Dźwięk topniejącego lodu w Guggenheim Muzeum

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.
SENGAI GIBON, "The Circle, Triangle, and Square", Edo period, early 19th century, Ink on paper, 28.4 x 48.1 cm
SENGAI GIBON, "The Circle, Triangle, and Square", Edo period, early 19th century, Ink on paper, 28.4 x 48.1 cm

Nowojorskie Guggenheim Muzeum świętuje pięćdziesiątą rocznicę powstania swej siedziby, ikonicznego już budynku Franka Lloyd Wrighta, prezentując solidną i stosowną na tę okazję wystawę zatytułowaną: Third Mind z podtytułem Amerykańscy artyści kontemplują Azję, 1860 - 1989. Wystawa jest przygotowana z wnikliwością i bogato udokumentowana: przeszło 100 artystów, ponad 250 prac, wykonanych w ciągu prawie 150 lat. Rzadko się zdarza wyjść z dużej grupowej wystawy z jasną konkluzją, tym trudniej gdy traktuje o czymś tak wysublimowanym i analizuje samą esencję aktu percepcji z tak wielu różnych perspektyw.

Alexandra Monroe, główna organizatorka i kuratorka wystawy, podjęła próbę poprowadzenia widzów przez tę gęstą ekspozycję dzieląc ją chronologicznie i tematycznie na siedem sekcji: Estetyka i Japonia (Kult Orientu); Pejzaż Duszy (Nowe Postrzeganie Natury); Ezra Pound, Współczesna Poezja i Teatr Tańca (Trans-interpretacje); Azjatyckie Wymiary Powojennej Sztuki Abstrakcyjnej (Kaligrafia i Metafizyka); Buddyzm i Neo-Avant-Garda (Cage Zen, Beat Zen i Zen); Sztuka Doświadczenia Percepcyjnego (Czysta Abstrakcja i Ekstaza Minimalizmu); Performance i Współczesne Eksperymenty (Inne Sposoby Bycia).

Zwiedzanie wg. chronologii zakłada rozpoczęcie oglądania od parteru i stopniowe podążanie sześciopoziomową spiralą Wrighta do jej szczytu. Niemniej, jeśli zwiedzanie zacznie się od góry, jest tam wyodrębnione pomieszczenie w odnodze spirali ze znakomitą instalacją wideo Billa Violi z 1983 roku zatytułowaną Pokój świętego Jana od Krzyża. Instalacja ta ma w sobie moc, która pozwala widzowi rozpocząć oglądanie wystawy z wyostrzonymi zmysłami i której wystarczy na całą tę złożoną azjatycką podróż.

Wielki ekran w dużej ciemnej sali atakuje wietrznym i grzmiącym górskim pejzażem. Kamera miota się w przód i w tył, w prawo i lewo, dezorientując widza do tego stopnia, że zaczyna się niepewnie czuć na własnych nogach. Po chwili, gdy oswoi się z sytuacją, w ciemności dostrzega zarys półtorametrowej wysokości sześcianu, którego wnętrze wypełnione jest ciepłym, żółtym światłem, przypominającym światło świecy. Przybliżając się do małego okienka wyciętego w jednej ze ścian sześcianu, możemy zajrzeć do środka. W surowym wnętrzu z klepiskiem zamiast podłogi stoi prymitywny stół, na nim dzbanek, szklanka wody i niewielki telewizor. Na ekranie statyczny, przejrzysty widok ośnieżonych gór. Spokój wnętrza celi wycisza huk burzy na zewnątrz i po chwili usłyszeć można cichą recytacje modlitewnej poezji Juana de Yepes Alvazara, hiszpańskiego poety, który kanonizowany został jako święty Jan od Krzyża. Wiersze te napisane zostały w ciągu dziewięciu miesięcy, gdy za swe wyznanie był więziony i torturowany w takiej właśnie małej celi bez okien i tak niskiej, że zmuszającej go do stałego przygarbienia.

BILL VIOLA, "Room for St. John of the Cross", 1983
BILL VIOLA, "Room for St. John of the Cross", 1983

Przeciwstawienie - gwałtownego ruchu statyczności celi, huku ciszy, tego, co na zewnątrz, temu, co w naszym wnętrzu - potraktować można jako metaforę całej wystawy. Cela świętego Jana jest wobec burzliwych gór tym, czym instalacja Violi wobec reszty wystawy, czym muzeum Guggenheima wobec do reszty miasta/świata, czym ta praca w zderzeniu z kiczem, cyrkiem i kakofonią rynku sztuki Koonsów, Hirstów i sensacyjnymi aukcjami sztuki. Doskonała praca na świetnej wystawie (nie straciła wymowności od czasu, gdy widziałem ją po raz pierwszy we wczesnych latach 80.), doprawdy - synekdocha.

