(I)granie z rzeczywistością

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.

Jak często zdarza się zobaczyć wszystko, od początku do końca? Każdy obiekt, każdy film prezentowany na wystawie? W komfortowych warunkach całkowitej samotności, rozpraszana jedynie przez niechlujnie niezaaranżowane kable projektora pozwoliłam sobie na taką właśnie całkowitą konsumpcję wystawy „Take 5” w CSW w Toruniu. Nie spiesząc się, przez parę godzin byłam jedynym widzem w tym „pierwszym od 1939 r. obiekcie architektonicznym poświęconym sztuce współczesnej w Polsce...” Szczodrość czasu nałożona na szczodrość przestrzeni to być może warunki o jakich marzy każdy kurator, organizując pokaz. Z drugiej jednak strony chyba nikt nie chce, żeby prace wisiały aby wisieć w pustej galerii. Być może w innym miejscu w Polsce tego dnia było podobnie. Ponieważ jednak znajdowałam się w tym miejscu (to znaczy niekoniecznie w centrum świata sztuki, w instytucji, którą udało się wybudować i zrobiono to, aby świat sztuki wzbogacić, powiększyć, zdecentralizować i spluralizować), nieobecność widzów stanowiła jakiś widzialny brak. Nie wystarczy zatem imponujący budynek, ciekawy program, interesujące prace, dobra kawa, miła obsługa, aby otworzyć instytucję na jej potencjalną publiczność? Owszem, był środek tygodnia, tak zwane godziny pracy – może nie powinnam dramatyzować. Niemniej jednak natychmiast zawisło w powietrzu pytanie o lokalizację tej instytucji – pytanie o to, w jaki sposób toruńskie CSW negocjuje swoje miejsce na mapie świata sztuki i na mapie miasta; jak się pozycjonuje w kontekście lokalnym. Formułę wystawy „Take 5” można czytać pod kątem odpowiedzi i na te pytania.

Agnieszka Polska, „Arton”, 2010, fotokolaż, dzięki uprzejmości artystki i Galerii Żak | Branicka
Agnieszka Polska, „Arton”, 2010, fotokolaż, dzięki uprzejmości artystki i Galerii Żak | Branicka

„Take 5” to prezentacja sztuki polskiej widzianej z zewnątrz, wybór dokonany z perspektywy zagranicy – to trzecia odsłona projektu Focus Poland, zainaugurowanego przez dyrektor programową centrum Dobrile Denegri w 2011. (W ramach tego projektu zrealizowano wcześniej „to” Marzeny Nowak – kurator Rainer Fuchs, główny kurator i wicedyrektor Museum Moderner Kunst Stiftung Ludwig w Wiedniu – oraz „Widmowy kapitał” Agnieszki Kurant – kuratorka Joanna Sandell, dyrektorka Botkyrka Konsthall). Kuratorką pierwszej wystawy grupowej zrealizowanej w cyklu Focus Poland jest Friederike Fast z Marta Herford Museum.

Projekt Focus Poland pomyślany został jako oś programowa młodej instytucji po przejściach (o perturbacjach personalno-profesjonalnych przeczytać można było między innymi również w „Obiegu”). Jest to zatem inicjatywa wystawienniczo-badawcza kreująca nową tożsamość placówki i tym samym umiejscawiająca ją na mapie instytucji sztuki współczesnej w Polsce. Upraszczając, można powiedzieć, że przewodnią ideą Focus Poland jest konfrontacja polskich zasobów z zagranicznym (zachodnim) kapitałem kulturowym. Młodzi, ale uznani już polscy artyści kontra kuratorzy z międzynarodowym dorobkiem. Symptomatyczne, że pierwszą wystawą był pokaz prac Marzeny Nowak, bardzo interesującej artystki, która swoją pozycję w kraju uzyskała w konsekwencji kariery na arenie międzynarodowej.

