Świadome błądzenie po terytorium nie-wiedzy. Rozmowa z Agnieszką Kurant i Aleksandrą Wasilkowską

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.
Agnieszka Kurant, Aleksandra Wasilkowska, Wyjście Awaryjne
 

Adam Mazur: Biennale Architektury w Wenecji dobiegło końca, czy mogłybyście w kilku zdaniach podsumować imprezę?

Agnieszka Kurant & Aleksandra Wasilkowska: Wyjście Awaryjne było bezprecedensowym eksperymentem złożonym właściwie z samych czynników ryzyka. Z założenia miałyśmy stworzyć formę otwartą, instalację jako eksperyment na pograniczu architektury i sztuki, sytuację przez pewien okres czasu performatywną. Instalacja, którą zbudowałyśmy w pawilonie, podczas pierwszej fazy projektu była skocznią umożliwiającą bezpośrednie doświadczenie: skok w chmury. Podczas kilku pierwszych dni skoczyło kilkaset osób. Wielu kuratorów nie mogło uwierzyć, że udało nam się zdobyć pozwolenie na skoki z takiej wysokości, ponieważ biennale to potężna biurokratyczna machina, a nie laboratorium nastawione na eksperymenty. To był akt odwagi, również ze strony Zachęty, która w ogóle pozwoliła nam na skoki. Wyjście Awaryjne i skok w chmury wyzwalał bardzo silne przeciwstawne emocje. Ludzie wychodząc z Pawilonu jednocześnie śmiali się i płakali, a skojarzenia były oniryczne, ludyczne lub samobójcze w zależności od psychiki i nastroju skaczących. Strach przeradzał się w trakcie lotu w wyzwalającą przyjemność. Wiele osób weszło na konstrukcję, ale nie zdecydowało się skoczyć ze strachu. Ciekawe było w jaki sposób cielesne doświadczenie, strach, destabilizacja, przekroczenie i euforia wpływają na poczucie wolności i na nasze relacje z innymi. Wyjście Awaryjne jest jak dziura teleportacyjna. Wyskakując z systemu przekraczamy logikę rzeczywistosci i paradoksalnie sie do niej zbliżamy. To był bardzo ciekawy test. Również dla nas, ponieważ stworzyłyśmy sytuację, której nie dało się i nie chciałyśmy w żaden sposób kontrolować. W każdym eksperymencie jest moment, w którym musisz sobie powiedzieć stop i otworzyć pole na działania innych. Utrata kontroli oraz zakłócenia systemu interesują nas zarówno w kontekście architektury, sztuki oraz nauk o złożoności. Jednym z punktów odniesienia była dla nas teoria Niezwykle Rzadkich Zdarzeń rozwijana przez Nassima Taleba i prof Andrzeja Nowaka. Niezwykle Rzadkie Zdarzenia, są to momenty wtargnięcia w rzeczywistość nieprzewidzialnego elementu lub fenomenu z innego porządku. Powodują one zaburzenia systemu i mogą doprowadzić do gigantycznych zmian w polityce, ekonomii, mieście i w całej rzeczywistości. W związku z niemożnością przewidzenia Niezwykle Rzadkich Zdarzeń, w architekturze interesuje nas w jaki sposób pozostawiać wolne miejsce do eksperymentu, tworzyć dziury i przestrzenie wolnego potencjału, które nie są objęte zdeterminowanym planem i kontrolą, z których może wyłonić się Niezwykle Rzadkie Zdarzenie, nowa forma zachowań i organizacji przestrzeni. Myśląc o mieście, jako niezdeterminowanej strukturze pełnej niezaplanowanych zdarzeń, zachowań, wypadków i osobliwości, nie możemy wciąż modernizować miasta na zasadzie zamkniętego, odgórnie wytyczonego planu, w którym nie ma już miejsca na zjawiska tworzone oddolnie. Takie emergentne właściwości miasta, czyli oddolnie wyłaniające się, nieformalne przestrzenie bazarów, ścieżki wydeptywane obok wytyczonych chodników, pustostany i ruiny zamieniające się w ulubione przez dzieci place zabaw, to są właśnie te Wyjścia Awaryjne z systemu, miejsca niepodlegające odgórnej kontroli, zdarzenia, których nie jesteśmy w stanie przewidzieć w zamknietych, tradycyjnych planach petryfikujacych miejskie procesy.

