Człowiek w akcji, kryzysie, między obrazami

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.

Bieżący sezon wystawienniczy w Palais de Tokyo „L'Etat de ciel" skupia się na szeroko rozumianym współczesnym świecie kształtowanym przez czynniki fizyczne, moralne i kulturowe. Próba opisu tych procesów i ich efektów ma swój rezultat w niedawno otwartych i planowanych wystawach. Pierwsza odsłona tego długoterminowego projektu miała miejsce w połowie lutego. Jak to jednak bywa z tematem-parasolem, jest on na tyle otwarty i rozległy, że właściwie wszystko może się pod nim schronić. Centrum tej refleksji zajął więc człowiek. Wystawa „Des choses en moins, des choses en plus" (Trochę mniej, trochę więcej) to prezentacja z mało znanej kolekcji CNAP (Narodowe Centrum Sztuk Plastycznych). Pokazane prace przywołują szeroko rozumiane pojęcie performansu. Pojawiają się tutaj także dzieła, których struktura opiera się na zaproponowanym przez artystę „protokole", który powinien być egzekwowany na przykład przez kuratorów, widzów czy edukatorów obecnych na wystawie. W powietrzu krąży pojęcie estetyki relacyjnej oraz nazwisko jego twórcy i teoretyka Nicholasa Bourriauda. Celem tego wieloletniego kuratora Palais de Tokyo była rekonceptualizacja white cube'a oraz utworzenie w jego miejscu studia czy eksperymentalnego laboratorium sztuki. Jednak pojęcie sztuki relacyjnej od samego początku - czyli roku 1996 i wystawy „Traffic" w CAPC w Bordeaux, a następnie publikacji Bourriauda - nie zyskało aprobaty sporej części pokolenia artystów lat 90., zaszufladkowanych do tej kategorii. Jej głównym założeniem miała być interaktywność, celowe niedomknięcie ramy dzieła i skupienie się raczej na procesie twórczym niż na jego rezultacie. Na wystawie „Des choses en moins..." jest podobnie. Jeden z artystów w ramach swojej pracy pyta odwiedzających, czy są usatysfakcjonowani wizytą w Palais de Tokyo i czy ewentualnie chcą zwrócić biletów; na moją sugestię o relacyjności zgromadzonych prac mocno się skrzywił.

Widok wystawy "Nouvelles Histoires de fantômes", Georges Didi-Huberman i Arno Gisinger, (14.02.14 - 07.09.14), Palais de Tokyo,
Widok wystawy "Nouvelles Histoires de fantômes", Georges Didi-Huberman i Arno Gisinger, (14.02.14 - 07.09.14), Palais de Tokyo, Paryż, fot.: André Morin.

Widok wystawy "Nouvelles Histoires de fantômes", Georges Didi-Huberman i Arno Gisinger, (14.02.14 - 07.09.14), Palais de Tokyo,
Widok wystawy "Nouvelles Histoires de fantômes", Georges Didi-Huberman i Arno Gisinger, (14.02.14 - 07.09.14), Palais de Tokyo, Paryż, fot.: André Morin.

Nietrudno też dojść do prostego wniosku, że dzieła z tej bojkotowanej szufladki przeważnie nie są atrakcyjne wizualnie. W Palais prawie pusta przestrzeń galerii tworzy miejsce na „zaistnienie" prac: można pojeździć na rowerze, położyć się na rzeźbie specjalnie do tego przygotowanej, ukraść książkę, której tytuł do tego zachęca („Ukradnij mnie"). Jeśli jednak widz nie wejdzie w interakcję z dziełem i nie porozmawia z edukatorami obecnymi na wystawie, z pewnością będzie zagubiony. I niewiele zobaczy.

Widok wystawy “Terre de départ”, Anglika Markul, “Bambi w Czarnobylu”, 2013-2014, dzięki uprzejmości Galerie Suzanne Tarasieve,
Widok wystawy “Terre de départ”, Anglika Markul, “Bambi w Czarnobylu”, 2013-2014, dzięki uprzejmości Galerie Suzanne Tarasieve, Paris i Galerii Leto, zdj.: Aurélien Mole.

