Konceptualne Muzeum Ewy Partum (obszar zagospodarowany wyobraźnią)

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.
EWA  PARTUM W ŁODZI 27.11.2009
EWA PARTUM W ŁODZI 27.11.2009

Łódź jest miastem wyjątkowym dla Ewy Partum. Tu rozpoczęła w 1963 roku studia w Państwowej Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych, by w 1965 przenieść się do warszawskiej ASP. Już w 1965 zaznaczyła Obecność w Sopocie, kreśląc kontur swej postaci na płótnie niczym powidok w stylu Strzemińskiego. Typowe dla łódzkiego milieu doświadczenie konstruktywizmu znalazło więc uzupełnienie w środowisku warszawskiej uczelni, gdzie w 1970 roku zakończyła studia dyplomem o poezji, by znowu powrócić do tego miasta. Łódź miała i nadal ma moc przyciągania wybitnych jednostek, które odnajdują tu i odpowiednią tradycję, i twórczą swobodę, jak też pomocników i przeciwników w grze o sztukę i pozycję w kulturze. Wkroczyła więc na scenę w momencie, gdy w polskiej sztuce rodził się konceptualizm, którego gwiazdą wkrótce się stała. Gdy formacja lat 70. ustąpiła tzw. ekspresji lat 80., a kryzys i prześladowania epoki stanu wojennego zmusił około 800 000 Polaków do emigracji, zdecydowała się, jak niektórzy artyści - Andrzej Partum czy Krzysztof Zarębski - wyemigrować w 1983 roku, by osiąść w Berlinie Zachodnim. I wtedy powstawały ważne prace, jak kapitalna scena z tłuczeniem lustra nogami uzbrojonymi w łyżwy (performans Piruet w 1984 roku w berlińskiej Galerie Dialog). Teraz, 27 listopada 2009 roku, kolejny raz Ewa Partum powróciła do Łodzi z koncepcją Konceptualnego Muzeum, wyznaczając na mapie miasta swoisty obszar zagospodarowany wyobraźnią.

Użyłem tu tytułu jej pracy, pokazanej w 1970 roku w galerii Współczesnej w Warszawie, ponieważ wydał mi się najbardziej stosownym podtytułem: W zaciemnionej sali galerii buduje trzy formy przestrzenne z twardej płyty: dwa prostopadłościany z dwóch stron uchylone i łuk. W oświetlonym wnętrzu czarne litery tworzą napisy-metafory, np. Huśtawka dnia. Poprzez szczeliny można czytać teksty poetyckie. Tak pisała Angelika Stepken w Monografii twórczości [w: Ewa Partum 1965 - 2001, red. D. Monkiewicz, polska edycja tekstów katalogu wystawy w Badischer Kunstverein w Karlsruhe, wyd. Muzeum Narodowe w Warszawie, Warszawa 2006, s. 9]. Podobnie Konceptualne Muzeum, z tablicami pamiątkowymi ufundowanymi przez ATLAS sp. z o.o., umieszczonymi w różnych miejscach Łodzi, ma dziś spełniać taką taumaturgiczną rolę jakby szczelin w czasie, przez które pada światło na poetyckie, konceptualne czy performerskie dokonania Ewy Partum w łódzkiej metropolii.

