Arti Grabowski - performer dosłowności

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.
SĘDZIA BOCZNY, FOT. JOANNA STEMBALSKA
SĘDZIA BOCZNY, FOT. JOANNA STEMBALSKA

Grabowski to artysta zaangażowany całym ciałem, performer totalny i ekstremalny. W polskiej rzeczywistości artystycznej jest postacią barwną, oryginalną, a przy tym bardzo aktywną. Główny obszar jego zainteresowań to praktyki codzienności. Interesuje go materia języka, w tym rozbijanie związków pomiędzy słowami, wyrażeniami, zmysłowa eksploracja świata, materialny wymiar doświadczenia własnego ciała, biologiczny aspekt istnienia zanurzonego w oparach absurdu i groteski.

Przygotowana specjalnie dla wrocławskiego BWA wystawa After party jest nie tylko retrospektywą jego działań; dotyka szerszego problemu, jakim jest sam sposób rejestracji, dokumentacji i prezentacji sztuki performance, która zawsze wydarza się w określonym miejscu, czasie, przestrzeni. Stanowi gatunek wymykający się tak definicji, jak i próbom zapisu. Oglądającemu kolejne realizacje zaczyna doskwierać powracająca wciąż refleksja o ułomności medium, jakim jest wideo, o niemożności oddania w nim pełni działań performera - nawet, gdy wokół odnajdujemy rewizyty i fizyczne ślady danej akcji. Pozostają one niemymi obiektami, a prezentowany performance wideo-dokumentacją działań. Sądząc po przewrotnym tytule ekspozycji, ów brak wypisany był założenia wystawy.

Choć After party oglądamy z większym lub mniejszym zainteresowaniem, to śmiałe akcje Grabowskiego nie pozostawiają widza obojętnym. Możliwe są tu skrajne emocje: od przerażenia do rozbawienia, od odrazy po fascynację, przy czym intencje samego twórcy trudno jest odgadnąć. Z jednej strony traktuje on siebie i swoje działania bardzo serio, aspiruje do roli krytyka rzeczywistości, buntownika wychodzącego poza schematy, rewolucjonisty i eksperymentatora; z drugiej jednak, nie wiadomo, na której z barykad staje, z czym/z kim polemizuje. To, co liczy się najbardziej, to samo party - akcja i działanie; wyniki i rezultaty zaś to elementy pozostające na drugim planie. Artysta skupia się na nieoczekiwanych zwrotach akcji, prowokowaniu i szokowaniu. I nie było by w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że niejednokrotnie brawurowe realizacje gubią wewnętrzny sens, wystawiając cierpliwość widza na próbę. Ten niepokojący brak nadbudowy czyni zmagania Grabowskiego na poły jałowymi, a na poły zabawnymi. W efekcie artysta skazuje część swoich prac na losy kuriozów, zabawnych ciekawostek, osobliwości współczesnej sztuki.

EARL GRAY, FOT. JOANNA STEMBALSKA
EARL GRAY, FOT. JOANNA STEMBALSKA

To, co zdecydowanie może wyróżnić Grabowskiego na tle innych artystów sztuk performatywnych i wideo artu, to cykl, nazwijmy go roboczo, „animalistyczny" (Octoberfest, Animalia, Grupa 1, Grupa 2). Oryginalne, śmiałe, wyraziste - także pod względem estetycznym - realizacje wideo, obok cyklu Uniesienia (2008), stanowią najbardziej udane prace na wrocławskiej wystawie.

Najbardziej chyba spektakularnym wśród nich jest wideo Grupa 1 (2009) i Grupa 2 (2009). Oba w dość nietypowej scenerii: przestrzeni przypisanej zwierzętom domowym, tzn. w chlewie i kurniku. W pierwszym filmie, pośrodku chlewu widzimy skulone, nagie ciało Artiego otoczone przez stado różowych prosiąt. Zwierzęta wykazują żywiołowe zainteresowanie intruzem, trącają, atakują go. Są w obrębie swojego terytorium i dokonują zaanektowania nowego elementu, który niespodziewanie wtargnął do ich świata. Dopiero na fotografii z performence'u, skądinąd bardzo malarskiej, dostrzegamy detale: napiętą skórę, kaleczone ciało, ściśnięte pięści. Druga praca z tego cyklu toczy się w kurniku. Tym razem artysta leży wyciągnięty na podłodze, a na jego głowie usypany jest kopiec ziaren. Całe szczęście kury nie wykazują większego zainteresowania, beznamiętnie omijając i artystę, i ziarna.