Widok wystawy “Terre de départ”, Anglika Markul, “Bambi w Czarnobylu”, 2013-2014, dzięki uprzejmości Galerie Suzanne Tarasieve,
Widok wystawy “Terre de départ”, Anglika Markul, “Bambi w Czarnobylu”, 2013-2014, dzięki uprzejmości Galerie Suzanne Tarasieve, Paris i Galerii Leto, zdj.: Aurélien Mole.

Widok wystawy “Terre de départ”, Anglika Markul, “Bambi w Czarnobylu”, 2013-2014, dzięki uprzejmości Galerie Suzanne Tarasieve,
Widok wystawy “Terre de départ”, Anglika Markul, “Bambi w Czarnobylu”, 2013-2014, dzięki uprzejmości Galerie Suzanne Tarasieve, Paris i Galerii Leto, zdj.: Aurélien Mole.

Wystawa przywołuje ducha lat 90., który ze względu na mój wiek jest mi znany jedynie z artykułów lub zdjęć, a z tych ostatnich przeważnie niewiele wynikało. Często zresztą dokumentacja nie była w ogóle wykonana. Palais de Tokyo ze względu na swe założenia, będące wypadkową przewartościowań w sztuce lat 90., wydaje się naturalnym miejscem dla tego typu wystawy. Coś jednak nie gra. To prace już historyczne (przynajmniej na poziomie idei, bo niektóre dzieła powstały całkiem niedawno), pomysły z poprzedniej dekady. Ich ponowne odtworzenie powinno wiązać się z rzetelną historyzacją tematu, a także z jego problematyzacją. Czy jeszcze jest sens tworzyć takie „sytuacje" w galerii? Czy te prace mają jeszcze punkty odniesienia w dzisiejszym społeczeństwie, tak bardzo zmienionym przez choćby rewolucję komunikacyjną? W Palais de Tokyo stały się grą, zabawą polegającą na byciu dziełem sztuki, przyjemnie spędzonym czasem. To chyba trochę za mało jak na instytucję, w której są prezentowane, zwłaszcza w dobie licznych retrospektyw dotyczących dekady lat 90.

Widok wystawy "Terre de départ", Anglika Markul, Bez tytułu, 2014, dzięki uprzejmości Galerie Suzanne Tarasieve, Paris i Galerii
Widok wystawy "Terre de départ", Anglika Markul, Bez tytułu, 2014, dzięki uprzejmości Galerie Suzanne Tarasieve, Paris i Galerii Leto, w tle: “400 miliardów planet”, 2014, dzięki uprzejmości Galerie Suzanne Tarasieve, Paris i Galerii Leto, zdj.: Aurélien Mole.

Wracając do tematu człowieka i jego kondycji we współczesnym świecie - poznajemy jego zupełnie inną koncepcję, będącą katastroficzną wizją naturalnej zagłady czyhającej w każdym zakamarku przeszłości i przyszłości. To według Angeliki Markul. Znane polskiemu widzowi z Muzeum Sztuki w Łodzi „Bambi w Czarnobylu" czy „Gardło diabła" prezentowane są w Paryżu wraz z nowymi produkcjami artystki. Ta wystawa, będąca zwartą instalacją totalną, stanowi przepisaną przez Markul wizję cyklicznej historii świata, w którym człowiek zdominowany przez naturę poszukuje nadziei na przyszłość. Pogrążony jest w kryzysie wywołanym doświadczeniem przeszłości nie tylko dotyczącej go bezpośrednio, jak katastrofa w Czarnobylu, ale też historii, która wydarzyła się tysiące lat przed jego zapanowaniem nad planetą. Markul niczym archeolog dokopuje się śladów istnień sprzed tysięcy i milionów lat, kiedy człowiek jeszcze nie miał niszczycielskiej siły lub w ogóle nie istniał. Nadzieja leży według Markul w przyszłości, gwiazdach, nauce i postępie cywilizacyjnym. Dzięki postępowi technologicznemu i ludzkiej ciekawości możemy kontynuować swoją podróż. Estetyczny minimalizm Markul tworzy ciekawą scenograficznie wystawę, budzącą jednak pewien niedosyt. W rozmowie z artystką dowiedziałam się o jej fizycznym poświęceniu podczas kręcenia filmów - i zabrakło mi tego elementu w finalnym efekcie. Niemniej jednak cieszy możliwość zobaczenia po raz pierwszy polskiej wystawy indywidualnej w Palais de Tokyo, a też z pewnością nie ma się czego wstydzić.

