Rewiry w Lublinie. Pracownia sztuki zaangażowanej społecznie

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.

Lubelskie Rewiry należą do nowej generacji projektów społeczno-artystycznych. Uczestnicy powstałej ponad rok temu Pracowni Sztuki Zaangażowanej Społecznie, którą prowadzi Szymon Pietrasiewicz, powtórzyli po starszych kolegach pytanie: czy sztuka może oddziaływać społecznie i jak można taki wpływ zaplanować. Przeanalizowali losy podobnych realizowanych wcześniej projektów, tak jak Rewiry stawiających sobie za zadanie społeczną zmianę. Mając w pamięci pułapki czyhające na zwolenników sztuki zaangażowanej – pięknoduchostwo lub cynizm, pozorność, nastawienie na spektakularny efekt przy lekceważeniu potrzeb uczestników, estetyczne traktowanie tego, co polityczne i społeczne – Rewiry próbują wypracować własną inżynierię społeczną. Przy lubelskim projekcie współpracują ze sobą osoby ze środowisk artystycznych i naukowych, przekonane, że „kultura i sztuka mogą stać się mechanizmem zmiany społecznej i realnie wpływać na życie mieszkańców miasta”1. Świeżość i pewna nowość projektu polega na tym, że sztuka nie jest tutaj najważniejsza, jest bowiem drogą dojścia gdzieś dalej i indziej, do wyjścia z pola sztuki. W Rewirach nie ma nacisku na stworzenie znakomitego dzieła, od artystów oczekuje się za to, że wejdą w kontakt z mieszkańcami wybranych miejsc. Pracownia działa w Lublinie, mieście, które od kilku lat nie może narzekać na brak sztuki w przestrzeni publicznej. Z jakichś jednak względów unikano do tej pory odniesienia do lokalnych kontekstów i adresowania działań do konkretnych, sprecyzowanych grup odbiorców. Rewiry zaś precyzują i odbiorcę, i kontekst. Peryferyjność położenia – w Lublinie – staje się w tym projekcie atutem, pozwalając na stawianie prostych i pozornie naiwnych pytań, na swoiste przetestowanie osiągnięć sztuki krytycznej.

Zasadniczą cechą Rewirów jest nastawienie na kontakt i współpracę, na terapię rozumianą jako ujawnienie bolących miejsc i danie impulsu do naprawy. Celem jest zatem nie tyle wskazanie ukrywanych stron rzeczywistości, ile wykorzystanie sztuki jako narzędzia naprawy. Może to się dziać poprzez pomoc w podniesieniu poczucia wartości własnej mieszkańców: oddanie im głosu w przestrzeni publicznej. Z pomocą specjalistów sporządzono listę najbardziej palących problemów społecznych, a także plan Lublina z zaznaczonymi strefami nimi dotkniętymi. Praktyczne założenia były takie, że artyści mieli przyjeżdżać na dłużej, by poznać dane miejsce (podwórko, ulicę, kwartał, osiedle) i jego mieszkańców, spróbować znaleźć z nimi wspólny język. To nie zawsze dało się osiągnąć. Efekty projektu są badane, przeprowadzane są wywiady z mieszkańcami.

Przyjrzyjmy się wydarzeniom pierwszej edycji Rewirów. Czy artystom udało się dotrzeć w miejsca naprawdę zaniedbane, zmarginalizowane, zapomniane? Jak zostali przyjęci? Czy powiódł się zamiar, by sztuka służyła mieszkańcom, burząc bierne oczekiwanie na cud („niech wreszcie się stanie”), roszczeniowość („niech nam dadzą”) i poczucie bezsiły („tu nigdy nic się nie dzieje”)?

