Rozmowa z Zuzanną Janin o podróży do więzienia Pussy Riot

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.

Katya Shadkovska: „Koniec. Rodział 1. Podróż do lęku" to film, w którym temat Pussy Riot jest związany z tematem twojej rodziny.

Zuzanna Janin: Tak. Do podróży do Rosji zainspirowały mnie dwie sprawy. Pierwsza, że chciałam jako artystka odwiedzić w więzieniu dziewczyny z grupy Pussy Riot, żeby je wesprzeć, żeby pokazać, że cenię ich bunt przeciw opresji i zademonstrować, że artyści muszą mieć prawo do drastycznej i skandalicznej wypowiedzi. Podzielam też ich walkę o świeckie, nowoczesne państwo, w którym kobiety nie są oceniane za wygląd, za strój, tylko za czyny i to czyny polityczne, społeczne, niezwiązane z ich seksualnością. Czułam intuicyjnie, że ich głos daje mi narzędzia do bardzo nowoczesnego pokazania czegoś ważnego o naszych lokalnych historiach, że da mi możliwość przepisania naszej porwanej historii.


Udało ci się z nimi zobaczyć?

Nie udało mi się, ponieważ do tych więzień nie wpuszczają obcokrajowców.


Gdybyś była Rosjanką, to by cię wpuścili?

Być może też nie. Z rozmów z prawniczką Pussy Riot zrozumiałam, że pozwolenia na widzenie dostaje tylko rodzina.

Zuzanna Janin, "KONIEC. Rozdział 1. Podróż do lęku", 2013, 25 min


Zuzanna Janin, "KONIEC. Rozdział 1. Podróż do lęku", 2013, 25 min

To gdzie dotarłaś?

Dostałam się na rozprawę w Sądzie Permskim o wcześniejsze zwolnienie Maszy Alochiny. Byłam pod kolonią karną w Biereznikach (dawniej Usole), w której przetrzymywana była Masza. Dalej już się nie dało, dotarłam pod bramy więzienia.


Ale przepędzili cię stamtąd?

Kiedy kręciłam się pod murem, podjechał samochód; nikt nie wysiadł, ale mnie obserwowano i filmowano. Na tym odludziu poczułam się, jak zwierzyna łowna. Cisza, nikogo nie ma, nagle włącza się alarm, szczekają psy w tej głuszy postindustrialnej, bo to więzienie znajduje się nieopodal częściowo zrujnowanej fabryki, która funkcjonuje od ponad stu pięćdziesięciu lat, pejzaż pokatastroficzny, trochę stalkerowski, mnóstwo złomu, rdzy, odpadów. Obok fabryki znajduje się rozległa kolonia więzienna ogrodzona płotem łatanym blachą falistą, z wielką ilością drutu kolczastego, który wygląda złowrogo. Jest godzina dwudziesta, a słońce jeszcze wysoko na niebie. To wywoływało niesamowite i przerażające wrażenie. W Rosji system więzienny od dwustu lat jest powiązany z różnymi gałęziami przemysłu, to nie był tylko wyrąb drzew w tajdze. Wokół przemysłu solnego już w połowie XIX wieku powstały obozy pracy. Okazało się, że jest to miejsce katorgi niczym ze „Wspomnień z domu umarłych" Dostojewskiego; zsyłano tam też Polaków, potem, za Stalina, rozbudowano je w łagry sowieckie, gdzie trzymano też niemieckich jeńców wojennych; teraz są to kolonie karne o zaostrzonym rygorze. W jednym z takich łagrów przebywała Masza z Pussy Riot, skazana za śpiewanie w cerkwi, co nam wydaje się zupełnie niepojęte. To jest szok: to samo miejsce przez półtora wieku, a może nawet dłużej, pełni tę samą funkcję. W tej ciągłości jest coś tragicznego.

Zuzanna Janin, "KONIEC. Rozdział 1. Podróż do lęku", 2013, 25 min

Co o twojej podróży sądzili Rosjanie?

