siewnej (Lepidium sativum), potocznie zwanej rzeżuchą. Jak zwraca uwagę Sebastian Cichocki, ta niepozorna roślinka posiada niebanalne własności – rośnie bardzo szybko, nawet bez ziemi, w Polsce zaś dodatkowo kojarzy się z Wielkanocą, kiedy jest wysiewana jako symbol odradzającego się życia.

fragment ekspozycji Teresy Murak w Instytucie Polskim w Düsseldorfie
fragment ekspozycji Teresy Murak w Instytucie Polskim w Düsseldorfie; fot.: Adam Grabolus

Posługując się nasionami rzeżuchy, Teresa Murak wprowadziła do swojego imaginarium biologiczne procesy wzrostu, zakwitania, rozpadu i entropii. Jednocześnie jej działania od początku posiadały wymiar procesualny i otwarty na współuczestnictwo, zorientowany na tworzenie sytuacji społecznych. Działanie w Dziekance było możliwe dzięki koleżanek i kolegów z uczelni, którzy doglądali hodowli. Na wiosnę 1974 roku artystka aktywizuje w ten sposób społeczność parafialną z Kiełczewic na Lubelszczyźnie, rodzinnej miejscowości, angażując wiernych do zasiewu długiej na blisko 70 metrów tkaniny. Po wspólnej pielęgnacji na klasztornym strychu w okresie Wielkiego Tygodnia, gęsto porośnięty dywan został ceremonialnie przeniesiony do kościoła, po nabożeństwie zaś uroczyście „zwodowany” na falach przepływającej nieopodal Bystrzycy. Co ciekawe, obyczaj ten został przejęty przez mieszkańców i był kontynuowany w kolejnych latach jako element obchodów Wielkiej Soboty. Warto zauważyć, że praca Murak spełniła tym samym postulaty koncepcji Formy Otwartej Oskara Hansena, z którą artystka zetknęła się podczas studiów na Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie. Dywan zadziałał nie tyle jako wyizolowany obiekt estetyczny o narzuconym odgórnie znaczeniu, ile jako obiekt performatywny, który uruchomił całą serię zachowań i społecznych relacji. W pewnym sensie od samego dywanu ważniejszy był tutaj proces jego realizacji, integrujący wspólnotę wokół pewnych doświadczeń, otwarty na ciągłą reinterpretację. Z tego samego powodu prace Teresie Murak można też uznać za prekursorskie wobec tzw. estetyki relacyjnej [en.wikipedia.org ].

Teresa Murak, Lady's Smock, 1975
Teresa Murak, Lady's Smock, 1975; fot.:Adam Grabolus

Na wystawie w Instytucie Polskim w Düsseldorfie [www.polnisches-institut.de] o wspomnianych pracach można tylko przeczytać. Zobaczyć natomiast m.in. szczegółową dokumentację „Procesji” – działania, które Teresa Murak przeprowadziła mniej więcej w tym samym czasie, tj. wiosną 1974 roku, spacerując przez trzy godziny po warszawskim Śródmieściu w długim płaszczu z kapturem, gęsto obsianym rzeżuchą. Na fotografiach widać znajomą architekturę stolicy (Krakowskie Przedmieście, dawny Plac Zwycięstwa – obecnie Piłsudskiego) oraz reakcje zaskoczonych przechodniów. Ze względu na ówczesny kontekst społeczny, praca ta miała wymowę gestu politycznego – jak podaje Łukasz Ronduda, artystka nie tylko wzbudziła konsternację, naruszając niepisaną regułę niewyróżniania się z tłumu, ale i oburzenie szefa wydziału Kultury KC PZPR, który miał z tego powodu zakazać zakupu i wystawiania jej prac przez państwowe instytucje sztuki2.

Zdjęciom z „Procesji” towarzyszy w Düsseldorfie dokumentacja działań Teresy Murak w galerii Repassage, wykonywanych pod koniec lutego 1975 roku. Przez 11 dni mieszkała wówczas w galerii, w miejscu niewidocznym dla publiczności, doglądając rzeżuchy zasianej na koszuli i notując swe obserwacje w dzienniku. Jego fragmenty, przetłumaczone na język niemiecki, odczytujemy na ścianach Instytutu Polskiego: [piątek, 21 II] „Ziarno rzeżuchy zasiane, pobudzone wodą, zaczyna pęcznieć i pęka w ciemności. Podlewam co godzinę, nie śpię, doglądam, świecę światło”; [sobota, 22 II] „Kiełki zaczynają wchodzić w tkaninę. Nie mogą się przedostać na drugą stronę. Pomagam im światłem. Zwiększam częstość podlewania”; [wtorek, 25 II] „Rośnie. Podlewam. Myślę o niej”; [niedziela, 2 III] „Roślina osiąga maksymalną wielkość i PEŁNIĘ ZIELENI”. Zakończenie akcji polegało na powolnym wdziewaniu koszuli przez artystkę – „Moment połączenia będzie trwać długo, aż do zmęczenia w pozycji półsiedzącej, chcę wytrzymać jak najdłużej”3.

