Muzeum jako alternatywna sfera publiczna. Rozmawa z Joanną Mytkowską, nowo mianowaną dyrektorką MSN

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.


Po trzech miesiącach od pamiętnych wydarzeń po ogłoszeniu wyników konkursu architektonicznego, gdy do dymisji podał się Tadeusz Zielniewicz i Rada Programowa, Minister Ujazdowski wyznaczył Joannę Mytkowską na stanowisko dyrektora Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie. Po kilku tygodniach poświęconych na organizację biura i rozpoznanie co zostało zrobione, a co wymaga intensywnych działań by muzeum powstało na czas nowa dyrektor udzieliła Obiegowi wywiadu. O problemach, wizji, wygasaniu potencjału konfliktu w środowisku, pisowskiej nominacji i dobrym momencie dla sztuki polskiej czytaj w rozmowie "Muzeum jako alternatywna sfera publiczna" przeprowadzonej przez M. Branicką i A. Mazura...

Joanna Mytkowska, dyrektorka Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie, fot. Marek Szczepański
Joanna Mytkowska, dyrektorka Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie, fot. Marek Szczepański

Obieg: Po prawie trzech miesiącach od dymisji poprzedniego dyrektora Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie otrzymałaś oficjalną nominację od Ministra Ujazdowskiego. Pierwsza kwestia to tzw. "raport otwarcia". Innymi słowy, co znalazłaś przychodząc do pracy w Muzeum? Co jest zrobione a co nie?

Joanna Mytkowska: Zastałam instytucję, która po rezygnacji całej dyrekcji i rady programowej właściwie przestała działać. Z drugiej strony otrzymałam w spadku dorobek dwuletniej pracy MSN, który pozwala na umiarkowany optymizm, co do przyszłości muzeum. Przede wszystkim zostały przeprowadzone niemal wszystkie kroki prawne pozwalające na rozpoczęcie starań o pozwolenie na budowę muzeum. Mamy porozumienie pomiędzy Ministerstwem Kultury i władzami Warszawy o współprowadzeniu i współfinansowaniu muzeum. Jest koncepcja, jak sfinansować jego budowę. Muzeum Sztuki Nowoczesnej znajduje się na tak zwanej liście indykatywnej inwestycji, które zostaną sfinansowane ze środków Unii Europejskiej. Będzie to 90% budżetu, resztę wyłoży miasto.

Ponadto istnieje wola i zgoda zarówno władz miasta, jak i Ministerstwa Kultury, że muzeum powinno powstać jak najszybciej i to w kształcie zaproponowanym przez Christiana Kereza. To jest z kolei wynik przełamania kryzysu po konkursie architektonicznym na budynek muzeum. Udało się to dzięki uporowi części jury i pragmatyzmowi polityków.

Ale nie łudźmy się. Tak duża inwestycja w centrum miasta siłą rzeczy skazana jest na ogromne trudności. Pomimo politycznej woli ich przezwyciężenia, są to realne zagrożenia dla projektu muzeum. Zasadniczym problemem jest obowiązujący nas drakoński kalendarz wydawania pieniędzy unijnych, który narzuca harmonogram prac. Budowę muzeum powinniśmy zacząć fizycznie w połowie 2009. Już mamy opóźnienie, rozpoczęcie negocjacji kontraktu z architektem w sprawie jego kontraktu jest przewidziane na sierpień.

Czego jeszcze brakuje do rozpoczęcia budowy?

Przede wszystkim brakuje projektu budowlanego, który tak naprawdę zdecyduje o kształcie muzeum. Na razie mamy koncepcję architektoniczną, która jest bardzo ogólna. Brakuje jeszcze szeregu szczegółowych dokumentów budowlanych. Dlatego ważny jest dobry kompetentny zespół konsultantów znających się na projektowaniu muzeów, prowadzeniu inwestycji, problemach konstrukcyjnych i inżynieryjnych tego typu budynków. Będziemy współpracowali między innymi z Dieterem Bognerem, który pomagał przy budowie wielu muzeów, np.: MuseumsQuartier w Wiedniu, i który rozpoczął współpracę z MSN jeszcze w czasie formułowania zasad konkursu architektonicznego.

