Nikt już przecież do nas nie strzela

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.

Stereotypy myślenia o Romach dzielą się na dwa rodzaje: sielankowo-idealistyczny, zgodnie z którym "dziś prawdziwych Cyganów już nie ma", a każdy Rom powinien tańczyć, grać i mieszkać w wozie, oraz ksenofobiczny, według którego każdy Cygan to żebrak lub złodziej, a najprawdopodobniej jedno i drugie. Przykład: gdy wyruszałem do Konina na otwarcie wystawy "Kwestia romska", znajomy mnie zapytał: "Ale masz tam chyba zapewnioną... nietykalność?"

To zaskakujące, ale organizatorki "Kwestii romskiej" rozwinęły i uwspółcześniły stereotyp sielankowy. "Widziałam kilka wystaw sztuki współczesnej na temat Romów - opowiada kuratorka Joanna Warsza. - W wielu z nich brali udział romscy artyści. Bardzo często w tych ekspozycjach dominowało stygmatyzujące spojrzenie, choć zawsze była to oczywiście sztuka podszyta dobrymi intencjami. Większość prac opowiadała o ubóstwie, krzywdzie, odrzuceniu. Kiedy zostałam zaproszona do Konina, postawiłam sobie pytanie, czy możliwa jest zmiana perspektywy ze stygmatyzującej na lekko idealizującą". Jak się okazało, jest ona jak najbardziej możliwa. I to nie tylko dlatego, że konińscy Romowie żyją w dostatku i zgodzie z tutejszymi mieszkańcami (choć nie zawsze tak było). Przede wszystkim dlatego, że okazali się niezwykle serdeczni i gotowi do nawiązania kontaktu.

Joanna Warsza
Joanna Warsza, fot. Agata Dąbrowska

W demokracji jak w rodzinie


Wystawa skonstruowana przez Warszę była jedynie jednym z elementów całego projektu polegającego na konfrontacji dwóch społeczności, dlatego zamiast wernisażu odbył się koncert przy ognisku w ogrodzie romskiego wójta, Adama Paczkowskiego, który na jego zakończenie z uśmiechem wołał: "Jest przyjaźń? Ja zawsze byłem otwarty!". Następnego dnia w opuszczonej romskiej willi zaaranżowano cykl bardziej formalnych spotkań. Pod jednym dachem znalazły się osoby, które na pozór różni wszystko: romscy muzycy, badacze architektury, teoretycy, społeczni aktywiści i artyści - wszyscy skupieni na idealizowaniu cygańskiej kultury i tłumaczeniu jej meandrów osobom "z zewnątrz".

Miklosz Deki Czureja - koncert na ognisku u wójta
Miklosz Deki Czureja - koncert na ognisku u wójta, fot. Agata Dąbrowska

Wystawa zorganizowana na drugim piętrze sprawiała wrażenie, jakby była jedynie pretekstem do spotkań. Począwszy od instalacji dźwiękowej z zapisem radiowym głosu cygańskiej poetki Papuszy, przez dokumentację aranżowanych przez węgierskiego reżysera Árpáda Schellinga spotkań skonfliktowanych ze sobą społeczności, aż po wydruki Delaine Le Bas, która na encyklopedycznych zdjęciach Cyganów pisała markerem: "Nie mów mi, kim jestem" - wszystkie zgromadzone prace były prezentowane zaledwie przez osiem dni.

To, co najważniejsze, działo się na parterze romskiej willi, gdzie akademicy z przejęciem wypytywali Romów o metody wychowywania dzieci, a teoretycy kultury wyjaśniali sposoby poznawania obcych kultur przez poszukiwanie cech wspólnych - wszystko to przypominało raczej polityczny mityng niż otwarcie wystawy.