W Rosji spotkałam ludzi, którzy byli serdeczni i pomocni, problemy zaczynają się, gdy rozmowa schodzi na sytuację polityczną i o religię. Większość Rosjan ma konserwatywne poglądy, tu bardzo przypominają tzw. polską prawicę, i mam wrażenie, że niektórzy zupełnie inaczej pojmują demokrację niż my. Generalnie Rosjanie są zaskakująco krytyczni wobec akcji Pussy Riot. To efekt jakiejś megapropagandy. Wydaje mi się, że zobaczyłam to, o czym pisze Zimbardo w książce „Efekt Lucyfera", tzn. źródłem zła nie są ludzie, ale stwarzający je system. Kiedy byłam na rozprawie Maszy w Sądzie Permskim, to naprawdę był teatr - udawanie, przeciąganie do granic wytrzymałości, sędzia mamrotał pod nosem, celowo, złośliwie cicho, niedosłyszalnie. Nie patrzył w twarz, okazywał znudzenie i pogardę. Nie uwierzyłabym, gdybym tam nie była.

Zuzanna Janin, "KONIEC. Rozdział 1. Podróż do lęku", 2013, 25 min

Z kim pracowałaś nad tym filmem?

Udało mi się skontaktować z ludźmi współpracującymi z Pussy Riot. Polecono mi operatora, który był także moim przewodnikiem. Jest członkiem grupy Gogol's Wife, która nakręciła „Pussy Riot vs Putin". Pracowaliśmy pięcioma kamerami, włączając w to iPada, iPhona i kręcąc z paru kamer i kamerek lub z ukrycia.

Zuzanna Janin, "KONIEC. Rozdział 1. Podróż do lęku", 2013, 25 min

Byłaś w Moskwie. Jak odebrałaś środowisko bliskie Pussy Riot? Tam jest teraz ostry konflikt, nawet grupa wsparcia się podzieliła. Zaczęło się, zanim Masza i Nadia wyszły z więzienia.

Tak, widziałam, że jest jakiś konflikt między nimi a Katią Samucewicz, z którą spotkałam się w Moskwie i rozmawiałam o procesie z dwa tysiące dwunastego. Tak opisała go Katia: teatr pozorów i obłudy, liczył się tylko wynik, z góry przesądzony. Interesujące jest to, że aresztowano i osądzono tylko matki, dziewczyny bez dzieci zostały wolne. Już samo doświadczenie łagru i pozostanie na wolności musi dzielić.


A jak odbierasz tę sytuację teraz, jak dziewczyny wyszły z więzienia?

Po wyjściu Masza i Nadia dają się fotografować same. Założyły nową organizację - Zona Prawa / Law Zone - zdjęły kominiarki. Pozostałych dziewczyn przy nich nie ma. Podobno miały pojechać razem na koncerty do Nowego Jorku, ale były tylko one, we dwie. To już inna grupa, inne założenia. Tym, co mnie bardzo interesowało, był problem wykluczenia, chciałam przyjrzeć się przez moje artystyczne środki mechanizmom eliminacji, aktom zagłuszania, zmuszania do milczenia, zastraszania, odbierania głosu. Pokazanie tego jest wydobywaniem z niewidzialności.


Czyli używasz kontekstu Pussy Riot do powiedzenia czegoś, co jest istotne dla ciebie.

One mówią głosem wykluczonych. Ich bunt ulokowany w nowoczesnej kulturze punk i zderzony z religianckim społeczeństwem i obłudnym wyrokiem daje nowoczesne, nośne narzędzia przebudowania widzenia historii. Otwiera jednocześnie dyskusję o odwadze cywilnej, także o wojnie kulturowej. Rola buntu kobiet jest tu kluczowa. One i ich historia przywracają język zmurszałym historiom i mitom z przeszłości. Wizualizując takie procesy, można mówić globalnie o lokalnym. Używam kontekstu Pussy Riot, by unowocześnić język mitów i lęków zakodowany w naszej postkolonialnej historii. Dziewczyny z Pussy Riot mówią nowoczesnym językiem, ale w jakiś sposób głosem też mojego pradziadka, który był w tym samym więzieniu za bunt i pracował niewolniczo na rzecz najbogatszej wówczas rodziny Stroganowów. Teraz Nadia ujawniła, że więźniarki pracują niewolniczo na rzecz firmy multimiliardera, który siedzi w Dumie, to jest symetryczna sytuacja. To jest to samo, tylko stroje i pojazdy się zmieniły - pasygrafia, język znaków, jest różna, ale procesy te same.

