Na celowniku anarchistycznego spojrzenia

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.
Konrad Smoleński, "Bez tytułu"
Konrad Smoleński, "Bez tytułu"

Tytuł wystawy Sprzedam połowę bliźniaka to cytat z ogłoszenia. Wprowadza „bliźniaczość" jako rodzaj intymności, bliskości i powinowactwa. Zaraz jednak rozbija ten rodzący poczucie bezpieczeństwa wątek torpedując go chłodem komercyjnego rozstania. Jedna połowa ma zostać sprzedana. Odłączona. Oderwana. Dom bliźniak, podobnie jak ta wystawa, staje się tworem dziwacznym, kalekim - zespolony, ale podzielony, zwarty, ale rozryty. Powstaje byt niejednoznaczny, natężony wewnętrznym napięciem, które nie chce się rozładować. Galeria została więc podzielona na dwie części. Granica między nimi była jednak płynna, jakby ciągle się przesuwała. Jakby Smoleński i Leto ją negocjowali, kłócili się o miedzę.

Obaj artyści są radykalni, ich gesty są anarchistyczne. Wprowadzają stan zagrożenia. Należą do kanonu punkowej fantazji, do dziedziny twardego uporu charakterystycznego dla tych, którzy zajmują się zagrepsowanym ryciem podkopów pod zimną więzienną celą. To Smoleński. Odwaga Normana Leto to zachowany z dzieciństwa potencjał dziecięcej fantazji stwarzającej światy, teraz uzupełniony o dojrzałą precyzję pasjonata i dobry styl. To także brawura w powoływaniu do życia fikcji: gorączkowej, mocnej, należącej już do świata sztuki, ale jednocześnie uderzającej prawdą życia. Takie prace wywołują u odbiorcy przeświadczenie, że to, co najprawdziwsze, najbardziej intymne, można odnaleźć i wyrazić jedynie w języku sztuki. Taki jest jego Sailor, powieść i zarazem obiekt - umieszczony za szybą gabloty, uzupełniony o autorskie przekreślenia i dopiski na marginesie. Nie można jednak zaliczyć Sailora do tych notatek, szkiców, planów, które czasami decyzją kuratorów urastają do rangi obiektu artystycznego aby głębiej opowiedzieć o procesie tworzenia. Mimo, że przyjmuje różne formy: postać książki, luźnych kartek zapisanych odręcznym pismem przymocowanych do ściany (jak na wystawie Establishment jako źródło cierpień), jego fragmenty można przeczytać w Internecie, jest zawsze skończony. Obecne w jego materii przekreślenia i elementy dodane odsłaniają moment podejmowania decyzji: to słowo, a nie inne, tamto zdanie trzeba wyrzucić, a to zostawić. Literatura jako sztuka wyboru, budowania i odejmowania, w swojej różnorakiej materialności i zupełnie poza nią. A poza tym, to proza z gatunku męskiej (jakkolwiek by to nie zabrzmiało), tu każdy może sobie wymienić autorów ze swojego kanonu pisarstwa mocnego, twardego, bez pardonu.

Konrad Smoleński, "Bez tytułu"
Konrad Smoleński, "Bez tytułu"

Obaj, Smoleński i Leto, są anarchistami w najgłębszym sensie tego słowa: podważają zastaną rzeczywistość. Smoleński ją zagłuszał (instalacja audio The End, 2009), rozrywał, podglądał, podsłuchiwał i przechwytywał to, co w niej zakonspirowane. Leto po prostu z niej uciekł tworząc świat alternatywny. Obaj zostawili jednak za sobą niezmazane ślady. Po śladach ich wywrotowych działań można zrekonstruować ich sposoby myślenia, kombinowania, planowania dywersji. Wytropić proces myślowy, który doprowadził do anarchii. To anarchia wysublimowana, czyli taka, która nie tyle chce bezmyślnie zniszczyć, ile poddać krytyce, która celowo pozostawia po sobie ślady, aby coś powiedzieć o rzeczywistości. Pozostawić jej obraz, ten, który znalazł się na celowniku anarchistycznego spojrzenia. Dlatego to, co dla mnie najważniejsze, to sposób w jaki Smoleński i Leto patrzą.

Konrad Smoleński, "Everydaystories"
Konrad Smoleński, "Everydaystories"

Smoleński zostawia po sobie obraz zabrudzony, możliwy do umieszczenia przez widza w szerokiej ramie (frame)1 zdolnej pomieścić każdy wizualny i dźwiękowy paradoks. To obraz bardzo szczegółowy i tym samym niejednoznaczny, taki w którym nieustannie zmienia się perspektywę - od zbliżenia do szerokiego kadru gubiącego detal. Smoleński planując swoją dywersję pomagał sobie stosując stare optyczne narzędzia: lornetę, szkło powiększające. Oko lornety nakierowane na erotyczny plakat z nagą kobietą, lekko przesunięte podglądało już coś innego. Szkło powiększające odkrywało w swoim polu widzenia martwą muchę, ale przecież oprócz tego całe uniwersum innych szczegółów: numer seryjny urządzenia, śrubkę, do której przytwierdzona została mucha - to w szczególe, oddalając natomiast spojrzenie można było zobaczyć podstawę latarni, płytę lotniska, czy cokolwiek innego. Smoleński posługując się precyzyjnymi narzędziami, wytrąca nas z precyzji, daje do rąk zabawki, które rodzą dwuznaczność. Bawi się skalą. Finguje wielki wybuch ciężkich piłek lekarskich w zamkniętym pomieszczeniu. Niszczy niemiły rekwizyt szkolnych zajęć z wychowania fizycznego i precyzyjnie odbudowuje traumę obskurnej sali gimnastycznej. Z królikarni robi metaforę więzienia i jednocześnie podsuwa ulgę ucieczki. Drażni i uwalnia. Jest dokładny używając do swojej drewnianej konstrukcji osmalonego drewna, umieszczając w jej wnętrzu czerwoną czujkę, ryjąc kreski odliczające dni do końca odsiadki. Dezorientuje, kiedy cytuje podkradzione z różnych kontekstów małe obiekty: fotografie, grepsy, brudne waciki do uszu.

