O zmęczonej Bielskiej Jesieni

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.

Gdyby na podstawie konkursu Bielska Jesień wyrokować o tendencjach w polskiej sztuce, dominujący okazałby się nowy surrealizm (w wielu wypadkach odnoszący się do klasycznego malarstwa). W katalogu towarzyszącym 41. Biennale Malarstwa Bielska Jesień 2013” Agata Smalcerz, Anna Nawrot, Piotr Rypson i Paweł Jarodzki – czyli aż czterech spośród pięciu jurorów – wskazują w wybranych do konkursu pracach tę właśnie tendencję jako dominującą. Nie rozumiem jednak, skąd zdziwienie i aż taki zachwyt (jurorzy nagrodzili artystów przynależnych głównie tej stylistyce). Przecież od czasu pojawienia się Jakuba Ziółkowskiego możemy obserwować prawdziwy wysyp surrealizujących artystów; wystarczy wymienić Tomka Kowalskiego, Michała Jankowskiego, Tymka Borowskiego, Pawła Śliwińskiego czy Przemka Mateckiego. Sporo uwagi już w 2008 roku poświęcił temu tematowi Jakub Banasiak (który określenie „zmęczeni rzeczywistością” trwale wpisał do języka polskiej sztuki), Adam Mazur czy Grzegorz Borkowski.Odczuwam tu więc pewien zgrzyt – czyżby jurorzy przespali ostatnich kilka lat? Czy może ulegli zbiorowej amnezji?

Tradycja Biennale Malarstwa w Bielsku-Białej sięga lat 60., a kolejne edycje, raz lepsze, raz gorsze, wyłaniały nazwiska, które na stałe wpisywały się w obieg sztuki. Nie będę oryginalna, wspominając najważniejszą dla Bielskiej Jesieni postać, Wilhelma Sasnala. Dlaczego najważniejszą? Bo już nigdy później jury nie dokonało tak odważnego wyboru i żaden inny wyłoniony przez konkurs artysta nie zyskał takiej sławy.

To 41. Biennale, miało być festiwalem nowości. Częściowo odświeżone jury, nowa formuła, otwarta na tych, którzy nie są absolwentami Akademii Sztuk Pięknych, publikowanie wytypowanych prac w internecie... Nie dość więc, że mogliśmy niemal na każdym etapie śledzić pracę jury, to jeszcze wyróżniono nas możliwością głosowania na obraz, który najbardziej nam się podoba. Z wielu nadesłanych prac do wystawy konkursowej wybrano 78 dzieł 42 artystów. Nietrudno się domyślić, że w takim wypadku ciężko o satysfakcjonującą wystawę. Nagromadzenie tylu obrazów, brak wątku, który by je spajał, budowanie narracji na zasadzie prostych podobieństw lub antagonizmów to wyraźne mankamenty tego pokazu.

Oglądanie zaczęłam od głównej sali na piętrze. w której kilka minut wcześniej wszyscy się zgromadzili, żeby usłyszeć wyniki obrad jury: Grand Prix zdobyła Ewa Juszkiewicz. Dwa wielkoformatowe obrazy, które tak zachwyciły oceniających, stanowiły tło dla ceremonii otwarcia i wręczania kolejnych nagród i wyróżnień. Przyglądałam się im, a moje rozczarowanie z chwili na chwilę rosło.

Ewa Juszkiewicz, "Girl in blue", 2013, olej na płótnie, 200 x 160 cm
Ewa Juszkiewicz, "Girl in blue", 2013, olej na płótnie, 200 x 160 cm

Artystkę wyróżniono za zestaw prac: „Bez tytułu (według Rogiera van der Weydena)” oraz „Girl in Blue”. Pierwszy odnosi się do „Portretu młodej kobiety”, datowanego na 1445 rok, drugi do „Dziewczynki w niebieskiej sukni” Johannesa Cornelisza Versproncka z 1641 roku. Koncepcja Juszkiewicz polega na nawiązaniu do wyżej wymienionych dzieł i wetknięciu w głowy postaci przedmiotów, których być tam nie powinno. Jakkolwiek na nie spojrzeć – czy jak na zabawę z konwencją, czy jak na surrealistyczne wizje – nie można powiedzieć, że się udało.

Jeśli brać pod uwagę pierwszy wariant, portrety jedynie sprawiają wrażenie klasycznych. Argumentację jurorów o perfekcyjnym warsztacie Juszkiewicz podważa już pierwsze zbliżenie do prac nagrodzonej artystki. Z punktu widzenia czysto formalnego obrazy tracą w szczególe, zaledwie nawiązują do swoich pierwowzorów historycznych, a fragmentami trącą wręcz nieudolnością. Czyżby nonszalancja autorki? Jeśli tak, to mało zdecydowana i dość asekuracyjna.

Jeśli z kolei brać pod uwagę surrealistyczne wizje i (za jedną z jurorek) „głowy / nie głowy”, to dawno straciły one świeżość i nikogo nie powinny zaskakiwać, a już na pewno nie jurorów! Artyści przecież do znudzenia wykorzystują kwiaty, zwierzęta, włosy czy dłonie.

Nie pomaga sobie też sama artystka, komentując w katalogu wystawy: „W swoich najnowszych obrazach bazuję na znanych z tradycji malarskiej dziełach portretowych i dokonuję ich reinterpretacji” – jakiej i na czym ona polega? Kończąc zaś wypowiedź stwierdzeniem: „Zależy mi na budowaniu dalszych dróg interpretacji, dodaniu kolejnej warstwy znaczeniowej”, wywołuje kolejne pytania – jakich interpretacji i jakiej warstwy?