Czy Euro2012 jest zagrożeniem dla Muzeum?

Przeciwnie. Środki na budowę muzeum są już zarezerwowane, nie ma zagrożenia, że te pieniądze zostaną nam odebrane i wydane na drogi czy stadiony. Euro 2012 może mieć jedynie wpływ pozytywny, budowa w centrum miasta nowego muzeum w atrakcyjnym budynku jest zgodna z polityką przygotowywania Warszawy na przyjazd ogromnej liczby gości i turystów.

Dopiero, kiedy Christian Kerez podpisze kontrakt, będzie mógł - jako zwycięzca konkursu - przystąpić do opracowywania szczegółowego projektu architektonicznego?

Częścią kontraktu jest program funkcjonalny muzeum, który wprowadza pewne zmiany w porównaniu z warunkami konkursu. Merytoryczna część pracy nad projektem architektonicznym zacznie się dopiero po podpisaniu kontraktu, kiedy będą znane wszystkie zewnętrzne warunki do projektowania. To będzie okazja do współpracy z architektem, dopilnowania, aby muzeum było jak najbardziej funkcjonalne i przyjazne. Chcemy też pokazać Christianowi Kerezowi, jaką sztukę będziemy gromadzić i wystawiać, by w ten sposób zainspirować go do stworzenia budynku o jak najlepszym wyrazie architektonicznym.

Chcę podkreślić, że uważam pracę z Christianem Kerczem za wielką szansę dla muzeum. Architektura, którą projektuje jest radykalna, zmienia się w związku z treściami, które niosą budynki. Szczególnie podoba mi się będące właśnie na ukończeniu gimnazjum w Zurychu, całkowicie przeszklony, wraz z podziałami wewnętrznymi, budynek o rygorystycznej strukturze. Kerez jest otwarty na eksperymentowanie, dostosowywanie języka architektury do specyficznych zadań, a jednocześnie nie jest skłonny do kompromisów artystycznych. Myślę, że mamy szansę na bardzo ciekawą architekturę.

Czy mogłabyś wymienić główne zagrożenia dla Muzeum w aktualnej fazie realizacji projektu?

Oprócz kwestii dotrzymywania harmonogramu są jeszcze cztery zagrożenia związane z tym, że inwestycja jest w tak newralgicznym punkcie Warszawy. Pod działką muzeum przebiega metro, ma tu powstać techniczna nitka jego drugiej linii. Nie wiadomo także jak ma być zaplanowany i zbudowany plac przed muzeum - pomiędzy Pałacem Kultury, muzeum, a hipotetycznym kupieckim domem towarowym. To ważne, bo pod placem zaplanowano parkingi podziemne, które będą się łączyć z parkingami muzeum. Poza tym budowa muzeum wymaga przesunięcia instalacji kanalizacyjnych i wodociągowych, telekomunikacyjnych itp. To jest drugie zagrożenie, że powstaną opóźnienia. Trzecie to kupiecki dom towarowy, którego sytuacja ciągle pozostaje nierozwiązana, tymczasem hala KDT ciągle stoi na miejscu muzeum. Wreszcie czwarte, które teraz schodzi na plan dalszy, bo wydaje się już rozwiązane, to jest zmiana miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego przed Pałacem Kultury. Ponadto może pojawić się także problem, który wstrzymał wiele inwestycji w Warszawie, a mianowicie badania archeologiczne i konsekwencje cennych znalezisk, których nie da się łatwo przenieść do muzeum archeologicznego. Choć to mało prawdopodobne, bo teren ten był już wielokrotnie przekopywany, to zagrożenie chcemy zminimalizować przeprowadzając tzw. badania testowe, w ten sposób będziemy wiedzieli, czego się spodziewać pod ziemią.