Widok wystawy "Terre de départ", Anglika Markul, “Pièce du silence”, 2013 dzięki uprzejmości Galerie Suzanne Tarasieve, Paris i
Widok wystawy "Terre de départ", Anglika Markul, “Pièce du silence”, 2013 dzięki uprzejmości Galerie Suzanne Tarasieve, Paris i Galerii Leto, w tle: „Gardło diabła”, 2013-2014, dzięki uprzejmości Galerie Suzanne Tarasieve, Paris i Galerii Leto, zdj.: Aurélien Mole.

Widok wystawy "Terre de départ", Anglika Markul, “Gardło diabła”, 2013-2014, dzięki uprzejmości Galerie Suzanne Tarasieve, Paris
Widok wystawy "Terre de départ", Anglika Markul, “Gardło diabła”, 2013-2014, dzięki uprzejmości Galerie Suzanne Tarasieve, Paris i Galerii Leto, zdj: Aurélien Mole.

Z cyklicznego czasu Markul przeskakujemy do dialektycznej refleksji Didi-Hubermana i Arno Gisingera oraz „Nouvelles histoires de fantomes", następnej części kontynuowanego od lat projektu. Jego sięgające jeszcze 2010 roku początki mają swoje korzenie w Museo Nacional Centro de arte Reina Sofia w Madrycie, gdzie miała miejsce wystawa „Atlas" pod kuratelą Hubermana. To ogromne przedsięwzięcie zgromadziło dzieła klasyczne i ważniejsze prace sztuki nowoczesnej i współczesnej. Wystawa zainspirowana „Atlasem Mnemosyne" Aby Warburga, wizjonerskiego dla teorii i historii sztuki projektu z lat 30. XX wieku, wyraźnie czerpała z jego specyficznej formy. Nieistniejący dziś atlas znany jest z dokumentacji fotograficznej wykonanej przez asystenta Warburga.

Widok wystawy "Des choses en moins, des choses en plus" we współpracy z Centre national des arts plastiques. Ann Veronica Jansse
Widok wystawy "Des choses en moins, des choses en plus" we współpracy z Centre national des arts plastiques. Ann Veronica Janssens, ‘’Bez tytułu’’, 2000. Performans. kolekcja CNAP. © ADAGP, Paris 2014. fot.: Aurélien Mole.

Madrycka wystawa okazała się ogromnym sukcesem i zaowocowała zaproszeniami od instytucji z całego świata. Ze względów logistycznych i finansowych oraz skomplikowanych procedur wypożyczeń transport tylu dzieł sztuki był niemożliwy. Huberman zdecydował się więc przygotować „Atlas", zapraszając do współpracy fotografa Arno Gisingera. Ten sfotografował całą wystawę oraz demontaż i pakowanie dzieł. Tym samym powstała unikatowa dokumentacja poprzez wysoce subiektywną fotografię. Historia się poniekąd powtórzyła.

Widok wystawy "Des choses en moins, des choses en plus" we współpracy z Centre national des arts plastiques. Didier Faustino, ‘’
Widok wystawy "Des choses en moins, des choses en plus" we współpracy z Centre national des arts plastiques. Didier Faustino, "Opus incertum’’, 2008. Performans. Kolekcja CNAP. © ADAGP, Paris 2014. fot.: Aurélien Mole.

