Wystawa fotografii (p)otworkowej

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.
Dominik Pabis, "Przestrzeń prywatna", 2004, fot. MHF Kraków
Dominik Pabis, "Przestrzeń prywatna", 2004, fot. MHF Kraków

Fotografia otworkowa robi ostatnio w naszym kraju prawdziwą karierę. O ile większość fotograficznych wystaw przemija zazwyczaj bez echa i prasowych komentarzy, to w wypadku zdjęć wykonywanych camerą obscurą, dziennikarze wręcz prześcigają się w dostarczaniu recenzji i omówień. Tak duże zainteresowanie tym mocno archaicznym sposobem zapisu obrazu właściwie nie dziwi w chwili, kiedy obserwujemy prawdziwą rewolucję technologiczną w cyfrowych metodach jego rejestracji. Nawet bardzo proste i ogólnie dostępne cyfrowe idiotenkamery posiadają kilkumilionowe matryce oraz zaawansowaną automatykę do ustawiania ostrości, balansu bieli i czasów ekspozycji. Tymczasem zwykłe kartonowe pudełko z dziurką mniejszą niż pół milimetra może się stać doskonałym narzędziem do rejestracji obrazu, jeżeli tylko po przeciwległej do otworu stronie umieścimy jakiś materiał ze światłoczułą emulsją. Ponieważ kamera otworkowa nie ma obiektywu, uzyskiwany obraz charakteryzuje miękki rysunek i równomierną głębię ostrości. Długie czasy ekspozycji (od kilkunastu do kilkuset i więcej sekund), wpływają na specyficzny sposób rejestracji światła w jasnych partiach obrazu, a komentatorzy zwykle przywołują przy tej okazji definicję aury z "Małej historii fotografii" Waltera Benjamina.

Georgia Krawiec, "A ósmego dnia", fotomontaż otworkowy na papierze bromo-srebrowym, tonowany 2004, fot. MHF Kraków
Georgia Krawiec, "A ósmego dnia", fotomontaż otworkowy na papierze bromo-srebrowym, tonowany 2004, fot. MHF Kraków

Niestety, osoby posługujące się obecnie camerą obscurą, swe zdjęcia dość często stylizują na prace z pionierskich czasów fotografii. Odbitki wykonane na współczesnym wielogradacyjnym barycie są tonowane na sepiowy kolor, dobór zaś motywów nasuwa skojarzenia z tematyką obecną na talbotypiach z pierwszej połowy XIX wieku, lub zdjęciami z czasów "mokrych płyt kolodionowych". Inna tendencja, nawet bardziej obecnie powszechna, to wsadzanie błony fotograficznej do byle czego, tzn. do jakiegokolwiek szczelnego pojemnika z dziurką i wykonywanie w ten sposób mniej lub bardziej przypadkowych rejestracji. Uzyskane taką metodą zdjęcia mają nieregularną dystorsję i rozwaloną perspektywę, zaś pierwotny kształt zapisywanego obiektu ulega zatarciu w takim stopniu, że efekt końcowy bardziej przypomina malarstwo abstrakcyjne niż fotografię. Oba wspomniane sposoby wykorzystywania kamery otworkowej są bardzo popularne w Polsce, co wcale nie dziwi, jeżeli weźmiemy pod uwagę, że większość osób zajmujących się fotografią z przymiotnikiem "artystyczna", deklaruje daleko idącą "nieufność" wobec kształtu widzialnego świata, zwykłą zaś rejestrację fotograficzną umieszcza w pogardzanej kategorii "reprodukcji" lub sprowadza do "sporządzania odbitki rzeczywistości".

Walter Crump, "ABANDONED BRIDGE I", 2004, fot. MHF Kraków
Walter Crump, "ABANDONED BRIDGE I", 2004, fot. MHF Kraków

Zorganizowana przez krakowskie Muzeum Historii Fotografii "Wystawa fotografii otworkowej", nie odbiega od standardów rozumienia tego medium w Polsce. Zarówno autorów zaproszonych do ekspozycji, jak i pokazywane prace dobrano według ewidentnie "artystycznego" wzorca. Goszcząca już wcześniej w polskich galeriach amerykańska fotografka Jesseca Ferguson tworzy kompozycje kojarzące się z malarstwem i grafiką XVI i XVII wieku, a może nawet bardziej z całkiem niedawnymi poczynaniami surrealistów, którzy bardzo lubili zestawiać wizualne cytaty wyrwane z różnych epok. Tak więc np. wypchane ptaki z kolekcji Muzeum Zoologii Porównawczej na Uniwersytecie Harvard sztywno pozują na tle kart i tablic z naukowych leksykonów i ręcznie pisanych listów, reprodukcja empirowego portretu kobiecego zestawiona jest z przekrojem anatomicznym głowy, postawiona na szyjce butelki sprężyna sfotografowana została na tle tablicy z gatunkami motyli itd., itd. Uzyskane w trakcie ekspozycji w naturalnym świetle klisze są odbijane zwyczajnie metodą stykową na barycie i tonowane albo reprodukowane w archaicznej technice cyjanotypii. Artystka korzysta też dość często z materiałów natychmiastowych polaroida, co w przypadku połączenie kamery otworkowej z kasetą tego systemu wydaje się równie sensownym pomysłem, jak wyposażenie hulajnogi w silnik od Harleya.