Gdyby wszystkie te zagrożenia udało się ominąć, kiedy - teoretycznie - muzeum powinno być gotowe?

W roku 2012. Jeśli się nie uda, to bardzo trudno powiedzieć, co będzie. Na niektóre rzeczy mamy wpływ, na inne nie mamy żadnego. Ale tak jest zawsze przy inwestycjach w centrum olbrzymiego i może nie najlepiej zorganizowanego miasta. Sprawy, o których mówiłam są dla mnie kluczowe, bo od nich zależy istnienie muzeum.

Ale poza tym wydaje mi się, że moment na stworzenie Muzeum Sztuki Nowoczesnej jest bardzo dobry. Nie tylko dlatego, że byłoby trudno drugi raz zdobyć takie poparcie i tak doskonałą lokalizację w centrum miasta. Wydaje mi się także, że mamy wyjątkowy dla polskiej sztuki moment. Działania artystyczne zdobyły niespotykany wcześniej rezonans społeczny. Stało się tak, ponieważ polska sztuka ma coś istotnego do powiedzenia o społeczeństwie, transformacji i polityce. Muzeum może tę szansę wykorzystać. Łączy się z tym duży prestiż międzynarodowy polskiej sztuki. Badania nad znaczeniem tych zjawisk teraz się dopiero zaczną. Wszystkie wielkie europejskie muzea zaczynają się tym zajmować. Rozpoczęły się nowe badania nad historią powojennej sztuki Europy Wschodniej. Nasze muzeum ma szansę wszystkie te tendencje prezentować, animować i włączać się w międzynarodową dyskusję. Inna sprawa, że w pozostałych krajach Europy Wschodniej sytuacja jest podobna, ale sztuka współczesna, czy może jej infrastruktura, nie jest aż tak rozwinięta jak w Polsce. Sztuka ciągle pozostaje tam poza instytucjami publicznymi, rozwija się na marginesie. Ciągle jest animowana głównie przez organizacje pozarządowe, i to jest kolejna szansa dla muzeum w Warszawie. Możemy być pierwsi i uczynić z tej kwestii jedno z podstawowych zadań muzeum..

Czy to znaczy, że podejmiesz próbę zweryfikowania programu wyznaczonego przez poprzednia ekipę. Mowa była o muzeum transformacji, negocjacji... Czym dla Ciebie jest to muzeum? Właściwie, czym ono twoim zdaniem ma być?

Zasadniczo zgadzam się z głównymi założeniami sformułowanymi we "Wstępnej Koncepcji Warszawskiego MSN". Teraz nastąpił tylko nowy etap, etap realizacji. Będziemy zajmować się wizją sztuki, jaka ukształtowała się po 1989 roku, zasadnicze znaczenie ma tu transformacja społeczna. Teraz trzeba tylko te postulaty wypełnić konkretami, treścią.

Natomiast kiedy przyglądam się temu co dzieje się w sztuce i temu, co ona ma do zaoferowania, to trafniejsza od terminu "negocjacje" wydaje mi się konfrontacja różnych punktów widzenia.

Jaka jest kolekcja muzeum? Czy muzeum dysponuje już funduszami na zakupy do kolekcji?

Joanna Mytkowska wraz z częścią zespołu Muzeum Sztuki Nowoczesnej
Joanna Mytkowska wraz z częścią zespołu Muzeum Sztuki Nowoczesnej

Jeszcze nie, ale jest obietnica ministra kultury, że otrzymamy budżet na kolekcję w przyszłym roku. Jeśli tak się stanie, powołam międzynarodową komisję do spraw zakupów. Najpierw opracujemy program i według tego programu będziemy pozyskiwać zbiory do kolekcji.

A program kolekcji?