Nasz projekt odnosił się do hasła "People meet in architecture" poprzez tworzenie bezpośrednich relacji pomiędzy ludźmi. W odróżnieniu od projektów estetyki relacyjnej, w których spotkanie ludzi w przestrzeni i wspólne doświadczenie polega najczęściej na debacie, wymianie lub na przyjemnym, ludycznym doznaniu na pograniczu zabawy, partycypacja w Emergency Exit polegała na zbiorowej destabilizacji. Zbiorowe doświadczenie i silne, wręcz ekstremalne przeżycie tworzą niewidzialną wspólnotę, w której niepotrzebne są rozmowy, ponieważ relacje tworzą się na poziomnie zbiorowej podświadomości. Interesowały nas także alternatywne sposoby spędzania wolnego czasu i nowe, fikcyjne sporty i aktywności wymyślane przez ludzi. Tak jak idea rozwinięcia Skoku w pustkę Yves Kleina, czy skoku warszawskiego flaneura ze skoczni w Barierze Skolimowskiego w nowy, fikcyjny miejski sport jako sposób wyskoczenia z miejskiej, kontrolowanej rzeczywistości.


Adam Mazur: Czy waszym zdaniem na odbiór waszego projektu miało wpływ zamieszanie wokół konkursu na Pawilon Polonia?

Odbiór za granicą był bardzo entuzjastyczny. New York Times uznał nasz pawilon jako jeden z najlpeszych. ( http://tmagazine.blogs.nytimes.com/2010/09/08/the-architecture-biennale-a-last-look/ ) Przeniesieniem instalacji do Nowego Jorku zainteresowała się dyrektorka Storefront for Art and Architecture, na otwarciu był tłum, mimo że nie stać nas było na catering. Międzynarodowi kuratorzy i krytycy nie wiedzący o zamieszaniu wokół pierwszego konkursu, uznali Emergency Exit za wenecki hit i typowali nas jako zwycięzców. Nie liczyłyśmy jednak na nagrodę, bo trudno, żeby Polski Pawilon wygrał dwa razy pod rząd. Znani architekci, z którymi współpracujemy i których bardzo cenimy - tacy jak Francois Roche, Didier Fiuza Faustino oraz kuratorzy Hans Ulrich Obrist i Shumon Basar - byli pod dużym wrażeniem naszego projektu i uznali go za bardzo inspirujący. To dla nas bardzo ważne. Natomiast polskie środowisko architektury i sztuki było zniechęcone zamieszaniem wokół konkursu. Na forach internetowych pojawiło się wiele bardzo niesprawiedliwych i oskarżających nas komentarzy, co wydaje się tymbardziej niesprawiedliwe, że niewiele zabrakło, abyśmy wygrały pierwszy otwarty konkurs. Włożyłyśmy dużą ilość pracy, aby stworzyć zupełnie nowy projekt w drugim, zamkniętym konkursie, który uczciwie wygrałyśmy. Zamknięte konkursy to jest częsta praktyka. Muzeum Sztuki Nowoczesnej wraz z Narodowym Instytutem Audiowizualnym właśnie zorganizowało zamknięty konkurs na Pawilon Artystyczny [konkurs wygrało Studio Olafura Eliassona - przyp. red.]. Wiele konkursów ze względów czysto praktycznych, czyli z braku czasu jest organizowanych na zaproszenie. Myślimy, że konkurs na biennale architektury powinien być organizowany dużo wcześniej, tak aby pozostawić uczestnikom więcej czasu na przygotowanie projektu i znalezienie dodatkowego finansowania gdyż budżet jest skromny w porównaniu z budżetami choćby sąsiednich pawilonów. Nawet nieznacznie większy budżet umożliwiłby nam przedłużenie fazy testowo-eksperymentalnej projektu o kolejny tydzień lub miesiąc.

Agnieszka Kurant, Aleksandra Wasilkowska, Wyjście Awaryjne
 

Adam Mazur: Jak wyglądała wasza współpraca z Eliasem Redstonem? Czy kurator był w ogóle wam potrzebny?

Elias Redstone zaproponował temat, który został potraktowany przez nas przewrotnie, ale mimo wszystko był ważnym punktem wyjścia. Uważamy, że tendencja aby zapraszać i włączać w polski swiat sztuki i architektury kuratorow z zagranicy jest bardzo dobra ponieważ nasi kuratorzy też wyjeżdzają i kuratorują za granicą. Często spojrzenie z zewnątrz jest odświeżające. W związku z tym, że kurator był zagraniczny, bardzo dużo obowiązków Eliasa Redstone'a przejęła asystentka komisarza Zachęty Joanna Waśko, która wykonała heroiczną pracę przy produkcji całego projektu.