Inna silnie działająca praca, pokazana w kolejnej odnodze spirali muzeum, to instalacja Lamonte Younga i Mariany Zazeela zatytułowana Dream House. Jest to rekonstrukcja stałej instalacji, którą para artystów zrealizowała w 1962 roku w ich lofcie w TriBeCa na dolnym Manhattanie. Young skonstruował modulowane pionowe słupy dźwięków (generowane przez oscylatory), wywołując, jak to sam określał „buczący stan umysłu". Zazeela zawiesiła w przestrzeni wolno obracające się abstrakcyjne formy. Sala zatopiona jest w sennym świetle koloru magenty, który przepuszczany przez diachroniczne filtry daje efekty 3D. Senny ruch pływających w przestrzeni form i spowolniony ruch widzów sprawiają, że formy jakby nieustannie zmieniają swoje kształty. Sytuacja dyskretnie narzuca widzom zachowanie, podpowiada by zastygli w bezruchu lub minimalnie pulsowali razem z dźwiękiem. Niektórzy kładą się na plecach na miękkim dywanie, poddając się sytuacji całkowicie, odkładając wszelkie dylematy (działania lub bezruchu) do czasu opuszczenia Domu Snów (czysty Heisenberg).

LA MONTE YOUNG AND MARIAN ZAZEEL, "A Dream House", 1962–present
LA MONTE YOUNG AND MARIAN ZAZEEL, "A Dream House", 1962–present

Kiedy zwiedza się pozostałą część ekspozycji już w większości na spirali muzeum, przypominają się zarzuty często stawiane architekturze muzeum Guggenheima - że jest zbyt dominująca, że wręcz przeszkadza w oglądaniu sztuki. Jednak w tu i teraz obecnej wystawy metodyczne posuwanie się ślimaczą spiralą Wrighta w dół pozwala nam na naturalną wyprawę w przeszłość, medytowanie nad rozwojem myśli, kultury i świadomości. Tak jak archeolog, zaczynamy od powierzchni, czasu bieżącego, i dokopujemy się głębiej i głębiej w przeszłość.

Nadal jeszcze wysoko, w sekcji Performance znajduje się wiele znakomitych prac, ale nawet wśród nich Mitchell's Death, (Śmierć Mitchella, 1979) Lindy Montano wydaje się wyjątkowo przejmująca i zwięzła. Duży, półtorametrowy pionowy ekran wideo ukazuje dramatycznie oświetloną, ponakłuwaną igłami akupunktury twarz artystki. Montano cicho recytuje zapiski z pamiętnika o śmierci kochanka. Z tła dochodzą odgłosy hinduskiego struti box granego przez Pauline Oliveros i (co pewien czas) dźwięk japońskich rytualnych dzwonków, uderzanych przez Al Rossi. Widz siedzi w malej odosobnionej niszy naprzeciwko ekranu i w skupieniu chłonie proces transformacji autorki, jej powracanie do zdrowia, gdy słowa i bezruch koją ból.

LINDA MARY MONTANO, "Mitchell’s Death", 1979
LINDA MARY MONTANO, "Mitchell’s Death", 1979

Nieopodal inna, także czarno-biała, projekcja: kapitalnie zainstalowany film Andy Warhola Sleep z 1963 roku. Zazwyczaj filmy pokazuje się na dużym ekranie w zaciemnionej sali kina, tutaj natomiast projekcja rzucona jest na niewielki czysty blejtram zawieszony jakby w powietrzu, lekko cofnięty na owalnej spirali muzeum. Praktycznie statyczny obraz wygląda jak jeden z jeszcze nieznanych chropowatych obrazów Eda Rusha. Zawieszony tak samo jak rzeczywiście malowane obrazy i zobaczony z pewnego dystansu, na przykład z przeciwstawnej części spirali, może być tylko obrazem. Kwestia dźwięku tu nie istnieje - jak przy prawdziwym malarstwie. Doprawdy znakomita A tour de force,' instalacja podkreślająca zarówno świetność Warhola, jak i kuratorską finezję.

