Rysunek w rozszerzonym polu

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.

Według Pliniusza pierwszym rysownikiem był chłopak, który utrwalił na ścianie kontur cienia swojej ukochanej. Stąd właśnie wiadomo, że rysunek jest traktowany jako źródło sztuk plastycznych od tysięcy lat. Wystawa Rysuj i nie marnuj czasu, przygotowana przez Stacha Szabłowskiego w Salonie Akademii, jest jednak czymś więcej niż tylko zarysem obecności tego medium plastycznego w sztuce. Badania kuratorskie Szabłowskiego objęły nie tylko sztuki plastyczne, ale różne aspekty i znaczenia rysunku w kulturze. Dokąd prowadzi wystawa zainstalowana w dwóch salach warszawskiej galerii?

Jarosław Kozakiewicz
Jarosław Kozakiewicz

Jej narracja powinna się rozpoczynać od pracy Jarosława Kozakiewicza Geometria wnętrz, dwóch filmów wyświetlanych na niewielkich ekranach. Pierwszy jest wizualizacją projektu architektonicznego, co budzi oczywiste skojarzenia z rysunkiem, bo od rysunku architekt z reguły zaczyna swoje plany. Dopiero drugi ekran dopowiada sedno historii. Kamera umieszczona nad śpiącą kobietą rejestruje jej nieświadome ruchy, a każdy z nich zaznacza białą linią. To ludzkie ciało wyznacza proporcje architektoniczne budowli na sąsiednim ekranie. Znamy to doskonale, bo od Witruwiusza po Le Corbusiera architektura czerpała z ciała ludzkiego jako źródła proporcji. Tu architekturę powołuje nieświadomy ruch. Świadomość artystycznego gestu zostaje obalona, bo jak pokazuje Kozakiewicz, niejako podświadomie obdarzeni jesteśmy potencjałem twórczym. To nie my rysujemy w naturze, lecz natura rysuje nami - ta przewrotna myśl o genezie rysunku powraca w wystawie jak bumerang.

Katya Shadkovska
Katya Shadkovska

Abstrakcyjna kreska konstruuje z kolei pracę 6,28 zrealizowaną przez Alicję Łukasiak i Grzegorza Drozda. Zainstalowane wewnątrz dworca Warszawa Wschodnia neony wyznaczały dwoma ciągami wymiary hali głównej. Białe świetlówki wizualizowały linię, dzięki czemu abstrakcja stała się ciałem. Konceptualna praca o przejściu od idei do formy nabrała w kontekście tej wystawy dodatkowych znaczeń, bowiem seryjnie produkowany neon układał się w zimną, techniczną linię, dzięki której udało się określić coś niewyobrażonego.

Mariusz Tarkawian
Mariusz Tarkawian

Z kolei Lucia i Luis to dwójka bohaterów filmów animowanych Nillesa Atallaha, Joaquina Cocina, Cristobala Leon z Chile. Słyszymy tylko ich szepty i widzimy ich cienie, bo na ścianach rozgrywają się ich surrealistyczne, rysowane węglem wyobrażenia. Już od wejścia do galerii słyszymy niepokojące szepty, jakby ktoś siedział pod ścianą i przestraszony zwierzał się komuś obok. Lucia snuje swoją opowieść, która ukazuje się w postaci rysunków powstających na ścianie. Animacja budowana jest rysunek po rysunku, klatka po klatce. Rysunek węglem na ścianie to nie tylko odwołanie do natury, do pierwotnego rysunku na skale. Węgiel w pokoju Luisa i Lucii sprawia, że ściany dziecięcej sypialni, na których tańczą cienie, zamieniają się w nie tyle platońską, ile raczej freudowską jaskinię. Jaskinię, która przywołuje nasze głębokie lęki, strach przed śmiercią i tym, co się czai poza pokojem, strach przed nieznanym. Rysunek zaistniał tu w kinie, a praca filmowa - świetnie - na wystawie o rysunku.

