Sex and the city - to pierwsze skojarzenie, jakie wyzwala projekt trzech artystek: Marii Zuby, Marii Kiniorskiej i Michaliny Kosteckiej. Rozrywkowa konwencja, jaką zaproponowały, przypomina obyczajową komedię. Projekt ma jednak charakter paradokumentalny. To zapis rzeczywistych sytuacji, imprez, prowadzonych podczas nich rozmów i intymnych zwierzeń trzech bohaterek. Błaha tematyka dotycząca stosunków damsko-męskich, jakby wycięta prosto z przywoływanego serialu czy też z „Cosmopolitan" jest tylko pozorem. Banalna farsa erotyczno-romantyczna to kostium. W rzeczywistości Pożoga Dance to uzewnętrznienie frustracji i desperacji dotykających pokolenia młodych kobiet urodzonych na początku lat osiemdziesiątych.
Pożoga to słowo mające dwa pola semantyczne, wyrażające przyczynę i skutek jednocześnie. W sensie dosłownym oznacza pożar, żywy ogień, gorący nieokiełznany żywioł; metaforycznie - już sam efekt zniszczenia, katastrofę, traumatyczne wydarzenie, klęskę i utratę. Nazwa, jaką zaproponowały autorki, okazuje się być bardzo trafna. Zilustrowany tu został moment zawieszenia pomiędzy dwoma przeciwnymi stanami: euforii, namiętności, emocjonalnego uniesienia, a poczucia porażki, niepełności, pustki. Euforia, ciągłe targanie niepewnością, cielesna fascynacja, ekspresja i jednocześnie świadomość swojej seksualności związane są z młodzieńczym etapem poszukiwań. Niespełnienie związane jest z brakiem ustabilizowanej pozycji społecznej, którą w dalszym ciągu warunkuje zamążpójście. Taki stan bardzo dobrze charakteryzuje kondycje współczesnego, spolaryzowanego społeczeństwa, a w szczególności populacji kobiet wchodzących w wiek dojrzały. Frustracja trzydziestek jest wywołana przez nadal ważny przymus wyjścia za mąż. Małżeństwo - mimo rewolucji seksualnej, nadal szczególnie w polskiej rzeczywistości nobilituje kobiety, a widmo „starej panny" wyraża lęk przed społecznym wykluczeniem. Małżeństwo w świadomości zbiorowej postrzegane jest jako wskaźnik dojrzałości i dorosłości jednostek. Samotne bohaterki spełniają się zawodowo, pracują w artystycznych branżach, prowadzą aktywne życie towarzyskie. Tylko jeden element decyduje o ich fatalnym nieszczęściu. Brak określonego stanu cywilnego, który stabilizuje pozycję społeczną. Reprezentowane przez trzy artystki typy stoją na pograniczu dorosłości i niedojrzałości. Fałszywie zakodowany obraz zdolnego do wejścia w związek człowieka decyduje o jego dojrzałości. Wytworzony zostaje paradoks: spełnione zawodowo, potrafiące samodzielnie się utrzymać dziewczyny są dorosłe, ale nie dojrzałe. To przejaw infantylizacji i adolescencji jednocześnie. Zawieszenie między samym poszukiwaniem, ciągłą grą, a celem jest zarówno pułapką, jak i ucieczką od natarczywego przymusu poszukiwania męża. Strategia ta jest w pełni uzasadniona i związana ze zjawiskiem autonomizacji seksu. W tekście Wieloznaczność nowoczesna, nowoczesność wieloznaczna Bauman zauważa, że oderwanie praktyk seksualnych od sfery uczuć jest wynikiem kryzysu relacji międzyludzkich, których jedyną podstawą współcześnie jest zaburzona sfera emocjonalna.
