Muzeum jako rupieciarnia, sztuka jako bazgroły, starocie i tandeta, dzieło jako przyglądanie się wypoczynkowi na plaży i praca śmieciarza – oto, co odnajdziemy na wystawie „Zajścia zdarzenia okoliczności przypadki sytuacje” Hussaina Bahri Alptekina w Muzeum Sztuki. Odwaga tej wystawy polega nie tylko na pokazaniu twórczości artysty słabo znanego w Polsce i w ogóle dość peryferyjnego. To, co najbardziej śmiałe, to kuratorska strategia zatarcia granicy między sztuką a codziennością podkopująca sposób, w jaki wciąż zwykliśmy wciąż myśleć o wystawach i twórczości. Obok prac o charakterze artystycznym kuratorki pokazują gromadzone przez Alptekina przedmioty – wszelkiego rodzaju pamiątki z podróży, wygrzebane na targach staroci banalne przedmioty codziennego użytku, bibeloty. Te wszystkie butelki, paczki papierosów, dekoracyjne pojemniczki kosmetyczne, puszki sardynek, pocztówki mylą się z pracami, bo też właściwie niewiele się od nich różnią. Estetyka wysypiska tandety widocznie inspirowała twórczość Alptekina, o czym świadczą prace zaprezentowane w Muzeum Sztuki: kolaże ze ścinków wzbogacone chaotycznymi szkicami, filmy prezentujące banalne czynności, aranżacje przypadkowych przedmiotów, pastiszowe adaptacje języka reklamy.
Dobrym przykładem pomieszania porządków sztuki i codzienności jest „Kara-kum”, powiększona torba z motywem zapożyczonym z identyfikacji wizualnej marki Camel. Alptekin nazwę marki zastąpił nazwą pustyni w Azji Centralnej, ironicznie odnosząc się do relacji geografii politycznej z ekonomiczną stereotypową wizję Orientu: wszystko jedno, czy to Turcja (skąd pochodzi Camel), Egipt czy Kazachstan – wszędzie pasuje wielbłąd i piramidy. Wszędzie służy on wizerunkowi przez przywołanie „wschodniego przepychu”. Następuje tu przewrotna gra między oryginałem i kopią – to wtórna, orientalizująca reklama jest tu pierwowzorem, który sztuka w celowo nieudolny, subwersyjny sposób naśladuje i wypacza. I to naśladuje na poziomie konceptualnym – sam pomysł na przekaz pracy nie pochodzi od artysty, jest cytatem – podobną torbę znalazł kiedyś na targu. Strategia fałszerstwa – twórczego zniekształcenia – zastosowana przez anonimowego twórcę jest na tyle podobna do sposobu działania artysty, że nic nie stoi na przeszkodzie, aby mogła być zawłaszczona i stać się dziełem. Twórczość Alptekina zrasta się z jego doświadczeniem namiętnego bywalca pchlich targów, podróżującego artysty z peryferiów, ale także fałszerza-reintepretatora kultury popularnej w takim stopniu, że właściwie można się pogubić.
Pojęcie heterotopii, którego Alptekin używa do tytułowania swoich kolaży i montaży, sprawia wrażenie, że odnosi do scalenia, połączenia i wymieszania aż do utraty różnicy sztuki i codzienności. Jego heterotopie to miejsca poza rozgraniczeniem na to, co artystyczne i zwyczajne, gdzie reguły odróżniania sztuki od niesztuki na podstawie duchampowskiej decyzji artysty zostają zawieszone. Sztuka Alptekina jest twórczością poszukiwacza znaczeń, ale także ma w sobie dużo pokory wobec tego, co zwyczajne, wręcz niskie – tandety, staroci, brzydoty, wtórności, powierzchowności, banalnych czynności. Pokorę tę ujawnia film „Zdarzenie(-a) dywany” złożony z ujęć koców i dywanów wywieszonych na sznurach i w oknach. Ta praca to w istocie zgromadzona przez Alptekina, pozbawiona krytycznego komentarza kolekcja, w której ujęcia zastępują obecność przedmiotów. To zbiór znalezionych miejsc, uchwyconych widoków.