Norman Leto, "Bez tytułu", przestrzeń cyfrowa, 2009.
Norman Leto, "Bez tytułu", przestrzeń cyfrowa, 2009.

Narzędzia optyczne Normana Leto należą do zupełnie innego porządku. Przede wszystkim artysta w ogóle zrezygnował z przestrzeni galerii tworząc jej własną wersję w animacji 3D. I tam zostawił swoje ślady. Ślady raczej nie w postaci wirtualnych obiektów, ale sposobów ich pokazywania. To sfingowane oko kamery filmujące wirtualne obiekty odsłania Normana Leto. Ujęcia panoramiczne, najazdy, naloty spojrzenia jakby z oka samolotu. Precyzyjne zbliżanie się i niepewne, ale wciąż trzymające cel oddalanie - déjà vu z estetyki gier komputerowych i kina wojennego. To jednak coś więcej niż tylko zabieg z cytowaniem konwencji medialnego przedstawiania. Paradoksalnie Leto jakby pozbywał się trzeciego wymiaru, jego obiekty nie poddają się prawom grawitacji, falują, przemieszczają się wraz z ujęciami, tworzą z przestrzenią coś w rodzaju jednej, żywej, organicznej materii. Podczas gdy Smoleński indukcyjnie zbierając szczegółowe fragmenty rzeczywistości wysadzał nas z jakiegokolwiek uprzywilejowanego, ostatecznego punktu widzenia, Leto zawłaszczał przestrzeń, ostro z nią eksperymentując i unicestwiając jej dawną filozoficzną podstawę.

Norman Leto, "Polska ropa naftowa", przestrzeń cyfrowa, 2009.
Norman Leto, "Polska ropa naftowa", przestrzeń cyfrowa, 2009.

Te dwie postawy wydają się zmierzać do bliźniaczo podobnych celów, ale jednak ze sobą konkurują. Gdy Smoleński zagracał, Leto oczyszczał. Gdy ten pierwszy tak budował swoje obiekty, aby odbiorca mógł umieścić je w jak najszerszej ramie i wprowadzić do swojego obrazu jak najwięcej percepcyjnych niedogodności, drugi niemal w ogóle pozbawiał widza kontekstów. Smoleński pozwalał sobie na wiele, infekował przestrzeń galerii gestami sprowadzającymi strach, zagrożenie, wybuch. Jego dywersja jest groźna, ujawnia jednak potencjał wolności. Pokazuje, że można, że wolno: podpatrzyć, zobaczyć inaczej, uciec, zagrozić, czy też po prostu być czujnym. Leto stosował zupełnie inną strategię. Oczyszczał pole widzenia z wszelkich zabrudzeń i w ten sposób analizował to, co widzialne. Pozbawiając patrzącego możliwości stworzenia najwygodniejszej dla niego ramy, powodował dezorientację i naprowadzał na konkret: widzisz tylko to, nie szukaj więcej.

Powstały w efekcie dwie odmienne estetyki będące w istocie anarchistyczną wizualną batalią. Walką, w której trzeba uzgodnić, co znajdzie się na celowniku anarchistycznego spojrzenia. Negocjacje nad tym, co widzialne często sprowadzają halucynacje i sny, nieodłączny magiczny spektakl stanu wojny i zagrożenia. To wtedy percepcja staje się niejednoznaczna: zwarta i podzielona, ta sama i inna, bliźniacza.

Norman Leto, Konrad Smoleński, Sprzedam połowę bliźniaka, kurator: Michał Lasota, Galeria Miejska Arsenał, Poznań, 06.02 - 01.03 2009

Fot. Kamil Strudziński

Konrad Smoleński, "The End"
Konrad Smoleński, "The End"

Konrad Smoleński, "Martwa mucha"
Konrad Smoleński, "Martwa mucha"

Konrad Smoleński, "Martwa mucha"
Konrad Smoleński, "Martwa mucha"

Norman Leto, "Polska ropa naftowa", przestrzeń cyfrowa, 2009.
Norman Leto, "Polska ropa naftowa", przestrzeń cyfrowa, 2009.

  1. 1. Ramowanie jest procesem organizowania rzeczywistości poprzez jej kategoryzowanie, procesem budowania znaczenia tego, co widzialne i doświadczane poprzez wybór odpowiedniej perspektywy w procesie odbioru.