Znany z literatury motyw bankietu, ucztowania z udziałem zwierząt, pojawia się w kolejnej pracy wideo Octoberfest (2003). Grabowski postanawia zainscenizować przyjęcie w towarzystwie świń w prawdziwym chlewie. Zasiada w tym celu przy prowizorycznym stole z grupką dorodnych warchlaków. Podsuwa swoim towarzyszom kieliszki z szampanem, podtyka kawałki jedzenia. Kolacja kończy się w momencie, kiedy ciekawskie świnie wchodząc na stół, wywracają wszystko, co się na nim znajduje. To jednak nie zniechęca artysty. W finalnej scenie obserwujemy go, jak siedzi oparty o ścianę wśród prosiaków bratersko poklepując je po grzbietach. Pracą pokazywaną wraz z Octoberfest, są Animalia. Tym razem na miejscem działań wybrano stodołę pełną owiec. Podobnie jak kury, owce nie dają się wciągnąć w performance i beczeniem zagłuszają przemawiającego do nich artystę.

W obu "animalistycznych" cyklach Arti w oryginalny sposób porusza problem wyobcowania, niemożności nawiązania kontaktu, także absurdalności haseł powrotu do natury. Wchodzący na teren zwierząt, jest potraktowany jako intruz, wchłonięty przez żywioł instynktu. Ujawnia przy tym napięcie pomiędzy nieprzewidywalnym światem zwierząt, a uporządkowanym, rządzonym regułami społecznych interakcji światem ludzi. W tych zwierzęcych wideo jest również spora dawka humoru.

POCZYTAJ MI MAMO, FOTO. PIOTR MIAZGA
POCZYTAJ MI MAMO, FOTO. PIOTR MIAZGA
POCZYTAJ MI MAMO, FOTO. PIOTR MIAZGA

Uniesienia (2008) to z kolei seria działań w otwartej przestrzeni, na dachu, sunącej po rzece łódce, szkolnym boisku, w których główną postacią jest człowiek z ogromnym balonem na głowie. W Przerwie obiadowej (2009) niespodziewanie pojawia się on na boisku jednej z podstawówek. Tajemnicza postać wzbudza ciekawość dzieci, obchodzą ją i wnikliwie oglądają. Na tych kilka minut szkolną przestrzeń wypełnia atmosfera niezwykłości rodem z ludowych podań. Przerwa jednak szybko kończy się i wszyscy momentalnie znikają, odchodząc w stronę szkolnych zabudowań. Uniesienia na nowo, po animalistycznych wideo, definiują problem wyobcowania, odczuwania inności, emocjonalnej samotności. Wśród zebranych na After party prac, efemeryczne i subtelne Uniesienia zaskakują pod względem śródków wyrazu, jak i ogólnego efektu estetycznego. Jest to jedyna praca, w której Arti rezygnuje z konwencji żartu, kreując przejmującą atmosferę zawieszenia w czasie i przestrzeni zabarwioną elemetami melancholii i kontemplacji. Motyw człowieka z balonem na głowie w serii performance Poczytaj mi mamo (2008) posłuży Grabowskiemu do dosłownego odczytania powieści Głębokość alarmowa Michaela DiMercurio czy Polowanie na Czerwony Październik Toma Clancy'ego i pokazania skutków oddziaływania wysokiego ciśnienia hydrostatycznego na człowieka.

W Poczytaj mi mamo ciało artysty jest miejscem inscenizacji różnych fragmentów literatury popularnej. Arti wykorzystuje literackie opisy huraganu, ulewy, narastającego ciśnienia i odgrywa je za pomocą autorskich wynalazków wraz ze wszystkimi wieloznacznymi konsekwencjami tej sytuacji. Czytając literacką relację z wnętrza łodzi podwodnej, zakłada sobie na głowę balon, który dzięki specjalnie skonstruowanemu urządzeniu rośnie i w końcu, kiedy wypełnia całe już pomieszczenie, z hukiem pęka. Podczas After Party Grabowski jeszcze wiele razy zaskakuje pomysłowością, konstrukcyjną inwencją. Akwarium z żywymi rybami zamontowane na głowie artysty (Poczytaj mi mamo, Aqua Park, 2008) czy chlebowy super bohater (Last Hero, 2006) przejdą do historii polskiego performance. Niestety, część akcji pokazana została w BWA tylko w postaci pojedynczych zdjęć, co przy widowiskowym charakterze tych działań słabo się sprawdza.

Szczególną cechą sztuki Grabowskiego jest jego uwielbienie dosłowności, czerpanie inspiracji z materii rzeczywistości, wydobywanie całego pokładu metaforycznych sensów, a następnie rozbijanie związków semantycznych i sprawdzanie ich w bezpośrednim doświadczeniu. Działanie performatywne koncentruje się na osobie samego artysty, jego ciele poddawanym ekstremalnym doświadczeniom: zmuszanym do zjedzenia mydła czy wypicia wody, którą wcześniej obmyto stopy widowni. Mimo, iż czasem artysta zaprasza pojedyncze osoby do bezpośredniego udziału w działaniach, to publiczność traktuje ze scenicznym dystansem, jako świadka, obserwatora, tropiciela. Zanurza się w do-słowności, jakby wciąż od nowa chciał sprawdzać, czy świat wokół jest realny. Całe szczęście, jest też w pracach Grabowskiego wiele elementów autoironii, dystansu wobec sztuki, pozycji i roli artysty.

