Ból patrzenia

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.

Po ponad dwudziestu latach od napisania O fotografii Susan Sontag powraca do tematu związku fotografii i cierpienia. Książka Regarding the Pain of Others jest rozwinięciem wykładu wygłoszonego w Oksfordzie w lutym 2001. Książkę otwiera przywołanie polemiki Virginii Woolf z londyńskim prawnikiem dotyczącej możliwości uniknięcia wojny. Pisarka, powołując się na zdjęcia z porannej gazety, znajduje nić porozumienia z prawnikiem, z którym poza tym więcej ją dzieli niż łączy. Jest to "przerażenie i obrzydzenie" na widok ciał dzieci zmasakrowanych przez bombę lotniczą - uczucia te mają prowadzić do odrzucenia wojny za wszelką cenę. Sontag zauważa jednak, że w wypadku patrzenia na cierpienie uwiecznione na zdjęciu nie można mówić o "my". Brak empatii wynika z ograniczeń wyobraźni, a nie z braku moralności. Impuls powstrzymania rozlewu krwi nie jest jednak automatycznie wpisany w te zdjęcia z wojny domowej w Hiszpanii - ich odbiór może też prowadzić do wzmożenia oporu republikanów. Jednomyślność Woolf i prawnika, jak podkreśla Sontag, nie wynika wprost z oglądanych fotografii, lecz z wcześniejszych wspólnych poglądów "ujawnionych" poprzez fotografię. Krytyczka dodaje, że międzywojenne przekonanie, iż drastyczne obrazy mają siłę zapobiegania wojnie, zostało brutalnie zrewidowane przez II wojnę.

Sontag przypomina o związku fotografii ze śmiercią, uściślając, że fotografia umożliwia nie tylko zapis tego, co zostanie zniszczone przez śmierć, lecz także samej śmierci. Śledzi też moment wtargnięcia śmierci do zbiorowej wyobraźni, pisząc o roli fotografii z wyzwalania nazistowskich obozów (swoje przeżycia z tym związane zawarła w O fotografii) czy zdjęciach z Hiroszimy. Fotografie katastrofy zdają się podważać sztukę fotografowania - im bardziej amatorskie, tym większa ich wartość dokumentalna. Świadczy o tym wystawa zorganizowana w 2001 roku w Nowym Jorku po atakach terrorystycznych na WTC, na którą każdy mógł przynieść zdjęcia (sprzedawane później na rzecz dzieci ofiar ataku).

Obrazy okrucieństwa pojawiły się przed wynalezieniem fotografii - Sontag cofa się do antyku, podkreślając, iż uwieczniano jedynie cierpienie spowodowane boskim lub ludzkim gniewem (brakowało przedstawień naturalnych jego przejawów czy bólu będącego efektem wypadku). W ikonografii chrześcijańskiej cierpienie boskie i męczenników niosło podwójny sens: miało nie tylko poruszyć, ale też zachęcić do zmiany postępowania. Chęć patrzenia na ciała wijące się w bólu była równie silna jak chęć oglądania nagich ciał (obrazy piekła łączyły nagość i cierpienie). Większość z nas nie ma moralnego prawa patrzenia na obrazy zbrodni, a zajmujemy wobec nich jedynie pozycję voyeura.

Dla Sontag ważnym punktem odniesienia jest seria Goi Okrucieństwa wojny, gdzie tytuły poszczególnych rycin stanowią komentarz do przedstawienia - np. Tego już zbyt wiele! (Fuerte cosa es!). Podpisy pod fotografiami ograniczają się natomiast do neutralnej informacji.

Sontag rewiduje swoje twierdzenie z O fotografii, że obcowanie z obrazami przemocy prowadzi do uodpornienia się widza. Ta zmiana stanowiska może zostać odczytana jako etyczny postulat zachowania bólu patrzenia. Tym bardziej, że katastroficzne wydarzenia, których nie zarejestrowano na zdjęciu, popadają w niepamięć. Fotografia stała się gwarantem pamięci o straszliwych zbrodniach, a zapis jest częścią naszego myślenia o historii. Odkrycie nieznanych wcześniej fotografii wymaga od widza rewizji lub ponownego skonstruowania obrazu przeszłości.

Sontag postrzega jednak argument o niemożności świeżego, emocjonalnego podejścia do coraz to nowych obrazów okrucieństwa jako konserwatywny, ponieważ oparty jest na odczuwaniu rzeczywistości, które już się przedawniło. Tamten sąd można sprowadzić do obrony rzeczywistości, podczas gdy rzeczywistość stała się spektaklem.

Rolę fotografii podkreśla decyzja W.G. Sebalda (autora m.in. powieści Austerlitz, której fragment ukazał się w "Literaturze na Świecie" nr 7-9/2002) o uzupełnieniu realistycznego powieściopisarstwa o fotografie osób i pejzaży z przeszłości. Sontag dodaje, że zabieg ten jest objawem "wojowniczej" elegijności, która zmusza czytelnika do pamiętania. Celem narracji jest rozumienie, które fotografia rozszerza.

Sontag przywołuje szereg pytań kwestionujących zasadność reprodukowania fotografii zbrodni, podkreślając jednak konieczność konfrontacji z obrazami barbarzyństwa. Zadanie to nie jest łatwe; Sontag zaznacza, że patrzenie i dostrzeganie bólu może doprowadzić do zmniejszenia cierpienia (pisze m.in. o roli zdjęć z Bośni w podjęciu decyzji o interwencji wojskowej). Niestety, spojrzenie zauważające ból może poszukiwać fascynacji w cierpieniu innych.

Czytelnicy Regarding z pewnością będą wracać pamięcią do O fotografii, porównując obie te książki. Konsekwentnie pisząc o fotografii bez ich reprodukcji, Sontag naraża się na irytację odbiorców przyzwyczajonych do łatwej, "tabloidowej" lektury. Jest to jednak świadomy zamiar dzielenia się własnym doświadczeniem patrzenia i refleksjami z tym związanymi. Książkę tę warto przeczytać też dlatego, iż pokazuje zmianę nastawienia do kultury obrazów oraz miejsca cierpienia w obrazie świata.

Susan Sontag, Regarding the Pain of Others, Picador, Farrar, Straus i Giroux, Nowy Jork 2003.

Susan Sontag, Regarding the Pain of Others, Picador, Farrar, Straus i Giroux, Nowy Jork 2003
Susan Sontag, Regarding the Pain of Others, Picador, Farrar, Straus i Giroux, Nowy Jork 2003