List do czytelników "Obiegu"

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.

Szanowni Państwo,

Pan Wojciech Falęcki swoim komentarzem na Facebooku zmusza mnie do zrobienia tego, co powinienem był zrobić już dawno. Chodzi o wyjaśnienie mojej relacji z pismem „Obieg". W styczniu redakcja ogłosiła nawiązanie ze mną ściślejszej współpracy i włączenie mojej skromnej osoby w swoje prace. Cieszyliśmy się na tę współpracę - i redakcja, i ja. Radość była przedwczesna. Dyrekcja CSW nie zgodziła się na moją współpracę z „Obiegiem" w roli redaktora (choć akceptuje ją w roli autora). Ostatecznie nasza wspólna robota w „Obiegu' trwała ledwie miesiąc i odbywała się w cieniu długich i zakończonych fiaskiem negocjacji z dyrektorem Cavalluccim oraz wicedyrektor Szwajcowską. Nie zmarnowaliśmy tego czasu. Stworzyliśmy wspólnie z Grzegorzem Borkowskim i Marcinem Krasnym wizję rozwoju „Obiegu", którą zrealizujemy w lepszych czasach, które, miejmy nadzieję, wkrótce nadejdą.

Dlaczego nie poinformowaliśmy o tym od razu? W ostatnich miesiącach 2013 roku relacje poszczególnych pracowników oraz całego zespołu CSW z dyrekcją tej instytucji stały się tematem snutej publicznie dramatycznej opowieści. Mieliśmy wrażenie, że możecie być Państwo znużeni anegdotami z życia wewnętrznego instytucji. Sami mamy ich dość - stąd wewnętrzny opór, zarówno mój, jak i redakcji, aby raczyć Państwa jeszcze jedną. Być może był to nasz błąd, który teraz staram się naprawić; mam nadzieję, że lepiej późno niż wcale.

Inna rzecz, że moja zakwestionowana przez dyrekcję umowa z „Obiegiem" i tak nigdy nie zakładała współpracy na wyłączność. „Obieg", podobnie zresztą jak inne działające obecnie non-profitowe pisma kulturalne, nie jest w stanie unieść ekonomicznego ciężaru takiej umowy. A nawet gdyby mógł, nie jest to do niczego potrzebne. Mnie osobiście idea kupowania ludzi na wyłączność jest obca; uważam ją za bezsensowną, bo nie w ten sposób buduje się wiarygodność autora. Podobnie obcy jest mi korporacyjny w swojej genezie koncept, w myśl którego dobre teksty publikowane na łamach, np. „Dwutygodnika", miałby szkodzić „Obiegowi" lub vice versa. Lepsze jest wrogiem dobrego; mocno wierzę w tę zasadę. Rozpoczynając naszą przedwcześnie zakończoną współpracę redakcyjną na gruncie „Obiegu", nie chcieliśmy robić pisma lepszego niż inni; chcieliśmy robić pismo dobre. W naszym wspólnym interesie leży, aby istniało wiele dobrych pism, nie zaś, aby działały pisma lepsze od gorszych. Taka myśl przyświecała nam przy refleksji nad przyszłością „Obiegu" i kreśleniu planów, do których, mam nadzieję, jeszcze wrócimy.

Pozdrawiam,
Stach Szabłowski