Zuzanna Janin, "KONIEC. Rozdział 1. Podróż do lęku", 2013, 25 min

Na konferencji prasowej w TV Rain dziewczyny po wyjściu z więzienia ogłosiły, że zapraszają jednego milionera, żeby nominować go na stanowisko prezydenta (Chodorkowski), i ogłaszają, że rozpoczynają współpracę z innym milionerem, jednym z liderów opozycji, który wprowadza liberalno-prawicową politykę skierowaną przeciwko obcokrajowcom (Nawalny).

Nie chcę tego komentować; deklarują wejście do polityki i to mnie już nie interesuje w mojej pracy. Dla mnie jest ważne, żeby moja sztuka była polityczna, to znaczy nosiła w sobie myśl zmiany rzeczywistości i krytyczne spojrzenie. W moim filmie jest bardzo emocjonalna, głęboka podróż w głąb przechowywanych w pamięci lęków, fobii, mitów lokalnych, które ja chciałabym w pewnym stopniu rozmontować. „Podróż do lęku", by rozbroić strachy i mity. Także rusofobię.


Parę dni temu w czasie święta ortodoksyjny muzułmanin wszedł na dach cerkwi na Placu Czerwonym i zaczął śpiewać religijne pieśni. Być może był to tylko spontaniczny gest, ale wyszedł bardzo symbolicznie. To potwierdzenie tezy, że kultura islamu jest coraz mocniejsza, nie tylko w Rosji. Temu człowiekowi nic nie zrobili, nie interweniowały ani służba bezpieczeństwa, ani policja. Jak sądzisz, dlaczego dziewczyny zostały uwięzione, a muzułmanin, który zrobił równie mocną akcję, nie?

Wydaje mi się, że to dlatego, że one są swoje, a dzisiaj w Rosji swoich można karać bezkarnie dla postraszenia innych swoich. Natomiast muzułmanów, wobec wojny w Czeczenii, tuż przed Olimpiadą w Soczi, kiedy narastał lęk przed terroryzmem, już nie. Gdyby został uwięziony, znowu zrobiłaby się wielka międzynarodowa afera. Poza tym dziewczyny z Pussy Riot zyskały rozgłos, bo mówiły głosem uniwersalnym, artystycznym - to było skazanie artystek, które posługują się globalnym językiem muzyki i kultury punk i buntu - występują bez uprzedzenia w miejscach publicznych. Myślę, też, że gdyby, powiedzmy, były artystkami folkowymi i śpiewały ten sam tekst, ale np. tak jak wystawiający z oficjalną kulturą zespół Jarzębiny, to nikt by się tym nie zainteresował.

Zuzanna Janin, "KONIEC. Rozdział 1. Podróż do lęku", 2013, 25 min

W tym momencie nawet malutka wlepka może zrobić więcej niż cały tłum liberalnie nastawionych ludzi domagających się zmiany władzy. Wszystkie instytucje kultury powinny się tym zajmować - otwierać oczy na nowe, jak mówisz, ale również kształtować zaangażowane postawy. Mam nadzieję, że te instytucje rzeczywiście są nastawione na edukację w kierunku zmian społecznych, a nie tylko na umieszczaniu dobrze opracowanego dorobku polskiej sztuki zaangażowanej w obszarze światowej sztuki współczesnej.

