[EN] Zofia Maria Cielątkowska: Do końca sierpnia w toruńskim Centrum Sztuki Współczesnej możemy oglądać retrospektywę Gustava Metzgera zatytułowaną "Działaj albo giń!". W listopadzie w nieco odmienionej wersji będzie ona prezentowana w dwóch instytucjach w Oslo - Kunsthall oraz Kunstnernes Hus. Pierwsze wrażenie po jej obejrzeniu to dość jasna historyczna narracja; zaczynamy od obrazów i rysunków z lat 50. - po raz pierwszy pokazanych - a następnie przechodzimy do bardziej rozpoznawalnych prac sztuki autodestrukcyjnej i autokreacyjnej, m.in. "Eichmana i anioła" (2005-2011), "Fotografii historycznych", "Rysunków światłem" (2014), "Kill the Cars" (1996-2011). Według jakiego klucza układaliście tę wystawę?
Pontus Kyander: Po pierwsze chcę powiedzieć, że praca nad tą wystawą to niezwykłe doświadczenie. W szczególności chciałbym zwrócić uwagę na jej pierwszą część, czyli rysunki, obrazy oraz dokumenty. One naprawdę po raz pierwszy zostały pokazane publiczności. Niektóre z nich dopiero niedawno zostały odkryte. Oczywiście, wybrane prace Gustava Metzgera z tego okresu twórczości pojawiły się np. podczas DOCUMENTA(13), ale ta wystawa to pierwsza tak kompletna jego retrospektywa. Pozwala ona pokazać źródła i inspiracje twórczości tego artysty.
Dobrila Denegri: Kiedy się pracuje z artystą znanym głównie z prac konceptualnych - autodestrukcyjnych czy autokreacyjnych - ważne jest też przybliżenie tła. Chcieliśmy zwrócić uwagę zarówno na jego biografię - ten szczególny historyczny moment, w którym przyszło mu żyć, kształtować swoją postawą artysty i aktywisty - jak i kontekst historii sztuki. Gustav Metzger urodził się w Norymberdze w rodzinie polsko-żydowskiej i dorastał w cieniu nazistowskiej propagandy. Jego rodzice i starszy brat zginęli w Holokauście, on został ocalony przez Refugee Children Movement i znalazł się w Anglii. To ten biograficzny wątek. Okres powojenny to czas przepracowywania wielu trudnych tematów: masowej destrukcji, setek tysięcy ofiar, Holokaustu, bomb atomowych zrzuconych na Hiroszimę i Nagasaki i tak dalej. To też czas, kiedy zaczyna się wyścig zbrojeń i zimna wojna. A także czas żywej obecności w życiu publicznym idei Wilhelma Reicha czy Edmonda Székely'ego. W takiej atmosferze Metzger definiuje siebie jako artystę i aktywistę. W porównaniu z innymi artystami żydowskiego pochodzenia dzielącymi podobny los w Anglii - jak Auerbach czy Kossoff - Metzger był zdecydowanie bardziej zaangażowany. W latach 50. dystansuje się do ekspresjonizmu czy informelu, a przybliża do bardziej radykalnych czy eksperymentalnych działań Lucia Fontany i takich grup jak Nouveau Réalisme i Gutai. Metzger stał się prekursorem ruchów sprzeciwiających się przemocy, destrukcji, kapitalistycznej zachłanności, komercjalizacji sztuki. Powracając jednak do wystawy. W tym wczesnym okresie twórczości Gustava Metzgera, który tutaj prezentujemy, chcieliśmy zaznaczyć jego szczególną relację z Davidem Bombergiem, również angielskim artystą żydowskiego pochodzenia. Myślę, że w kwestii aktywizmu wiele mu zawdzięczał.
P.K.: Myślę, że Bomberg był bardziej modernistą niż aktywistą. Przyda się tu parę słów wyjaśnienia. David Bomberg pracował jako nauczyciel na Borough Politechnics w Londynie [obecnie London South Bank University] w latach 1945-1953, gdzie uczył m. in. Franka Auerbacha, Leona Kossoffa, Cliffa Holdena, Dorothy Mead, Dennisa Creffielda, Cecil Bailey i oczywiście Gustava Metzgera. Metzger był bardzo przywiązany do Bomberga - osobiście też, ale zaistniał między nimi konflikt. Doprowadził on do zerwania kontaktu między nimi tak na polu prywatnym, jak i zawodowym. Metzger odebrał to jako wyklęcie, odtrącenie. Opuścił Londyn i przez dłuższy czas nic nie tworzył. Gdyby pomyśleć o alternatywnej historii - to oczywiście jest tylko hipoteza - to można sobie wyobrazić, że pod skrzydłami Davida Bomberga Metzger mógłby zostać kolejnym malarzem ekspresjonistycznym School of London tak jak Auerbach czy Kossoff. Tymczasem poszedł raczej w stronę aktywizmu.