Maurycy Gomulicki
Maurycy Gomulicki

Kultura Ameryki Południowej miała na wystawie jeszcze jedną reprezentację. Maurycy Gomulicki, artysta obieżyświat, który od lat większość chłodnych polskich zim spędza w Meksyku, pokazał na wystawie cykl fotografii tatuażu. Jest to rysunek, który chyba najtrudniej analizować, bo jest w nim tyle znaczeń i motywacji, ile dzieł. Dla ich posiadaczy, tatuaże stają się ilustracją własnej mitologii. Większość z nich „coś znaczy", coś przypomina, ma swoje odwołania. Tatuaże - a raczej dziary - to w więzieniach podstawowy przejaw kultury wizualnej. Tam, gdzie niezaostrzoną struną za pomocą prymitywnego silniczka wyjętego z odtwarzacza kaset magnetofonowych pod skórę wpuszczany jest tusz, Maurycy Gomulicki sfotografował tatuaże niedokładne, rozlane, sinoniebieskie i wyblakłe. Takie dziary są często tylko ilustracją opowieści, którą snują skazani. Rysunek staje się formą pisania pamięci, wizualnym świadectwem historii, która utrwalona zostaje na całe życie, skazując więźnia na jeszcze jedno piętno.

Nilles Atallah, Joaquin Cocin i Cristobal Leon
Nilles Atallah, Joaquin Cocin i Cristobal Leon

Całą wystawę spiął cykl wyklejonych na wysokości wzroku rysunków Mariusza Tarkawiana - stworzonych w ciągu trzech dni spędzonych w Sztokholmie notatek rysunkowych. Wiadomo, że Pablo Picasso tworzył nawet kilkadziesiąt szkiców dziennie. Tarkawian, jak widać, potrafi jeszcze więcej. Oczywiście nie chodzi tu o wyścigi, ale o znaczenie rysunku jako języka, środka komunikacji zarówno z otoczeniem, jak i z samym sobą. Notatki rysunkowe są reakcją na otaczający świat, niewerbalnym sposobem wyrażania myśli. Rysunki są odtworzeniem tego, co się działo, mieszanką fantazji i rzeczywistości. Artysta, konstruując swoją opowieść, zamienia słowa na obrazki, ograniczając komentarz do określenia miejsca i czasu powstania szkicu. To właśnie jest Rysuj i nie marnuj czasu. Rysunek nie jest tu formą uświęconej wysokiej sztuki, lecz językiem, który nie podlega ocenie estetycznej. Zabieg Tarkawiana nazwałbym dowartościowaniem rysunku, postawieniem go na równi z innymi sposobami porozumiewania się.

ZOR - Grzegorz Drozd i Alicja Łukasiak
ZOR - Grzegorz Drozd i Alicja Łukasiak

Jak przygotować dobrą wystawę tematyczną? Rysuj i nie marnuj czasu jest tu doskonałym materiałem poglądowym. Klarowna narracja, zdecydowanie dookreślona szerokimi opisami, umieszczonymi przy każdej pracy. Odwaga kuratora, bo poruszyć inny niż społeczno-polityczny temat, narażając się jednocześnie na zarzuty o paseizm. To ryzyko jeszcze mocniej przekonuje mnie do projektu Szabłowskiego.

Wystawę można by zatytułować „Rysunek w rozszerzonym polu", idąc za tekstem Rosalind Krauss, która tak określała współczesne tendencje w rzeźbie. Rozszerzonym nie tylko na sztukę, ale również komunikację, historię oraz zbiorową i osobistą świadomość. Rysujemy, bo się komunikujemy. Gdy alfabet zawodzi, pozostają nam gesty i kreski. Stach Szabłowski przygotował wystawę nie o sztuce, ale o antropologii kultury wizualnej. Kultury, która przesiąknięta jest rysunkiem.

 

Rysuj i nie marnuj czasu, Salon Akademii, Warszawa, 25.2 - 18.3.11