Nowa wersja „Atlasu" pojechała do Hamburga, Resnoy, Rio, by wreszcie trafić do Palais de Tokyo. Każdorazowo kurator dostosowywał swój koncept do nowego kontekstu. W Bejrucie została wydrukowana w postaci afiszy, które na co dzień dominują w przestrzeni publicznej tego miasta. W Paryżu Didi-Huberman za punkt wyjściowy swojej refleksji wziął kartę nr 42 z Warburgowskiego atlasu, dotyczącą gestu rozpaczy i żałoby. Slajd ze zdjęciem tej karty otwiera ekspozycję. Atlas zdjęć Arno Gisingera wystawionych w postaci nierozerwalnej serii otacza salę strumieniem fotografii przedstawiających fragmenty dzieł niemożliwych do zidentyfikowania, stających się przedmiotami pozbawionymi aury dzieła sztuki. Także zdjęcia obrazów w trakcie pakowania, skrzyni transportowej, sprzętu technicznego czy fragmentów tekstów wystawionych książek są nieczytelne. Jednak dzięki swojej kompozycji - intrygujące. Huberman dodaje do tego swój atlas w postaci różnej wielkości projekcji fragmentów filmów i zdjęć - ruchomych obrazów - na podłodze galerii. Widz, oglądając je z balkonu lub przechadzając się po galerii między nimi, ma dwie diametralnie różne perspektywy wystawy. Hubermanowski atlas, podobnie jak projekt Warburga, zestawia obrazy z różnych porządków. Ten krytyczny projekt historii sztuki i - szerzej - kultury wizualnej wydaje się jednak próbą nieśmiałą. Huberman sięga po nowoczesną technikę, projekcje zostały przygotowane na wysokim poziomie technicznym, a jednak trącą myszką. Brakuje kolejnych poziomów, na których kultura wirtualna przewartościowała obraz chociażby w internecie. Huberman zdaje się zupełnie pomijać ten element współczesnej kultury, stawiając tym jasno granicę sztuki i tego, co według niego nią jest. Dialektyczny montaż przywołuje także pewne wyobrażenie struktury pamięci łączącej różne jakości, porządkowanej następnie przez zewnętrznie narzucone kulturowe ramy. Dla miłośnika teorii obrazów i antropologii wizualnej z pewnością ta wystawa będzie ciekawą podróżą, dla innych może okazać się rozczarowująca. Dziś, gdy wyszukiwarka internetowa dopasowuje się do preferencji użytkownika, „Nouvelles histoires de fantomes" wydają się anachroniczne. Nasuwa się pytanie, czy dziś rzeczywiście tak by wyglądał atlas Warburga?

Widok wystawy "Des choses en moins, des choses en plus" we współpracy z Centre national des arts plastiques. Cécile Paris, ‘’Dan
Widok wystawy "Des choses en moins, des choses en plus" we współpracy z Centre national des arts plastiques. Cécile Paris, "Dance Floor’’, 2010-2011. kolekcja CNAP © ADAGP, Paris 2014. W tle: Ulla Van Brandenburg, “Curtain”, 2007. kolekcja CNAP. Fot.: Aurélien Mole.

W Palais Tokyo wiele się dzieje, na różnych poziomach refleksji. Rozległy temat budzi apetyt poznawczy i... niedosyt. Ten jednak może zostać zaspokojony następnymi odsłonami sezonu. Jest na co czekać - między innymi na wschodzącą gwiazdę sztuki międzynarodowej Eda Atkinsa, klasyka Thomasa Hirschhorna i kolejny polski akcent, Tatianę Wolską.

„Des choses en moins, des choses en plus", 14.02 - 02.03.2014

Laurie Anderson, Eleanor Antin, Béatrice Balcou, Davide Balula, Nina Beier & Marie Lund, Pierre Bismuth, Ulla von Brandenburg, Olivier Cadiot, Hsia-Fei Chang, Boris Charmatz, Thomas Clerc, Antonio Contador & Julie Béna, Carole Douillard, Mounir Fatmi, Didier Faustino, Christophe Fiat, Nicolas Floch, Ceal Floyer, Andrea Fraser, Esther Ferrer, Dora Garcia, Mauricio Ianês, IKHÉA @SERVICES, Ann Veronica Janssens, Philippe Katerine, Elodie Lesourd, Christian Marclay, Gordon Matta-Clarck, Joris van de Moortel, Melik Ohanian, Roman Ondák, Cécile Paris, Steven Parrino, Maxime Rossi, Noé Soulier, Annie Vigier & Franck Apertet (les gens d'Uterpan), Michel Verjux, Lawrence Weiner, Ian Wilson, Fred Wiseman.

Angelika Markul, „Terre de départ" 14.02 - 12.05.2014

„Nouvelles histoires de fantômes", 14.02 - 07.08.2014