Marcel Duchamp bywał lalą Rose Selavy, Grayson Perry bywa laleczką.
Dla mnie świątynia jest sednem, tego czym się zajmuję. Umieszczam ważne obiekty w wyjątkowych miejscach, po to żeby o nich myśleć. Te specjalne miejsca mogą być wszędzie - w kieszeni, na rogu domu, na drodze, to może być również galeria sztuki współczesnej lub British Museum. Myślę, że my ludzie patrzymy na sztukę tak, jakbyśmy obserwowali boga, ołtarze, relikwie w świątyniach.*
Ceramika
Technika w Anglii bardzo popularna, traktowana wyjątkowo. Pierwsza rzecz jaką proponuje się osobie zmęczonej rzeczywistością, to zajęcia z ceramiki właśnie. Murki przy szkołach, ściany zewnętrzne pubów, metro w środku. Wszystkie te obiekty oraz wiele innych, pokryte kaflami, mozaiką, ceramicznymi łatkami. Może miłość do ceramiki wynika z tego, że łączy ona niezmiennie trwałość, łatwość utrzymywania w czystości (wystarczy szlauch, woda, płyn do mycia naczyń) z niewątpliwymi walorami estetycznymi.
Może ten paradoks czyni ją tak podniecającą? Z miłości Anglików do ceramiki narodził się Greyson Perry a z nim ludyczność, infantylizm, groteska.
Mentor miś
Pięćdziesięcioletnim dyrektorem świata wyobraźni Graysona Perrego jest jego miś Alan Measles, który porozumiewa się ze światem poprzez bloga http://alanmeasles.posterous.com/ W dzieciństwie był towarzyszem zabaw i powiernikiem sekretów, a od kiedy Grayson Perry jest artystą, pełni dodatkowo funkcję jego spokesmana.
Uwolnić przepływ
Nie jestem historykiem sztuki, jestem artystą. To wszystko, co powinniście wiedzieć.
Grayson Perry łączy w swojej sztuce infantylizm z groteską. Czujnie obserwuje rzeczywistość. Zestawia popartowskie cytaty w nowe układy, a tradycyjne techniki rękodzielnicze są jego bazą wypadową.
Oglądając wystawę miałam mieszane uczucia. To dobrze czy źle? Ekspozycja została zaaranżowana trochę na „grobowiec". Kameralna ciasnota. Punktowe światła wydobywają prace, które zestawiane są w pary, trójkąty i czworokąty lub nieregularnie konstelacje z obiektami ze zbiorów British Museum. Na początek widzimy motor, kurtkę i kask pielgrzyma, zaprojektowane przez artystę. Kurtka z misiem, pufkami, które są obowiązkowym elementem innych przebrań Graysona Perrego, jest fioletowo-biało-żółta: pierogi z jagodami i ze śmietaną.
Szkieletem konstrukcyjnym wystawy jest osoba pielgrzyma oraz jego atrybuty. Pielgrzym, jest taki jak go sobie wyobraża Grayson. Kolejne atrybuty to znaczki - potwierdzenia przebytej trasy. Jeden średniowieczny zestawiony ze współczesnymi plastikowymi z lat 1960 - 1986. Inne współczesne przypinki, ozdabiają kamizelkę pielgrzyma z jasnego jeansu: Matka Boska Częstochowska, Euro 1996, Jacqueline Kennedy, I love Las Vegas, Budda, pacyfka. Kask pielgrzyma zestawiony z XVIII wieczną czapką ceremonialną z Ghany, która zaskakuje zestawem użytych materiałów: muszle, złoto, skóra jelenia, srebro, włosy.
Wazy
Moja uwaga się z nich ześlizguje. Ciekawa jestem po co pielgrzymowi wazy? Może do przechowywania relikwii lub produktów sypkich. A na nich rysunek ryty rylcem. Elementy malowane błękitem kobaltowym, de coupage, złocenia, zdjęcia byłych narzeczonych, wycinki z gazet, obraźliwe hasła, komentarze zasłyszane na ulicy, komiks.
Wizerunki Alana/misia pojawiają się jak refren, w formie pozłacanych, ceramicznych misi wotywnych przypominających króliczki Jeffa Koonsa lub w formie odlewu - na końskim grzbiecie, w przebraniu - bohatera wojennego. Wszystkie przedstawienia podsumowuje ceramiczny Alan ujeżdżający wielkiego ptaka - radosna afirmacja życia.
Artysta sprawdza się w działaniu
Grayson Perry w British Museum, nie pierwszy raz tworzy swoją wystawę w oparciu o zbiory muzealne. Podobne działanie podejmował z Art Council Collection (Unpopular culture), w 2008 roku oraz jeszcze wcześniej w 2004 w Tate St. Ives (Collection Intervention).