EWA PARTUM I KRYSTYNA POTOCKA-SUWALSKA
EWA PARTUM I KRYSTYNA POTOCKA-SUWALSKA

Ewa Partum jest osobą fascynującą niezwykłą pewnością siebie. Każe nam zrewidować nasze sądy o wpływie mężczyzn na tzw. słabą płeć. Broni zapamiętale swej autonomii. Jest uczulona na jakiekolwiek porównania, zwłaszcza z twórczością mężczyzn, troszcząc się o własną niezależność i miejsce w historii sztuki. Zawsze o nie walczyła, pokazując, że chociaż nosi nazwisko Andrzeja Partuma, to sama odegrała ważną rolę w formowaniu jego świadomości w latach 70. Zresztą - jak sugeruje - nie tylko jego, bo swoje osiągnięcia pokazywała często na rozmaitych wystawach i spotkaniach w tej przełomowej dekadzie. Zapewne historycy sztuki wyświetlą to skrupulatnie, jak też inne ciekawe, choć kontrowersyjne sądy - na przykład o duecie Kwiek/Kulik (jakoby po latach zmanipulowali swój dorobek w zakresie filmografii, który nagle cudownie odkryto, a we wczesnych latach 70. nikt go nie widział). Pożyjemy, zobaczymy - jak mówią optymiści. Ponadto burzy ona w rozmowie stereotypy o sobie jako czołowej naszej wolnomyślicielce, zachowując w pewnych moralnych kwestiach zasadę tak - tak / nie - nie. Gdy wypowiada się na przykład o głośnej sprawie Romana Polańskiego, któremu odmawia ulgowej taryfy (ale taki sąd wydaje się akurat zgodny z feminizmem, dając wyraz kobiecej solidarności wobec przemocy mężczyzn). Po dyskusji wydaje się, że jej kościec moralny jest o wiele bardziej skomplikowany niż wyłania się z dotychczasowych opracowań etosu jej sztuki. Ceni sobie piękne zdanie Vostella: Tylko realizacja utopii może uczynić człowieka szczęśliwym!

Wnikając w jej dorobek - z zakresu wizualnej poezji, z rozpoznawanym w świecie logotypem Poem by Ewa (odciskami ust pomalowanych czerwoną szminką); poznając filmy kręcone na ósemce - asemantyczne Kino tautologiczne, autoreferencyjnie akcentujące materialność filmu; także transmedialne, absorbujące prekursorskie rysunki Partum na ekranie telewizora, nałożone na redundancję wywołaną desynchronizacją rytmów w filmowym zapisie kamerą ósemką telewizyjnej emisji (czym zachwycił się Vostell, a praca Drawing TV z 1976 stanowiła dla niego odkrycie); akcje w przestrzeni publicznej (nagość vs milicyjna, totalitarna opresyjność PRL-u); body art (kobieta jako homo duplex - powinność bycia wiecznie młodą i piękną vs bunt osobowości domagającej się uznania dla swej podmiotowości); sztukę feministyczną (z hasłem Kobiety, małżeństwo jest przeciwko wam!, o czym donosiła - jako o dowcipnym, zapakowanym w folię kuriozum nagiej prawdy -Polska Kronika Filmowa w 1981 roku); sztukę krytyczną (prekursorskie testowanie legalności przestrzeni w warunkach PRL-u z absurdalną nakazowo-rozdzielczą mentalnością, poparcie etosu rewolucji Solidarności) - nie możemy nie być pod wrażeniem. Zwłaszcza gdy stoi cała naga (tylko w szpilkach) obok Jana Świdzińskiego (Samoidentyfikacja, Galeria Mała w Warszawie, 1980), wdzierając się swą liryczną kobiecością i zdobywczą nagością (de facto suchą, wyzutą z orgiazmu) w zmaskulinizowany świat hiperintelektualizmu sztuki lat 70., czy stając się sobą (jak powiedziałby Wolfgang Welsch za Foucaultem), ze swym wyzywającym bezwstydem pomiędzy dwoma rosłymi mężczyznami - dyrektorem i tłumaczem, jak podczas wernisażu w berlińskiej Galerie Wewerka w 1983 roku. Partum odbierała swej kobiecej nagości miękkość, zdolność stawania się przedmiotem pożądania. I dziś ta drobna, nie znosząca sprzeciwu kobieta emanuje zdecydowaniem i mocą. Ma za sobą atuty artystki uznanej przez światowych specjalistów, równie cenionej, jak choćby Valie Export, która kiedyś chodziła z pudłem na piersi po mieście i dawała za darmo oglądać i obmacywać swą hinduską pełnię owali (by użyć metafory Edwarda Stachury) przygodnie spotkanym mężczyznom. Ewa Partum również uprawia taki rodzaj sztuki jako narzucania się czy publicznego molestowania. Nawet gdy jest ubrana, to wydaje się duchowo naga i jakby bezwstydna w rozmowie, bo mówi twarde słowa prosto w oczy. Choć jestem wygadanym i twardym zawodnikiem, skorym do sprzeczki, siedziałem grzecznie przy stole zastawionym smacznymi potrawami i przytakiwałem, bojąc się narazić tej władczej niewieście. Teraz ośmielam się napomknąć o tej wywalczonej przez dziesięciolecia kobiecej pewności siebie, nie czując już presji jej wzroku i nieokiełznanego języka. Zawsze mówi, nawet w Kinie tautologicznym (1973), gdy zakleja swoje usta znakiem x. Wtedy przemawia swą cielesnością - językiem języka.

