Sztuczne wodospady Eliassona na East River

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.

Burmistrz miasta Nowy Jork, Michael Bloomberg, otworzył z dumą 26.06.2008 Nowojorskie Wodospady - cztery sztuczne kaskady wodne Olafura Eliassona zrealizowane z Funduszu Sztuki Publicznej. Przedsięwzięcie to kosztowało 15,5 miliona dolarów i dwa lata przygotowań (musiało uzyskać 30 zezwoleń od różnych agencji rządowych). To największa artystyczna realizacja miasta, większa niż projekt Bramy/Gate w Centralnym Parku,  zrealizowany przez Christo i Jeanne-Claude w 2005 roku. Finansowa skala Wodospadów Eliasona powoduje, że nikt nie powie teraz, że "miastu się nie przelewa".

Wodospady rozmieszczone są przy obu brzegach East River. Jeden z nich po stronie Manhattanskiej, na północ od mostu Manhatańskiego. Dwa po stronie Brooklińskiej, w tym najsilniejszy pod samym mostem Brooklińskim a drugi na południowy zachód od obu mostów. Czwarty, widoczny tylko z samego południowego koniuszka Manhattanu, ulokowany jest  na północnym brzegu Grosvenor Island. Czynne będą do 13 października 2008, przy czym w nocy są wyłączane. Woda będzie płynąć z nich codziennie od godziny 7 rano do 10 wieczór (we wtorki i czwartki od 9 rano), po zachodzie słońca są podświetlane. Wyłączają się automatycznie przy silnym wietrze.

Zamysłem miasta jest nie tylko zafundować uciechę Nowojorczykom, ale może w jeszcze większym stopniu  przyciągnąć turystów. I rzeczywiście, spektakularne w zamiarze wodospady Eliassona oglądane są głównie przez nich. Nowojorczycy, owszem rzucą na nie okiem w drodze do pracy albo w czasie lunchu (jeśli pracują nieopodal Wall Street). Pozostają jednak sceptyczni i trochę narzekają: że to zbyt duży wydatek na pracę jednego artysty; że właściwie widoczne są głównie rusztowania; że za mało wody z nich leci: że nie huczą jak Niagara i ogólnie rzecz biorąc pozostają "nieoczarowani" albo po prostu obojętni. Trzeba przyznać, że i mnie udziela się to nastawienie. Nowy Jork tonie w rusztowaniach, na każdym odcinku ulicy jest jakiś "plac budowy", natężenie hałasu wszechobecnej konstuktorki zaczyna być nie do zniesienia i w niczym nie przypomina dźwięków natury, takiego na przykład wodospadu. 

A w wodospadach Oliassona leje się woda właśnie z rusztowań. Mieszkańcy wzruszają ramionami i komentują: "Czy Nowy Jork naprawdę potrzebuje więcej rusztowań?";

"Zamiast czterech kaskad wystarczyłaby może jedna, ta pod mostem Brooklińskim.

Tam rury konstrukcji nikną wkomponowane w strukturę podpory mostu"; "Gdyby dać więcej wody - to by był naprawdę WODOSPAD!". Za to turyści mają kilka porcji atrakcji w stylu Disneylandu.

Eliasson nie daje się zbić z tropu. Przekonuje, że chodzi o zmianę dynamiki miasta, odwrócenie twarzy od centrum miasta ku nadbrzeżom. Można dodać, że tak jak w jego najsłynniejszej realizacji - sztucznym słońcu pokazywanym w Hali Turbinowej galerii Tate Modern w Londynie (październik 2003 - marzec 2004) - Eliasson gra z techniką podrabiającą naturę i nobilituje marzenie o ich synergii. Jego prace nie tyle odtwarzają naturę, tworząc jej reprezentację, lecz tworzą doświadczenie podobne do doświadczania natury, a przy tym artysta nie maskuje jakimi technicznymi metodami to doświadczenie konstruuje. Więc te rusztowania przy Nowojorskich Wodospadach nie są przypadkowo zastosowane.

Z drugiej jednak strony nie przez przypadek rusztowania budowlane spotyka się w tym mieście na każdym kroku, bo interesy kręcą się na pełnych obrotach, a te podkręcane są także przez turystów. Eliasson świetnie wpasował się w sam środek sztuki mainstreamowej. Na szczęście trochę poezji w tym spektaklu dla turystów uchowało się. Gdy zawieje trochę mocniejszy wiatr, strugi spadającej wody powiewają jak rozczochrane włosy.

foto: Krystyna Borkowska

Olafur Eliasson, Nowojorskie Wodospady, East River, Nowy Jork, 26.06-13.10.2008
http://nycvisit.com/waterfalls