Pożoga Dance to rodzaj krytycznej diagnozy społecznej z wyczuwalną afirmacją postawy, jaką przybrały bohaterki-autorki. Mit sfrustrowanej „starej panny" zilustrowany został w pracy Marysi Zuby. Przedstawione zostały trzy stereotypowe tezy na temat kobiet nieposiadających stałych partnerów. Prace wideo wyświetlone w trzech telewizorach ustrojonych w staropanieńskie bibeloty takie, jak porcelanowe, kiczowate figurki, bladoróżowe serwetki czy kwiatki w doniczce są konfrontacją pomiędzy wizerunkiem zdziwaczałej, podstarzałej nie-mężatki, a młodej dziewczyny bez chłopaka. Czynienie z telewizora-przybranego ołtarza przypomina sposób traktowania tego sprzętu przez samotne ciotki i babcie. Z ekranu padają trzy teorie wypowiadane przez młodą kobietę pokazaną w dwóch odsłonach: słodkiej, infantylnej i uroczej idiotki oraz kobiecej, gorącej laski. Odpowiednio akcentowane przez artystkę frazy wydają się jeszcze bardziej trywialne i niedorzeczne. Niemal ludowe porzekadła pełne zabobonów i uprzedzeń odzwierciedlają ogólny stosunek do kobiet samotnych. Opiewają pewne cechy cielesne - wąska w pasie, lepiej pcha się, negują zachowania uchodzące za swobodne - dziewczyna pijana, dupa sprzedana, wreszcie są pejoratywnymi, wulgarnymi i seksistowskimi uwagami czynionymi pod adresem kobiet nie posiadających „na własność" jednego mężczyzny: dziewczyna bez bolca dostaje pierdolca. Tezy są wyrazem sprawowania obyczajowej kontroli zachowań nie będących w zgodzie z szeroko rozumianą normą.
Wjazd do Gruszeczki - wideo zrealizowane podczas jednego z „afterów" jest zapisem pijackich dywagacji dotyczących związków, zdrad, kontaktów damsko-męskich. Z rozmów wynika jeden fakt, który podważa powszechnie uznawany porządek ról społecznych. Paradoksalnie to nie mężczyzna jest zdobywcą, lecz kobieta uwodzi, poszukuje i wygrywa. Końcowa puenta jest efektem rozważań zarówno mężczyzn, jak i kobiet, nie jest więc fałszywie wykreowanym przez jedną z płci poglądem. Autentyzm, obnażenie swoich osobistych przeżyć to środek widoczny chociażby w wideo Pozory mylą. To zapis intymnej rozmowy dwóch przyjaciółek na temat stosunku seksualnego nie należącego do udanych. Bohaterka przyznaje to z zażenowaniem i pewnym poczuciem niespełnienia, obala tym samym mit męskości - gotowego zawsze do kopulacji macho.
Kolejną krytyczną pracą jest Ballada o miłości, penetracji i innych czynnościach seksualnych Marii Zuby - krótka opowieść o pewnej relacji damsko-męskiej, której finałem nie był happyend. Całość uzupełniono sylwetką idealnego mężczyzny stworzoną z kolażu powielających się portretów samej autorki. To manifest własnej niezależności, uwolnienia od dramatycznych poszukiwań, od subtelnego przymusu posiadania kogoś na własność. Anegdota kończy się klęską. Sytuacja uwikłania w trójkąt ostatecznie zostaje znienawidzona przez obie strony. Eskalacja poczucia winny skalą graniczy niemal z siłą wulgaryzmów kierowanych pod adresem rozwiązłej bohaterki, które to podkreślają dwa nagłówki wycięte z kolorowej prasy w stylu „Życie na gorąco": „Kochanka to nie brzmi dumnie" i „Dziwka do miłości nie zdolna" to dwa cytaty będące komentarzem do krótkiego dramatu w aktach napisanego na ścianie. Opinia publiczna piętnująca „niemoralne" zachowanie pozbawionej szacunku do samej siebie kobiety to ironia skierowana w prasę brukową, po którą sięga największy procent ludności. Retoryka zwrotów z kolorowych gazet, komentarze, styl i poruszana tematyka to esencja zaściankowej, konserwatywnej postawy społecznej, którą reprezentuje ogół jej czytelników.