OD PRAWEJ: ŁUKASZ GUZEK, BERENIKA PARTUM
OD PRAWEJ: ŁUKASZ GUZEK, BERENIKA PARTUM

Powtarzam, mówi wprost to, co myśli - ta apodyktyczna weredyczka. Aż krew gotuje się w mężczyźnie, że musi słuchać pokornie Ewy Partum. A niby czemu nie, skoro zdecydowanie przedstawia swoje racje i swą perspektywę, korygując niekompetencję na przykład Łukasza Rondudy - jednego z mistrzów wyciągania nieciekawych wniosków z poważnych prac - którego - przywołała szybko do porządku (lepiej było na wykładzie przy niej nie wspominać o Andrzeju Partumie). Zwalcza ona koncepcję krytyk (kurator) jako artysta. Pewnie i mnie tu solidnie dostanie się po tym tekście? Trudno, trzeba przyjąć tę krytykę i drażliwość Ewy Partum jako jej osobisty urok. Bo bez tych cech osobowości nie miałaby czego szukać w świecie brutalnej rywalizacji. Najlepszą bronią mężczyzny przeciwko pewności siebie Ewy Partum wydaje się slogan Andrzeja Partuma wzięty do siebie: Jestem ignorantem kultury i sztuki! Z taką autoironią od razu czujemy się pewniej w jej towarzystwie i niczym nie może ona popsuć naszego dobrego samopoczucia.

Z LEWEJ KAZIMIERZ PIOTROWSKI
Z LEWEJ KAZIMIERZ PIOTROWSKI

To w Łodzi założyła galerię Adres (1972-77), nawiązując współpracę z przedstawicielami Fluxusu. Przejście od poezji do konceptualizmu (podobnie jak u Warpechowskiego, który zjadł swe wiersze), konceptualna dematerializacja i Mail Art umożliwiły jej budowanie własnej pozycji w ramach rodzącej się alternatywy około 1970 roku w Łodzi, podobnie jak innym za żelazną kurtyną, włącznie z Biurem Poezji Andrzeja Partuma w Warszawie (1971-1985), z którym po latach zdaje się ciągle rywalizować. Nawet po jego śmierci podważa jego legendę. Wskazuje mi go palcem, właściwie jego małą postać na filmie: O tam, ten przygięty, to Partum jest, w środku! Przyjechał drugiego dnia i wlepiał się wzrokiem w te tablice. Na tym kamieniu, o tutaj, taki zgięty kręgosłup, to on właśnie, jak się wlepia wzrokiem w „Zabrania się zabraniać!". Zastanawia się, dlaczego on na to nie wpadł, tylko ja. Rzeczywiście, widać kogoś podobnego do Partuma na zdjęciu dokumentującym Legalność przestrzeni (1971) na placu Wolności w Łodzi, kogoś odwróconego plecami, jak stoi na kamieniu i wpatruje się w jej kolekcję znaków zakazu podczas akcji-instalacji (zdjęcia w kolorze - zwłaszcza agresywne czerwienie - robią jeszcze większe wrażenie). - Nie tylko on uczył się. Treliński - wspomina artystka - również był na placu Wolności, na otwarciu. Gdzieś było zdjęcie w gazecie, jak Treliński stoi - z taką miną. Uczyli się od kobiety, jak to się działa! Przypomnijmy, że Jerzy Treliński wpadł w 1974 roku na pomysł Pochodu pierwszomajowego, by nieść podczas święta pracy w Łodzi transparent z napisem Treliński, sprawiając, że odczytujący przez megafon nazwy kolejnych zakładów pracy i innych instytucji komentator podobno nagle zaniemówił. Ewa Partum dodaje, że również Krzysztof Wodiczko dopytywał się o jej koncept: Słuchaj, ty zrobiłaś taką pracę z wieżą Eiffla. Jak to wyglądało? (Zresztą Wodiczko, Świdziński i Dłużniewski wystąpili w ramach akcji organizowanych przez prowadzoną przez nią galerię Adres). Tak więc to w tym mateczniku łódzkiego progresywnego ruchu artystycznego Ewa Partum rozgrywała inicjujące, kluczowe sceny swej konceptualnej gry z 27.11.2009przestrzenią publiczną.