Będzie on wynikał z dokładnej analizy warunków, w jakich się znaleźliśmy - z interesującej sytuacji w sztuce polskiej, z nowej interpretacji historii sztuki powojenne i z nowych postulatów metodologicznych. W związku z tym duża część tego budżetu będzie przeznaczona na sztukę polską i to zarówno współczesną, jak i historyczną. Wydaje mi się również, że czas twórczo odnieść się do idei kolekcjonowania. Powinniśmy nawiązać do nowych tendencji w tej dziedzinie, które znacznie poszerzają pole zainteresowań kolekcji muzealnych o nowe tereny takie jak np.: film eksperymentalny, fotografia dokumentacyjna i reportażowa, animacje, komiks, itp; poszerzając tym samym definicję kultury wysokiej.

Jak daleko wstecz będzie sięgać kolekcja?

Tak daleko jak na to pozwalają warunki (np.: dostępność na rynku). i wypracowana koncepcja kolekcji. Na pewno interesująca dla kolekcji jest Szapocznikow, która wraz z Wróblewskim mogłaby stać się emblematyczną figurą dla muzeum. Z wcześniejszego okresu modernizmu można kolekcjonować archiwalia, publikacje, druki.

A co z początkowym założeniem, że muzeum ma gromadzić sztukę powstałą po 1989 roku?

Wydaje mi się, że 1989 jest dobrą cezurą, jest początkiem transformacji, a to właśnie na transformacji chcemy się skupić. Nie chodzi dosłownie o kolekcjonowanie tego, co powstało po 1989, ale o perspektywę badawczą, która pojawiła się stopniowo po tym przełomie. Czas skorzystać z sytuacji i przystąpić do wyścigu o umuzealnienie - mam nadzieję w interesujący sposób - ostatniego kawałka historii, który jest poza muzeami, czyli sztuki powojennej Europy Wschodniej. Ostatni rok w Centrum Pompidou spędziłam na podróżach po Europie Wschodniej, więc widziałam tę sztukę świeżym okiem... To dość charakterystyczne, że wszystkie interesujące środowiska czy organizacje, które zajmowały się kreowaniem współczesnego życia artystycznego jednocześnie angażowały się też w badanie historii. Tak jest z dwoma organizacjami z Pragi i Bratysławy, które nazywają się Transit, tak jest z pismem Idea z Cluj w Rumunii czy kolektywem kuratorskim z Zagrzebia WHW. To tylko kilka przykładów kluczowych środowisk z Europy Wschodniej. Plus jest oczywiście mnóstwo nowych, ciekawych zjawisk, które należy uwzględnić. Bo czas inaczej płynie w każdym z krajów regionu. U nas teraz jest trochę taki moment "post", a np. w Czechach wcale nie. Jest tam mnóstwo interesujących artystów jak np.: Jan Mančuska czy Katařina Šeda, której prace można było oglądać na Documenta. Zawsze jest tylko kilku artystów, którzy mają tą moc zmieniania wizji sztuki w danym momencie i takich należy szukać.

Mówisz o sztuce w Europie Wschodniej po drugiej wojnie światowej. To budzi skojarzenia z książką "W cieniu Jałty" Piotra Piotrowskiego.

Badania prof. Piotrowskiego są dla nas jako instytucji bardzo ważne, wręcz kluczowe. Ale myślę, że mam trochę inny punkt widzenia. Dużo mniej interesować nas będzie polityczny determinizm w obrębie regionu, bardziej międzynarodowa perspektywa dla tej sztuki w zglobalizowanym świecie. Kondycja postkomunistyczna jest ważna, ale muzeum musi uchwycić inne dyskursy w świecie pojałtańskim, żeby nie wypaść z teraźniejszości, której nie da się wiecznie definiować przedrostkiem post-. No, i ja sama jestem dużo bardziej zaangażowana w najmłodsze pokolenie oraz w ich widzenie historii.

Tworząc kolekcję zamierzasz sięgnąć po depozyty?