Adam Mazur: Wspomniałyście, że przygotowany przez was projekt spotkał się z dużym zainteresowaniem prasy zagranicznej. Wpływ na to miał również sukces poprzedniego Pawilonu przygotowanego przez Jarosława Trybusia, Grzegorza Piątka, Mikołaja Grospierre'a i Kobasa Laksę. Niektórzy krytycy ciekawie łączyli te dwa projekty ze sobą, czy widzicie związek pomiędzy Hotelem Polonia a Emergency Exit?

Podobnie jak w Hotelu Polonia chciałyśmy aby pawilon stał się na moment inną rzeczywistością, aby zmienił swoją funkcję czysto wystawienniczą w sytuację bezpośredniego doświadczenia. Dwa lata temu nie udało się jednak w pełni przeprowadzić tej idei. Z powodu biurokracji idea zosatała zaprezentowana w postaci pięknych zdjęć i kolaży. Nam natomiast udało się przez kilka dni stworzyć sytuację, pozwalającą ludziom na skok w chmury. Instalacja, dźwięk oraz dokumentacja skoków i reakcji widzów w postaci filmu były prezentowane przez dalszą część biennale. W pewnym sensie Wyjście Awaryjne, podobnie jak Hotel Polonia, mówiło o problemie niemożności zdeterminowania przyszłości i przewidzenia procesów metabolizmu miejskiego. Wyjście Awaryjne rozwijało jednak przede wszystkim dyskurs dotyczący potrzeby częściowej utraty kontroli przez architekta czy artystę. Ważne jest dla nas bezpośrednie doświadczenie i włączanie w ten proces mieszkańców, a także pozostawianie wolnej, niekontrolowanej strefy dla Niezwykle Rzadkich Zadrzeń.


Adam Mazur: Jak oceniacie zwycięski Pawilon Bahrainu?

AK&AW: Projekt Reclaim poruszył ważny problem radykalnej modernizacji przestrzeni. Zrekonstruowane w Pawilonie Bahrainu budki rybaków z wybrzeża wyspy to architektura bez architekta, nieformalna przestrzeń, która jest wypierana przez nowe inwestycje, bezwzględnie kolonizujące wybrzeże. W pewnym sensie polityka wobec form architektonicznych tworzonych oddolnie przez mieszkańców w Bahrainie i Warszawie jest podobna. Budy bez względu na wszystko mają zniknąć, ponieważ nie przystają do wizji nowoczesnego miasta. Pawilon Bahrainu stworzył bardzo dobre archiwum jako protest przeciwko ślepej, deweloperskiej modernizacji wyspy. Bahrain wydał 35 000 sztuk bezpłatnego katalogu z archiwum całego projektu. Nas stać było tylko na 800 sztuk. Dostępny dla wszystkich, bezpłatny katalog jest doskonałą formą szerokiej dystrybucji wiedzy.


Adam Mazur: Czy wciąż czujecie się artystkami nooawangardowymi?

