Polityka gestu: sztuka na Madagaskar! I z powrotem... do Łodzi

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.

A może raczej pierwsza część tytułu powinna brzmieć: "Wątła polityka gestu artystycznego". Nie przesądzając z góry czy wątłość jest tutaj warunkiem skuteczności czy raczej niemocy, trzeba by zapytać o polityczność artystycznego gestu - innymi słowy zapytać o to, czy gest artystyczny może stać się politycznym aktem symbolicznym, jak by powiedział Fredric Jameson: "realną formą praktyki w sferze symbolicznej"1.

Jan Simon, Rok Polski na Madagaskarze, Atlas Sztuki, Łódź
Jan Simon, Rok Polski na Madagaskarze, Atlas Sztuki, Łódź

A oto gest, jaki został wykonany:

Artysta Janek Simon wybrał się na Madagaskar, by tam, przedrzeźniając oficjalną politykę polskich sezonów kulturalnych, jakie miały już miejsce w wielu krajach, zorganizować Rok Polski na Madagaskarze. Wykpiwając pompę oficjalnych imprez o rozdętych budżetach i mizernych efektach, Simon zorganizował wydarzenie sam, wsparty przez prywatnego sponsora ATLAS Sztuki, zabierając dzieła, mające prezentować polską kulturę na zorganizowanej przez niego wystawie, w walizce. Obchody Roku Polskiego na Madagaskarze ograniczyły się do niemalże miesięcznego pobytu artysty-kuratora na wyspie oraz wystawy przywiezionych przez niego prac w wynajętych na kilka dni pomieszczeniach. Ta parodia polityki kulturalnej państwa polskiego zyskała jeszcze bardziej krytyczne ostrze przez odniesienie do międzywojennej polityki kolonialnej naszego kraju. Jej znaczenie zostało zanalizowane zarówno przez Łukasza Rondudę, jak i Łukasza Guzka w tekstach towarzyszących wystawie2. Jeśli Madagaskar był nazwą dla fantazji o polskiej mocarstwowości, dla marzenia o kolonialnej eksploatacji i wyzysku, a jednocześnie dla obietnicy rozwiązania "kwestii żydowskiej", to wyprawa artysty do tej krainy staje się przemierzaniem tego mocarstwowo-nacjonalistyczno-antysemickiego fantazmatu. Przemierzanie przyjmuje postać neokolonialnej praktyki promocji kultury: Simon realizuje swoją wystawę przy głównej arterii stolicy Madagaskaru Antananarywy, nieopodal Goethe-Zentrum, ale podejmuje również "rywalizację" z innymi placówkami utrzymywania kulturowej dominacji, Institute Française oraz American Center. Rywalizacja podjęta przez Janka Simona jest oczywiście symulowana nie tylko ze względu na swoją "wątłość", ale przede wszystkim dlatego, że na wystawie nie ma ani jednego dzieła, którego autorem byłby Polak czy Polka. W walizce Simona znalazły się dzieła czeskiej grupy Guma Guar, Rumuna Vlada Nancy, Bułgarów Ivana Moudova i Krassimira Terzieva oraz Słowaka Eriaka Bindera. Wystawa prezentuje zatem polską "rzeczywistość" przez dzieła artystów innej narodowości. A przez wpisanie jej w kolonialną tradycję odzwierciedla nacjonalistyczny fantazmat - nie przypadkiem Simon wymyślił to przedsięwzięcie w trakcie wyborów, które uczyniły z treści wypieranych dotąd w mrok prawicowej ekstremy element oficjalnego dyskursu politycznego. Strategia Simona jest przebiegła: pozornie wpisując się w mocarstwowy dyskurs (silne państwo itd.) pokazuje to, co dyskurs ten chciałby wyprzeć: zaangażowanie w morderczą wojnę w Iraku, degradację przestrzeni publicznej i jej ideologizację.

Jan Simon, Rok Polski na Madagaskarze, Atlas Sztuki, Łódź
Jan Simon, Rok Polski na Madagaskarze, Atlas Sztuki, Łódź

Taki był gest artystyczny - i jak najbardziej polityczny - wykonany bardzo wątłymi środkami. Pozostaje jednak kwestia sceny, na jakiej został wykonany, bowiem bez jej rozpoznania status gestu, który tak szybko został określony jako krytyczny, pozostaje bardzo niepewny.