Muzeum, jeżeli zostanie wybudowane mniej więcej w takim kształcie, jaki jest teraz planowany, będzie miało osiem tysięcy metrów kwadratowych powierzchni ekspozycyjnej. To jest kolosalna galeria. Jeżeli nawet uda nam się zrealizować cały program zakupów, jeżeli pozyskamy odpowiednich sponsorów, którzy powiększą nasz budżet na kolekcję to i tak ta kolekcja będzie mała. Za pięć lat będzie liczyć góra kilkaset obiektów. Dla przykładu powiem, że kiedy wieszaliśmy kolekcję w Centrum Pompidou, które ma porównywalną do muzeum w Warszawie powierzchnię, to w pierwszym wyborze prac do powieszenia było około czterystu eksponatów. A kolekcję trzeba zmieniać przynajmniej raz do roku. Wniosek z tego taki, że na pewno będziemy musieli wypożyczać dzieła z innych kolekcji. Na szczęście znowu może nam pomóc zainteresowanie, a wręcz koniunktura na polską sztukę. Już rozmawiałam z wieloma dyrektorami, którzy bardzo chętnie wypożyczą nam prace ze swoich muzeów. Warszawa jest dla nich po prostu interesująca, jako miejsce wymiany. Jeżeli będziemy mieli interesującą kolekcję, to można się wymienić. Oczywiście z wypożyczeniem poważnych kolekcji wiążą się ogromne koszty, co może stanowić jakieś ograniczenie.

A co z kolekcjami polskimi?

Wszystkich pomysłów nie mam jeszcze sprecyzowanych. Zakładam, że pokazywanie kolekcji innych instytucji w warszawskim muzeum może być interesujące, szczególnie jeśli wystawy takie będą oferować ciekawe aranżacje i nowe interpretacje kolekcji.

Bardzo ważne będzie na pewno współpraca z jedynym polskim muzeum związanym z nowoczesnością, Muzeum Sztuki w Łodzi. Poza tym wygląda na to, że w Polsce powstaje cały nowy ruch budowy nowych muzeów. I bardzo dobrze, będzie skąd wypożyczać, wymieniać się zbiorami. Trzeba pamiętać, że bardzo nieliczne muzea mają międzynarodową publiczność na dużą skalę, większość jest ważna lokalnie.

Ale jednocześnie Muzeum Sztuki Nowoczesnej przerasta poziom lokalny. Musimy to jasno powiedzieć.

Muzeum warszawskie osiągnie światowy poziom i wejdzie do rodziny wielkich muzeów tylko pod jednym warunkiem: jeśli stworzymy oryginalny koncept muzealny. Wszystkie ważne muzea mają niesamowite kolekcje. My będziemy się starać zbudować kolekcję, która będzie specyficzna, a więc mamy nadzieję, że również ciekawa. Ale inny niezbędny element, który wpływa na wartość muzeum to propozycja, czy wizja tego fragmentu kultury, do którego muzeum się odnosi. Sięgając po najbardziej oczywiste przykłady: MoMA jest emblematycznym muzeum nowoczesności, Pompidou definiowało późnonowoczesny projekt kultury miejskiej. Teraz taką próbę definiowania współczesnej kultury podejmuje Tate Modern. Są oczywiście mniejsze instytucje, mieszczące się poza centrami jak MaCBA w Barcelonie, Van Abbemuseum w Eindhoven, którym również udaje się zaproponować wyrazistą wizję. Myślę, że mamy szansę znaleźć się wśród tych instytucji, ponieważ sztuka polska wniosła i wnosi istotny wkład do dorobku światowego i wokół tego należy definiować kształt przyszłego muzeum.

W Polsce są muzea, które mają potencjał, ale nie funkcjonują wcale, bądź funkcjonują na marginesie obiegu międzynarodowego. Być może przyczyn należy upatrywać także w niskiej kulturze instytucjonalnej, otwartych umysłów kuratorów czy dyrektorów, którzy chcieliby się w ten obieg włączyć. Zakładamy, że Muzeum zmieni jakość pracy i narzuci pewien standard pracy także w innych instytucjach krajowych.

To jest o tyle łatwiejsze, że instytucja jest nowa. Będziemy tez korzystać z międzynarodowych doświadczeń.