„Dlaczego Teresa Murak? Były dwa powody – wyjaśnia Monika Kumięga, kuratorka z Instytutu Polskiego w Düsseldorfie – Po pierwsze, po serii wystaw artystów młodszego pokolenia m.in. Zbigniewa Rogalskiego, Dominika Lejmana i Anny Konik, chodziło nam o przybliżenie niemieckiej publiczności dorobku polskiej awangardy lat 70. I wówczas z pomysłem wystawy Teresy Murak zwrócił się do nas zafascynowany jej twórczością Dr. Osman Dajajdisastra [contemporarylynx.co.uk ], który od lat kolekcjonuje polską sztukę z tego okresu”. Z kolekcji niemieckiego mecenasa na wystawę trafiły trzy niewielkie kubiki z żywicy poliestrowej – w nich zatopione rękawiczki porośnięte rzeżuchą. Przy oknie znajdziemy urokliwe pendant: świeżo nasadzoną rękawiczkę; żywy obiekt rzeźbiarski leżący na parapecie. „Wszyscy pracownicy naszej placówki musieli ją pielęgnować, codziennie podlewać, wynosić na słońce, nawet w dni wolne od pracy. Ta praca w pewnym sensie nas skomunikowała” – śmieje się kuratorka.

fragment ekspozycji Teresy Murak w Instytucie Polskim w Düsseldorfie
fragment ekspozycji Teresy Murak w Instytucie Polskim w Düsseldorfie; fot.: Adam Grabolus

W Düsseldorfie zabrakło mi trochę odniesień do pracy artystki wykonanej w ramach historycznej wystawy „Znak krzyża” (1983), zrealizowanej przez Janusza Boguckiego oraz Ninę Smolarz w warszawskiej Parafii Miłosierdzia Bożego na miesiąc przed zniesieniem stanu wojennego [www.artmuseum.pl ]. Teresa Murak obsiała wówczas rzeżuchą ramiona dużego, procesyjnego krzyża, który następnie został przeniesiony do wnętrza kościoła i ustawiony w nawie bocznej. Prezentując Niemcom polską kulturę współczesną, warto chyba korzystać z każdej okazji, aby utrwalić pamięć o fenomenie Solidarności, jako historycznym doświadczeniu pojednania skrajnie różnych środowisk społecznych i ideowych.

Teresa Murak, „Ścierki wizytek”, 1988
Teresa Murak, „Ścierki wizytek”, 1988

Z pewnością mniej konfesyjną, bardziej uniwersalną wymowę mają „Ścierki wizytek” (1988), filmowa dokumentacja działań z tytułowymi obiektami, które artystka otrzymała w darze od sióstr zakonnych z warszawskiej siedziby Zakonu Nawiedzenia Najświętszej Marii Panny. Tytułowe ścierki zostały utkane jeszcze w latach dwudziestych z włókien konopi rosnących w przyklasztornym ogrodzie. Od tamtego czasu ich materia była sukcesywnie wymazywana, dzień w dzień, przez kilkadziesiąt lat, na drodze uporczywego, powtarzalnego tarcia o podłogę, aż do zdarcia osnowy. Sebastian Cichocki bardzo trafnie nazywa je „relikwiami drugiego stopnia” oraz „abstrakcyjnymi mapami duchowej dyscypliny”, z całą wrażliwością dostrzegając w nich materialne świadectwo cierpliwości, pracy, poświęcenia i pokory. Na filmie widzimy artystkę pogrążoną w dusznej, choć wypełnionej światłem przestrzeni poddasza, która w nabożnym skupieniu rozpościera materiał ścierek, przenosi z miejsca na miejsce, zasiewa ziarnami rzeżuchy i podlewa wodą. „Codziennie rano dojeżdżałam do Łodzi, gdzie przez miesiąc zamieszkiwały strych, na którym nikt nie mieszkał…” – słyszymy jej narrację. W Düsseldorfie udało się zaprezentować „na żywo” tylko jeden z tych obiektów – pozostałe były do niedawna pokazywane w Zachęcie w ramach świetnej wystawy „Splendor tkaniny” [www.zacheta.art.pl].

