Między nudą a brakiem sensu: "Fotografia polska XX wieku"

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.


Niespełna rok po przygotowanej przez Krzysztofa Jureckiego na potrzeby publiczności zagranicznej wystawie XX wiek w fotografii polskiej z kolekcji Muzeum Sztuki w Łodzi, z fotografią polską ubiegłego stulecia zmierzyli się kuratorzy Muzeów Narodowych we Wrocławiu i Warszawie. Przygotowana dla Związku Polskich Artystów Fotografików (przy wsparciu Urzędu Miasta Stołecznego Warszawy) przez Adama Sobotę i Małgorzatę Plater-Zyberk ekspozycja Polska fotografia XX wieku w salach Pałacu Kultury ma być nie tylko gwoździem programu "Warszawskiego lata fotografii", lecz także uświetniać obchody 60-lecia ZPAF. Organizatorzy wystawy idąc w ślady kustosza Jureckiego deklarują ambitny plan promocji polskiej fotografii za granicą. Pomysł na wystawę jest najprostszy z możliwych i wydawałoby się, że gdy przystępuje do jego realizacji dwóch profesjonalistów o wieloletnim stażu muzealnym, dodatkowo wspartych przez nobliwe instytucje, to efekt jest murowany. Niestety, nie w tym wypadku. Pytanie, które zadał znajomy galerzysta na wernisażu najlepiej opisuje efekt pracy kuratorów: "Dlaczego polska fotografia jest taka nudna?"

Polska fotografia XX wieku
Polska fotografia XX wieku


Z pewnością, niekorzystne wrażenie wywołuje już sam sposób ekspozycji. Ścianki targowe ustawione w rzędzie i pod skosem, połączone metalowymi szynami i doświetlane ostrym światłem reflektorów sprawiają, że wystawę ogląda się źle. Najlepiej wiedzą o tym sami organizatorzy, na co dzień muzealnicy. Ekspozycja przypomina standard prowincjonalnego muzeum, a nie muzeum wrocławskiego czy warszawskiego, gdzie pracują kuratorzy (osobna kwestia to dlaczego wystawa nie pokazywana jest właśnie w muzeum tylko w PeKiNie). Jeśli wykonamy slalom pomiędzy ściankami spiętrzonymi w pierwszej sali, gdzie pomieszczono bliższą współczesności część prac, zauważymy chaos zestawień ujednolicony odcinającymi się od targowego tła drewnianymi ramami i brązowymi pass-partout, w których, jak jeden mąż, umieszczono wszystkie prace. Dziwne wrażenie jakie dają niby klasyczne, ale przecież nie do wszystkiego pasujące, zpafowskie ramy odciąga uwagę odbiorców od ramy intelektualnej tworzącej wystawę; ramy, która sprawia, że obok Zygmunta Rytki "wisi" Serge Sachno, Witold Krassowski razem z Leszkiem Brogowskim, a obok Witkacego zobaczymy Bolesława Gardulskiego. O towarzystwie i miejscu w szeregu w ramach wystawowej narracji decydowała w niektórych wypadkach - jak tłumaczył kurator - data urodzenia (np. ścianka rocznika 1939: Robakowski, Michlewski, Mikołajczyk czy roczników 1947 i 8: Sikora i Kulik). Systematyka powyższa - może niezbyt wyrafinowana, ale jednak prowokująca losowe spotkania i dziwne korespondencje - zostaje w wielu miejscach zachwiana. Kuratorzy nie mogli się oprzeć pokusie wyróżnienia kilku kręgów twórczych (fotografowie "Świata", piktorialiści, Lachowiczowie), czy tematycznych (galeria zdjęć z Powstania Warszawskiego). W innych wypadkach udało się połączyć to, co przypadkowo zbieżne (data urodzenia) ze wspólnotą tematu, jak w zestawieniu prac Niedenthala i Markowskiego ze stanu wojennego. Przed pogrążeniem w zupełnym chaosie ratuje nas zejście do sali dedykowanej niewczesnym polskim piktorialistom - to jak wystawa tematyczna w wystawie. Obserwator z obcego kraju, np. turysta z Japonii, który widział wystawę Krzysztofa Jureckego zapewne będzie zdziwiony dominacją tradycji piktorialnej i nieobecnością awangardy. Trzeba naprawdę dużo samozaparcia by organizować wystawę fotografii polskiej XX wieku z Kuruszą-Worobiewem a bez Kazimierza Podsadeckiego, z Edmundem Osterloffem, lecz bez Mieczysława Szczuki, z Zofią Chomętowską, lecz bez Teresy Żarnower, z Adamem Sheybalem, lecz bez Władysława Strzemińskiego... Z pewnością na takim wyborze kuratorskim zaważył patronat ZPAF, który, co się chwali, postanowił ujawnić bogate zasoby swojej legendarnej "fototeki". Być może chodziło o odróżnienie się od wystawy Jureckiego i wskazanie na dziedzictwo piktorializmu jako istotne współcześnie. Może jest to rodzaj nieudanej dyskusji wokół kanonu polskiej fotografii (na wernisażu i w ciągu kolejnych tygodni nie był dostępny zapowiadany katalog wystawy, gdzie - być może - opublikowane teksty wyjaśniłyby merytorycznie założenia ekspozycji). Nie wiemy. Wiemy, że próżno szukać wytłumaczeń dla takich wyborów, które w kontekście zakładanych walorów edukacyjnych wystawy, są bardziej zaciemnianiem niż odkrywaniem wartości fotografii polskiej.