Wspominałaś o tym, że zamierzasz ściągnąć do pracy w Muzeum kuratorów z zagranicy?

Tak, już zatrudniłam kuratorkę, która pracowała w Musee d'Art Moderne de la Ville de Paris. Anę Janewski, która pochodzi z Chorwacji, ale od bardzo wielu lat mieszkała w Rzymie i Paryżu. Ponieważ interesują nas poważne badania w Europie Wschodniej, wydawała się idealną kandydatką. Marta Dziewańska, która prowadzi biuro, a w przyszłości będzie organizowała bibliotekę jest co prawda Polką, ale pracowała w Pompidou. Jeszcze jedna lub dwie osoby z zagranicy powinny dołączyć do zespołu w najbliższym czasie.

Joanna Mytkowska, dyrektorka Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie, fot. Marek Szczepański
Joanna Mytkowska, dyrektorka Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie, fot. Marek Szczepański

Jak zamierzasz zwabić kuratorów z zagranicy na dłużej? Inne instytucje w Polsce też miały takie ambicje, lecz szybko okazywało się, że kuratorzy z Niemiec, Francji, czy Szwajcarii byli przyzwyczajeni do innych standardów np. zarobkowych, instytucjonalnych.

Niestety, w Polsce zawód kuratora nadal wydaje się mało prestiżowy.Dysponuję jakimiś środkami finansowymi i mogę zaproponować kuratorom minimalne w standardzie międzynarodowym zarobki. Ale przede wszystkim mam do zaoferowania pionierską, ciekawą, wciągającą i przynosząca satysfakcję pracę. Tu nie będzie nudno.

Pytam o to, bo jak się domyślasz część środowiska, zwłaszcza młodzi kuratorzy mają nadzieję, że powstanie instytucja, która wymusi wręcz podniesienie standardu pracy w innych instytucjach.

Będę się starać, na pewno będziemy minimalizować administrację na korzyść stanowisk merytorycznych. Na razie to jest mała instytucja, która jest w swoim okresie heroicznym i może się zmieniać zgodnie z rosnącymi zadaniami. Jej zadaniem jest eksperymentowanie, próba wprowadzenia nowych tematów i ludzi do polskiego życia artystycznego.

Rozumiem, że właśnie teraz kompletujesz trzon zespołu. Czy ktoś ze starej ekipy został zatrudniony przez ciebie?

Została tylko pani Elżbieta Ofat, bardzo kompetentny manager. Po przerwie wrócił do muzeum młody kurator Tomek Fudala. Rzecznikiem muzeum będzie dobrze znany w środowisku artystycznym dziennikarz Marcel Andino Velez.

Z tego, co mówisz wynika, że to będzie młody zespół. Czy instytucja stanie się symptomem zmiany generacyjnej w środowisku?

Na sztandarach chcemy mieć przede wszystkim kompetencję. Zespół rzeczywiście jest bardzo młody, ale nasi eksperci, architekci, inżynierowie to raczej ludzie bardzo doświadczeni.

Przychodzisz do pracy w Muzeum w trudnym momencie. Z jednej strony budujesz zespół w oparciu o młodych ludzi, o nowe twarze, z drugiej masz do czynienia ze starą gwardią, która uważnie przygląda się twoim posunięciom. Nie chodzi mi tu tylko i wyłącznie o członków m.in. zdymisjonowanej rady programowej muzeum...

Przychodzę albo w momencie trudnym, albo w momencie ulgi. Wydaje mi się, że jeszcze zanim ja dostałam nominację, wyczerpał się potencjał konfliktu. Uważam, że muzeum jest potrzebne i trzeba je wybudować. Zerwanie konkursu architektonicznego mogło być końcem tego projektu.

W takim razie zapytam inaczej, czy masz już skompletowaną radę programową i radę muzeum?

