Muzeum słowem, uczynkiem i zaniedbaniem

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.

Dyskusja i spór są niezbywalnymi cechami demokracji. Przekonanie to znajduje odbicie w antologii "Muzeum sztuki" pod red. Marii Popczyk, wydanej w słynnej serii "Horyzonty nowoczesności" przez krakowskie wydawnictwo Universitas. "Muzeum sztuki nowoczesnej na tle innych muzeów, można określić jako miejsce sporu, utrzymującego w stanie napięcia to, czego nie można pogodzić: działań artystycznych i rynku sztuki, spektaklowości i kontemplacji, realności i wirtualności, nie perswazyjnej edukacji i polityki kulturalnej" - pisze Maria Popczyk w tekście "Aporie Muzeum". Teza ta, jak i zebrane w antologii najważniejsze teksty dotyczące problemu "muzeum" to punkt odniesienia także dla wydarzeń, które właśnie mają miejsce w Polsce. Zanosi się na to, że IV Rzeczpospolita pozostawi po sobie szereg muzeów. Wśród nich przeważają tak zwane "muzea narracyjne", poświęcone zwykle historii, prowadzącej widza liniowo, wzdłuż argumentacji i tez zgodnych z narodowym etosem. Realne jest zagrożenie, że nowe muzea posłużą tylko instytucjonalizacji pamięci. Tymczasem obecne w dużym nasileniu postawy narodowe, często w skrajnej postaci, mogłyby sugerować, że możemy się spodziewać nowych instytucji w rodzaju Muzeum Flagi, Muzeum Hymnu i Muzeum Wandy Co Nie Chciała Niemca….

Szykują się także nowe miejsca dla sztuki współczesnej. Czy będą one przedmiotem politycznych rozgrywek i prób narzucenia jednostronnie wykładanych ideologii? Różnorodność artystycznych postaw, dia1ogiczność, syntaktyczność i uwikłanie w społeczne konteksty sztuki współczesnej spowodują, że wprawdzie muzea są wyrazem intelektualizacji podejścia do sztuki, ale jednocześnie, jak pisał umieszczony w tym wyborze tekstów André Malraux, "Muzeum kwestionuje każdy sposób wyrażania świata, który się do niego upodabnia".

Zawarte w antologii "Muzeum Sztuki" wizje przestrzeni dla sztuki realizują się często w kwestionowaniu modernistycznego modelu muzeum. Słowa krytyki trudno często odróżnić od obelg, jakie padają pod adresem muzeów przezywanych "rzeźniami", "rodzinnymi grobowcami dzieł sztuki", "cmentarzyskami kultury pełnymi bezdusznych eksponatów", "boiskami baseballowymi, gdzie liczy się tylko liczba widzów". Ich budynki to "wypastowane samotnie, które mają w sobie coś ze świątyni i salonu, cmentarzyska i szkoły", "mauzolea" i "kościoły niekoherencji", ale też po prostu "składy skatalogowanych okazów". Muzea, zdaniem Popczyk, wyniosły z tych słów krytyki ważną lekcję. Nastąpiła pluralizacja sposobów ekspozycji dzieł sztuki i przezwyciężania charakterystycznego skostnienia przypisywanego z góry instytucjom wystawienniczym. Gra z muzeum, zarówno na poziomie jego przestrzeni jak i ideologii, na stałe wpisała się w artystyczne strategie.

Tekstów, jakie powstały na temat nowoczesnego muzeum nie pomieści żadna książka. Każdy wybór jakiegoś ważnego tekstu, to rezygnacja z innego (nie znajdziemy tu np. słynnej krytyki Centre Pompidou wygłoszonej przez Jeana Baudrillarda). Teksty zebrane przez Marię Popczyk, pracującą w Zakładzie Estetyki Instytutu Nauk o Kulturze Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach, układają się jednak w intrygującą całość.

Książka jest opatrzona rewelacyjnym indeksem rzeczowym pozwalającym zanurzać się w 700 stronicowym tomisku z radością i czerpać z tego przyjemność. Znajdziemy w nim nie tylko takie pojęcia jak "ekomuzeum", "hiperrama", czy "kurator wirtualny", ale takie określenia jak "muzeum-mauzoleum", "mumifikacja" czy "śmierć dzieła".