Rafał Betlejewski, Wniebowzięci
Rafał Betlejewski, Wniebowzięci

Rafał Betlejewski, Wniebowzięci
Rafał Betlejewski, Wniebowzięci

Jako pierwszy pojawił się Rafał Betlejewski. Znany z odwagi, a nawet brawury, lecz i krytykowany z powodu niepoważnego traktowania podejmowanych trudnych tematów. Łatwo wchodził w kontakt z ludźmi, odwiedzał podwórka na ulicy Lubartowskiej, nie bał się miejscowych chłopaków i wszystkich zjednał chęcią do rozmowy. Lubartowska, najdłuższa ulica dawnej dzielnicy żydowskiej, po II wojnie stała się zagłębiem mieszkań komunalnych, często pozbawionych najprostszych wygód. Dawniej reprezentacyjne domy coraz bardziej przypominają rudery, pleni się zaniedbana zieleń. Ludzie mogą czuć się tutaj odcięci od miasta, choć ulica znajduje się na skraju śródmieścia. Betlejewski postanowił w sposób przewrotny odpowiedzieć na tę złą sytuację. „Wniebowzięci” to próba uniesienia ludzi z dzielnicy ponad dachy domów. Chętni mogli z podnośnika hydraulicznego zobaczyć Lublin i świat z szerszej perspektywy. Wykluczenie społeczne i topograficzne nagle traciło ważność. Tamtego dnia artysta zdawał się mówić do mieszkańców: „ważne są marzenia” – i to bez cynizmu. Marzenia są wszak motorem skutecznego działania. Wypowiedziane z innej okazji słowa Joanny Erbel wydają się dobrze komentować to przedsięwzięcie: artyści „realizują marzenia, których jeszcze nie mamy”2.

Dariusz Paczkowski
Dariusz Paczkowski

Dariusz Paczkowski z grupy 3fala, propagującej zaangażowany społecznie street art i graffiti, w ramach akcji Genetycznie Molestowane Organizmy, uświadamiającej skutki produkcji roślin genetycznie modyfikowanych, dostał do swojej dyspozycji dwa billboardy ulokowane na ulicy Ruskiej, na miejskim targowisku. Jego działanie nie wynikło jednak z rozpoznania problemów pracujących tam ludzi. Wykorzystał raczej fakt, że handlują oni owocami i warzywami, które pochodząc z niewielkich upraw, stanowią produkty zdrowe i (niechcący) ekologiczne. Mogą być więc zainteresowani protestem przeciwko GMO.

The Krasnals
The Krasnals

Także przedstawiciele grupy The Krasnals swoje przedsięwzięcie ulokowali w okolicach targowiska. Wybrano kamienicę przy ulicy Targowej, rozdzielającą dwa place handlowe. I tu, mimo ruchu i gwaru, mieszkańcy mają poczucie bycia pozostawionymi sami sobie. Wielka ściana została zamalowana napisami „Jest super” i schematycznymi wizerunkami smutnych krasnali. The Krasnals przytaczają na blogu opinię magazynu „Arteon”: mural „można traktować jako komentarz do przesadnego i niewytłumaczalnego optymizmu Polaków w obliczu pogarszającego się stanu państwa”3. Te słowa można też odnieść do włodarzy miasta. Miejsce znajduje się na terenie dawnej dzielnicy żydowskiej.

Paweł Hajncel, Wrońska
Paweł Hajncel, Wrońska

Paweł Hajncel dotarł do osiedla socjalnego przy ulicy Wrońskiej. Wraz z mieszkańcami wykonał mural: na czerwonym tle rysują się czarne słowa: „Chleba, pracy, igrzysk”. Jak twierdzi artysta, mówią one „o jakiejś grupie potrzeb, które prawo realizować ma każdy”. Mieszkańcy mieli być, wedle jego relacji, „wręcz zaszokowani, że ktoś się nimi interesuje” i wyrażali nadzieję, że ważni ludzie przejeżdżający tamtędy zauważą napis. Na pytanie, czy mural „będzie stygmatyzował mieszkańców”, artysta słusznie zauważył, że sam fakt mieszkania w enklawie biedy „jest dostatecznie stygmatyzujący”4. Nie wszyscy docenili jednak inicjatywę. Niektórzy uznali, że artysta nie powinien wypowiadać się w ich imieniu, bo uzurpuje sobie prawo do bycia rzecznikiem kogoś, kogo nie zna.

