Rehersal for hanging czyli o karze śmierci w Nowym Jorku

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.

"Under Pain of Death" to idiom. Oznacza sytuację, w której musisz coś zrobić (na przykład zabić), bo inaczej sam zginiesz. Wystawę pod tym tytułem zorganizował w Nowym Jorku Austriacki Instytut Kulturalny. Wystawę o karze śmierci. A właściwie wokół kary śmierci.

Barnaby Furnass, "Execution of John Brown", 2005
Barnaby Furnass, "Execution of John Brown", 2005

Miejsce wystawy nie jest przypadkowe - w końcu USA to obok Chin kraj, w którym wykonuje się najwięcej wyroków śmierci. Ta forma kary nadal legalna jest w 36 stanach. Oczywiście w Nowym Jorku, "stolicy" liberalizmu amerykańskiego, jak nigdzie indziej można znaleźć wyjątkowo wielu przeciwników kary śmierci - nawet "promieniują" oni na sąsiednie stany i w końcu 2007 roku karę śmierci zniósł stan New Jersey. W USA nadal jednak dominuje starożytna babilońska zasada "oko za oko". Około 70 procent Amerykanów popiera wykonywanie kary śmierci.

Nie tylko zresztą w Ameryce - karę śmierci wykonuje wciąż 58 krajów świata, a w 2006 roku stracono łącznie 1591 osób. Również w Polsce, co pewien czas, szczególnie przy okazji wyjątkowo brutalnych morderstw, odżywa idea przywrócenia kary ostatecznej.

Instytut austriacki jest też miejscem szczególnym - mieści się w budynku, którego fasada została zwieńczona wielką, wiszącą nad głównym wejściem, gilotyną. Ten fakt zresztą został przypomniany przez kuratorów i jedna z prac to właśnie szkic architekta budynku, Rajmunda Abrahama, z tą właśnie gilotyną.

Steven Cohen, "Skullettoes", 2006-2007, I Dead Man Dancing # 12, 2007
Steven Cohen, "Skullettoes", 2006-2007, I Dead Man Dancing # 12, 2007

Wystawa, wbrew temu, co oczekiwalibyśmy po tematyce, nie jest "łopatologicznie" pokazaną walką artworldu z karą śmierci. Większość prac porusza się wokół tematyki śmierci, pamięci, praw społeczeństwa do wymierzania kary - kuratorzy Abraham Orden i Gerald Matt poprowadzili tę narrację bardzo łagodnie. Z dużą ilością zakrętów, dzięki którym wystawa jest naprawdę ciekawa.

Weźmy choćby prace Steve Cohena "Dead Man Dancing" oraz "Skullettoes" z 2006 i 2007 roku. Ta ostatnia praca to buty, w których zwykłe obcasy zostały zastąpione czaszkami. Później wykonano serię zdjęć nóg w tychże "butach". Czaszki zostały kupione w nowojorskim antykwariacie i przy sprzedaży artysta oczywiście zapłacił za nie wszystkie podatki. Jak przy karze śmierci państwo rości sobie prawo do decydowania o życiu lub nie skazanego, tak przy sprzedaży czaszek pobiera za to odpowiednie podatki.

Są też prace "estetyzujące" miejsca wykonywania kary śmierci. Na przykład zdjęcia "komór śmierci" wykonane w amerykańskich więzieniach w latach 90. przez Lucindę Devlin (seria "Omega Suites"). Piękne, mroczne zdjęcia. Co ciekawe, Devlin odnalazła to samo krzesło elektryczne, które Andy Warhol sportretował na swoich słynnych odbitkach krzeseł elektrycznych - praca ta jest również obecna na nowojorskiej wystawie.

Jest też krzesło elektryczne wykonane z... klocków Lego przez austriackiego artystę Manfreda Erjautza (praca "Elektrischer Stuhl") w 1996 r., czyli w tym samym czasie, w którym Zbigniew Libera stworzył swój obóz koncentracyjny z Lego. Efekt ten sam, co u Libery - zderzenie dziecięcej zabawy ze strasznym przeżyciem.