Zacznijmy od sceny lokalnej:

Zwieńczeniem projektu jest jego prezentacja w ATLASIE Sztuki. Projekt zostaje zatem powtórzony jako: w jednej części zapis badań Simona nad historią polskiej quasi- i post-kolonialnej obecności na Madagaskarze, zrealizowany bardzo prostymi środkami (ręcznie wykonane opisy w ramkach, zapisy wideo), a w drugiej części w schematycznej rekonstrukcji przestrzeni wystawienniczej z Antananarywy prezentowane są dzieła z walizki Simona. Jeśli zatem, jak pisze Łukasz Ronduda, dzieło stanowi "krytykę instytucjonalną", to powstaje pytanie, jaka instytucja bądź instytucje poddane zostają krytyce. ATLAS Sztuki, jako bardzo swoista quasi-galeria, rzeczywiście nie jest klasyczną instytucją; a jednocześnie swoją aktywnością obnaża polityczne uwikłanie i porażającą niemoc państwowo-publicznych instytucji, kształtujących polskie życie artystyczne. Niemniej jednak jest to przecież wystawiennicza witryna jednej z najpotężniejszych polskich firm, wpisanej wersalikami w logo tej witryny. Z punktu komplikuje to obraz, który Ronduda charakteryzuje za pomocą opozycji subwersywność - serwilizm, postrzegając sztukę Simona jako wywrotową wobec instytucji, których służalczość domaga się krytyki. Trudno uniknąć wielu pytań: Komu lub czemu służy wywrotowy gest Simona, skierowany przeciw instytucjom państwowo-publicznego wystawiennictwa? Kto czerpie zysk z symbolicznego wytworu, jaki zostaje dostarczony przez artystę - tego "kulturowego producenta", "odkrywcę" czy "menedżera"? I wprost: czy krytyka państwowego PR - symboliczna produkcja Simona - nie służy po prostu promocji Grupy Atlas?

Kwestie te zaostrza zresztą praca Łodzi Kaliskiej prezentowana na ostatnim Łódź Biennale "Chińczycy oglądają logo ATLASA Sztuki". W tej instalacji patrzymy przez ekran na widzów w kinie, którymi są portrety Mao, obserwujące coś uważnie. Nie wiemy, co obserwują Chińczycy, natomiast po naszej stronie nad szybą świeci eleganckie logo ATLASA Sztuki. Sytuacja zaaranżowana na przewrotny peep-show, zdaje się być doskonałą socjotechniką, na skutek której interpasywnie - jak by powiedział Slavoj Žižek - udziela nam się zapatrzenie, jakiemu ulegają Chińczy. Skoro Chinczycy - reprezentowani przez wizerunki Mao - owi pracowici budowniczowie wschodzącego światowego imperium - którego Mao był założycielem - wpatrują się w logo ATLASA Sztuki, to czyż my, szarzy obywatele znękanego kraju, nie powinniśmy podziwiać go jeszcze bardziej lub przynajmniej być z niego dumni? Aż ciśnie się tu wezwanie Naomi Klein: "no logo" - żadnego logo w sztuce.

Jan Simon, Rok Polski na Madagaskarze, Atlas Sztuki, Łódź
Jan Simon, Rok Polski na Madagaskarze, Atlas Sztuki, Łódź

Nie chodzi jednak przy tym o indywidualizację kwestii, o wskazywanie jakiegoś wyzyskiwacza sztuki, którego wyobraźnię w tym wypadku należałoby zresztą docenić, zważywszy, że z punktu widzenia Grupy Atlas odbiorcy sztuki są raczej grupą nieistotną dla działań reklamowych. Nie chodzi jednak, powtórzmy, o tę czy inną firmę, ani o tego czy innego artystę. Nie chodzi też bynajmniej o naiwne oczekiwanie, aby artyści nie współpracowali z kapitałem czy to prywatnym, czy państwowym (z kolei jednak, nie sprowadzając takiej współpracy do serwilizmu, trzeba by ostrożniej przypisywać artystycznym działaniom subwersywność). Chodziłoby raczej o rozpoznanie ogólnej sytuacji, z której symptomem mamy tu do czynienia.

Chodziłoby o rozpoznanie sceny globalnej, zwłaszcza że projekt Simona rozgrywany jest na globalną skalę. Nawet jeśli Grupa Atlas nie realizuje bezpośrednich czy krótkoterminowych zysków ze swojego zaangażowania w ATLAS Sztuki, to jednak ta quasi-galeria jako czyste wydatkowanie stanowi, jak to rozpoznał już Weblen, a za nim powtórzył Baudrillard, narzędzie determinowania porządku symbolicznego3. Niezależnie zatem od dobrych czy złych intencji, tego czy innego szczerego mecenasa, powstaje kwestia, którą trzeba by rozpatrywać w kontekście tego, co za Jamesonem można by nazwać "geopolityczną estetyką" współczesnego stadium kapitalizmu. A ściślej: powstaje kwestia naszego ulokowania w tej "estetyce geopolitycznej".