Antologię można czytać śledząc wybrane leitmotivy, wokół których ogniskują się zebrane w niej teksty podzielone na części: "Problem Muzeum", "Muzeum jako instytucja", "Przestrzenie ekspozycji", poprzedzone obszernym wstępem autorki. Jednak inne, godne uwagi tematy, na których można się skupić czytając antologię, to teksty dotyczące widza, publiczności muzeum, czy wreszcie agoralności przestrzeni muzeum oraz roli kompensacyjnej, jaka wiąże się z jego działalnością.

Podążając tropem widza - publiczności muzeum, zauważamy, że teksty na ten temat są zderzone z koncepcjami autonomii dzieła. Z jednej strony obserwujemy rozziew pomiędzy racjonalistycznym podmiotem i emocjami, jakie budzi sztuka z drugiej. Paul Valery: "Niezbyt lubię muzea. (...) Przy pierwszym kroku, który wykonuję w kierunku rzeczy pięknych, jakaś ręka porywa mi laskę, jakiś napis zabrania mi palić". Muzeum bywa więc niejednokrotnie męczące dla swoich widzów, bo wymaga od nich przejścia wielu setek metrów długich sal, co powoduje, że największego entuzjastę sztuki rozbolą nogi i ogarnie złość oraz rozczarowanie.

Popczyk porusza też problem przestrzeni muzeum. Jedni, jak Hans Sedlmayr, widzieli w niej świecką świątynię bez Boga i bez kategorii sacrum dającą napęd kulturze. Inni, jak Carol Duncan ("Muzeum sztuki jako rytuał") postrzegali muzeum jako przestrzeń, w której odbywają się duchowe ceremoniały zakończone katharsis. Ale było ono też zawsze punktem odniesienia awangard i ich siłą napędową, co podkreśla Didier Maleuvre. Jako przykład podaje ready mades Duchampa, które dopiero w przestrzeni muzeum stały się słynną i wymowną manifestacją.

Zagadnienie agoralności przestrzeni muzealnej, które niczym refren, przewija się przez książkę, nabiera innych znaczeń w epoce informacji, w której komputer zastąpił gabinet osobliwości. Pojawiają się tak śmiałe tezy, jak słowa Davida Bearmana, przytoczone w tekście "Kuratorstwo (w) sieci" Steve'a Dietz'a: "Przewaga myślenia w kategoriach informacji jest tym, co uprawomocnia kolekcjonowanie tego, co nieuchwytne, to znaczy ustnych przekazów, reprodukcji zamiast dzieł sztuki. To sytuuje muzea w kluczowej pozycji w epoce informacji i ułatwia integrowanie tradycyjnych funkcji kolekcjonowania, ochrony, działalności badawczej i wystawienniczej z nowymi wyzwaniami, edukacją i komunikacją".

Dyskusja na muzealnej agorze, gdy dotyczy złożonych tematów, które polaryzują opinie społeczeństwa, lub gdy, co gorsze, obraża tak zwane "uczucia religijne", stawia pod znakiem zapytania o prestiż instytucji, jak twierdzi George Dickie - "dzieło jest zawsze związane z praktyką społeczną, a nie - z obszarem o nienaruszalnych zasadach".

Nie bez znaczenia jest też kompensacyjna rola przyjmowana przez muzea, budująca tożsamość i zadomowienie człowieka w zderzeniu z wytwarzaniem symulacji czy brnięciem w hiperrzeczywistość. Nelson Goodman, choć widzi w sztuce romantycznej proweniencji moc zmieniającą człowieka i popiera zasadę aktywnego odkrywania, aktywnego poszukiwania znaczeń, aktywnego patrzenia, które jest podstawową cechą doświadczenia estetycznego, podkreśla także problemy biorące się z fizycznej bylejakości i urzędolenia instytucji muzealnych: "muzeum jest nieprawidłowo działającą i kłopotliwą instytucją, która zyskała miano koniecznej tylko z powodu rzadkości i kruchości dzieł sztuki, których właściwe miejsce jest zupełnie gdzie indziej." Takie muzeum, zdaniem Goodmana, nie zmieni człowieka, bardziej bowiem przypomina skarbiec: "Jeśli chodzi o mnie, jedynym moralnym wpływem, jaki wywiera na mnie muzeum jest pokusa by je obrabować". Jean-Francoise Lyotard podkreślał szansę głębokiej przemiany odbiorców wystaw. Nazywał zwiedzającego "Okiem", którego życie zmienią "nowe materiały", produkty zaawansowanej technologii, dlatego w tekście do swojej wystawy "Immateriały" próbował opisać wrażliwość związaną z nowym kształtem rzeczywistości.

