Według Włodzimierza Borowskiego dzieło sztuki jest rodzajem śladu po odkryciu czegoś, właściwie są to resztki, łupiny pozostałe z odkrycia.
G.B.
Włodzimierz Borowski przeszedł przez wszystkie fazy powojennego rozwoju sztuki. Trudno byłoby znaleźć drugiego takiego artystę, którego twórczość dałoby się utożsamić z całą ewolucją kierunków, tendencji, prądów i mediów. Coś jednak zgrzyta w maszynie tak rozumianego rozwoju. To mianowicie, że te etapy, które artysta zaznaczył na swojej mapie, nie byłyby znane wówczas, gdy pojawiły się - albo nie było ich wcale. Kiedy syndrom nowości zbliżał się nieuchronnie z wielkich centrów sztuki, Borowski zdążył go już skompromitować, odsłonić, unieważnić i skasować. Historia Borowskiego to ustawiczny proces ubytku tego, co on robi. Artysty jest coraz to mniej. Aż w końcu stanie się tylko punktem w krainie nieskończonej małości.
Jerzy Ludwiński w katalogu wystawy Ślady 1956 -1995.
Włodzimierza Borowski
Autorski komentarz do wystawy Ślady 1956 -1995
(CSW Zamek Ujazdowski, Warszawa 1996; kurator: Jarosław Kozłowski):
ŚLADY
NIE JEST TO WYSTAWA RETROSPEKTYWNA, ANI
TYM BARDZIEJ MONOGRAFICZNA.
JEST TO ZBIÓR ŚLADÓW Z MOICH SPACERÓW W
STRONĘ SZTUKI.
NIE WSZYSTKIE WAŻNE ŚLADY SĄ NA TEJ WYSTAWIE,
ANI NIE WSZYSTKIE ŚLADY SĄ WAŻNE.
SĄ RÓWNIEŻ REKONSTRUOWANE ŚLADY.
DUŻO ZGINĘŁO ICH DZIĘKI PRZYPADKOWI, ALE
RÓWNIEŻ DUŻO Z POMOCĄ LUDZKĄ, A MOŻE
I DZIĘKI BOGU.
CIĘŻKĄ I NIEWDZIĘCZNĄ PRACĘ MIELI ZACIERACZE
ŚLADÓW. MUSIELI CZĘSTO DOPUSZCZAĆ SIĘ
KŁAMSTW, A NAWET FAŁSZERSTW.
DZIĘKUJĘ IM ZA TO POŚWIĘCENIE. POZWOLILI MI
BYĆ POZBAWIONYM AMBICJI, A WIĘC BARDZIEJ
WOLNYM.
TERAZ WZIĘLI SIĘ ZA MNIE LUDZIE, KTÓRZY CHCĄ
POKAZAĆ MOJĄ DROGĘ PRAWDZIWIE
I MÓJ PRAWDZIWY PORTRET.
DUŻO ZROBILI - DZIĘKUJĘ IM ZA TO. NIE PRZYPUSZCZALI
JEDNAK, ŻE WYMAGA TO MOZOLNEJ, NIEMAL
DETEKTYWISTYCZNEJ PRACY.
UDAŁ SIĘ JUŻ PORTRET PAMIĘCIOWY
DOMNIEMANEGO ARTYSTY.
DOCHODZENIE JESZCZE TRWA.
A PROCES BĘDZIE.
Pogrzeb Włodzimierza Borowskiego odbędzie się 7.01.2008 o godz.13.30 na Cmentarzu Północnym, Warszawa-Wólka Węglowa.