AKCJA BEZ TYTUŁU, FOTO: MARCIN SALDAT
AKCJA BEZ TYTUŁU, FOTO: MARCIN SALDAT

Do performanców, które Arti przygotował specjalnie z okazji wrocławskiej retrospektywy, należy enigmatyczny Earl Gray (2009). Być może jest jedną z tych prac, które bronią się tylko oglądane w czasie rzeczywistym. Grabowski przechodzi pomiędzy czterema kadziami z farbą przez wszystkie stadia szarości. W skupieniu zanurza całe swoje ciało w kolorze jasno i ciemnoszarym, stalowym i popielatym. Kolory mieszają się, a pokrytemu kolejną warstwą farby artyście coraz trudniej jest się poruszać. Po akcji beczki, ślady farby, odciski stóp pozostały nietknięte na czas trwania wystawy. Podobnie stało się w przypadku Potem (2009). Wideo z zapisem działań umieszczono w tym samym miejscu, w którym odbywał się performance, tj. na witrynie BWA, zaraz obok powstałego w jego wyniku napisu „POTEM". Chodzi tu o niezbyt wyrafinowaną grę słów (potem - przysłówek i rzeczownik), choć z drugiej strony, interesująca jest swoista depatetyzacja performatywnego działania. Artysta bowiem w oknie galerii trenował na ruchomej bieżni, a papierowe ręczniki, którymi wycierał pot z czoła, przykleił na szybie, układając za ich pomocą tytułowe słowo.

Kolejną pracą przygotowaną specjalnie dla wrocławskiego BWA jest, utrzymany w podobnym, humorystycznym tonie, Sędzia boczny (2009), w której Arti sędziuje walce dwóch betoniarek. W środku maszyn znajdują się sztywno umocowane łopaty, a pomiędzy nimi rozciągnięty jest sznur. Maszyny obracają się w przeciwnych kierunkach, nawijając go i przybliżając się stopniowo. Kiedy są już blisko siebie, mechaniczna walka staje się coraz bardziej mozolna: obracają się z coraz większym trudem, aż w końcu jedna z nich wywraca się, a sędzia boczny ogłasza koniec walki. Praca ta to swoisty komentarz postępującej technicyzacji we współczesnym sporcie: sportowcy, niczym maszyny do zdobywania medali, biją kolejne rekordy, przekraczają kolejne granice. Duch sportowej rywalizacji ginie pośród wyśrubowanych technologii, nowoczesnych środków dopingujących czy nawet ingerencji w ludzki genotyp.

GRUPA 1, FOTO: MARCIN SALDAT
GRUPA 1, FOTO: MARCIN SALDAT

Imponujące jest poświęcenie Grabowskiego dla sztuki. W swoich zupełnie szalonych zmaganiach z materią przypomina czasem postać z kreskówki. Już pierwszą, bo ustawioną w holu wejściowym, napotkaną pracą, jest wykonana własnoręcznie przez Grabowskiego budowla z drzwi ułożonych na wzór domku z kart. Nawet kiedy artysta ucieka przed spadającymi na niego, najeżonymi kolcami elementami układanki, mamy wrażenie, że choćby rażony piorunem, wstanie i będzie kontynuował swój performance. Grabowski zamierzenie lub nie przekształca swoje działania w miniwidowiska. Wiele z nich nosi znamiona dobrze skonstruowanych spektakli, w których napięcie, a czasem i dezorientacja widzów, rośnie, pojawia się dramaturgia, a w finale wszystko zmierza ku szczęśliwemu zakończeniu. Niekiedy jednak performer traktuje siebie i swoją sztukę bardzo serio. Do pracy o wzbudzającym biblijne asocjacje tytule Uzdrowienie Performera (2007) zaprasza Zbigniewa Nowaka, znanego z telewizji bioenergoterapeutę. Anonsuje go jako swojego scenicznego guru, po czym w skupieniu oddaje swoje umęczone performatynymi działaniami ciało w „ręce, kóre leczą". Na seans zaprasza również zgromadzonych gości. Nowak z powodzeniem uzdrawia kolejne osoby, a Arti z wyrazem wdzięczności i satysfakcji na twarzy przygląda się z boku. Uzdrowienie kończy się właściwie bez żadnej pointy, może oprócz tego, że praca performera lekką nie jest.

After party przedstawia Grabowskiego jako artystę wszechstronnego, nieprzewidywalnego, bardzo aktywnego. Jego chimeryczna, skoncentrowana na procesie sztuka podważa oczywistość zjawisk i rzeczy, często po prostu bawi. Czerpanie z codzienności i doprowadzana do absurdu eksploracja dosłowności nadają jego działaniom indywidualny, bardzo charakterystyczny rys. I niewątpliwie, mimo mniej lub bardziej udanych momentów, w sztuce Grabowskiego drzemie „performatywny potencjał".

Arti Grabowski, After party, BWA Awangarda, Wrocław 4-27.09.2009

SĘDZIA BOCZNY, FOT. JOANNA STEMBALSKA
SĘDZIA BOCZNY, FOT. JOANNA STEMBALSKA