Ken Gonzales-Day, "The Wonder Gaze", 2006
Ken Gonzales-Day, "The Wonder Gaze", 2006

Są prace grające z pamięcią po masowych mordach. Tu na pierwszy plan wybija się znany większości polskich widzów wideo "Berek" Artura Żmijewskiego z 1999 roku. "Bardzo się obawiałem reakcji na tę pracę w Nowym Jorku" - mówił mi Andreas Stadler, który tą wystawą "zadebiutował" jako nowy dyrektor instytutu austriackiego. Stadler znakomicie zna polską sztukę, bo jeszcze niedawno prowadził austriacki instytut kulturalny w Warszawie. "Ale okazało się, bezpodstawnie" - została bardzo dobrze przyjęta jako praca o pamięci, a nie skandalizujące wideo" - dodał.

"Berek" - który jest zapisem "zabawy" wynajętych statystów w komorze śmierci obozu w obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu. Tak jak kiedyś Żydzi, tak i statyści są nadzy, lecz zamiast tłoczyć się w przerażeniu, grają w tym miejscu w berka.

Nieprzypadkowo ze Żmijewskim sąsiadują fotografie Kena Gonzalesa-Day ("The Wonder Gaze", 2006), który przedstawia pocztówki z linczów, w większości na tle rasowym z Kalifornii z okresu od 1850 do 1935 roku. Pocztówki te (dwie z nich powiększono do olbrzymich rozmiarów) są jednak dziwne - artysta wymazał z nich bowiem postacie linczowanych osób. Dzięki temu zabiegowi pocztówki wyglądają bardzo niewinnie, na przykład jacyś ludzie tłoczą się wokół drzewa... Mogliśmy oglądać tę prace na niedawnej "meksykańskiej" wystawie w Zachęcie.

Lucinda Devlin, "Omega Suites", 1991-1998
Lucinda Devlin, "Omega Suites", 1991-1998

Pracą o pamięci, przypominającą słynnego abolicjonistę Johna Browna, też skazanego na śmierć, jest obraz Barnaby Furnasa ("Execution of John Brown", 2005) . To o tyle ciekawa praca, że (nie licząc Warhola) jedyny obraz na wystawie i jedyny "modny" artysta wybrany przez kuratorów. Furnas, nowojorski, 33-letni malarz, "namaszczony" przez Saatchiego, trochę tu jednak nie pasuje.

Za to jak obuchem w głowę wali nas rzeźba-instalacja również nowojorskiej artystki Mary Ellen Carroll. To "Rehersal for hanging" z 1990 roku. Wypełniony przez artystkę piaskiem worek o takiej samej wadze, jak worki używane jako "modele" przy próbowaniu sprawności szubienicy. Podobnie jest z filmem skandynawskich artystów Larsa Bergstroema i Matsa Bigerta "Last Supper" (2005). Ten film opowiada o "ostatnich posiłkach" skazanych na śmierć w amerykańskich więzieniach i zadaje pytanie o sens tego typu działań. Głównym bohaterem filmu jest Brian Price z Huntsville State Prison w Teksasie, który rekonstruuje jeden z 200 posiłków przygotowanych dla skazanych na śmierć w czasie jego więziennej kariery.

Nowojorska wystawa nie jest, jak już wspomniałem, agitką przeciwko karze śmierci. Problemy i pytania stawiane są tu z dużym dystansem, szacunkiem dla tego starego jak ludzkość problemu. Nie potrzebujemy przecież sztuki do decyzji, czy jesteśmy za czy przeciw karze śmierci. Rolą sztuki jest tu raczej stawianie pytań, a nie dawanie odpowiedzi....

"Under Deatch of Pain", Austrian Cultural Forum, 11Eats 52nd Street, Nowy Jork. Wystawa czynna będzie do 10 maja. Kuratorzy: Gerald Matt i Abraham Orden. Dyrektor instytutu i producent wystawy: Andreas Stadler.

Ken Gonzales-Day, "The Wonder Gaze (St. James Park)", 2006
Ken Gonzales-Day, "The Wonder Gaze (St. James Park)", 2006