Dlatego mój projekt „Podróż do lęku" to wyjście z przestrzeni znanej i bezpiecznej w zapomniane, niemodne historie, przepisanie powszechnego przez lokalne, prywatne. Odnajdując mnóstwo inspiracji wokół siebie, odkrywam tajemnice, tak więc ten projekt jest na styku bardzo osobistej historii, pamięci przekazywanej przez pokolenia, małych historii, które okazują się zawikłane i splątane w wielką powszechną narrację. Dla mnie ważne jest wydobycie tego, że kiedy Marks z Engelsem wspierali zryw styczniowy jako rewolucyjny odezwą z Londynu w latach 60. XIX wieku, to duża grupa społeczeństwa w Polsce pokładała nadzieje w stworzeniu kraju na nowoczesnych zasadach. To są właśnie nieprzepracowane przez nas historie. Byli wśród nich rewolucjoniści, zwolennicy postępu, równości społecznej. A pięćdziesiąt lat PRL w XX wieku z narzuconym systemem aparatczykowskim skompromitowało ten postęp. Szukając swoich rosyjskich historii, dotarłam też do Wiatki, dziś Kirów (temu wątkowi poświęcona jest cześć projektu jako powtarzający się refren - „Uwolnić. Cвободy. Free"). Tam w archiwum odnalazłam teczkę Teofili Blendkowskiej, kompletnie zapomnianej warszawianki, która brała udział w zamachu na namiestnika Berga w 1863! Wyobrażasz sobie? I okazuje się, że ona nie funkcjonuje w historii Polski. To powoduje karykaturalną opowieść o polskiej historii bez kobiet - ciągłe patrzenie w krzywe zwierciadło sprawia, że wykręcone odbicie bierzemy za normalne. Tymczasem Teofila całkowicie przeczy stereotypom o nieobecności kobiet w tworzeniu historii. Jeśli już mówimy o 1863 - to była prerewolucja miejska, coś jak dzisiejszy Majdan na Ukrainie. Próba oderwania się kolonii od Rosji. Historia tego czasu przywołuje głównie walką polową, słabych zresztą oddziałów, a przecież to była forma obywatelskiego oporu miejskiego, z udziałem wszystkich obywateli i obywatelek. Zryw podobny do ruchu Occupy w Nowym Jorku - tam walczyło całe społeczeństwo. Odkrycie Teofili Blendkowskiej jest bardzo ważne; okazuje się, że kobiety już ponad sto lat temu korzystały z otrzymanego „z dekretu" równouprawnienia, zanim zostało ono zalegalizowane w innych formach życia społecznego, a które próbuje się im na różne sposoby odebrać. Teofilia była sądzona, została skazana na zsyłkę, piątka jej dzieci pozostała z mężem w Warszawie. Dla mnie ona jest kluczowa i symboliczna dlatego, że zarówno ją, jak i dziewczyny z Pussy Riot, spotyka odsunięcie z pola widzialności za świadome uczestnictwo w naprawie rzeczywistości. To samo dzieje się z bohaterkami Solidarności. O tym też jest mój projekt „Majka z Filmu" o nastoletniej bohaterce jako podmiotowej świadkini historii, wędrowniczce po tożsamość, a nie paraseksualnym przedmiocie. Ciekawe, że Milada Ślizińska pracuje w Muzeum Sztuki w Łodzi nad wystawą Teresy Żarnowerówny, jednej z pierwszych kobiet, które miały wystawę w Museum of Modern Art w San Francisco w latach 40. XX w. Jej prace są w kolekcjach prywatnych w USA, pisał o niej Barnett Newman (też pochodził z Polski). To kolejna wielka artystka wypchnięta, zapomniana, niemodna, którą wydobywa współczesna kultura. Proces przywracania kolejnych postaci z tej niepamięci trwa - Teresa Żarnowerówna czy Teofila Blendkowska to jest nasza historia.

 

Projekt został pokazany w ramach wystawy indywidualnej Zuzanny Janin "Nie minąl czas okrutnych cudów", w Krolikarni w Warszawie i w Muzeum Narodowym w Krakowie.

Wszystkie fotografie / stop klatki pochodzą w projektu wideo artystki "KONIEC. Rozdział 1. Podróż do lęku", 2013, 25 min, stop klatki; dzięki uprzejmości galerii lokal_30.

Zuzanna Janin, "KONIEC. Rozdział 1. Podróż do lęku", 2013, 25 min