Zgromadzone przez artystę zwyczajne przedmioty także zostały przez niego wybrane, zachowane, zawłaszczone. Jako semiofory-artefakty funkcjonują poza jakąkolwiek użytecznością, poza pierwotnym kontekstem. Nie są wprawdzie dziełami sztuki, ale przypominają szkice, zalążki dzieł. Na fotografiach zamieszczonych w katalogu widać, że towarzyszyły artyście w codzienności. Wydają się pierwotnym chaosem, rezerwuarem form, nieustannie wprawianym w ruch przez jego inwencję. Oglądając wystawę „Zajścia, zdarzenia, okoliczności, przypadki, sytuacje” można wyobrazić sobie, że czasem w tej buzującej kipieli, przypominającej wielkie wysypisko śmieci, ujawniała się szczególnie przenikliwa czy zabawna konfiguracja obiektów; i właśnie tak powstawały prace Alptekina.
Dzieła są na równi z kolekcją artysty na pół tworem historycznego kontekstu, na pół jego twórczej inwencji, jak się zdaje niemal mimowolnej, układającej doświadczenia w nowe konfiguracje. Strategie artysty lokalizują się między pokornym powtarzaniem a twórczym i przewrotnym fałszerstwem, ekspresja jego prac zaś pomiędzy docenieniem, nawet zachwytem nad tym, co niskie, a uszczypliwą lub dobroduszną krytyką. Dzieło sztuki jest kolekcją, balansującą na granicy między lokalnym a globalnym, prywatnym a publicznym. W tym sensie twórczość Alptekina – i prace, i zbiór przedmiotów – jest grą między historycznym kontekstem a indywidualną inwencją, realizującą się poprzez czynienie publicznym tego, co osobiste, i zawłaszczanie, reinterpretację tego, co globalne, znane.
Strategie te ujawniają się w dziełach, które nawiązują do życia osobistego artysty – w pracy „Elit” występuje jego kochanka i znajomy, osoby spotkane w podróży, w filmie „Zdarzenie(-a) Cihangir II” wykorzystuje widoki okolicy jego mieszkania, strzępy codzienności. Bardziej jeszcze dobitne są prace o języku i jego bezradności, jak „Translacja”, łącząca turecki oryginał fragmentu wiersza z jego angielskim przekładem w niewątpliwie poetyckiej, lecz niekomunikatywnej formie. „Heimat Toprak” zdaje się komentarzem do doświadczeń styku kultury tureckiej i niemieckiej w obliczu migracji. Kolory flagi Niemiec znajdują dopełnienie w charakterystycznych dla fantazji o orientalnym folklorze cekinach, ale słowa oznaczające w tych dwóch językach ojczyznę i ziemię ukazują rozbieżność i niewspółmierność. To, co osobiste, prywatne, nie daje się wyjawić, wypowiedzieć, przełożyć na kategorie heterogenicznej grupy.
Twórczość polega nad podważaniu hegemonii tego, co uniwersalne i pozostawianiu na nim piętna tego, co jednostkowe, lokalne. Wystawa Alptekina dziedziczy postawę wobec codzienności po Brunonie Schulzu czy Mironie Białoszewskim, jest spokrewniona z „Muzeum niewinności” Orhana Pamuka, wywodzi się z linii, która w gromadzeniu i doświadczeniu bliskości zwyczajnych przedmiotów poszukuje sposobu na przezwyciężenie izolacji i przemijania. Jest to naprawdę zdrowy kontrapunkt dla konstruktywistycznego rodowodu Muzeum Sztuki.
Hüseyin Bahri Alptekin, „Zajścia, zdarzenia, okoliczności, przypadki, sytuacje”; kuratorki: Joanna Sokołowska, Magdalena Ziółkowska; Muzeum Sztuki, ms2, (ul. Ogrodowa 19), Łódź, 15.11. 2013 – 16.02. 2014.
Prace prezentowane dzięki uprzejmości Estate of Hüseyin Bahri Alptekin i galerii Rampa w Stambule.
fot. Piotr Tomczyk