Agnieszka Kurant: Podpisanie Manifestu Nooawangardy było dla mnie ważne, gdyż w moim przekonaniu dość silnie podkreślało alternatywność naszej postawy twórczej wobec "Manifestu" Artura Żmijewskiego. Punktem wyjścia naszej współpracy w ramach grupy, która podpisała "Manifest nooawangardy" było zainteresowanie procesami złożonymi oraz paralelą jaką jest tutaj sztuka: sztuka może wpływać na rzeczywistość, ale w sposób nielinearny (tak, jak zmiany w systemach złożonych odbywają się nielinearnie), nie dający się przewidzieć, na zasadzie Niezwykle Rzadkich Zdarzeń. Zatem próby kontrolowania wpływu sztuki na rzeczywistość są bezcelowe. Artur Żmijewski mówi o sztuce jako o narzędziu wywołującym skutek. Dla mnie jest to równoznaczne z propagandą. Dobra sztuka nie służy nigdy mówieniu widzom, co dokładnie mają myśleć. Sztuka powinna według mnie być katalizatorem myślenia, aktywizować ludzi, aby zadawali sobie każdy na swój sposób własne pytania i poddawali otaczającą ich rzeczywistość krytycznej analizie. Sztuka to świadome błądzenie po terytorium nie-wiedzy. Sztuka to, jak mówi Sarat Maharaj "nie-wiedza" rozumiana niczym anty-materia. Fascynuje mnie nieznane nieznane nauki, podświadomości zbiorowej ludzi w mieście i całej rzeczywistości i stąd moje zainteresowanie Niezwykle Rzadkimi Zdarzeniami. Sztuka może ten obszar badać, ale nie można go poddać kształtowaniu i kontroli. Wśród sygnatariuszy manifestu były mniej i bardziej radykalne postawy i w tej chwili każdy poszedł w swoim kierunku, ale zamierzamy kontynuować naszą współpracę i stworzyć wkrótce nowy projekt wystawy. Niezwykle Rzadkie Zdarzenia są czynnikami powodującymi niemożność pełnej kontroli, programowania i przewidywania rzeczywistości i przyszłości. W moich wcześniejszych pracach (np. Ready Unmade czy Future Anterior) utrata kontroli nad formą i znaczeniem, zmiana statusu i formy dzieła w czasie były zawsze bardzo istotne. Interesowało mnie również od dawna w jaki sposób Niezwykle Rzadkie Zdarzenia takie jak plotka lub zmiana pogody mogą wpłynąć na ekonomię i politykę. Ostatni rok dostarczył przykładów m.in. milionowe straty w światowej ekonomii spowodowane chmurą nad Islandią. Często przypadkowe zjawisko lub błąd w systemie powoduje twórcze mutacje.

Aleksandra Wasilkowska: Czuję się przede wszystkim architektką, więc manifest i teoria Niezwykle Rzadkich Zdarzeń miały dla mnie znaczenie przede wszystkim w kontekście uznania niemożności pełnej kontroli tak złożonego procesu jakim jest rozwój miasta. Interesuje mnie badanie i rozwijanie metod pozwalających na łączenie odgórnie wyznaczanych strategii i oddolnie wyłaniających się zjawisk bez kontroli architekta. Te samoorganizujące się przestrzenie są często ignorowane w polityce modernizacji miasta. Nie istnieje polityka włączania tych zjawisk. Są to często niewidzialne procesy związane z zbiorową podświadomością, to w jaki sposób powstają miejskie plotki i legendy, i jak w związku z tym funkcjonuje miasto. Są to również bazary czy handel uliczny powstające bez planu. Władze miejskie czy planiści nie potrafią tej oddolnej energii miastotwórczo zintegrować, jest ona wypychana poza margines. W ubiegłym roku Fundacja Bęc Zmiana wydała książkę wokół mojego projektu pt Warszawa jako struktura emergentna i była ona w pewnym sensie rozwinięciem teorii Niezwykle Rzadkich Zdarzeń, ale w kontekście architektury i miasta. Książka opisuje nową filozofię społeczną, metody oraz narzędzia badania miasta jako systemu złożonego, który ewoluuje w sposób niedeterminowalny. Wymaga to zmiany paradygmatu, a także wypracowania nowych narzędzi i strategii, które otwierają się na proces i nieodzownie związane z nim błędy. Yona Friedman mówi o tym jak błędy wynikające z żywych, nieprzewidywalnych ludzkich interakcji i procesów generują żywe, wibrujące miasto. Interesują mnie właśnie te nieformalne, emergentnie powstające przestrzenie publiczne, które często dużo bardziej przystają do naszych potrzeb, niż te narzucone, kontrolowane i aseptyczne. Istnieją metody badania tej emergentnej złożoności i włączania jej w proces kształtowania miasta w postaci otwartych strategii i alterplanów. Skokowe zmiany systemu oraz istnienie Niezwykle Rzadkich Zdarzeń musi prowadzić do uznania swojej nie-wiedzy na temat tego, co niesie przyszłość. Świadomość tej nie-wiedzy łączy się nieodzownie z rezygnacją z modernistycznej socjoinżynierii.

Agnieszka Kurant, Aleksandra Wasilkowska, Wyjście Awaryjne
 

Adam Mazur: Czy zamierzacie kontynuować współpracę i nad czym aktualnie pracujecie?