Prostotę i uczciwość tych prac dopełnia duży rysunek kalifornijskiego artysty Toma Marioni Free Form Out of Body Circles (Okręgi prosto z ciała, 2009). Wykonany na miejscu, na ścianie, jest rezultatem systematycznie powtarzanego kolistego gestu ręki, w którym ramię artysty służy jako oś cyrkla. Grafitowe ślady pozostawione na ścianie przypominają wcześniejsze prace Toma Marioni, piękne rysunki wykonane szczotką perkusisty, też z użyciem ramienia lub łokcia jako osi. Naturalność i zwykłość kreski jest jak medytacja, wprowadza koncentrację i spokój. Rysunek jest skromny, a mimo wszystko bogaty, stalowo twardy i jednocześnie welwetowo miękki, jak solo saksofonu.

Tom Marioni rysujący okręgi, 2009
Tom Marioni rysujący okręgi, 2009

Bill Anastasi zrekonstruował jedną ze swoich ingerencji ściennych, Issue (Sprawa,1966-2009), w której wyciosał w ścianie wąski i płytki pionowy pasek, pozostawiając garstkę odłupanego materiału u stóp szczeliny. Ta subtelna ingerencja jest jakby przeczuciem drastyczniejszych prac Gordona Matta Clarka i jednocześnie wygodnie siedzi obok dużego czarno-białego fotogramu Bruce Connera zatytuołwanego: Sounds of Two Hand Angel (Dźwięki dwurękiego anioła) z 1974 roku, jeszcze jednego przykładu prac manifestujących gest i energię ciała.

Moją uwagę zwróciła też wczesna dźwiękowa rzeźba Laurie Anderson In the House. In the Fire (W Domu. W Ogniu, 1972), skonstruowana z tybetanskiej śpiewającej czarki obracającej się na okrągłej tarczy metalowej piły, osadzonej na cienkim, szklanym drążku. Wibracje nagranych wcześniej dźwięków wędrują po drążku do góry, przekształcając metalową tarczę w pewnego rodzaju wzmacniacz, który, przekazując wibracje czarce, wprowadza w nią monotonny, medytatywny dźwięk. Ta fascynująca prostotą rzeźba przywołuje wspomnienia innych, wczesnych prac Anderson, tak zwanych arm-bone-table-speaker (ramię-kość-stół-głośnik), tak intymnych i tak różnych od jej późniejszych rozbudowanych teatralnie performansów.

LAURIE ANDERSON, "In the House. In the Fire", 1972-2002
LAURIE ANDERSON, "In the House. In the Fire", 1972-2002

Kolejna ciekawa sekcja wystawy, Sztuka Percepcyjna, przedstawia wybitne instalacje „dziekana artystów światła" Roberta Irwina, autora zwięzłej definicji: „Przedmiotem sztuki jest świadome postrzeganie". Inni artyści z tego działu posługujący się światłem to Doug Wheeler, James Turrel i Dan Flavin oraz sięgający po bardziej tradycyjne materiały malarze, tacy jak Ad Reinhard, Agnes Martin, Yayoi Kusama i Richard Tuttle.

Schodząc dalej, natrafiamy na niesamowity zbiór dokumentacji kluczowych prac Johna Cage'a, Nam Jun Paika, Yoko Ono i reszty Fluxusu, bezsprzecznie istotnych fluidów beatników: Allena Ginsburga, Williama Burroughsa i reszty gangu. Warto wspomnieć, że tytuł wystawy Third Mind wywodzi się ze współpracy Williama Burroughs z Brionem Gysienem, odnoszącej się do buddystycznego pojęcia „trzeciego oka" (third eye) i synergii/dialogu dwóch umysłów, w wyniku którego powstaje „trzeci". Artyści reprezentowani są swymi najciekawszymi pracami - od partytur i rysunków Johna Cage'a po Zen for Film, Yoko Ono Instrukcji do robienia obrazów, rolki Kerouaca z tekstem Drahma Bums (Obwiesie Drahmy) do tekstowych wycinanek Williama Burroughsa i Briona Gysina.

ALLEN GINSBERG, "Sea of Japan", 1963
ALLEN GINSBERG, "Sea of Japan", 1963

Następna część analizuje wpływ kaligrafii Azji na amerykańskich artystów, od prac Marka Tobeya i Phillipa Gustona aż po blade, ale rozbujane malarskie gesty Brice'a Mardena. Amerykański punkt widzenia na naturę przedstawiony jest za pomocą prac Arthura Dove, Georgii O'Keeffe i Alfreda Steglitza.