ŁÓDŹ, 27.11.2009
ŁÓDŹ, 27.11.2009

Byłem świadkiem - poniekąd czynnym - odzyskiwania przez Ewę Partum i grupkę wielbicieli artystki pamięci o jej dokonaniach w Łodzi. W ostatni piątek listopada 2009 roku z inicjatywy Krystyny Potockiej-Suwalskiej (szefowej galerii Manhattan) narodziło się w tym mieście Konceptualne Muzeum Ewy Partum. Wcześniej - w dniach 20 - 22 maja 2009 roku - Ewa Partum zrealizowała również z pomocą galerii Manhattan projekt Legalność Przestrzeni / Oznaczenie Miejsca / Łódź 1971-2009, z poprzedzającym to wydarzenie wspomnianym wykładem Łukasza Rondudy (wydarzenie szeroko omówione już w „Obiegu" przez Łukasza Biskupskiego). Po spotkaniu i obiedzie z artystką (w towarzystwie Teresy Klink-Kobierskiej, Kamila Kuskowskiego, Bereniki Partum i jej sympatii z Niemiec oraz Krystyny Potockiej-Suwalskiej), podczas którego dowiedziałem się więcej o idei Konceptualnego Muzeum, udaliśmy się na plac Wolności, czyli do jednego z sześciu miejsc związanych z jej osobą, w których umieszczono tabliczki ze stosownymi informacjami. Było to wydarzenie szczególne, sam w sobie artefakt - trudny do zidentyfikowania przez historyka sztuki. Było to spotkanie po latach - coś między akcją uliczną a sztuką jako dokumentacją, która rozkwitała w latach 70. jako odmiana konceptualizmu.

Można tu wspomnieć typologię Alicji Kępińskiej, która w 1981 roku wyróżniła trzy nurty sztuki konceptualnej: dokumentację akcji (Włodzimierz Borowski, Jerzy Bereś, Zbigniew Warpechowski, Krzysztof Zarębski, Andrzej Matuszewski, Zofia Kulik i Przemysław Kwiek); foto-notacje (Zbigniew Dłubak, Natalia LL, Andrzej Lachowicz, Józef Robakowski, Wojciech Bruszewski, Ryszard Waśko) i aktywność analityczną (Jarosław Kozłowski, Stanisław Dróżdż, Marian Warzecha, Andrzej Dłużniewski, Krzysztof Wodiczko, Andrzej Kostołowski) [Alicja Kępińska, Nowa sztuka - sztuka polska 1945 - 1978, Wydawnictwa Artystyczne i Filmowe, Warszawa 1981, s. 194 - 263]. Warto też przypmnieć, że w 2002 roku Zbigniew Warpechowski upomniał się o to pełne dziedzictwo konceptualizmu w Polsce, o którym niektórzy chcieliby zapomnieć. Był on wtedy kuratorem wystawy Autonomiczny ruch konceptualny w Polsce w galerii Starej w Biurze Wystaw Artystycznych w Lublinie, w której udział wzięli: Zbigniew Dłubak, Paweł Freisler, Julian Jończyk, Koji Kamoji, Marek Konieczny, Natalia LL, Andrzej Lachowicz, Andrzej Partum, Ewa Partum, Andrzej Pawłowski, Józef Robakowski, Jan Świdziński, Zbigniew Warpechowski i Krzysztof Zarębski. Na wystawie przypomniano też niektóre najważniejsze dokonania Ewy Partum, o których pamięć weszła w skład jej łódzkiego Konceptualnego Muzeum [Autonomiczny ruch konceptualny w Polsce, pod red. Z. Warpechowskiego, galeria Stara BWA w Lublinie, Lublin 2002]. Łódzka inicjatywa Konceptualnego Muzeum wpisuje się w ten nurt przywracania pamięci.