Na uwagę i słowa uznania z pewnością zasłużył natomiast nagrodzony wyróżnieniem regulaminowym i trzema wyróżnieniami redakcji patronackich („Artluk”, „Exit”, „Obieg”), Bartosz Kokosiński, którego prace znalazły swoje miejsce po przeciwnej stronie sali. Mimo że „Obraz pożerający motyw religijny” oraz „Bez tytułu” nie są zbyt odkrywcze, to jednak na tle całej wystawy grzecznych obrazków obiekty Kokosińskiego działają drapieżnie i ironicznie, odświeżając nieco duszną atmosferę.

Piotr Butkiewicz, "Makieta", 2011-2012, 132x200 cm, olej na płótnie
Piotr Butkiewicz, "Makieta", 2011-2012, 132x200 cm, olej na płótnie

Gdyby zastanowić się nad tym, co jest ciekawsze w tej części wystawy, powiedziałabym, że obraz Piotra Butkiewicza, prace Magdaleny Laskowskiej, Agaty Leszczyńskiej, Weroniki Teplickiej i wyróżnionej przez redakcję „Art&Business” studentki ASP we Wrocławiu, Kamili Kuźnickiej.

Kompletnie nie rozumiem natomiast zakwalifikowania do konkursu obrazów Dory Hary, która namalowała kółka już chyba w każdy z możliwych sposobów (w tym wypadku ściekają one z obrazu), czy obrazu Katarzyny Rogoży „I Miś you 3”.

Drugą część wystawy Bielskiej Jesieni usytuowano w dolnej sali BWA. Tam swoje miejsce znalazła Ewa Skaper (II nagroda Marszałka Województwa Śląskiego), Konrad Maciejewicz (III nagroda Prezydenta Miasta Bielska-Białej), Małgorzata Szymankiewicz (wyróżnienie „Notesu Na 6 Tygodni”), Rafał Borcz, (wyróżnienie Artinfo.pl i „Gazety Wyborczej”).

Ewa Skaper, "Gloria nie boi się krwi", 100x140 cm, tempera jajowa, olej, 2011
Ewa Skaper, "Gloria nie boi się krwi", 100x140 cm, tempera jajowa, olej, 2011

Prace Skaper to malarstwo doskonałe warsztatowo, które w pełni docenić można, jak w wypadku prac Maciejewicza czy Szymankiewicz, jedynie oglądając je na żywo (czego, jak już wspomniałam, nie można niestety powiedzieć o Ewie Juszkiewicz, której obrazy zyskują w reprodukcjach, sprawiając wrażenie bardziej precyzyjnych i „gęstych”).

Tematyka obrazów Skaper, podobnie jak u innych surrealizujących artystów, dawno się przejadła, jednak w jej wypadku zachwycać może ich atrakcyjna plastycznie powierzchnia, do złudzenia przypominająca kolaż. Podobnie rzecz ma się z Maciejewiczem, którego nieco przerażające, misternie wyklejane kolaże zatrzymują przy sobie na dłużej.

Małgorzata  Szymankiewicz, bez tytułu, 202, 2013, akryl na płótnie, 160x140 cm
Małgorzata Szymankiewicz, bez tytułu, 202, 2013, akryl na płótnie, 160x140 cm

Dziwi mnie natomiast to, że Małgorzata Szymankiewicz, która swoimi obrazami zdecydowanie wyróżniała się pośród zakwalifikowanych do udziału w wystawie konkursowej, została zauważona jedynie przez „Notes Na 6 Tygodni”. Wielkoformatowe abstrakcyjne obrazy, na których ostro cięte rozmyte formy tworzą zgeometryzowane kształty, działają wręcz hipnotyzująco, zwłaszcza pośród ponurego klimatu, jak to określił jeden z jurorów, „barokowego surrealizmu”.

Im dłużej przyglądałam się wystawie Bielskiej Jesieni, tym większe odczuwałam znużenie. Surrealizująca tendencja, którą zachwycili się jurorzy, w takim natężeniu przytłacza i sprawia wrażenie taniego efekciarstwa opartego na znanych i ogranych do granic możliwości chwytach. Możliwe, że jakość nadesłanych prac i tematyka wybierana przez artystów nie dały jurorom.wielkiego pola manewru Sądzę jednak, że gdyby inaczej rozłożyli akcenty, zarówno wystawa, jak i sam werdykt nabrałyby zupełnie innego charakteru.

Nie mam jednak zamiaru zniechęcać nikogo do odwiedzenia bielskiego BWA. Warto samemu skonfrontować się z pokazanymi tam obrazami i zastanowić, czy wybór, jakiego dokonali jurorzy, nie skazuje nas przypadkiem na nudną wystawę. Liczyłam na odważne decyzje i świeże kąski, a dostałam ubrany w zachęcający papierek przeżuty kawałek czegoś, co jedynie przypomina i imituje, ale jest bez smaku.

41. Biennale Malarstwa Bielska Jesień 2013, Galeria Bielska BWA, 9.11 – 29.12.2013

Pełną listę nagrodzonych i wyróżnionych znaleźć można na stronie  galeriabielska.pl

Cytaty pochodzą z katalogu wystawy 41. Biennale Malarstwa Bielska Jesień 2013, Galeria Bielska BWA, Bielsko-Biała, 2013.

Konrad Maciejewicz, Bez tytułu, z cyklu "Afrodit", kolaż, papier 70 x 100 cm
Konrad Maciejewicz, Bez tytułu, z cyklu "Afrodit", kolaż, papier 70 x 100 cm

Agata Leszczynska, "Dwie", 2012, 43x50 cm, akryl na płótnie
Agata Leszczyńska, "Dwie", 2012, 43x50 cm, akryl na płótnie

Kamila Kuźnicka, Makro 3, technikam mieszana na płótnie
Kamila Kuźnicka, Makro 3, technika mieszana na płótnie