D.D.: To bardzo ciekawe - on naprawdę stał się aktywny w kwestiach politycznych czy społecznych
P.K.: I w kwestii środowiska.
D.D.: Po tym, jak odszedł od Davida Bomberga z Borough Bottega1 przeprowadził się do King Lynn w Norfolk, gdzie sam zainicjował protest przeciwko rozbudowie starej rybackiej części miasta. Staraliśmy się przedstawić ten jego wczesny okres twórczości w szerszym kontekście, aby pokazać źródła jego zaangażowania. Metzger protestuje też przeciwko wojnie atomowej [Action Committee Against Nuclear War - DAC], bierze udział w ruchu znanym pod nazwą Komitet Stu [Committee of 100], ruchu skupionym wokół Bertranda Rusella. Z dokumentacji tego ruchu możemy się dowiedzieć, że Metzger miał duży wpływ na powstanie jego nazwy.
P.K.: Tę część wystawy można zobaczyć w archiwach. Każdy może zajrzeć do szuflad i przejrzeć dokumenty z tego okresu.
D.D.: W prywatnym archiwum Gustava Metzgera znaleźliśmy oryginalne dokumenty, listy i ulotki, z których można się dowiedzieć, jak organizowane były publiczne demonstracje, jak instruowano ludzi, aby nie używali przemocy. Strategia tego typu demonstracji jeszcze wówczas nie istniała i jedną z postaci do naśladowania zdecydowanie był Mahatma Gandhi. Przy czym, nawet jeśli Gustav Metzger należał do antynuklearnego ruchu domagającego się rozbrojenia, nie znaczy to, że był pacyfistą.
P.K.: Nie, Gustav Metzger nie jest pacyfistą. Jego sposób rozumienia sztuki i życia wiąże się też głębiej z tym, skąd on się wywodzi. Zawsze był bliski idei oporu, sprzeciwu. Ten sprzeciw dotyczył tak różnych kwestii jak nazizm, bomba atomowa, kapitalizm. Jego zaangażowanie to rodzaj postawy życiowej, przejawiającej się na wielu poziomach - od bycia wegetarianinem po angażowanie się w ochronę starej części miasta Kings Lynn czy protesty przeciwko budowie dróg. Wydaje mi się, że ludzie zaczęli troszczyć się o problemy związane ze środowiskiem koło lat 70., a tymczasem Gustav Metzger interesował się tymi zagadnieniami już w latach 50.
D.D.: Postawę Metzgera można określić jako radykalnie lewicową, a jej źródeł doszukać się jeszcze w połowie lat 40., kiedy żył w komunie trockistów i anarchistów w Bristolu. Jeszcze wcześniej wpływ na niego miały pisma Erica Gilla, znanego ze swoich antyfaszystowskich i pacyfistycznych poglądów.
P.K.: Myślę, że jest bardzo ważne to, że Metzger nigdy nie przeszedł klasycznej uniwersyteckiej edukacji. Jego intelektualne zaangażowanie bierze się z jego aktywizmu, z praktyki, z działania. To bardzo idiosynkratyczny system. On w wielu dziedzinach jest samoukiem.
Z.M.C.: Wystawa prezentowana w Toruniu to największa dotychczas retrospektywa Gustava Metzgera - w jakiej formie zostanie ona pokazana w Oslo?
P.K.: Prezentacja w Oslo będzie się dość mocno różnić ze względu na przestrzenie prezentacji, tzn. Kunsthall Oslo oraz Kunstnernes Hus. Pierwsze miejsce to mała, właściwie bardziej galeryjna przestrzeń, drugie to klasyczny budynek z lat 30. Wystawa skupi się bardziej na pracach sztuki autokreacyjnej, dokumentacji oraz na eksperymentalnych projektach z laboratorium w Swansea.
D.D.: Tę toruńską prezentację można określić jako swoistą panoramę, natomiast w Oslo chcemy przeanalizować już dokładniej pewne fragmenty czy aspekty twórczości Gustava Metzgera, a w szczególności prace związane z nauką i cybernetyką.
P.K.: W Toruniu też są prace z tego obszaru.
Z.M.C.: Masz na myśli tę niebezpieczną instalację? Dwa kable zwisające z sufitu i poruszające sie w całkowicie nieprzewidywalny sposób?
P.K.: [śmiech] Tak, to właśnie jedna z tych prac.