Muzeum, samo z siebie, jako instytucja, budynek i równocześnie signum temporis, działa także w opozycji do sztuki, inspiruje myśl i jest katalizatorem nowej sztuki. Decydującym znakiem nowych muzeów, nowych czasów muzealnictwa, była powstająca w ciągu ostatnich dekad architektura. Hans Hollein, Peter Eisenman, Wolf Prix, Rem Koolhas, Daniel Libeskind i Frank Gehry stworzyli nową architekturę muzealną nadając nowy wyraz dialogowi pomiędzy przestrzenią muzeum a obiektem. Victoria Newhaus podkreśla wagę zerwania z jednej strony z paradygmatem modernistycznej przestrzeni muzealnej, dzielonej dowolnie gipsowymi ściankami na mniejsze przestrzenie i, z drugiej strony, klasycznymi amfiladami podobnych sal. W swoim tekście "W stronę nowego muzeum" odwołuje się do pojęcia sztuki środowiskowej ( environmental art) stworzonego przez krytyka i kuratora Germano Zelanta. Postulował on by artysta "traktował przestrzeń nie jako 'podłoże' dla własnego dzieła, lecz jako jego integralną część".

Przełamanie "wiecznej pasywności" architektury muzeów, jakie pojawiło się wraz z nową architekturą spowodowało, że nowe muzea nie są tylko chwytliwymi architektonicznymi fajerwerkami, czy statkami kosmicznymi, który wylądował w centrach ponowoczesnych miast, ale przede wszystkim ważnymi punktami odniesienia dla artystów.

Już w obrębie samej antologii, pojawią się złożone intertekstualne zależności, dlatego tłumaczenia tekstów posiadają obszerne, merytoryczne komentarze. I tu spotka czytelnika wiele miłych zaskoczeń. Oto wśród autorów komentarzy pojawia się Mariusz Bryl, który objaśnia kontrowersyjną myśl Hansa Sedlmayra rekonstruując jej biograficzny i historyczny kontekst. Intertekstualne zależności mają szczególny walor, gdy słynny tekst Paula Valery'ego ("Problem muzeów") komentuje Theodor Adorno, do którego z kolei odnosi się Hanna Szabelska. Zaś tekst Douglasa Crimpa o paralelach między pierwszymi nowoczesnymi muzeami a myślą heglowską omawia autorka antologii.

Dołączona do książki CD ma być "przestrzenią pośredniczącą" - ułatwia poruszanie się w ogromnym tekście i otwiera dostęp do przestrzeni wirtualnej oferując wybór linków (np. tekst Steve'a Dietz'a "Kuratorstwo (w) sieci").

Druga, jeszcze grubsza antologia, mogłaby mieścić teksty literackie. Wystarczy wymienić "Dawnych mistrzów" Thomasa Bernharda, którego bohater przychodzi codziennie do Kunsthistorishes Museum i siada przed obrazem, który "najmniej go denerwuje". Wygłasza do obrazu z wielką zapalczywością tyradę na temat życia i sztuki. Tekst Bernharda staje się jednym z najosobliwszych głosów na temat muzeum, choć jest to z drugiej strony wielka antywystawiennicza obelga. Innym tropem mogłaby być antologia złożona z samych artystycznych koncepcji muzeum (w antologii Popczyk pojawia się Josef Kosuth), ale mógłby mu towarzyszyć Thomas Hirschorn, a na rodzimym podwórku Marek Sobczyk ze swoim "muzeum" w cudzysłowie czyli "słowem-uczynkiem wobec dyskusji o muzeum sztuki nowoczesnej", w którym "jeden artysta - twórcą dzieł wielu artystów tworzących kolekcję, kustoszem, krytykiem, dyrektorem".