Przypomnienie najważniejszych dokonań Ewy Partum w Łodzi ma też wymiar krytyczny, ponieważ nadal nie wszyscy ją uznają i daremnie próbują ignorować w tym mieście, patrząc krzywym okiem na jej powrót i tę rewindykację. Widać to było podczas otwarcia Konceptualnego Muzeum i późniejszego spotkania z artystką w galerii Manhattan, kiedy to dało się odczuć nieobecność wielu prominentnych postaci łódzkiego środowiska (ze znaczniejszych osobistości pojawili się Cezary Bodzianowski i Łukasz Guzek). Słyszałem sąd, że są w Polsce i w Łodzi poważni artyści, którzy nie są zainteresowani tym powrotem Ewy Partum, bo może to nieco przyćmić ich dokonania. Przykre to, ale do bólu prawdziwe. Trzeba zatem zacisnąć zęby i cierpliwie przypominać wedle porządku ustalonego w zaproszeniu, czego rzecz cała dotyczy.

Zatem kluczowym, pierwszorzędnym elementem - jakby sercem - całego Konceptualnego Muzeum jest Galeria Adres, działająca w latach 1973 - 77 na ul. Rybnej 7d. Powstanie tej galerii poprzedziły wszakże ważne akcje naszej czołowej feministki.

ŁÓDŹ, UL. RYBNA 7D
ŁÓDŹ, UL. RYBNA 7D

Tak więc kolejnym punktem jest wspomniany plac Wolności, gdzie miała miejsce słynna i często omawiana instalacja konceptualna: Legalność przestrzeni (1971). Dzieło to - wyrosłe z rewolty 1968 roku - było niezwykle nowatorskie, ponieważ radykalnie ingerowało w przestrzeń publiczną przez nagromadzenie w jednym miejscu znaków zakazu mniej lub bardziej sensownych lub absurdalnych (sprzecznych), jak napisy: Przejścia nie ma, Wprowadzanie psów surowo wzbronione, Palenie surowo wzbronione, Łowienie ryb surowo wzbronione, Wszystko wzbronione, Kąpiel wzbroniona, Zabrania się używania środków dopingujących, Zabrania się uprawy czegokolwiek, Cisza, Zabrania się zabraniać, Zabrania się pozwalać, Zabrania się przewożenia materiałów wybuchowych i łatwopalnych, Nie dotykać, Nie karmić, Nie zatrzymywać się w przejściu, Wysypywanie śmieci surowo wzbronione, Nie deptać trawników, Konsumpcja wzbroniona, Zakaz lądowania, Wchodzenie na wieżę surowo wzbronione. Ten literalnie niespójny projekt sprowadzał się do redukcji tej praktyki społecznej, którą regulowała logika norm (jedna z czterech logik wedle typologii Świdzińskiego), o czym świadczy nakaz Zabrania się zabraniać. Logika norm została tu sprowadzona ad absurdum. Ale została podważona też logika wolności, skoro pojawił się nakaz: Zabrania się pozwalać. Niezwykłym, jak na socjalistyczne stosunki, dodatkiem było wykorzystanie samochodu z megafonem, który krążył wokół pomnika Kościuszki i powtarzał hasła wypisane na zebranych nieopodal znakach. Jest to niezwykłe dzieło, które zdaje się wypowiadać tę trudną do pojęcia w XX wieku prawdę, że wolność nigdy nie może podlegać żadnej legitymizacji przez zewnętrzny wobec indywidualnego sumienia system prawa.