D.D.: Laboratorium Metzgera to wyzwanie i jak na razie nikomu jeszcze nie udało mu się sprostać. Dlatego naprawdę mamy nadzieję, że uda nam się je zrekonstruować w Oslo. Nawet jeśli mówimy o małej przestrzeni, to, co tam pokażemy, będzie dość szczególne. Chcemy też bliżej przyjrzeć się jego projektom z zakresu sztuki w przestrzeni publicznej.
P.K.: I jak w przypadku wszystkich prac w przestrzeni publicznej jesteśmy uzależnieni od twórczej współpracy między instytucjami. Wiele jest niezrealizowanych projektów Gustava Metzgera, tak że to ważna decyzja, który z nich wybierzemy dla tego konkretnego miejsca.
Z.M.C.: Wydaje mi się, że generalnie Gustav Metzger należy do dość trudnych artystów w kontekście prezentacji prac czy wystaw - przynajmniej w klasycznym ich rozumieniu. Jego twórczość to wyzwanie dla widza i jego nawyków w doświadczaniu sztuki. Uważany jest za artystę intelektualnego czy konceptualnego, ale muszę powiedzieć, że na tej wystawie widać dosyć wyraźne wizualne powiązania między jego wczesnymi rysunkami czy obrazami z lat 50. a na przykład rysunkami światłem ["Light Drawings" (2014)]
P.K.: To ten motyw, który również mógłby być bardziej rozwinięty. Wiele jest też abstrakcyjnych rysunków, takich wykonanych przypadkowymi ruchami ręki.
D.D.: Możliwe, ale Gustav Metzger nie kładzie akcentu na to, co kreacyjne czy destrukcyjne, ale na to, co autodestrukcyjne i autokreacyjne. W tym sensie ujawnia, pokazuje zasady działania industrialnego czy kapitalistycznego społeczeństwa, gdzie dominuje zmechanizowana i alienująca produkcja. Kiedy Metzger zainicjował i zorganizował DIAS [Destruction in Art Symposium], sam nie wziął w nim udziału jako artysta, gdyż uznał, że jego sztuka nie jest na temat destrukcji.
P.K.: Zwróciłbym jednak uwagę na różnicę między Gustavem Metzgerem a innymi konceptualnymi artystami, np. Yoko Ono. W jej rozumieniu nie jest szczególnie istotne, czy praca zostanie zrealizowana, czy nie, gdyż najważniejsza jest sama koncepcja. Tymczasem dla Gustava Metzgera zaproponowana praca - nieważne, jak bardzo złożona czy radykalna - w zamierzeniu zakłada realizację. Kiedy Metzger mówi o sztuce autodestrukcyjnej, to naprawdę myśli o działaniu i wykonaniu. Z drugiej strony oczywiście nie ma za wielu możliwości, aby jego projekty realizować.
D.D.: On nie pracuje na zasadzie dawania instrukcji dla publiczności, jak np. często robi Yoko Ono.
P.K.: To prawda, ale myślę raczej o tym, że jego koncepcje artystyczne powstają po to, aby je realizować. Niektóre z nich zostały zrealizowane, inne powstały w zmienionych wersjach, jeszcze inne nie powstały. Dla Metzgera praca jest procesem rozłożonym na pewien okres. Jego projekty wydają się aktywne czy otwarte i jeśli nie zostaną zrealizowane teraz, to może później. Niezrealizowane projekty to też dla niego powód do frustracji.
D.D.: Tak, dla Metzgera powstanie czy realizacja projektu to raczej kwestia warunków i możliwości.
Z.M.C.: Dlatego moim zdaniem w jego pracy wyraźny jest ten podwójny sposób myślenia: modernistyczny i postmodernistyczny. Jego destrukcję można również czytać jako dekonstrukcję.
P.K.: Metzger dużo mówi o Derridzie. Z pewnością słuchał jego wykładów, ale teoria ma raczej funkcję afirmującą niż wyznaczającą to, co on robi. Dlatego też specjalnie nikogo nie cytuje. Możemy odnaleźć wyraźną paralelę między jego działaniami a postmodernistycznymi ideami dekonstrukcji, ale jest też jedna ogromna różnica: Metzger nie posługuje się ironią ani dystansem. Powiedziałabym nawet, że wnosi rodzaj egzystencjalnej postawy do modelu postmodernistycznego. On naprawdę angażuje się w to, co robi. Należy do najpoważniejszych artystów, jakich znam - w każdym sensie tego słowa.
