CZY ABY NA PEWNO, TECHNIKA MIESZANA NA PŁÓTNIE 40X50 CM, 2009
W świecie fantazmatów pojawiają się potwory i otwory, i różne historyjki - nagie, niesforne, nieokrzesane i nieuczesane. Oto one: „Świnka", „Kalesonki", „Kozaczek", „Krew", „Blizna", „Puściłaś bąka", „Wyliniały", „Misiu", „Wąchać", „Czy aby na pewno?", „Foczka", „Ty krowo zdechła, pieprzona", „Trącaj", „W dupkę", „Króliczek", „Ku ku", „Brazylia", „Najlepszy na świecie", „Jestem taki brudny, a ty mnie jeszcze dotykasz", „Nienawidzimy cię", „Fifuś", „Wiosna", „Ugryź mój ogonek", „Wyjazd", „Żuk", „Prawo jazdy", „Zdam", „Zdałam", „Goryl". „Goryl" budzi grozę. Niewątpliwie bestia, więc należałoby ją oswoić. W galerii „Goryl" dostał koronę z bratków, po prostu stał się wielką, czarną i niesformatowaną, doniczką na wiosenne kwiatki. Bo to była właśnie ta pora roku. Wiosna i czas na zmiany, wyjazdy i naukę jazdy. Basia zdała egzamin.
Goryl jako dzika bestia kojarzy się z „męską" agresją i siłą. Feministyczne artystki z grupy Guerrilla Girls uczyniły z maski goryla-gorylicy znak rozpoznawczy ich artystycznej wojny z męską dominacją w kulturze. Artystki ukryły swoje subtelne twarze i twarze kobiet z malarskich czy medialnych wizerunków i odsłoniły ich oblicza groźne i dzikie. Basia Bańda prowadzi inną wojnę: hałaśliwą, wiosenną, słowną, obrazkową, zabawkową, a przy tym zmysłową i obsceniczną. Wciąga w „pornograficzną" (słodko-gorzko agresywną, miękką, zieloną i różową) grę w chowanego. Jest to gra na zwłokę. Okrągłe formaty niektórych prac przypominają trochę tarcze zegara: „Wyjazd" mógłby być o 15:40, „Żuk" przed południem, a „Wąchać" po południu. Czas jest wpisany także w inne prace, np.: „Zdam" to czas przyszły, „Zdałam" - czas przeszły, a „Prawo jazdy" to, załóżmy, czas teraźniejszy. „Brazylia" to wiosenna przygoda miłosna. Całość (zestaw prac) przypomina rytm dobowy, dziecięcy świat sensualnych doświadczeń. Jest ciało, fizjologia, brud, dotykanie, wąchanie, gryzienie, wydalanie, seks. To, co dzieje się w pracach Basi, kojarzy się z domem i relacjami z bliskimi. A to, co widzimy, to tylko urywki zdań, wykrzykniki, migawki, ulotne doznania. Psychoanalityk Donald W. Winnicott, wychodząc z teorii wcześniej przywołanej Melanie Klein, stworzył pojęcie obiektu pośredniczącego, to znaczy takiego, który zastępuje obiekt pierwotny (np. matkę-pierś) i służy nawiązywaniu kontaktu z samym sobą i z innymi, służy ekspresji własnych przeżyć, emocji i doświadczeń. Takim obiektem pośredniczącym może być zabawka, dowolny przedmiot, może być sztuka. Prace Basi to sztuka, przedmioty i zabawki jednocześnie. Mamy ich dotykać, odczuwać miękkość i stawać twarzą w twarz z potworem - zaskakująco prawdziwym, odrzuconym obiektem lub abiektem. Mamy na powrót odsunąć wstyd i poddać się przemocy wizualnej (wewnętrznej) reprezentacji.
Twórczość Basi Bańdy kojarzy mi się ze sztuką tureckiej artystki Semihy Berksoy. Semiha Berksoy stosuje podobnie uproszczoną, „naiwną" figurę, postać czy rysunek. Bohaterką jej prac jest ona sama i jej relacje/historie rodzinne i miłosne. Ciało i jego atrybuty są potraktowane schematycznie i żywiołowo. Tak samo jak u Basi Bańdy ważne jest jego wnętrze i fizjologia. Ważny jest związek ciała ze światem i ważne są stwory, potwory, hybrydy. Małpy i węże. Ważny jest świat dziecięcych doświadczeń. Podobnie postrzegam sztukę Alexis Hunter - artystki feministycznej, walczącej, radykalnej, ale w tym kontekście myślę o jej późniejszej twórczości: „naiwnym" malarstwie, ekspresyjnym, pełnym seksualnych fantazji.
Prace Basi Bańdy cechuje ekshibicjonizm. Niektóre obrazy mają zasłonki - uwodzą i oczekują naszej interwencji, odwołują się do „naturalnej" ciekawości widza. To z czym ostatecznie widz się konfrontuje, to hipernagość reprezentacji. Basia Bańda udostępnia „ciało" obrazu, otwiera je i podaje na „stole operacyjnym" w galerii.
Basia Bańda, ku ku, WizyTUjąca Galeria, Warszawa, 22.04 - 17.05. 2009 www.tugaleria.pl