ŁÓDŹ, PLAC WOLNOŚCI
ŁÓDŹ, PLAC WOLNOŚCI

W roku następnym artystka pokazała akcję poetycką Metapoezja (1972) na dziedzińcu Muzeum Sztuki przy ul. Więckowskiego 36. Wzięła wtedy udział w zbiorowej wystawie zorganizowanej z okazji międzynarodowego spotkania krytyków sztuki AICA. Był to ważny pokaz indywidualnego języka tzw. poezji aktywnej, nad którego stworzeniem pracowała Ewa Partum, rozrzucając litery w różnych miejscach i kontekstach. Bywało, że rozrzucała jej w górzystym, skalnym terenie. Także nad morzem w Sopocie, gdzie fale morskie układały przypadkowy tekst, ale przede wszystkim zabierały i powodowały zanikanie słownej materii poezji, co samo w sobie jest wielce poetyckie i liryczne (Łukasz Guzek próbował dopatrzyć się tu związków z Land Artem, ale Ewa Partum szybko wyprowadziła go z błędu). Wówczas - w łódzkim Muzeum Sztuki - koncept polegał przede wszystkim na rozrzuceniu liter na podłodze jednej z sal po to, by przyklejały się one do butów zwiedzających i by ci roznieśli je po całym muzeum, a nawet wynieśli poza jego obręb. To zbrukanie i zanikanie poezji (najbardziej intymnej, lirycznej sztuki) stawało się zarazem jej zwycięstwem, przyczyną uwolnienia od ograniczeń instytucjonalnych, skoro analogiczną instalację mogli zobaczyć na dziedzińcu. Powstała ona w wyniku performansu Partum, która rozrzuciła litery, by te uniesione przez wiatr czepiały się gałęzi drzew i swobodnie padały gdzie popadnie. W ten sposób poezja stawała się totalna i nie do opanowania czy nie do ujarzmienia, jak kobieca, jakby nieudomowiona przez męską, patriarchalną kulturę natura Partum. Partum - Ewa wspomina Andrzeja - przyjechał następnego dnia, po wernisażu. On po każdej wystawie przecież chory, zazdrosny był.