Rada Muzeum jest powoływana przez ministra. W tej chwili trzeba ją uzupełnić o trzech nowych członków, którzy złożyli rezygnację. Zbierze się ona prawdopodobnie jesienią.

Czy odbierasz sygnały od członków byłej rady programowej, że są skłonni do dalszej współpracy?

Wspiera mnie przede wszystkim Anda Rottenberg, która jest z muzeum najbardziej związana i budowała podstawy tego projektu przez co najmniej dwa lata, nie mówiąc już o tym, że muzeum jest jej życiowym marzeniem.

Jeżeli będziesz chciała współpracować z osobami z poprzedniego składu, to będziesz mogła na nowo definiować zasady współpracy.

Mam taką nadzieję. Prawie wszyscy zrezygnowali z pracy w radzie muzeum. Ale większość osób to są moi bardzo dobrzy znajomi, koledzy, przyjaciele. Nie jestem z nimi w konflikcie.

Z drugiej strony możesz też teraz sięgać po osoby z zupełnie nowych środowisk.

Owszem. W Polsce jest coraz więcej młodych, profesjonalnie myślących historyków sztuki współczesnej i nowoczesnej, wielu z nich to przyszli kuratorzy. Na studiach kuratorskich na UJ jest dwadzieścia studentek, które marzą o tym, żeby mieć dobrą pracę w Polsce w swoim zawodzie. To napawa optymizmem. Coraz więcej młodych ludzi uczy się też kuratorstwa za granicą..

Czy Anda Rottenberg wróci na stanowisko wicedyrektora? Czy do pracy powrócą inni eksperci związani wcześniej z Muzeum?

Odpowiedziałam już na pytanie o ekspertów. Radzimy się ich w miarę potrzeb, jak będzie potrzeba nowych, to ich znajdziemy. Jeśli chodzi o Andę Rottenberg, to proponowanie jej teraz stanowiska wicedyrektora byłoby, moim zdaniem, po prostu nietaktowne. To ona z zespołem zbudowała realne podstawy polityczne, formalno-prawne i materialne, bytu tego muzeum.

Ile jest w tej chwili osób w twoim zespole?

W tej chwili siedem. Stan liczebny w granicach dziesięciu - dwunastu osób pewnie osiągniemy w przyszłym roku. I to na jakiś czas będzie docelowa wielkość zespołu.

Poprzednia rada stworzyła założenia programowe dla instytucji. Otrzymałaś w spadku pewną wizję instytucji, czy zamierzasz ją wykorzystać w swojej pracy, czy raczej zaproponujesz rodzaj zerwania? Np. wizję budynku muzeum otwartego na widza bez przestrzeni komercyjnej na parterze, do której tak często się powraca w dyskusjach prasowych...

Poprzednia rada programowa zostawiła znaczący dorobek w postaci dokumentów, które są dostępne w archiwum na stronie internetowej muzeum i które mogą stać się punktem wyjścia do dalszej pracy merytorycznej. Najciekawsze wydają mi się teksty prof. Piotra Piotrowskiego oraz prof. Marii Popczyk, do których chcę się odwoływać.

Ale z drugiej strony, o ile wiem, koncepcja muzeum, której wyrazem były warunki konkursu architektonicznego, polegała na łączeniu funkcji części wystawienniczej, edukacyjnej i komercyjnej. To wymaga zasadniczej korekty. Funkcje komercyjne w proponowanym wymiarze są sprzeczne z główna misją muzeum. Jednak nikt do tej pory nie sprawdził, jaki realny zysk można uzyskać z wynajmu powierzchni komercyjnej w tej części miasta i jak taką działalność zorganizować. Nie powstał realny model ekonomiczny, biznes plan, dla przyjętego założenia o 10 tysiącach metrów kwadratowych powierzchni handlowej. To są sprzeczności, które trzeba rozwiązać.

Wśród nieoficjalnych komentarzy pojawiły się także takie, które wskazywały na niezręczność nominacji ze strony ministra tego rządu...