Kamień do polskiego ogródka wrzuciła Irma Kozina zauważając, że definicja muzeum zapisana przez Mirosława Borusiewicza w wydanym w 1996 "Słowniku terminologicznym Sztuk Pięknych" nawiązuje do rozumienia muzeum z IV i III w. p.n.e. Przybliżeniu polskiej myśli muzealniczej, która też warta jest opracowania poświęcone będą materiały sesji, które obecnie opracowuje Popczyk.

***

Książką, którą można by czytać równolegle do "Muzeum sztuki" jest "Nowe muzeum sztuki współczesnej czy nowoczesnej?". Publikacja zawiera materiały konferencji zorganizowanej przez Polski Komitet Narodowy ICOM i Sekcję Polską AICA we współpracy z Ministerstwem Kultury, która miała miejsce w warszawskim Muzeum Narodowym. Wzięli w niej udział przedstawiciele trzech pokoleń muzealników, którzy wobec decyzji o budowaniu nowych zbiorów sztuki współczesnej (tworzone na naszych oczach muzea i Zachęty), opisywali status quo kolekcji sztuki nowoczesnej oraz współczesnej w polskich instytucjach.

Sesja może zostać odczytana jako próba wejścia w "strefę mroku", jaką stanowią polskie publiczne kolekcje sztuki nowoczesnej, omawiane tu przez udręczonych brakiem metrów kwadratowych dla pokazywania sztuki kuratorów. Ważne, że ów głos na temat muzealnictwa wydało z siebie samo środowisko. Stanowił on jasny sygnał, że muzealnictwo sztuki najnowszej jest obszarem, na którym musi się w Polsce dokonać zasadnicza przemiana (nie tylko w sferze materialnej tzn. budynków i pieniędzy na kolekcje, ale przede wszystkim w sferze metod pracy).

Najciekawszym głosem krytycznym, który mógłby potwierdzić sens czytania w parze antologii Popczyk razem z materiałami owej sesji, była wypowiedź prof. Andrzeja Turowskiego, który najszerzej odniósł się do problemu sztuki nowoczesnej w muzeach i, podobnie jak teksty dotykające problemu agoralnej misji muzeum, rozumianego jako przestrzeń dla realizowanej różnymi środkami dyskusji, podkreślał, że Muzeum powinno zmierzać ku formule wątpliwości. Zdaniem prof. Turowskiego to, czego najbardziej brakuje wśród zwerbalizowanych opinii na temat polskiej sztuki współczesnej w kontekście muzeów i kolekcji, to brak krytycznej pracy muzeów, polegającej na dostrzeżeniu polskich kanonów historii sztuki nowoczesnej w szerszym, międzynarodowym kontekście.

Aplauz w czasie sesji wzbudził referat Nawojki Cieślińskiej-Lobkowicz, która analizując słynne kolekcje (m.in. F. C. Flicka, E. Marxa, C. Saatchiego) oraz z pompą budowane po wojnie muzea, nakreśliła obszar zagrożeń stojących przed współczesnym, zinstytucjonalizowanym pokazywaniem kolekcji.

Można wypowiedź tej grupy, złożonej z wybitnych kuratorów i krytyków, ale obok nich również z "funkcjonariuszy artworldu", uznać za głos mało spójny. Jednak, w perspektywie nikłości muzealniczego dyskursu na temat miejsca sztuki współczesnej w Polsce, jest to wydarzenie o tyle istotne, że dyskusja na temat zbierania i miejsca w ramach instytucji muzealnych sztuki najnowszej została otwarta.

I z pewnością ważniejsze od tego tytułowego przymiotnika w nazwie ("współczesny" czy "nowoczesny") będzie fakt, czy rzeczywiste funkcjonowanie polskich muzeów zdoła zagwarantować wolną od politycznych nacisków przestrzeń dla "sporu", "negocjacji", "renegocjacji", czy "wątpliwości" odważnie formułowanych wobec sztuki.

:::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::::

*"Muzeum Sztuki", wstęp i redakcja Maria Popczyk, UNIVERSITAS, Kraków 2005, 729 stron.
*"Nowe muzeum sztuki współczesnej czy nowoczesnej?", red. Dorota Folga-Januszewska, Dorota Monkiewicz, Krajowy Ośrodek Badań i Dokumentacji Zabytków, Warszawa 2005, 264 strony.