Praca Marko Peljhana Spectral Systems (2005)4 precyzyjnie ilustruje tę problematykę: w tej instalacji model niewidzialnego samolotu szpiegowskiego zestawiony jest z wyświetlanymi na ciekłokrystalicznych ekranach obrazami Ziemi, którą można za jego pomocą obserwować, zbierając potrzebne informacje, oraz z obrazami nawigacyjnego oprzyrządowania pozwalającego sterować tym latającym obiektem. Praca ukazuje zatem nie tylko kwestię niewidocznego czynnika, który oddziałuje na rzeczywistość, ale - jeszcze bardziej - stawia kwestię konieczności stworzenia map czy systemu nawigacji, dzięki którym można by skutecznie poruszać się w "widmowych systemach", określonych przez "nieważką ekonomię", "wirtualny kapitał" i ich militarne emanacje.

Jan Simon, Rok Polski na Madagaskarze, Atlas Sztuki, Łódź
Jan Simon, Rok Polski na Madagaskarze, Atlas Sztuki, Łódź

W tych systemach państwo czy sektor publiczny jest tylko jednym - i wcale nie najsilniejszym - z rozgrywających czynników. Znacznie silniejszym czynnikiem jest , jak to pokazali kilka lat temu Hardt i Negri, jest uwolniony wirtualny, nieważki, widmowy kapitał5.

W tym kontekście anarchistyczność nie może ograniczać się do antypaństwowości. Być może zresztą projekt Simona nie musi wcale w być do niej ograniczony. Paradoksalnie bowiem to właśnie wątłość gestu Simona może być obdarzona pewną siłą. Nie chodziłoby przecież o zwycięstwo nad kapitałem, które nawet jeśli byłoby ono możliwe, to zgodnie z prawem dialektyki okazałoby się porażką, ani o porzucenie współpracy z nim na rzecz jakiejś utopijnej wizji sztuki poza kapitalizmem (co raczej oznaczałoby jej anihilację). Przeciwnie chodziłoby o podjęcie gry z kapitałem i jak radzą Hardt i Negri skrajną amplifikację działania kapitalistycznych systemów.

Zapewne Simon może być postrzegany jako swoisty "schizol" Deleuze'a i Guattariego (od których Hardt i Negri przejmują kluczowe motywy i argumenty swojej wizji), schizol, który bawi się swoimi "maszynami pożądającymi" na "ciele bez organów" kapitału (niezależnie od tego, czy przepływa on przez państwowe instytucje, czy przez prywatne quasi-instytucje sztuki), wykonując rozliczne wątłe politycznie gesty artystyczne, które nawet jeśli służą krytyce lub wywracaniu czegoś, to z racji swej wątłości nie mogą mieć realnie politycznego charakteru, stanowiąc akty zaledwie symboliczne. To jednak, czy sztuka powinna stać się polityką, czy wątłe gesty powinny zostać zastąpione przez mocne polityczne akty, pozostaje kwestią otwartą. Być może wystarczy, aby działalność artystyczna, zamiast zwyciężać (i skazywać się tym samym na porażkę), co jest domeną aktywności politycznej, wykonując wątłe gesty, zawieszała na chwilę efektywność, skuteczność, zyskowność widmowych systemów, nawet jeśli systemy te mogą ją później zawłaszczyć i wykorzystać do organizacji swojego porządku symbolicznego.

Jan Simon, "Rok Polski na Madagaskarze", Atlas Sztuki, Łódź, 13.10 - 19.11.2006

Jan Simon, Rok Polski na Madagaskarze, Atlas Sztuki, Łódź
Jan Simon, Rok Polski na Madagaskarze, Atlas Sztuki, Łódź
  1. 1. F. Jameson, The Brick and the Balloon: Architecture, Idealism and Land Speculation, [w:] tenże, The Cultural Turn: Selected Writings on the Postmodern 1983-1998, Verso, London - New York 1998, s. 183
  2. 2. Ł. Ronduda, Sztuka jest rodzajem polityki prowadzonej innymi środkami. Rzecz o projekcie Roku Polskiego na Madagaskarze Janka Simona, w: "Arteon. Magazyn o sztuce", nr 10 (78), 2006. Ł. Guzek, "Madagaskar w walizce", w: tamże.
  3. 3. Thorstein Veblen, Teoria klasy próżniaczej, Muza S.A., Warszawa, 1998. Jean Baudrillard, Pour une critique de l'économie politique du signe, Gallimard, Paris 1972
  4. 4. Jameson Fredric, The Geopolitcal Aesthetic: Cinema and Space in the World System, Indiana University Press - BFI Publishing, Bloomingnton - Indianapolis - London 1995
  5. 5. Michael Hardt, Antonio Negri, Imperium, przeł. Sergiusz Ślusarski, Adam Kołbaniuk, Wadawnictwo W.A.B., Warszawa 2005.