ŁÓDŹ, MUZEUM SZTUKI
ŁÓDŹ, MUZEUM SZTUKI

Kolejnym ważnym wydarzeniem w Konceptualnym Muzeum jest performance Change (Zmiana - Mój problem jest problemem kobiety, 1979) w galerii Art Forum przy ul. Jaracza 7. Widzowie mieli wówczas sposobność obejrzeć zadziwiający spektakl postarzenia lewej połowy ciała artystki (w 1974 roku w galerii Adres była to tylko połowa twarzy). Performerka wynajęła do tej operacji specjalistów od makijażu. Tak właśnie, jak widzimy, postarza się skórę w przemyśle filmowym, wykorzystując pomarszczoną folię. Kontynuowała tym samym całą akcję z 1974 roku pt. Change (Zmiana), którą sfilmował Józef Robakowski. Do dziś nie może mu darować, że nie włączył jej do swej Żywej Galerii (1974/75) - niezwykłego, genialnego filmu, zbierającego najbardziej charakterystyczne dla neoawangardy (czy pseudoawangardy), krótkie, zwięzłe koncepty (choć miał podobno przygotowany materiał filmowy). Została też piękna fotografia na płótnie - z pozornym wdziękiem Rafaela czy Leonarda. Była to rzeczywiście znacząca przemiana kobiety (już wtedy z dzieckiem, Bereniką), ponieważ od tej pory artystka dość radykalnie wkroczyła w przestrzeń publiczną, testując od 1979 roku jej normatywność swoją nagością. Andrzej Partum był wściekły - uważał, że Ewa szarga jego nazwisko (dobrze, że zignorowała jego zazdrość i robiła ku jego irytacji coś zupełnie przeciwnego). Dokonała wkrótce rzeczy niezwykłej, realizując w 1980 roku wtargnięcie z przestrzeni Małej Galerii w Warszawie w przestrzeń esplanady przed urzędem stanu cywilnego podczas uroczystości zawierania związku małżeńskiego, czym chciała wprawić w osłupienie zgromadzonych tam uczestników tego rytuału - jako jego krytyczka (tacy jak Oleg Kulik mogliby odnaleźć tu genealogię swego agresywnego działania; było to też coś zupełnie innego niż misteryjne wystąpienia na przykład Jerzego Beresia, ponieważ chodziło tu nie o przestrzeń galerii czy para-religijne alibi, lecz o przestrzeń publiczną i destrukcję jej legalności w sensie ścisłym). Podczas tego wtargnięcia Ewa Partum została ostrzeżona przez dokumentalistę, że pojawił się radiowóz milicyjny. Dlatego przerwali akcję, a właściwie operator kamery, który szybko musiał zwijać się. A właśnie wtedy zaczynała się ciekawa konfrontacja, ponieważ ludzie odwracali głowy w jej stronę i część osób zaczęła reagować (co widać na zdjęciach). Sytuacja była więc spontaniczna, a jej konsekwencji nie można było przewidzieć. Ten motyw konfrontacji Ewy Partum z milicją, ze zregimentowanym tłumem jest najbardziej znany w świecie. Nie ma chyba instytucji muzealnej, która nie chciałaby mieć w swych zbiorach nagiej Ewy Partum vs atrakcyjna milicjantka w pełnym rynsztunku. Ciekawe, jak odebrał tę akcję Świdziński, który wówczas w towarzystwie nagiej Partum wypowiedział się na wernisażu jej wystawy Samoidentyfikacja.

ŁÓDŹ, UL. JARACZA 7
ŁÓDŹ, UL. JARACZA 7

Dopiero po uświadomieniu sobie tej metamorfozy młodości w połowiczną starość (w kobiecą dojrzałość jako feministyczną samowiedzę), w wyniku czego nagość nabiera innego sensu niż czysto konsumpcyjny, Ewa Partum każe nam pomyśleć ponownie o latach 1971-1973, kiedy to zaczyna się historia galerii Adres. Bo w tych latach rodzi się koncepcja tej najmniejszej galerii świata, jak o niej napisano w jednym z pism londyńskich. Początkowo galeria mieściła się klitce w klubie Związku Artystów Plastyków przy ul. Piotrkowskiej, jak informuje ulotka z 1971 roku: galeria adres / łódź, ul. Piotrowska 86 / istnieje jako miejsce / sytuacja / okazja / oferta / dla / INFORMACJI / PROPOZYCJI / DOKUMENTACJI / SPEKULACJI / PROWOKACJI / EKSPOZYCJI / każdej formy obecności / sztuki / i motywów jej ujawniania / Ewa Partum. Artystka prowadziła ją początkowo z Ewą Zając, by w 1973 roku przenieść do swego trzypokojowego mieszkania na ul. Rybnej 7d na Bałutach. Z galerią Adres współpracowali oprócz polskich artystów między innymi John Cage, Robin Crozier, Robert Filliou, Dick Higgins, Gerald Minkoff, Muriel Olesen, Ben Vautier, Alison Knowles i Wolf Vostell. Niestety, gdy Ewa Partum wyjechała z Łodzi do Warszawy, znajdujące się w mieszkaniu archiwum - w tym cenne plansze - uległo zniszczeniu, wyrzucone na śmietnik w związku z odnawianiem mieszkania. Część materiałów zachowała się w Warszawie.

ŁÓDŹ, UL. PIOTRKOWSKA 86
ŁÓDŹ, UL. PIOTRKOWSKA 86

I na zakończenie tej mentalnej ekspozycji mamy wspomnienie galerii Podziemnej, znanej też jako wielce zasłużona dla łódzkiej subkultury lat 80. galeria Czyszczenie Dywanów, mieszcząca się na ul. Piotrkowskiej 255. To w niej Ewa Partum jakby pożegnała się z Polską, pokazując performance Hommage dla Solidarności (1982), który powtórzyła rok później w Galerie Wewerka w Berlinie Zachodnim.