Oskar Dawicki, „Wisielec”, 2010, kadr z wideo, dzięki uprzejmości artysty i Galerii Raster
Oskar Dawicki, „Wisielec”, 2010, kadr z wideo, dzięki uprzejmości artysty i Galerii Raster

W „Take 5” uczestniczy pięcioro artystów: Oskar Dawicki, Agnieszka Polska, Aleksandra Waliszewska, Honza Zamojski oraz Jacek Malinowski. Linię narracyjną wystawy stanowi egzystencjalna autoanaliza figury artysty i wiążąca się z tą autorefleksyjną praktyką analiza języka medium, jakim jest sztuka. Zaproszeni artyści kreują prace na ustanowionej przez siebie granicy między tym, co realne, rzeczywiste, a tym, co fikcyjne, wykreowane. Może właśnie suwerenne wyznaczanie i badanie tej granicy jest ich jedyną wspólną cechą, ale zarazem jest to element konstytutywny ich praktyki artystycznej. Jak pisze kuratorka, artystów łączy „niezwykła zdolność, polegająca na delikatnym, a czasami przeszywającym na wskroś i pogłębionym badaniu zarówno środowiska, w którym żyją, jak i odkrywaniu ich własnej roli jako artystów”.1 Innymi słowy, ci ironiczni szarlatani podejmują najbardziej niezabawne tematy, łudząc nas, mamiąc i przyłapując na grzechu dezorientacji.

Już wejściu na wystawę powinna towarzyszyć widzowi konsternacja: w moim wypadku nastąpiła ona post factum: instalacja dźwiękowa Oskara Dawickiego „Mama” (2009/12) została włączona, kiedy spędziłam już jakiś czas w salach wystawowych i wyposażona w ulotkę informacyjną w narastającym amoku szukałam śladów tej pracy... Wreszcie usłyszałam nie wiadomo skąd wołanie: „Mamaaaa”. I chociaż byłam na to więcej niż przygotowana, dziecięcy głos wprawiał mnie w nieustający dyskomfort: może tym razem ktoś naprawdę woła? Ambiwalentny „dziecięcy” trop, w którym pobrzmiewa dychotomia niewinności i okrucieństwa, wzmocniony został w innej, klasycznej już pracy Dawickiego poprzez zestawienie jej z rysunkami Aleksandry Waliszewskiej. „Wisielec” Dawickiego zawisł w towarzystwie kąsanych i kąsających dziewczynek Waliszewskiej. Prace, przypominające dziecięce rysunki, nasuwają skojarzenia z naturalną, nieograniczoną i swobodną ekspresją; sugerują postrzeganie twórczości jako pierwotnego impulsu, czynności, która daje przyjemność. Treść obrazków jest jednak perwersyjna i okrutna – pochodzi ze świata koszmarów sennych dużej dziewczynki.

Jacek Malinowski, „Nosferatu – dyktator lęku (Berlin)”, 2011, kadr z wideo, dzięki uprzejmości artysty
Jacek Malinowski, „Nosferatu – dyktator lęku (Berlin)”, 2011, kadr z wideo, dzięki uprzejmości artysty

W odrębnej przestrzeni znalazły się fikcyjne dokumenty Agnieszki Polskiej. W wypadku filmów tej artystki operacja polega nie tylko na na kreowaniu fałszywych dokumentów rzeczywistości; w obu prezentowanych na wystawie filmach – „How the Work is Done” (2011) i „Ogród” (2011) – to analiza języka sztuki, a nie fabuła są treścią filmów. Szczególnie interesujący jest „Ogród”, któremu towarzyszy seria fotokolaży zatytułowanych „Arton”. Film opowiada o krótkim okresie twórczości dwóch polskich artystów – Pawła Freislera, który od lat 70. poświęcił się pielęgnacji swojego ogrodu, oraz Włodzimierza Borowskiego, który w latach 60. tworzył rzeźby z materiałów organicznych. Wiele poziomów fikcji nakłada się tu na siebie, w efekcie kreując coś na kształt dyskursu na temat sztuki i jej organicznych granic.