Aleksandra Wasilkowska: Wraz z grupą artystów, kuratorów, krytyków, pisarzy i naukowców tworzymy wspólnie grupę zajmującą się badaniem szeroko pojętej sztuki w przestrzeni publicznej. Z pewnością zaowocuje to wkrótce wspólnym projektem lub wystawą. Tóż po biennale pokazałyśmy też z Agnieszką wspólny projekt Nie..bo w Bunkrze Sztuki i WCXERO, nad którego rozwinięciem pracujemy w ramach założonego przez nas Biura Niezwykle Rzadkich Miejsc. Myślimy też o kolejnych wspólnych projektach i konkursach. W tej chwili przygotowuję też projekt mojej indywidualnej wystawy w Londynie. Pracuję też nad scenografią do Życia seksualnego dzikich, czyli spektaklu Krzyśka Garbaczewskiego na podstawie dramatu Marcina Cecko. Premiera w Nowym Teatrze w kwietniu będzie poprzedzona serią akcji performatywnych. Pracuję też nad kilkoma projektami instalacji w przestrzeni publicznej między innymi nad Bazaromatem związanym z ekonomią miasta i przestrzeniami nieformalnymi, Dystrybutorem Mikrozdarzeń, a także nad projektami dwóch domów. W dalszej perspektywie być może uda się równiez zrealizować projekt Parku Gucia w lesie Międzynarodowego Centrum Dialogu im Miłosza. Jest to projekt fantastycznego parku rzeżby dla dzieci, którego scenariusz oparty jest o książkę Zofii Urbanowskiej z 1884 roku pt Gucio Zaczarowany, czyli historię chłopca zaczarowanego w muchę.

Agnieszka Kurant: W moich bierzących projektach kontynuuję zainteresowanie "nieznanym nieznanym" i przekraczaniem granic logiki rzeczywistości. W tej chwili pracuję nad serią prac związanych z moim zainteresowaniem pracą niematerialną i kapitalizmem kognitywnym, na wystawę L'argent... encore w Witte de With w Roterdamie oraz moją indywidualną wystawę w Cenrum Sztuki Montehermoso w Hiszpanii oraz w FAAP w Sao Paulo. Jest to kilkuczęściowy projekt, w ramach którego realizuję między innymi instalację Widmowa biblioteka - bibliotekę fizycznie wykonanych fikcyjnych książek istniejących w innych, prawdziwych książkach, opartą na badaniu m.in. Pawła Dunina-Wąsowicza, Briana Quinneta i innych. W skład wystawy wejdzie równiez cykl prac Errorism opartych na różnego typu wypadkach, pomyłkach i błędach w polityce, sztuce, architekturze, ekonomii etc.generujących twórcze mutacje i nowe idee. Część tego projektu będę realizować w przyszłym roku w czasie mojej rezydencji w Nowym Jorku w Location One. W Nowym Jorku będę też na początku roku realizować projekt na wystawę Hubert przygotowywaną przez kuratora PS1 Neville'a Wakefielda i dotyczącą projektów teoretycznie niemożliwych do zrealizowania. Przygotowuję też projekt-książkę artystyczną na zaproszenie wydawnictwa Onestar Press z Paryża. Wspólnie z Joanną Warszą w ramach Fundacji Laury Palmer realizuję też produkowany przez Fundację Kultury Europejskiej duży projekt oparty na mojej idei stworzenia wystawy widocznej z góry, z okien startujących i podchodzących do lądowania samolotow oraz na zdjęciach satelitarnych i poprzez program Google Earth. Projekt wyrasta z mojego zainteresowania czasem wolnym oraz próbami przekroczenia logiki podziału na czas wolny i czas pracy i spojrzenia z perspektywy logiki cywilizacji pozaziemskiej, z kosmosu. Jest też rodzajem wiadomości o nas jako cywilizacji, wiadomości-flagi, która będzie widać z kosmosu. Wystawa będzie widoczna dla widzów samolotów podczas kilku minut wolnego (jak dotąd niezagospodarowanego niczym, np. reklamami) czasu w czasie startu i lądowania. W kilku miastach, między innymi w Warszawie, Paryżu, Londynie, Bukareszcie pojawią się jednocześnie pod trasą lądowania samolotów bardzo dużych rozmiarów prace kilku artystów (m.i. Julieta Aranda & Anton Vidokle, Goldin & Senneby...)...

Więcej na temat projektu Emergency Exit na stronie http://www.labiennale.art.pl/

Rozmowa przeprowadzona mailowo w listopadzie-grudniu 2010.

Agnieszka Kurant, Aleksandra Wasilkowska, Wyjście Awaryjne