Z.M.C.: Jeśli chodzi o tło intelektualne, myślę tu w szczególności o Theodorze Adorno i jego "Dialektyce negatywnej", koncepcji bliskiej Metzgerowi, jako rodzaju bycia przeciw: przeciw kapitalizmowi, przeciw konsumpcji, przeciw...
P.K.: ...autorytarności i tak dalej. On jest aktywistą, ale nie politycznym graczem. Adorno to jeden z niewielu myślicieli wspominanych przez Gustava Metzgera.
Z.M.C.: Myślę tu o Adorno z "Dialektyki negatywnej", ale też - i może nawet bardziej - o Adorno z "Minima moralia", książki, której podtytuł brzmi: "Refleksje z poharatanego życia". W niej zawiera się myśl, że nawet sposób, w jaki zamykamy drzwi samochodów, mówi już o przemocy wpisanej w technologię codzienności. To dość subtelny typ analizy.
P.K.: To jest dokładnie to, co Gustav Metzger przejął. On jest bardzo selektywny w intelektualnych inspiracjach.
Z.M.C.: Ta selektywność wydaje się w pewnym sensie widoczna w jego myśleniu o historii i pamięci; mam na myśli to, w jaki sposób te koncepcje są przedstawiane, reprezentowane.
D.D.: W tym kontekście ciekawa wydaje się jego koncepcja z wczesnych lat 60. dotycząca historii w trakcie jej tworzenia przez mass media, w szczególności przez gazety. Kiedy Gustav Metzger został zaproszony przez Daniela Spoerriego oraz Roberta Filliou do udziału w festiwalu w Misfits w Galery One w Londynie 1962 roku, zaproponował, aby codziennie przyklejać do ściany strony z gazet. Organizatorzy uznali to za działanie niezrozumiałe dla publiczności. Jednak praca ta - czy było to jej celem czy nie - stała się komentarzem do kryzysu kubańskiego2, który wybuchł tydzień po tej wystawie. Wydaje się to przypadkowe, ale on określił to jako intuicję. To był pierwszy raz, kiedy Gustav Metzger użył gazet jako materiału do swojej pracy, materiału, który potem stał się powracającym motywem w jego twórczości. Pojawia się on chociażby w serii "Historical Photographs" czy "Mass-Media: yesterday and today". Pozwala to myśleć o nim jako o artyście wrażliwym na kwestie aktualne, co również pociąga za sobą myślenie o informacji jako istotnym elemencie. Elemencie mającym wpływ na formułowanie naszych opinii, postaw, a także na nasze zaangażowanie w wydarzenia czy procesy, które mogą zmienić samą historię.
P.K.: Istnieje jeszcze jeden istotny sposób funkcjonowania czy prezentacji pamięci zawarty w jego pracach - myślę tu o obrazach, które nie są widoczne. Te obrazy, które są najbardziej ukryte, najbardziej niewidoczne wydają się w jakiś sposób nawiązywać do jego osobistych wspomnień, np. obraz likwidacji warszawskiego getta, kobiet sprzątających ulice w Wiedniu czy dziecka uratowanego podczas zamachu bombowego w Oklahomie. On zamyka te wspomnienia, obramowuje je. Te najmniej dostępne obrazy, to najbardziej osobiste prace; pamięć poprzedza wizualność. Obraz pojawia się zazwyczaj wraz z odniesieniami, a kiedy jest ukryty, odniesienia pozostają same wraz z nową materialnością pracy. Kiedy staje się przed tymi pracami, nie można pozostać neutralnym, wymagają one zaangażowania widza.
Z.M.C.: Tak, widz musi podjąć pewne działanie czy decyzję; może iść dalej albo się w nie zaangażować.
P.K.: Tak, pokazywanie prac w ten sposób wyklucza ich bezpośredni odbiór czy interpretację. Metzger powiedział mi kiedyś, że sztuka to jest bycie nierozumianym. Sztuka to tworzenie prac, których ludzie nie rozumieją. Obraz Adolfa Hitlera przemawiającego do Reichstagu byłby zbyt oczywisty, zbyt prosty. Metzger ukrywa obrazy i to widz musi podjąć wysiłek, aby je zobaczyć, zwizualizować.
Z.M.C.: I tak wracamy do tytułu wystawy - jeśli jakiś mały gest może być wykonany, musi być wykonany, działaj więc albo giń.
"Działaj albo giń! Gustav Metzger - retrospektywa", Centrum Sztuki Współczesnej "Znaki Czasu", Toruń, 27.03-30.08.2015; Kunsthall Oslo i Stiftelsen Kunstnernes Hus, Oslo, 7.11.2015-17.01.2016
Kuratorzy: Dobrila Denegri i Pontus Kyander