Walter Crump, "BAY VIEW", 2004, fot. MHF Kraków
Walter Crump, "BAY VIEW", 2004, fot. MHF Kraków

Tworzący i mieszkający także w Ameryce Walter Crump swoje fotografie realizuje głównie przy pomocy własnoręcznie wykonanych kamer. Jeżeli np. w dużym bębnie vis a vis otworka umieszczony zostanie materiał światłoczuły, to uzyskane w ten sposób zdjęcie cechować będzie spora dystorsja poduszkowata. Jeżeli dodatkowo taka kamera otworkowa nie będzie (choćby w przybliżeniu) wypoziomowana, dystorsja z poduszkowej stanie się nieregularna i chaotyczna. I właśnie w taki mniej więcej sposób postępował Walter Crump podczas realizacji "Projektu skrzywionych miast", który można oglądać w krakowskim Muzeum Historii Fotografii. Co ciekawe, poskręcane miejskie pejzaże jego autorstwa przyciągają jednak uwagę i to głównie w tych miejscach, które dają asumpt do wyobrażeń, jak w rzeczywistości mógł wyglądać fotografowany obiekt bez tych wszystkich "artystycznych skrzywień" (albo tam, gdzie w jasnych partiach obrazu z powodu długiego czasu ekspozycji pojawia się "benjaminowska aura").

Jesseca Fergusson, "Entomology", 2004, fot. MHF Kraków
Jesseca Fergusson, "Entomology", 2004, fot. MHF Kraków

O ile prace Ferguson i Crumpa mimo tych wszystkich tonowań i postarzających zabiegów ciągle są jednak fotografiami, to w wypadku cyklu Georgii Krawiec mamy do czynienia raczej z czymś w rodzaju grafiki, przy powstawaniu której wykorzystano obrazy zarejestrowane kamerą otworkową. Owalne i szarosine wizerunki warszawskiego Pałacu Kultury im. Józefa Stalina, mają estetykę bibelotów, jakimi (oczywiście czysto hipotetycznie) bardziej współczesny książę Dracula mógłby obdarowywać swoje wybranki i ofiary. Otworkowe fotografie Dominika Pabisa z cyklu "Przestrzeń prywatna", przedstawiające zawartość kieszeni kurtki autora (można się tego dowiedzieć z opisu towarzyszącego ekspozycji), to dość charakterystyczny i typowy zarazem przykład fotografowanie byle czego byle czym, tendencji niezmiernie popularnej ostatnio wśród artystycznej młodzieży.

Jesseca Fergusson, "Memling/columns", 2002, fot. MHF Kraków
Jesseca Fergusson, "Memling/columns", 2002, fot. MHF Kraków

Zestaw i charakter prac pokazanych na krakowskiej wystawie jest dość symptomatyczny. Mniej lub bardziej świadomie (raczej z przewagą "mniej") jej organizatorzy dołożyli starań, aby przedstawić główne kompleksy, którymi obciążona jest w Polsce fotografia, rozumiana jako "działalność artystyczna". Wspomniana wcześniej i deklarowana w naszym kraju przez fotografików rezerwa wobec reprodukcji i odbitek rzeczywistości może być oczywiście zrozumiana (skądinąd ciekawa byłaby analiza tego zjawiska od strony psychologicznej). Gorzej, że te wszystkie zabiegi, mające na celu przeniesienie zwykłej rejestracji obrazu w obszar "artyzmu", sprowadzają się do powielania patentów z arsenału europejskich sztuk plastycznych, czyli do dalszego i nie mającego końca "odgrywania komedii sztuki, estetyki i kultury" - by przytoczyć tu wypowiedź Jeana Baudrillarda.

WYSTAWA FOTOGRAFII OTWORKOWEJ
Walter Crump, Jesseca Ferguson, Georgia Krawiec, Dominik Pabis
14 stycznia - 27 lutego 2005
Muzeum Historii Fotografii w Krakowie
30-045 Kraków
ul. Józefitów 16

Link: Muzeum Historii Fotografii w Krakowie