Polska fotografia XX wieku
Polska fotografia XX wieku


Zła ekspozycja, wzajemne neutralizowanie się poszczególnych prac przez pozbawione sensu sąsiedztwo, nadreprezentacja wtórnego piktorializmu za cenę nieobecności żywotnej tradycji awangardowej to zasadnicze grzechy, przy których dobór nazwisk spośród współczesnych autorów, czy dobór konkretnych prac na wystawę i opisy im towarzyszące to tylko niuanse, nad którymi nie ma co się dłużej rozwodzić. Powiedzieć, że wystawa nie spełnia pokładanych w niej oczekiwań to mało. Jest to zdecydowany krok wstecz, nie tylko względem wystawy Krzysztofa Jureckiego (osobna kwestia dlaczego kuratorzy pracujący niegdyś w tandemie Sobota-Jurecki nie mogli dojść do porozumienia i razem zrobić porządnej wystawy). Ekspozycja z PeKiN-u jest wyraźnym regresem w myśleniu o takim kanonie polskiej fotografii, jakim go widział nie tylko Jerzy Lewczyński redagując swoją "Antologię fotografii polskiej", lecz również zespół ekspertów przygotowujący legendarną wystawę o fotografii polskiej z 1979 roku. Podkreślanie figury autora i jednoczesny brak zdjęć reklamowych, propagandowych, dokumentalnych - anonimowych, lecz istotnych dla kultury wizualnej nie tylko polskiej, lecz światowej jak w wypadku zdjęć z Getta Warszawskiego czy zdjęć reporterskich Tomasza Tomaszewskiego, Tomasza Kiznego, Krzysztofa Millera sprawia, że wystawa jest symptomem powrotu myślenia o fotografii w salonowo-klubowym stylu Ignacego Płażewskiego. Rozumienie sztuki jako autonomicznej, piktorialnej, zajętej sobą i swoimi wewnątrzartystycznymi problemami twórczości fotografików wydaje się, delikatnie mówiąc, mało współczesne. Nic więc dziwnego, że ten anachronizm w żaden sposób nie pomaga zrozumieć sukcesów polskiej fotografii w ostatnich latach, która za sprawą artystów takich jak Piotr Uklański, Aneta Grzeszykowska, Paulina Ołowska, czy Zbigniew Libera znajduje się w centrum uwagi krytyki międzynarodowej. Osobna kwestia to wybiórcza obecność prądu awangardowego w powojennej sztuce polskiej. Brak właściwego kontekstu sztuki i nowoczesności sprawia, że prace z kręgu Robakowskiego, Lewczyńskiego czy Dłubaka wyglądają jakby przynależały do tradycji fotografii artystycznej tak jak rozumieli ją piktorialiści.

Polska fotografia XX wieku
Polska fotografia XX wieku



Z pewnością zpafowska wystawa jest warta zobaczenia. Zwłaszcza jeśli zapomnimy o sensach ogólniejszych, logice narracji ekspozycyjnej etc., a oddamy się podziwianiu piękna poszczególnych prac i kunsztu artystów, którzy je stworzyli. Takie dekontekstualizujące spojrzenie na sztukę ma w sobie coś magicznego - to jakby podróż w czasie do czasów salonów fotograficznych, gdzie swój artystowski urobek prezentowali koryfeusze piktorializmu.

Wystawa "Polska fotografia XX wieku" w ramach Warszawskiego Lata Fotografii. Kuratorzy wystawy: Małgorzata Plater-Zyberk, Adam Sobota. Pałac Kultury i Nauki, Plac Defilad 1, Sala Kisielewskiego , Sala Ratuszowa. 4.07- 31.08.2007.

Polska fotografia XX wieku
Polska fotografia XX wieku

Polska fotografia XX wieku
Polska fotografia XX wieku

Polska fotografia XX wieku
Polska fotografia XX wieku

Polska fotografia XX wieku
Polska fotografia XX wieku