Pozory mylą Marii Kiniorskiej to prześmiewcza próba odbanalizowania tematu miłości. Miłość oczywiście jest romantyczną, jedyną, nie rdzewieje, może być żywiona tylko do jednego osobnika i to płci przeciwnej, jest największą wartością. Kulturowo zakodowane uczucie jako nieskazitelne jest w rzeczywistości zdewaluowane i niedefiniowalne. Z wielkiego różowego serca sterczą różowe penisy najróżniejszych rozmiarów i kształtów. Pozorne przeświadczenie o żywionej miłości może mieć w rzeczywistości bardzo wytłumaczalną przyczynę. Pracą poruszającą podobny wątek jest Romantic love Michaliny Kosteckiej. Ułożony z klawiszy komputerowej klawiatury na czerwonym tle napis jest równie ironiczny, co Pozory mylą. Romantyczna miłość jest świetnie sprzedającym się kulturowym mitem, którego fałszywy obraz podsycany jest przez media. Miłość to absurdalne wyobrażenie możliwe tylko w nierealnej rzeczywistości internetowych czatów.
Depresja w „stanie pożogi" poruszona jest przez pracę Michaliny Kosteckiej Frustracja. Drewniana harfa - synonim kobiecej subtelności, jest prezentacją wewnętrznego rozdarcia, rozpaczliwego poczucia bezsensowności. Ponaciągane jak struny elementy damskiej garderoby, majtki, podwiązki, staniki, rajstopy nakładane wcześniej z namaszczeniem na randki z nadzieją na konsumpcję tego samego wieczora, okazują się być bezużyteczne, nie były gwarantem sukcesu. Powyciągane, zniszczone są nieprzydatne. Cała determinacja, rytuał strojenia się, przebierania, przymierzania ubrań, malowania okazała się daremny. Pogrzebana zastaje nadzieja na - jak to zostało określone w jednym z wideo - „seksualny happyend", oznaczający tu zaspokojenie nie tylko swoich potrzeb, ale także własnego ego. Mniej humorystyczny charakter całego projektu, mniej kpiący jest wyrazem pewnego wstrzymania. Sytuacja jest z jednej strony absurdalna: młode i pewne siebie kobiety znające swoją własną wartość, silne, piękne i inteligentne nie mogą osiągnąć spełnienia, nie zostaną w pełni wartościowe dopóki nie wypełnią społecznej powinności zamążpójścia i macierzyństwa. Natarczywy strach przed samotnością w heteronormatywnej, dualistycznej kulturze jest silniejszy niż zdrowy rozsądek i racjonalne argumenty.
Projekt Pożoga Dance jest zarazem banalny i przerażająco prawdziwy. Eksplorowanie drobnych detali ze swojego życia spod znaku Tracy Emin to zabieg nieco nachalny. Uporczywy autotematyzm, upublicznianie intymnych faktów z życia to odważny element autoprezentacji, może jednak być nieco nużący. Jednak stopień prywatności prac wideo pozwala na wczucie się w widziane sytuacje i identyfikowanie ich, jako własnych.
Analiza projektu może przebiegać dwupoziomowo. Z jednej strony to ważny głos zabrany w kwestii emancypacji, która nie do końca poradziła sobie ze wszystkimi przejawami dyskryminacji. Zdemaskowane mity ukazują opresję i trudną sytuacje społeczną, na jaką są narażone kobiety. Z drugiej, nie jest to projekt feministyczny, bazuje na stereotypowym wizerunku, wedle którego dziewczyny nie realizują artystycznie poważniejszych tematów, a tworzona przez nie sztuka determinowana jest przez histeryczne frustracje. Poruszają tematy dotyczące głównie samych siebie, seksu, relacji z partnerami rodem z kobiecych magazynów i poradników.
W Pożoga Dance postawionych zostało kilka dość ważnych pytań, jak chociażby te: czy miłość jest kulturowym mitem? dlaczego poligamia jest marginalizowania? Cczy zamążpójście nadal wytycza wartość kobiety i jej pozycję społeczną? Czy możliwym jest bycie samotnym i szczęśliwym jednocześnie? Czy autonomizacja seksu nie stworzyła sytuacji, w której nie ma miejsca na wierność? Czy role społeczne kobiet i mężczyzn nadal są zachowane? Nie ma prostych odpowiedzi, a konkluzja jest rozczarowująca. Pozory mylą: im mocniejsza potrzeba realizacji pragnień seksualnych, tym silniejszy nacisk na pożądane wzorce zachowań.
Maria Kiniorska, Michalina Kostecka, Maria Zuba, Pożoga dance, BWA Awangarda, Wrocław 23.01-15.03.2009; kuratorka: Joanna Stembalska.