Gorzko-słodkie tatuaże

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.

Kiedy usłyszałam o wystawie "Brutal Ink" Maurycego Gomulickiego i Katarzyny Mirczak w Amsterdamie, od razu przypomniałam sobie, że jedną z atrakcji tego miasta jest Muzeum Tatuażu. Okazało się nawet, że na otwarciu wystawy przemawiał jego założyciel, Henk Schiffmacher (Hanky Panky). Kontekst zaproszenia polskich artystów do Amsterdamu był jednak nieco poważniejszy. Wystawa jest częścią GRID - International Photography Biennale - piątej edycji jednego z najważniejszych przeglądów fotografii w Europie. Hans-Peter Schoonenberg, dyrektor GRID12, po raz pierwszy zaprosił Polskę do udziału w festiwalu, który został przygotowany przez kilku kuratorów - temat: "Urban Reality Check". Kluczem były tu refleksje na temat zmiany zachowań i przestrzeni w warunkach miejskich. Maurycy Gomulicki i Katarzyna Mirczak przyjęli zaproszenie do galerii WM od Sebastiana Rypsona i Nahuela Blatona. Ci dwaj "antropolodzy w sztuce" rzeczywiście wyszli z pola antropologii, prowadząc "badania terenowe" w dziedzinie sztuk wizualnych. Postawili sobie za zadanie tworzenie płaszczyzny spotkania tych dwóch światów i analizowania wniosków z tego płynących.

Maurycy Gomulicki, Marian, WKD, 2010
Maurycy Gomulicki, Marian, WKD, 2010

Maurycy Gomulicki, Sławek, Warszawa, 2009
Maurycy Gomulicki, Sławek, Warszawa, 2009

Maurycy Gomulicki, Waldemar, Warszawa, 2009
Maurycy Gomulicki, Waldemar, Warszawa, 2009

Projekt Maurycego Gomulickiego sytuuje się idealnie na styku dwu perspektyw. Archiwum tatuaży nie jest jedynie ich suchą kategoryzacją. Jest to kolekcja, do której kluczem jest fascynacja kolekcjonera. Jej wartość podnoszą takie cymesiki, jak portret Johna Travolty i Olivii Newton John z "Grease" na plecach jednego z fotografowanych i inne krzywe sinogranatowe obrazy. Mamy tu wszystko: ludowe mądrości, wyznania, religię, miłość, seks, kobiety, kobiety, kobiety, no i wszelkiego rodzaju egzotykę: kowboje, Indianie, palmy, czaszki, demony, wisienki (tajemne godło więzienia w Białołęce). Niektóre są nieukończone, inne przechodzą płynnie w siebie nawzajem. Są cieniowania i świadomy rysunek, a u Pana Tadka_4973 został już tylko ślad wyblakłego atramentu. Nie da się ukryć, że Gomulicki, Król Różu, dał się uwieść tym prymitywnym rysunkom. Jest to jasne dla widzów amsterdamskiej wystawy, ale jeszcze bardziej dla wielbicieli profilu Gomulickiego na Flickrze. Kolejne trofea prezentowane są tam z dumą i radością wyrafinowanego zbieracza. Dowiadujemy się też sporo o fotografowanych. Kadry skupiają się tylko na plecach, piersiach i rękach, ale możemy dostrzec daty, które wskazują na czas ich wykonania. Także motywy mogą nam w tym pomóc - portret młodej Katarzyny Figury powstał zapewne w późnych latach osiemdziesiątych. Na "pagonach" widać dystynkcje, dzięki którym można poznać więzienny staż bohatera - każda belka to rok, każda gwiazdka to trzy lata. Widać ślady po stoczonych walkach, samookaleczeniach i próbach samobójczych. Widać biżuterię - skromną, ale także zdradzającą dobry status finansowy. Przede wszystkim jednak przemawiają ciała: posiwiałe włosy, zniszczona skóra, brudne paznokcie. Zdegradowane alkoholem twarze. W tle czasem mignie warszawska Olimpia. To stara szkoła więźniów. Ich kodeksy, wymyślone historyjki i prawdziwe dramaty. To wszystko już odchodzi, zatrzymane jedynie w archiwum Gomulickiego. W ten sposób artysta poszerza rozumienie socjologii wizualnej. Rejestruje obraz, ale nie unika toczących się w tle opowieści. Prawie słychać jego rozmowy z modelami. Czuć fascynację surową estetyką, ale też skarbnicą marzeń byłych osadzonych, skonfrontowaną z ich rzeczywistymi warunkami bytowymi.