prace Delaine Le Bas
prace Delaine Le Bas, fot. Agata Dąbrowska

Porównania z polityką nie są tu przypadkowe - Warsza ma już spore doświadczenie w realizowaniu projektów na pograniczu różnych dyscyplin podważających istniejące definicje tego, czym powinna zajmować się sztuka. Założycielka Fundacji Laury Palmer wraz z Arturem Żmijewskim zrealizowała przecież w kwietniu siódmą edycję Berlin Biennale - wielką imprezę łączącą sztukę z polityką oraz społecznym aktywizmem. Projekt koniński zachował nieco z ducha tamtej imprezy. Jak tłumaczy sama Warsza, nazwała go "Projektem z większością", ponieważ zależało jej, aby jego tematem w istocie byli sami Polacy: "To projekt o nas, o homogenicznej większości. O tym, czego możemy się od Romów nauczyć. O tym, jak kultura romska może pomóc w poszerzeniu narzędzi demokratycznych, jakich modeli może dostarczyć w myśleniu o zbiorowości, mobilności czy realizacji odważnej architektury. Sposób podejmowania decyzji w Occupy Movement jest bardzo zbliżony do tradycyjnego podejmowania decyzji w społecznościach romskich. Każda poważniejsza kwestia jest poddana analizie całego zgromadzenia". Polityczna utopia? Ale jaka pociągająca... Zwłaszcza w czasach, gdy coraz częściej mówi się o takich pomysłach, jak budżety partycypacyjne czy inne sposoby bezpośredniego udziału społeczeństwa w podejmowaniu dotyczących go decyzji.

Warto przypomnieć, że Warsza ze Żmijewskim zaprosili na biennale Ruch Oburzonych i oddali mu całą przestrzeń Kunst-Werke, służącą dotąd wyłącznie prezentacji sztuki. Tym razem jednak kuratorka zaproponowała, by na mechanizmy demokracji przełożyć metody działania wąskiej, mocno zdefiniowanej i stosunkowo konserwatywnej społeczności. Czy to w ogóle możliwe? "Naszym problemem jest to, że jesteśmy coraz większymi indywidualistami, choć wciąż marzymy o kolektywności. Model zachowań społecznych Romów stawia na kolektywność. Patrząc na nich, zastanawiam się, jak moglibyśmy zrealizować to marzenie w dzisiejszej Europie" - tłumaczy Warsza.

Delaine Le Bas
Marjetica Potrč, fot. Agata Dąbrowska

Mokry sen architekta


Poza lewicowym snem o kolektywności "Kwestia romska" podjęła też bardzo ciekawy temat kuriozalnej z naszej perspektywy romskiej architektury. Wszystko zaczęło się od pokazanej w galerii Wieża Ciśnień instalacji mołdawskiego artysty Pavla Braili "Wzgórze baronów", czyli dokumentacji okazałych, pełnych czarującego blichtru willi wybudowanych przez romskich przywódców. O podobnych domach rozsianych po Polsce opowiadał później architekt Piotr Marciniak, prezentując przykłady budowli, które przypominają bajkowe pałace, zamki z filmów Disneya, ale także klasyczne polskie dwory, niezwykle obficie zdobione, pełne fantazyjnego przepychu, lecz z dzisiejszego punktu widzenia niewiarygodnie wręcz kiczowate. "Można tu dyskutować na temat wartości estetycznych, lecz dla mnie ważne jest to, że w tej architekturze - oprócz dominującego poczucia wstydu - można dostrzec polski postmodernizm, nomadyczność i eklektyzm związany z wcześniejszymi romskimi wędrówkami, radość oraz odwagę spełniania swoich marzeń" - wyjaśnia Warsza. Marciniak podczas wykładu co chwilę podkreślał, jak bardzo fascynuje go ten rodzaj projektowania nawet wbrew temu, co sądzą niektórzy jego koledzy architekci.

Piotr Marciniak podczas wykładu o romskiej architekturze
Piotr Marciniak podczas wykładu o romskiej architekturze, fot. Agata Dąbrowska

Trudno odmówić tym budynkom fantazji. Romowie przymuszeni w latach 60. przez państwo socjalistyczne do przejścia z koczowniczego na osiadły tryb życia dopiero dwadzieścia lat później mogli dać upust swym marzeniom, budując takie wille, o jakich marzyły ich babki. Wielkie sale służące rodzinnym spotkaniom, spektakularne konstrukcje i detale czerpane pełnymi garściami z różnych estetyk to zjawisko bezprecedensowe, a jednocześnie wzruszające. Jak tłumaczy Warsza: "Te domy niejednokrotnie stoją puste, czasami nie mają prądu ani wody. Są nastawione na potencjalne, przyszłe wydarzenia, potencjalnych, niezapowiedzianych gości".