ŁÓDŹ, UL. PIOTRKOWSKA 256 GALERIA PODZIEMNA, (GALERIA CZYSZCZENIA DYWANÓW)
ŁÓDŹ, UL. PIOTRKOWSKA 256 GALERIA PODZIEMNA, (GALERIA CZYSZCZENIA DYWANÓW)

Tych sześć odsłon Muzeum Konceptualnego zakończyło spotkanie z artystką w galerii Manhattan na ul. Wigury 15, gdzie przy winie i kanapkach mogliśmy zapoznać się z filmową i fotograficzną dokumentacją jej twórczości. Poznawszy tę dokumentację, apeluję: zróbmy wszystko, odkładając na bok urazy i uprzedzenia, zawiści i animozje, by naszą aktywną refleksją przywrócić pamięć o tych ważnych wydarzeniach. Jest to nasze dziedzictwo, wspólny obszar, który powinien zostać zagospodarowany naszą wyobraźnią. A przede wszystkim stosownymi zakupami dzieł Ewy Partum, której prace znajdują się w ważnych kolekcjach zagranicznych. Artystka ma prawo czuć gniew, gdy mówi z goryczą o naszej technostrukturze muzealnej: Mają Kozyrę, Olimpię, więc po co im Ewa Partum. Nie potrzebują. Są zaspokojeni! Kupiono wprawdzie Samoidentyfikację dla Dolnośląskiej Zachęty we Wrocławiu (a co z Muzeum Sztuki w Łodzi, CSW Zamkiem Ujazdowskim i Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie? - nikt nie pojawił się ani nie zadzwonił!). Wołam do nieobecnych podczas omawianego wydarzenia w Łodzi: Poprawcie się, natychmiast! Skoro było stać w czasie marnym w 1982 roku właścicieli galerii Czyszczenie Dywanów na zakupienie prac Ewy Partum, zapłacenie jej honorarium za performans i wynajęcie przyzwoitego hotelu artystce przybyłej do Łodzi z Warszawy, to tym bardziej was. Trzeba spieszyć się i iść w ślady wspomnianej Dolnośląskiej Zachęty, Fundacji Zbiorów Sztuki Współczesnej Muzeum Narodowego w Warszawie (posiada Legalność przestrzeni) czy Fundacji Signum z Poznania, która również pozyskała ostatnio dzieła artystki (Hommage dla Solidarności, fragment zakupiony w domu aukcyjnym Rempex). Egzemplarze ważnych filmów są już w zbiorach lub komisjach zakupów różnych instytucji zagranicznych, ale jest jeszcze możliwość pozyskania wolnych egzemplarzy do naszych kolekcji.

To przecież dzięki dorobkowi Ewy Partum jesteśmy kulturowo mocniejsi, dysponując większym twórczym potencjałem. Żadne miasto w Polsce, w tym Łódź, nie może być dla takich osobistości sztuki miastem złym. Nie można ich irytować, lecz pobudzać do twórczości, oddając to, co im słusznie się należy.

27.11.2009 w Łodzi na Placu Wolności otwarte zostało Konceptualne Muzeum Ewy Partum, pomyślane jako akt twórczy i przestrzeń wyobraźni dla idei artystycznych realizowanych przez Artystkę w latach 1971-1982 w Łodzi. Koncepcja Muzeum odwołuje się do awangardowych zjawisk z przełomu lat 60/70. Wspólne tym zjawiskom było podkreślenie znaczenia czynnika intelektualnego i teoretycznego w sztuce. Konceptualne Muzeum Ewy Partum stanowi sześć tablic umieszczonych na budynkach w miejscach wystąpień Artystki.

Fotografie Andrzeja Grzelaka publikujemy dzięku uprzejmości galerii Manhattan http://www.galeriamanhattan.pl/