Maurycy Gomulicki, Kazimierz, Wrocław, 2010
Maurycy Gomulicki, Kazimierz, Wrocław, 2010

Maurycy Gomulicki, Marek, Warszawa, 2009
Maurycy Gomulicki, Marek, Warszawa, 2009

Maurycy Gomulicki, Marian, Warszawa, 2009
Maurycy Gomulicki, Marian, Warszawa, 2009

W zdjęciach Katarzyny Mirczak przedstawiających "Znaki specjalne" zakochałam się od pierwszego wejrzenia. Wydaje się, że do stworzenia tego cyklu autorka posłużyła się w takim samym stopniu archeologią i fotografią. Ściągając kolejne "świadomościowe warstwy", postawiła nas przed obiektem zamkniętym, utrwalonym - trywialnym w formie, ale bezczelnie mocnym. Warstwą pierwszą jest estetyka rejestracji. Mirczak świadomie pokierowała cykl w stronę estetyki cukierkowej - prace przyciągają kolorem, wabią. Z daleka wyglądają niemal jak ekscytujące słoiki ze słodyczami. Na zderzeniu tego, co i jak widzimy, ze świadomością, co przedstawiają zdjęcia, autorka zafundowała nam poczucie bezradności.

Katarzyna Mirczak, Znaki specjalne, dzięki uprzejmości ERIC FRANCK FINE ART
Katarzyna Mirczak, Znaki specjalne, dzięki uprzejmości ERIC FRANCK FINE ART

Katarzyna Mirczak, Znaki specjalne, dzięki uprzejmości ERIC FRANCK FINE ART
Katarzyna Mirczak, Znaki specjalne, dzięki uprzejmości ERIC FRANCK FINE ART

Katarzyna Mirczak, Znaki specjalne, dzięki uprzejmości ERIC FRANCK FINE ART
Katarzyna Mirczak, Znaki specjalne, dzięki uprzejmości ERIC FRANCK FINE ART

Fotografie spreparowanych ludzkich skór pokrytych tatuażami zatopione są w formalinie - to warstwa druga. Obiekty pochodzą z Zakładów Medycyny Sądowej w Krakowie i Wrocławiu. Tatuaże były pobierane od więźniów, bezdomnych i NN od końca XIX wieku. Do pracy nie dołączono opisu, nie ma wyjaśnienia, nie ma historii kolekcji ani tłumaczenia kodu tatuaży. Oglądamy je - podobnie jak u Gomulickiego - jako formę ekspresji od prostych do finezyjnych rysunków, wykonywanych w więziennych warunkach prymitywnymi narzędziami i za pomocą różnych, niekoniecznie bezpiecznych, chemikaliów.

Katarzyna Mirczak, Znaki specjalne, dzięki uprzejmości ERIC FRANCK FINE ART
Katarzyna Mirczak, Znaki specjalne, dzięki uprzejmości ERIC FRANCK FINE ART

Katarzyna Mirczak, Znaki specjalne, dzięki uprzejmości ERIC FRANCK FINE ART
Katarzyna Mirczak, Znaki specjalne, dzięki uprzejmości ERIC FRANCK FINE ART

Tylko że pod tym kryje się kolejna warstwa, która przyprawia nas już o mdłości. Każde zdjęcie z cyklu przedstawia preparat, co prowadzi do refleksji na temat badań naukowych, także w kontekście historycznym. W przedwojennym Wrocławiu przeprowadzano w tym samym czasie pierwsze próby "gazowych saun" właśnie na więźniach, nie tylko politycznych.