Fantazja o domu z bajki jest fantazją o prestiżu, wzniosłości i szacunku. W ksenofobicznym społeczeństwie Romowie mogli odczuwać ich deficyt, nic więc dziwnego, że o nie zabiegali.


Język bez słownika


"Kwestia Romska" została zrealizowana w ramach projektu "Wielkopolska: rewolucje". Jego cel jest z gruntu pozytywistyczny: pobudzenie twórczej energii lokalnych społeczności, promocja kultury spoza centrów, przeniesienie awangardowej, progresywnej sztuki w regiony, w które dotąd nie chciało się jej zapuszczać. Producentka całości, Agata Siwiak, opowiada o współpracy z Romami: "Przełamanie nieufności jest bardzo trudne. W tradycyjnym prawie romskim nie należy ufać żadnemu Gadziowi [nie-Romowi]".

W tym wypadku jednak się udało. Może dlatego, że organizatorki podjęły współpracę z Romami mniej konserwatywnymi, a bardziej stabilnymi finansowo i skłonnymi do dialogu. Gdyby spróbowały zrobić to samo z inną romską grupą, w innym miejscu, mogłaby je spotkać niemiła niespodzianka.

Warto jednak zaznaczyć, że kuratorki nieprzypadkowo zdecydowały się zrealizować ten projekt w Koninie. Otóż w 1981 roku miały tu miejsce zamieszki na tle rasowym, które doprowadziły do opuszczenia miasta przez większość Cyganów. Palono wozy, bito ludzi, na ulicach wznoszono barykady. W Koninie pozostało zaledwie kilka romskich rodzin. "Przerażające jest, że to wydarzenie zostało kompletnie wyparte z historii. Nie ma tego tematu. Nawet w sieci są tylko szczątkowe informacje" - zauważa Siwiak.

Miklosz Deki Czureja (po lewej)
Miklosz Deki Czureja (po lewej), fot. Agata Dąbrowska

To zadziwiające, że mimo to Romowie, którzy w Koninie pozostali, są bardzo chętni do nawiązywania kontaktu. Nie rozumieją obaw bardziej konserwatywnych klanów, które przyzwyczajone do nieufności, strzegą nawet tajemnicy romskiego języka, nie pozwalając, by ktokolwiek obcy zrozumiał, o czym rozmawiają. Język stał się tym samym najdobitniejszym symbolem ich wyobcowania. Jeden z uczestników konińskich spotkań, Miklosz Deki Czureja, tłumaczył to zjawisko tak: "Kiedyś, gdy szlachta się bawiła, na koniec imprezy wsiadała na koń i strzelała do Romów jak do kaczek. Dlatego nie chcieliśmy, żeby wiedzieli, o czym gadamy. W niektórych grupach to przetrwało, ale my jesteśmy zdania, że skoro można nauczyć się angielskiego, to również romskiego. Nikt już przecież do nas nie strzela". Jego syn, Marek, tłumaczy: "Romów jest za mało, więc boją się utraty swojej kultury. Boją się, że wszystko się rozsypie". Jego ojciec jako jeden z nielicznych odważył się nawet wydać drukiem słownik i rozmówki romsko-polskie i polsko-romskie.


Nikt nikogo nie zmienia


"Kwestia Romska" zasługuje na wielkie uznanie choćby ze względu na przełamanie przyzwyczajeń w kontaktach z narodowymi mniejszościami. Kuratorki podpierają się akademickimi teoriami nawołującymi do porzucenia podziałów na mniejszość i większość i poszukiwania pola porozumienia. "Każdy projekt emancypacyjny polega na tym, że to osoby zainteresowane muszą chcieć zmian. Emancypacja może być tylko oddolna. Mnie interesuje to, co ja jako reprezentantka większości mogę zaczerpnąć z romskiej kultury, nawet jak my, Gadzie, możemy to zawłaszczyć i przerobić, budując porozumienie. Nie mam zamiaru nikogo zmieniać" - deklaruje Warsza.



"Kwestia romska. Projekt z większością", Konin, 12-13.10.2012

organizator programu "Wielkopolska: Rewolucje" - Urząd Marszałkowski


Dokumentacja Roma Preview Pavilion
Dokumentacja Roma Preview Pavilion, fot. Agata Dąbrowska

Romska flaga na Wieży Ciśnień
Romska flaga na Wieży Ciśnień, fot. Agata Dąbrowska