Jak widać, wystawa jest niezwykle bogata, niemniej szkoda że tak duży pokaz nie objął paru artystów, którzy chyba powinni się tu pojawić; Terry Fox, Masashi Matsumoto czy Alan Saret natychmiast przychodzą mi do głowy. Wygląda na to, że zdecydowanym ulubieńcem publiczności jest The Death of James Lee Byers (Śmierć James Lee Bersa, 1982-1994) Jamesa Lee Byersa. Spektakularna instalacja katedralnej komnaty z centralnie ustawioną skrzynią wielkości sarkofagu; całość - ściany i skrzynia - szczelnie pozłocone ze sporymi naddatkami złotych listków, dodatkowo rozświetlających i tak już oślepiające wnętrze tej hollywoodzkiej wersji egipskopodobnej kaplicy.

JAMES LEE BYARS, "The Death of James Lee Byars", 1982/1994
JAMES LEE BYARS, "The Death of James Lee Byars", 1982/1994

Najniżej na pochylni umieszczona została najwcześniejsza chronologicznie praca: obraz lilii wodnych Johna La Farge'a z 1862, namalowany wkrótce po „otwarciu drzwi do Japonii" przez Commodore Matthew Perry'ego, który wraz z amerykańską załogą przybył do Japonii w 1853 roku. W licznej grupie dzieł z tego okresu możemy zobaczyć też obrazy zauroczonej japońskimi drukami "amerykańskiej impresjonistki" Mary Cassatt i - emanujące spokojem, zasnute mgłą krajobrazy autorstwa pochodzącego z Ameryki Jamesa McNiela, którego styl bywa odczytywany jako ilustrujący „wrażliwość Azji", choć tak naprawdę do złudzenia przypomina malarstwo J.M.W. Turnera.

Na samym parterze czeka na nas Sound of Ice Melting (Dźwięk Topniejącego Lodu), prorocza praca Paula Kosa z 1970 roku, jeszcze jednego świetnego artysty z zatoki San Francisco.

PAUL KOS, "Sound of Ice Melting", 1970
PAUL KOS, "Sound of Ice Melting", 1970
PAUL KOS, "Sound of Ice Melting", 1970
PAUL KOS, "Sound of Ice Melting", 1970

Dźwięk topniejącego lodu jest pierwszą rzeczą, która wita nas w rotundzie po wejściu do muzeum i ostatnią, którą widzimy przed jego opuszczeniem. Dwa dwudzistopięciofuntowe bloki lodu okrążone ośmioma mikrofonami w milczeniu topnieją. Topniejąca woda spływa do ścieku pod zamglonym, matowym oknem, za którym tkwi nasz hałaśliwy, przegrzany świat. Nie chce się wychodzić.

tłumaczyła Krystyna Borkowska

The Third Mind: American Artists Contemplate Asia, 1860 - 1989, Muzeum Guggenheima, Nowy Jork, 30.01 - 19.04.2009.
Wystawie towarzyszą seminaria, dyskusje i performansy: Mariny Abramovic, Laurie Anderson, Jung Hee Choi, Merce Cunninghama, Toma Marioni, Merideth Monk, Yoko Ono oraz Lamonte Young & Marian Zazeela.

Krótki film o wystawie zobacz na:
http://www.guggenheim.org/new-york/exhibitions/on-view-now/third-mind

JOHN CAGE, "New River Watercolor Series I", #5, 1988
JOHN CAGE, "New River Watercolor Series I", #5, 1988
JASPER JOHNS, "Dancers on a Plane", 1980–81
JASPER JOHNS, "Dancers on a Plane", 1980–81
MARK TOBEY, "Crystallizations", 1944
MARK TOBEY, "Crystallizations", 1944

BRICE MARDEN, "Cold Mountain Studies 10", from a series of thirty-five sheets, 1988–90
BRICE MARDEN, "Cold Mountain Studies 10", from a series of thirty-five sheets, 1988–90
JOHN LA FARGE, "The Last Waterlilies", 1862
JOHN LA FARGE, "The Last Waterlilies", 1862
JACK KEROUAC, "Face of the Buddha", 1958?
JACK KEROUAC, "Face of the Buddha", 1958?