Honza Zamojski figurze artysty, swojemu „ja” jako artyście poświęcił instalację „Floating Personality Disorder” (2012). Ta praca to niekompletny autoportret artysty stworzony z asamblażu jego prac. W jednym z wywiadów dotyczących wystawy „Me/Myself and I” artysta podkreślał, że związek pomiędzy pracą a osobowością artysty nie jest prosty i do końca bezpośredni. Tutaj wykorzystuje on swoje prace do stworzenia instalacji-autoportretu, odnosząc się z ironią (tytuł) do wiary w taką modernistyczną „prostą głębię” sztuki, w jej ekspresyjną wartość. Genialną pointą jest wykorzystanie figury Pinokia – dzieła wykonanego przez rzemieślnika/artystę, które usamodzielniło się i zamiast wyrażać kreatora, zajęło się swoją własną podmiotowością. Instalacja Zamojskiego wydaje się ironiczną odpowiedzią na postawione przez kuratorkę zadanie zaprezentowania auto-analitycznej pracy.

Aleksandra Waliszewska, „Dziewczyna sówka”
Aleksandra Waliszewska, „Dziewczyna sówka”

W ostatnich dwóch przestrzeniach czeka na widza przyjemność bycia manipulowanym przez samego siebie i mistyfikacje Jacka Malinowskiego. Jego mocdocumenty – „Symulacja” (2002), „Półkobieta” (2000, 2005, 2008), „Nosferatu, Dyktator Lęku” (2011) – igrają z naszymi przyzwyczajeniami i wyuczonymi reakcjami, a także ze sposobami odbioru prac, to znaczy z naszą predylekcją do fabuły i jej naturalnych rozwinięć. Efekt dezorientacji wzmocniony został poprzez użycie rekwizytów wykorzystanych w prezentowanych filmach jako elementów instalacji w przestrzeni po-między („Abstrakt 2 Psycho”, 2013). Ich podobieństwo – ale i niezgodność z tym, co zobaczyć można na ekranie – wprowadza element dodatkowej wątpliwości: co jest fikcją/ co chcemy, żeby nią pozostało?

Widz, by nie pobłądził w czytaniu intencji kuratorki, dostaje dodatkowy trop: tytuł wystawy. Nawiązuje on do tytułu jednego z pierwszych filmów krótkometrażowych Zbigniewa Rybczyńskiego (1972). W „Take 5” reżyser, zdaniem krytyki podejmuje analizę medium filmowego: „Szczególną uwagę w tym przypadku przyciąga obraz, powstały w wyniku wielokrotnej ekspozycji tych samych gestów aktorskich sfilmowanych w różnych kolorach kontrowego oświetlenia. (…) Odrzucając klasyczne formy prowadzenia narracji, Rybczyński nie rezygnuje z głównej funkcji dzieła filmowego, czyli opowiadania historii”. W podobny sposób mogłabym podsumować wystawę „Take 5” – kuratorka wyabstrahowała z prac zaproszonych artystów powtarzające się motywy, zderzyła je ze sobą, kreując dość spójną narrację na temat młodych polskich artystów, którzy autorefleksyjne, przewrotnie i ironicznie badają granicę między fikcją i rzeczywistością w kontekście sztuki. Jest to narracja otwarta na możliwość dodania wielu innych nazwisk. Ponieważ każdy z zaproszonych twórców analizuje osobiste doświadczenie bycia artystą i możliwość lub niemożliwość wyrażenia tego doświadczenia w medium sztuki – nie została zatracona polifoniczność ich głosów i każda historia wybrzmiewa tu wyraźnie i osobno.

„Take 5”/Focus Poland: artyści: Oskar Dawicki, Jacek Malinowski, Agnieszka Polska, Aleksandra Waliszewska, Honza Zamojski; kuratorka: Friederike Fast; CSW Znaki Czasu, Toruń, 11.01 -17.03. 2013

„Take 5”, folder towarzyszący wystawie.

Honza Zamojski, „Ja”, 2009, site-specific, dzięki uprzejmości artysty, zdjęcie: Jerzy Gumowski
Honza Zamojski, „Ja”, 2009, site-specific, dzięki uprzejmości artysty, zdjęcie: Jerzy Gumowski