Lucian Freud obecnie i w 1994 roku

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.

Jeszcze do 30 października 2005r. w Museo Correr w Wenecji można oglądać ekspozycję prac Luciana Freuda. W 1954 roku Lucian Freud zaprezentował na weneckim Biennale portret swojej pierwszej żony Kitty Epstein. Po ponad półwieczu brytyjski artysta powraca do Wenecji wystawą monograficzną. Zawiera ona siedemdziesiąt pięć obrazów i szesnaście akwafort, wśród których są dzieła nigdy dotąd nie prezentowane. Z tej okazji przypominamy poniżej archiwalny materiał (zawierający wywiad z artystą) przygotowany w 1994 roku dla "Obiegu" do działu "Przegląd prasy zagranicznej". Ostatni w 1994 r. numer "Obiegu" (w całości złożony i naświetlony) nie ukazał się z powodu kłopotów finansowych wydawcy.

--------------------------------------

Lucian Freud
Lucian Freud

Wielu artystów uważa, że ich twórczość wymaga odautorskiego komentarza. Inni jednak sądzą, że sztuka mówi sama za siebie. Lucian Freud niezmiernie rzadko mówi o sobie i o swojej pracy, pomimo rozgłosu, jaki go otacza. Lucian, wnuk twórcy psychoanalizy Zygmunta Freuda i syn architekta Ernsta Freuda, urodził się 1922 w Berlinie. Po dojściu nazistów do władzy w 1933 wyemigrował wraz z rodziną do Londynu. Edukacja szkolna Freuda w Anglii była minimalna. Ograniczała się głównie do East Anglian School of Drawing and Painting, w której pewnej nocy przez nieuwagę wywołał pożar, kiedy palił papierosy w pracowni.

Życie Freuda obrosło już legendą. Krążą opowieści o jego maniakalnej samodyscyplinie i dbałości o zachowanie prywatności, a także o żarliwości w przyjaźniach i miłości. Jest artystą, który techniką i humanistycznym charakterem swych wizji przypomina takich mistrzów jak Rembrandt czy Ingres, wyraźnie odcinając się od sobie współczesnych.

W swojej pracowni w West London, wykonuje portrety osób leżących na kanapie, w łóżku, na podłodze albo siedzących na krzesłach. Postaci z jego obrazów wydają się w pełni rozumieć, co to znaczy być sobą.

Przekroczywszy siedemdziesiątkę Freud zabrał się do realizacji jednego ze swych wyjątkowych zamierzeń: namalował serię obrazów przedstawiających artystę performera Leigh'a Bovery'ego.

Amerykański miesięcznik Interview (stanowiący kontynuację, założonego w 1969 roku Andy Warhol's Interview) zamieścił wywiad Marka Marvela z Lucianem Freudem (Interview nr 12, 1993), który choć sławny na świecie, nadal pozostawał stosunkowo mało znany w Stanach Zjednoczonych.

Mark Marvel - Powiedział Pan kiedyś: "Sądziłem, że poprzez obserwację będę mógł zrobić coś własnego, czego może nikt przedtem nie widział, nie zauważał czy nie odnotował w ten sposób" Skąd to zainteresowanie w rzeczach niezauważanych?

Lucian Freud: "Rzeczy niezauważane" i ujawnianie tych rzeczy jest dla mnie sposobem mówienia prawdy. Wierzę, że sztuka ma dostęp do prawdy nieosiągalnej dla intelektu.

M.M. - Jak mógłby Pan określić piękno ?

L.F. - Nie mógłbym.

M.M. - W rozmowie z artystą performerem Leigh'em Bowery'm - kiedy Bowery stwierdził, że Pańskie obrazy nagich kobiet przedstawiają zawsze zwyczajne kobiety, a obrazy nagich mężczyzn przedstawiają zawsze homoseksualistów, odpowiedział mu Pan, że: "kobiety pociągają mnie z natury, geje, dlatego, że są odważni".
Czy pańska sztuka zawiera jakieś treści polityczne?

L.F. - Nie.

M.M. - Czym się Pan kierował wybierając Leigh'a Bovery jako modela do ostatniej serii swoich obrazów?

L.F. - Wyglądem. A później, im bardziej nad nim pracowałem, tym bardziej chciałem nad nim pracować.

M.M. - Dlaczego nie namalował Pan nigdy portretu swojego ojca?

L.F. - Dlatego, że myślałem, że weźmie paletę, pędzle i zacznie go poprawiać. Zrobiłem mu jednak kilka rysunków, kiedy leżał w łóżku, chory.

M.M. - W katalogu wystawy znajduje się rysunek twarzy pańskiej matki po śmierci. Gdzie Pan był, kiedy Pan robił ten rysunek i co Pan czuł rysując?

L.F. - Rysowałem moją matkę w kostnicy szpitala, w którym umarła. Był to szpital. Św. Jana i Św. Elżbiety. Minął prawie jeden dzień, odkąd umarła. Wyglądała tak samo. Właściwie umarła naprawdę wiele lat wcześniej. Zacząłem ją rysować, ale wkrótce moja uwaga przeniosła się gdzie indziej. Przesunęła się i skupiła na pielęgniarzu, który musiał pozostać w pokoju, ponieważ nie pozwolono mi przebywać samemu z osobą zmarłą. Intensywność mojego zainteresowania zdziwiła mnie, można to było wytłumaczyć tylko faktem, że był on żywy. Nie interesują mnie martwe ciała, interesuje mnie śmiertelność - kondycja bycia poddanym śmierci.

M.M. - Gdyby nagle wybuchł pożar w Pańskim studio i można byłoby uratować Pana, modela albo obrazy, to co by Pan wybrał?

L.F. (ziewa)

M.M. - Czy sława utrudnia Panu pracę?

L.F. - Nieznacznie. Próbuję unikać zjełczałego gówna zdeponowanego w "analizach" miesięcznika "Vanity Fair".

M.M. - Pana późniejsze obrazy są bardziej śmiałe niż wcześniejsze. Dlaczego tak się dzieje, jak Pan myśli?

L.F. - Moim wcześniejszym obrazom nie brakowało odwagi. Jeśli moje późniejsze obrazy wydają się bardziej odważne, to dlatego, że mam większą kontrolę. A także jestem bardziej ambitny.

M.M. - Powiedział Pan kiedyś, że został artystą przez swoją wolę. Czy sądzi Pan, że mógłby Pan sobie postanowić, żeby zostać zupełnie kimś innym?

M.M. - Zawsze chciałem być artystą. Zajmowanie się sztuką wymagało ode mnie woli. Codzienny kierat, który okiełznał mój niepokój.

Lucian Freud
Lucian Freud