Muzeum Sztuki Nowoczesnej to część projektu modernizacyjnego, który nie jest polityczny, ale cywilizacyjny bądź państwotwórczy, jeśli wolisz. Dopóki wszystkie strony zgadzają się co do takiej jego interpretacji nie widzę żadnej niezręczności.

Pytam, bo to może okazać się istotnym zagrożeniem dla muzeum. Nominacja polityczna sprawia, że w momencie zagrożenia rządu i zmiany na górze, może zmienić się również obsada stanowiska dyrektora Muzeum.

Moja nominacja jest raczej apolityczna, dlatego ją przyjęłam. Nie mogę już na wstępie przejmować się tym, co by było, gdyby się zmienił rząd. Na razie po prostu chcę pracować.

W tym kontekście symptomatyczne jest to, że projekt muzeum popierał zarówno Ujazdowski, jeszcze w czasach AWS, potem Dąbrowski za Millera i Belki, i teraz znów Ujazdowski. Można mieć nadzieję, że ta linia w stosunku do muzeum będzie kontynuowana.

Ale wielu obserwatorów, w tym członkowie dawnej rady programowej, było zdziwionych brakiem konkursu na stanowisko dyrektora.

O powody takiej decyzji trzeba pytać pana ministra Ujazdowskiego.

Wrócę jeszcze na koniec do charakteru muzeum. Czy będzie to instytucja nastawiona na szeroką publiczność, czy raczej skierowana do ekspertów, elitarna?

To jest fałszywa opozycja. Muzeum musi mieć zarówno wysoki poziom merytoryczny, który zadowoli ekspertów, jak i odpowiedni program edukacyjny i strategie popularyzatorskie, które pozwolą ma efektywne uczestniczenie w jego działaniach szerokim rzeszom publiczności.

Wiemy, że istnieją miejsca ekskluzywne, gdzie pokazywana jest bardzo wysokiej jakości sztuka, która jednak nie przyciąga mas. Na przykład Galeria Foksal czy też Fundacja Galerii Foksal, gdzie bardzo dobra propozycja programowa nie sprawia tego, że instytucja ma masowego odbiorcę. I chyba też nie to chodzi w tego rodzaju instytucji. To pytanie w kontekście komentarzy prasowych, jakie pojawiły się po ogłoszeniu wyników konkursu architektonicznego, sugerujących, że będzie to kolejne "muzeum dla kuratorów".

Nie można lekceważyć publiczności proponując jej niewyszukana ofertę. Ostatnio pracowałam w muzeum, które rocznie odwiedza ponad 5 mln widzów. Po tym doświadczeniu nie wydaje mi się, żeby warunkiem przyciągania widzów był program popularny. Ważniejsze są raczej sposoby tłumaczenia i popularyzowania ambitnego programu. Tak się już dzieje. Zamek Ujazdowski i Zachęta unikają kompromisów programowych, a odwiedza je coraz więcej widzów.

A jednak są pewne obawy naszych kolegów ze środowiska, kuratorów...

Muzeum nie da się skonstruować z obaw oraz mniej czy bardziej uzasadnionych lęków. Tak nigdy nie ruszymy z miejsca. To muzeum, dzięki swojej skali, lokalizacji oraz wyjątkowemu momentowi w polskiej sztuce ma szansę stać się instytucją nowego typu, daleko wykraczającą poza dotychczasowe wzory. Planuje się, że będzie je odwiedzać rocznie kilkaset tysięcy osób. Jest ono powołane do tego, aby badać, propagować i tłumaczyć marginalną w Polsce tradycję nowoczesności. Jednocześnie ma dostarczać narzędzi do rozumienia współczesności, szybko zmieniającego się świata wokół. Ta misja jest nawet ważniejsza niż wyrabianie oglądalności. Muzeum ma misję stworzenia alternatywnej sfery publicznej, miejsca na bezinteresowną debatę i konfrontację postaw.

Lipiec-sierpień 2007

Ana Janevski, fot. MSN
Ana Janevski, fot. MSN