Artur Malewski, Dni Złomu
Artur Malewski, Dni Złomu

Artur Malewski zaproponował Dni Złomu, które miały odbyć się w centrum miasta, przed Ratuszem. W ostatniej chwili urzędnicy anulowali pozwolenie, złom mógł jednak zostać złożony na tyłach Placu Łokietka, na zielonym terenie Arkad. Dziesięć ton żelastwa miało zostać rozdane w ciągu trzech dni. Okazało się, że uprzątnięto je w ciągu kilku godzin. Jaki jest sens takiej akcji? Artysta doszedł do wniosku, że nie sposób zmienić się w działacza społecznego. Ułożenie góry złomu przed siedzibą władzy miało mówić: „Patrzcie, to wasi nędzarze, którzy ciężko harują, oczyszczając miasto”. To jakby odpowiedź na słowa Pawła Hajncla o tworzeniu enklaw biedy, które są bezpieczne, bo ukryte i niewidoczne z okien władzy, a przecież pożyteczne.

Joanna Wowrzeczka, Kalendarz
Joanna Wowrzeczka, Kalendarz

Joanna Wowrzeczka na socjalnym osiedlu przy ulicy Grygowej spotkała się z mieszkankami, by wysłuchać ich historii. Deklarowała: „Niech ich opowieści będą przestrogą dla innych, niech będą też lewą stroną dobrobytu, tym razem wywaloną na widoczną stronę”. Artystka i działaczka społeczna, prowadząca świetlicę „Krytyki Politycznej” Na granicy w Cieszynie, zdawała sobie sprawę ze wstydu, jaki towarzyszy mieszkańcom osiedla, z tego, że łatwo mogą poczuć się upokorzeni niezręcznymi próbami pomocy. Wspomina o tym, że już „samo położenie bloków – oddalenie […] od szkół, bibliotek, sklepów, sieci komunikacyjnej, kościoła etc. skazuje ich na powtarzanie losów rodziców”5. Artystka uwieczniła dwanaście osobistych historii w kalendarzu na 2013 rok. Jego egzemplarze zostały rozesłane do instytucji pomagających osobom doświadczającym społecznego wykluczenia.

Marcin Polak, Ośrodek dla  bezdomnych
Marcin Polak, Ośrodek dla bezdomnych

Działanie Marcina Polaka w schronisku dla bezdomnych na Dolnej Panny Marii, przeprowadzone we współpracy z teatrem Chorea, nie miało w sobie nic ze spektakularności. Było spotkaniem z jego mieszkańcami, którzy artystów przyjęli serdecznie, z chęcią uczestnicząc w akcji. Relacjonowali swoje historie, śpiewali i byli zachwyceni, że ktoś przerywa monotonię ich życia. Pytanie, czy to zdarzenie da im impuls do zmiany – i jaka ta zmiana miałaby być.

Grzegorz Drozd, Ośrodek Poprawczy
Grzegorz Drozd, Ośrodek Poprawczy

Akcja Grzegorza Drozda „O co ci w ogóle chodzi?”, rozgrywana w poprawczaku w Dominowie, udała się połowicznie. Chłopcy przebywający w miejscu zamkniętym, otoczonym murem i drutem kolczastym, żyją w wojskowym drylu. Chińskie lampiony puszczali w niebo pod okiem strażników, po kolei, na rozkaz.

Karol Rębisz, Grygowa
Karol Rębisz, Grygowa

Karol Rębisz, Grygowa
Karol Rębisz, Grygowa

Karol Rębisz z kolei zainteresował się problemem zamkniętych enklaw w mieście. Zauważył, że od reszty świata odgradzają się nie tylko przedstawiciele klasy średniej, zamieszkujący nowe osiedla, lecz i ludzie o trudnej sytuacji życiowej. Jedna jego realizacja, „Ogród marzeń”, powstała przy udziale osób mieszkających w osiedlu przy ulicy Grygowej i polegała na wspólnym sadzeniu wiśniowego sadu, który ma szansę w przyszłości służyć mieszkańcom. Druga realizacja, „IN/SIDE/OUT”, „miała charakter krytycznego komentarza” odnoszącego się do nowo powstałego zamkniętego osiedla. Przy okalającym je płocie ustawione zostały metalowe klatki, a w każdej z nich jeden nowy fotel.