Może zabiegi Graysona Perrego to tylko mimetyzm, może bez historycznego kontekstu jego prace miałyby zupełnie inną wartość? Przygotowania do tej wystawy trwały dość długo. Część ekspozycji powstała w wyniku zestawienia istniejących już prac artysty z obiektami muzealnymi, inne powstały, zainspirowane wybranymi obiektami. Wystawa w założeniu miała kojarzyć się z grobowcem, mi kojarzy się z gabinetem osobliwości. Zestawy figurek ceramicznych i drewnianych. Scenka rodzajowa, w której oglądać możemy niezbyt zamożną rodzinę francuską przy posiłku. Obok ceramiczne dzieci, które wyglądają jak karły. Białe szkliwo zmiękcza rysy i ich złośliwy charakter. W głębi dwie pary w kolorze hebanu. Jedna z nich wygląda jakby kobieta niosła mężczyznę, ponieważ idą pod rękę a mężczyzna jest znacznie niższy. W drugiej rzezimieszek szarpie za włosy kobietę i celuje do niej z pistoletu. A może to mąż i żona? Wyjątkowo brzydki odlew przeskalowanej czaszki z wielkimi ćwiekami wsadzonymi w część ciemieniową, rycina przedstawiająca Chevalier d`Eon: ręka pod boczek, w sukni. Włoska plakietka z XVIII wieku przedstawiająca Matkę Boską, monety, fragment zasuszonego ucha z wpiętym złotym kolczykiem, syberyjski model letniego obozu, plus psie sanie z 1850 roku, tkaniny, rycina przedstawiająca żonę Barnaby, Barnaba we własnej osobie, australijskie bransolety, moneta z głową zwieńczoną penisami. Haftowana peleryna-ornat, wykonana z białego jedwabiu na podszewce. Wzór z daleka wygląda bardzo szykownie. Z bliska można rozpoznać koguta na gałązce. Grayson Perry postanowił wykorzystać to, co w kogucie nieprzyzwoite.
Cytat
Jeden krok dalej w lewo znajduje się sklepik, w którym można kupić gadżety powtarzające motywy z wystawy: torby płócienne, kubki, biżuteria, albumy, misie za sześć funtów. Skrajny cynizm, czy cytat cytatu w cytacie? Z marketingiem trzeba się pogodzić. Ponieważ nie tylko artysta musi zarabiać na swojej sztuce.
Oglądając wystawę pojawia się myśl, że może czas wielkich i drogich produkcji artystycznych, które swoim rozmachem przypominają produkcje hollywoodzkie, powoli przemija. Skromniejsze od strony zaplecza technicznego przedsięwzięcia dają większą dynamikę artyście, i co ważniejsze minimalizują kompromis.
Inspiracja / wątki osobiste
W przypadku postawy Graysona Perreygo wobec tradycji rzemieślniczej, spotykamy się z raczej życzliwą uwagą, niż z cynicznym szyderstwem. Przy tej okazji nasuwa się pojęcie wymiany i nie odbywa się to kosztem pokazywanych obiektów. Zresztą założeniem Graysona Perrego było wydobycie z niebytu bezimiennych rzemieślników. Wątki osobiste dotyczące transseksualności Graysona Perrego, poruszane zostały przy okazji ryciny przedstawiającej Chevalier d‘Eon - No wiesz, to jest ten artysta, który przebiera się za małą dziewczynkę. Jego seksualność pojawia się tu jako jeden z obiektów. Nie jest tematycznym sztandarem wartościującym jego sztukę.
Choć ta poetyka nie jest moją cup of tea, na wystawie Graysona Perrego, czułam się swobodnie. Nie czułam presji, raczej zaproszenie do gry. Dzięki tej wystawie możemy sobie pozwolić na brak poszukiwań nowatorstwa formalnego, które stały się rodzajem natręctwa w najnowszej sztuce. Może dzięki bezpośredniemu nałożeniu cytatu na prace Graysona Perrego nie musimy odgrywać detektywów? Bo te związki, które normalnie mają decydujące znaczenie dla teoretyków, tu tracą sens. Może to jest sposób na dopuszczenie do głosu tradycji, która chyba nie jest taka zła?
„The tomb of unknow craftsman", jest tak samo realny jak wszystko inne, co znajduje się w tym muzeum. Wierzenia, idee, które się za tym kryją, są tak samo prawdziwe. Jesteście prawdziwymi pielgrzymami. To, że jestem artystą, a nie historykiem sztuki, nie znaczy, że wystawa jest mniej prawdziwa. Rzeczywistość może być tak samo nowa jak stara, poetycka i faktyczna, wesoła i poważna. „The tomb of unknow craftsman" może być inną nazwą dla British Muzeum.
*Cytaty, to wypowiedzi Perrego dołączone są jako fiszki w ramach ekspozycji; tłumaczenie M.W..
Grayson Perry, The tomb of unknown craftsman, British Museum, Londyn, 6.10.2011- 19.02.2012.