Moment otwierania się ziarna, kiełkowania zielonego pędu artystka traktuje jak dyskretną epifanię kosmicznej tajemnicy życia – punkt, w którym nieożywiona materia pęka, a do głosu dochodzą siły natury, których nie potrafimy wyjaśnić na gruncie czysto racjonalnego obrazu rzeczywistości. „Oko ziemi” (1984-2009) to plastyczny zapis medytacji nad tą tajemnicą – uformowany z gliny blok, z którego „patrzy na nas” waginalno-geologiczna, nieco abiektalna szczelina. Podobną, nieco gnostycką czy manichejską symbolikę odnajdziemy w pracy z cyklu „Słońce” (1998) – ogromnym białym dysku z papier-mâché. Najbardziej zaintrygował mnie jednak projekt konceptualnej rzeźby „Czas / Ziemia / Powietrze” (1981/82), która miałaby się składać z wydrążonej w ziemi półkulistej niecki oraz zawieszonego nad nią masywu, uformowanego w półkulistym kształcie jej odwróconego profilu. Projekt ten przypomina nieco „Rzeźbę dla ziemi”, działanie zrealizowane w szwedzkiej miejscowości Ubbeboda (1974), którego dokumentację możemy zobaczyć w warszawskim MSN. Polegało ono na własnoręcznym wydrążeniu półkolistego wykopu o promieniu i głębokości odpowiadających wzrostowi artystki oraz usypaniu tuż obok z wydobytej ziemi niewielkiego pagórka. Artystka formowała pracę własnymi rękoma przez 30 dni, po czym obie jej części dokładnie obsiała rzeżuchą. Była to jedna z pierwszych realizacji land-artu na kontynencie Europejskim. Niestety, zaledwie trzy dni po zakończeniu pokazu lokalne władze nakazały wyrównać teren przy pomocy spychaczy.

Teresa Murak, „Rzeźba dla Ziemi”, Ubbeboda, Szwecja, 1974
Teresa Murak, „Rzeźba dla Ziemi”, Ubbeboda, Szwecja, 1974

Teresa Murak, „Rzeźba dla Ziemi”, Ubbeboda, Szwecja, 1974
Teresa Murak, „Rzeźba dla Ziemi”, Ubbeboda, Szwecja, 1974

Teresa Murak, „Rzeźba dla Ziemi”, Ubbeboda, Szwecja, 1974
Teresa Murak, „Rzeźba dla Ziemi”, Ubbeboda, Szwecja, 1974

Teresa Murak, „Rzeźba dla Ziemi”, Ubbeboda, Szwecja, 1974
Teresa Murak, „Rzeźba dla Ziemi”, Ubbeboda, Szwecja, 1974

Teresa Murak, „Rzeźba dla Ziemi”, Ubbeboda, Szwecja, 1974
Teresa Murak, „Rzeźba dla Ziemi”, Ubbeboda, Szwecja, 1974

Teresa Murak, „Rzeźba dla Ziemi”, Ubbeboda, Szwecja, 1974
Teresa Murak, „Rzeźba dla Ziemi”, Ubbeboda, Szwecja, 1974

Zarówno wystawa w Düsseldorfie, jak i prezentacje w Zachęcie i w MSN to ważny gest przywracający polskiej sztuce współczesnej – tej feministycznej i nie tylko – świadomość własnych korzeni. W tę pozytywną tendencję wpisuje się również najnowszy projekt dla CSW, realizowany przez Teresę Murak na osi Wschód-Zachód, przy południowej ścianie Zamku Ujazdowskiego. To gigantyczna rzeźba w procesie, której zakończenie planowane jest na 24 grudnia – docelowo 350 ton geologicznej materii wydobywanej spod dna Wisły przez maszyny drążące II linię metra [metro2.ztm.waw.pl]. W ciągu najbliższych miesięcy głęboko ukryte podłoże miasta zostanie tym samym wydobyte na jaw i zamienione w abstrakcyjny monument jego modernizacji*. Będzie to zarazem dobitne świadectwo powrotu jednej z najciekawszych postaci polskiej awangardy lat 70., przez całe lata nieobecnej w dominującym dyskursie krytyczno-artystycznym.

 

*Autorski komentarz Teresy Murak do pracy „CIAŁO. Tajemnicza materia”, rzeźba w procesie (21 czerwca – 24 grudnia 2013):

 

NA  OSI WSCHÓD - ZACHÓD
OD POŁUDNIOWEJ STRONY ZAMKU UJAZDOWSKIEGO
ROZPOCZNIE SIĘ PROCES TWORZENIA RZEŻBY
C I A Ł A UDZIELI MATERIA Z GŁĘBI DNA WISŁY
POWSTAJE NOWY MOST RZEŹBA SPOTKAŃ

Teresa Murak rozpoczyna projekt „Ciało.Tajemnicza materia”, CSW Zamek Ujazdowski, Warszawa, 22.06.2013. Fot.: Magda Starowieyska
Teresa Murak rozpoczyna projekt „Ciało.Tajemnicza materia”, CSW Zamek Ujazdowski, Warszawa, 22.06.2013. Fot.: Magda Starowieyska
  1. 1. Sebastian Cichocki, „Prace ziemne. Teresa Murak i uduchowienie szlamu”, [w:] „Do kogo idziesz. Teresa Murak”, katalog wystawy, Wyd. Galeria Labirynt, Lublin 2012, s. 4-5.
  2. 2. Łukasz Ronduda, “Sztuka polska lat 70. Awangarda”, wyd. CSW Zamek Ujazdowski, Warszawa 2009, s. 66.
  3. 3. Na podst. „Galeria Repassage, Katalog wystawy”, red. Maryla Sitkowska, wyd. Zachęta, Warszawa 1993, s. 87.