Kolejna warstwa z pewnością zainteresowała "antropologów w sztuce". Co się mianowicie dzieje z takimi preparatami, kiedy stają się już odpadem, nikomu niepotrzebnym kuriozum? Te tatuaże zostały wycięte z ludzkich zwłok. Jakiś naukowiec zadecydował, że będzie to jedyna pamiątka czyjegoś istnienia. Potem została wstydliwie upchnięta w ciemnym kącie szafy Zakładów Medycyny Sądowej...

Katarzyna Mirczak, Znaki specjalne, dzięki uprzejmości ERIC FRANCK FINE ART
Katarzyna Mirczak, Znaki specjalne, dzięki uprzejmości ERIC FRANCK FINE ART

Katarzyna Mirczak, Znaki specjalne, dzięki uprzejmości ERIC FRANCK FINE ART
Katarzyna Mirczak, Znaki specjalne, dzięki uprzejmości ERIC FRANCK FINE ART

Znakomitym posunięciem jest zestawienie obu cykli. Tatuaże Mirczak i tatuaże Gomulickiego dzieli około pół wieku. Analizując sine rysunki na ciałach, widzimy, że proste tęsknoty i marzenia nie ulegają ewolucji, nawet pod wpływem mediów. Powracają w nich dokładnie te same motywy, nie tylko przecież na mocy konwencji.

Maurcy Gomulicki jest barwną, rozpoznawalną postacią - bardzo czynną w świecie sztuki. O Mirczak na razie jest cicho. Niesłusznie. Droga tej artystki do zajęcia się fotografią artystyczną była kręta. W 2007 roku zrezygnowała ze współpracy z Instytutem Archeologii i zajęła się fotografią zawodowo, pracując dla gazet jako freelancer. W 2010 roku zdobyła pierwszą nagrodę - Grand Press Photo w kategorii Sport - zdjęciem zrobionym w Rio de Janeiro i tym postanowiła zamknąć swoją trzyletnią praktykę dokumentalistki. W tym samym roku rozpoczęła pracę nad cyklem "Znaki specjalne". Swoje portfolio wysłała do Erica Francka, jednego z najbardziej wpływowych kolekcjonerów i sprzedawców na współczesnym rynku fotografii. Franck jest powszechnie szanowanym ekspertem i doradcą przy wielu międzynarodowych zbiorach (zasiada w radzie Henri-Cartier Bresson Foundation i Tate). Osobiście zaangażował się w promocję cyklu Mirczak i zaproponował, że będzie ją reprezentował jako wyłączny przedstawiciel. Postanowił również włączyć jej prace do swojej propozycji na Paris Photo 2010 oraz AIPAD (Association of International Photography Art Dealers) 2011 w Nowym Jorku. Wspominano je w wielu recenzjach targów; m.in. Francis Hodgson (były szef działu fotografii Sotheby's, który łączy wiedzę teoretyka z bogatym doświadczeniem z zakresu ekonomii sztuki) na łamach "The Financial Times'a" napisał: "Moim prywatnym zdaniem nagroda za najbardziej ekscentryczne odkrycie na wystawie należy do galerzysty z Wielkiej Brytanii, Erica Francka, za cykl Katarzyny Mirczak (...). Jest to seria, która woła o kolekcjonera". Wezwanie to nie pozostało bez echa. Prace zostały zamówione m.in. do Museum of Fine Arts Houston. Paryska edycja sprzedała się na pniu. Zainteresowanie po targach nie maleje. Obecnie Mirczak kontynuuje pracę w polskich Zakładach Medycyny Sądowej. Przygotowuje się też do kolejnej serii fotografii, w której pragnie "zrehabilitować" narzędzia zbrodni, wcześniej pełniące zupełnie inne funkcje - np. żelazka, worki, linki holownicze; wpisując je w nowy kontekst, chce dać im drugie życie.

 

"Brutal Ink - Polish Penitentiary Raw Tattoos", Maurycy Gomulicki, Katarzyna Mirczak, WM Gallery, Amsterdam, od 19 maja 2012 do 1 lipca 2012