Sztuka na Giełdzie
Sztuka na Giełdzie

W miejsce nietypowe, ale nienaznaczone wykluczeniem, wybrali się artyści w ramach akcji „Sztuka na giełdzie”. Na giełdzie towarowej w Elizówce można było zatem spotkać rysownika złych portretów, stragany z pseudoartystycznymi gadżetami i nowymi projektami dewocjonaliów, prowokacyjne hasła na plakatach i bannerach i wiele innych. „Sztuka na giełdzie” o tyle się różniła się od pozostałych działań Rewirów, że jako odbiorców planowała ludzi, którzy nie byli pokrzywdzeni. Giełda nie jest miejscem, gdzie spodziewamy się zastać sztukę. Klienci wyrażali się pozytywnie i nie dostrzegli krytycznej wymowy realizacji, sprowadzając je do rozrywkowego przerywnika w ciągu kupowania.

Dominik Szcześniak i Maciej Pałka, bilet
Dominik Szcześniak i Maciej Pałka, bilet

Tymczasem akcja „Lublin dla wszystkich” wywołała wielkie kontrowersje i odbiła się echem po całej Polsce. Na biletach komunikacji miejskiej znalazły się paski komiksu. Prowokacyjna treść i – w zamierzeniu autorów – antydyskryminacyjna wymowa rysunków doprowadziła do marszu 200 kibiców klubu Motor Lublin i spowodowała decyzję polityków, by biletów nie wprowadzać do obiegu. 2,5 miliona wydrukowanych biletów poszło na przemiał. Opublikowano dwie wersje: z czarnoskórym kibicem klubu oraz z Żydem. Autorzy, Dominik Szcześniak i Maciej Pałka, przygotowali także wersje z parą całujących się kibiców oraz z Romem. „Nasze miasto musi się otworzyć. Bilety z przesłaniem równościowym przyczyniłyby się do powstania Lublina gość-innego” – komentował Tomek Kitliński 6. Można się zastanawiać, czy odpowiedzialność za zniweczenie pozytywnego działania akcji nie leży jednak także po stronie organizatorów. Powinni byli przewidzieć specyfikę odbioru takich projektów. A tak osiągnęli efekt odwrotny od zamierzonego: strony konfliktu okopane na swoich stanowiskach i komentarze głoszące, że „Lublin brunatnieje”7. Co nikomu nie służy.

*
„Rewiry” nie proponują sztuki dla miejskich salonów, sztuki ilustrującej modernizacyjne ambicje włodarzy miasta. Rewirowe działania, często bardzo proste, może i czasem nudne oraz naiwne w oczach znawców, cechowało z reguły nastawienie na kontakt z ludźmi mieszkającymi lub pracującymi w danym miejscu. Czy spowodują one upragnioną zmianę – tego nie wiem. Wiem jednak, że artyści rzeczywiście starali się zrezygnować z własnej uprzywilejowanej pozycji.

[tekst jest fragmentem większej całości, która zostanie opublikowana w katalogu wydarzenia] Fotografie: Mikołaj Majda.

Pracownia Sztuki Zaangażowanej Społecznie Rewiry; organizator: Centrum Kultury w Lublinie; kurator: Szymon Pietrasiewicz; realizacje w przestrzeniach miejskich Lublina powstały od czerwca do grudnia 2012. Projekt będzie kontynuowany w 2013 i 2014 roku.

  1. 1. www.rewiry.lublin.pl (dostęp 2.02.2013)
  2. 2. Wywiad z Joanną Erbel (Jan Prociak), kulturanatychmiastowa.pl/2010/11/joanna-erbel/ (dostęp 2.02.2013).
  3. 3. the-krasnals.blogspot.com/2012/07/jest-super-mural-krasnals-w-lublinie.html (dostęp 3.02.2013).
  4. 4. Wszystkie cytaty: „Chleba, pracy i igrzysk dla lubelskiego Bronksu”, rozmowa z Pawłem Hajnclem (Sylwie Hejno), www.kurierlubelski.pl/artykul/621361,chleba-pracy-i-igrzysk-dla-lubelski... (dostęp 3.02.2013).
  5. 5. Wszystkie cytaty: www.rewiry.lublin.pl/#tag=Joanna%20Wowrzeczka (dostęp 3.02.2013).
  6. 6. www.tokfm.pl/blogi/zmiana/2012/11/rom_w_dom_bog_w_dom__czy_polska_jest_g... (dostęp 3.02.2013).
  7. 7. Tamże.