Kilka nowych widoków, zauważeń, włączeń do pola widzenia. Spojrzenie na rok 2011 w sztuce z mojej perspektywy to rozpięty między tym, co lokalne, a tym, co globalne montaż zarówno kilku kwestii, których trudno było nie zauważyć, jak i delikatnie rysujące się na horyzoncie nieznane perspektywy.
Sztuka i polityka. Grzechy główne
W roku 2011 obie miały ze sobą dużo wspólnego. A może raczej sztuka miała dużo wspólnego z politykami, bo nie o polityczności sztuki tu mowa. Polska prezydencja zdetonowała w urzędnikach wyższego i niższego szczebla, stołecznych i regionalnych, niepohamowaną żądzę uprzedmiatawiania kultury. Sprowadzona do służebnych rozmiarów, miała nie tylko sprawnie posługiwać promocji kraju lub regionu, ale także ładnie dekorować. Niezależnie więc od tego, jakie wydarzenia kulturalne zostały wpisane w program polskiej prezydencji i które wyszły lub nie wyszły z tej sytuacji obronną ręką, celowość, pragmatyczność i dekorum to podstawowe grzechy, niemal zawsze pojawiające się w trudnej i niekoniecznie miłosnej relacji sztuki i polityków. Ponieważ związek ten został w minionym roku przypieczętowany formalnie węzłem prezydencyjnym oraz wzmocniony bajońską kwotą na nową drogę życia, grzechy te kłuły w oczy o wiele bardziej niż zazwyczaj.
I jeszcze jeden grzech polityków: mylenie pojęć, czyli nazywanie „wydatkami na kulturę" wydatków na inwestycje budowlane w obszarze kultury. A następnie niekojarzenie faktów, czyli dla polityka postawienie nowego budynku mającego służyć kulturze czy sztuce wcale niekoniecznie wiąże się z zabezpieczeniem w budżecie organizatora środków na jego utrzymanie. Gorąco życzę otwartym w tym roku dwom nowym muzeom sztuki współczesnej - krakowskiemu i wrocławskiemu - aby ich nie dotknęły te dwie komentowane nieraz w 2011 roku ułomności władz.
Nadzieją na przyszłość w tej sytuacji napawa aktywność Obywateli Kultury. Owoce wykonanej w minionym roku pracy będzie można zacząć konsumować, mam nadzieję, w roku obecnym - oczywiście jeśli pieczołowicie przygotowywane przez OK dokumenty i propozycje spotkają się z czymś więcej niż deklaratywny entuzjazm władz. Natomiast niewątpliwym i wielkim sukcesem roku 2011 było doprowadzenie przez Obywateli do podpisania przez premiera Paktu dla Kultury. Tym samym kultura wychynęła z niewidzialnego zaułka w najbiedniejszym z ministerstw, stając jeśli nie w centrum zainteresowania, to przynajmniej w polu widzenia rządu RP.
Strzemiński i Szapocznikow globalnie
To miłe, że zarówno współtwórca kolekcji Muzeum Sztuki, jak i artystka bardzo silnie z tą instytucją związana doczekali się w 2011 roku międzynarodowego come backu. Konferencja naukowa Władysław Strzemiński. Czytelność obrazów (kuratorzy: Jarosław Suchan, Paweł Polit), pomyślana jako pokłosie przygotowanej w 2010 roku przez Jarosława Lubiaka i Paulinę Kurc-Maj wystawy, zgromadziła w jednym miejscu i czasie wybitnych badaczy awangardy, poproszonych o przygotowanie pogłębionych analiz poszczególnych dzieł Strzemińskiego. I tak dzięki wystąpieniom m.in. Ekateriny Degot, Brandona Taylora, Esther Levinger, Stevena Mansbacha czy Andrzeja Turowskiego Strzemiński mógł znaleźć się zarówno w centrum międzynarodowej uwagi, jak i w sieci zupełnie nowych, zaskakujących odczytań. Efekty bezpośrednie? Strzemiński jako jeden z bohaterów organizowanej jesienią w Tate Modern konferencji Tableau: painting, photo, object oraz Strzemiński jako bohater dwóch seminariów naukowych dla studentów londyńskiego Central Saint Martins College of Art and Design, poprowadzonych przez Jean-Francois Chevriera i Micka Fincha. Również w 2011 roku do międzynarodowej dystrybucji (Koenig Books London) weszła książka Katii Strunz Zietraum#9. For Wladyslaw Strzeminski (red. J. Lubiak), oferując niezwykle ciekawą i świeżą interpretację dzieła Strzemińskiego.
W minionym roku wystartował triumfalny pochód Aliny Szapocznikow poza granicami Polski. Rozpoczęła go wystawa w brukselskim Centrum Sztuki Współczesnej WIELS Alina Szapocznikow: Sculpture Undone 1955-1972 (kuratorki: Elena Filipovic, Joanna Mytkowska), która niebawem będzie prezentowana w Hammer Museum w Los Angeles i w nowojorskiej MoMA. Dzięki temu artystka zyskała (i, mam nadzieję, jeszcze zyska) światła dodatkowych reflektorów, z entuzjastyczną oceną jej dzieła przez recenzenta „Le Monde" włącznie.
W perspektywie własnej
Nie sposób mi pominąć w ramach tego subiektywnego podsumowania tego, co widać było przez cały rok z własnej perspektywy. A niewątpliwie widoczny był cykl projektów ujętych wspólnym tytułem „Ekonomia daru". W jego ramach Muzeum Sztuki skomentowało trzy istotne gesty daru, z których każdy obchodził akurat okrągłą rocznicę: od założycielskiego, spektakularnego działania grupy a.r., które przesądziło o charakterze Muzeum (tu niezwykle świeże spojrzenie najmłodszego pokolenia kuratorek w ramach wystawy Oczy szukają głowy do zamieszkania), po akcję Josepha Beuysa Polentransport z sierpnia 1981 roku (projekt Wikizeum i wystawa Karola Radziszewskiego Heal the World w jego ramach) oraz parę miesięcy późniejszą Konstrukcja w Procesie (Konstrukcja w Procesie 1981. Wspólnota, która nadeszła?). Rok 2011 to dla Muzeum także wyjście w miasto cyklem Ekologie miejskie i przypatrywanie się wraz z łodzianami wybranym miejscom w przestrzeni publicznej oraz wspólne poszukiwanie prototypów rozwiązań dla niej. Projekt wpisał się tym samym w dyskusję na tegorocznej konferencji CIMAM, przebiegającej pod hasłem Museum and the city. Zakorzenianie się w lokalnym kontekście to lek, który, wydaje się, powinny zacząć aplikować wszystkie samotne muzea sztuki nowoczesnej na świecie.
Zauważenia i prognozy
I na koniec dwa słowa o dwóch inicjatywach, które zdają się ciekawie zapowiadać najbliższą przyszłość sztuki. Pierwsza to wystawa przygotowana przez Georges'a Didi-Hubermana w madryckim Museo Reina Sofia, którą można było oglądać do końca marca. Przyjmując Atlas Mnemosyne Aby Warburga za punkt wyjścia, filozof i kurator zaproponował zupełnie nową panoramę sztuki XX i XXI wieku - opartą wprawdzie wciąż na tych samych, znanych nazwiskach artystów, ale ukazującą ich jako niestrudzonych montażystów obrazów, czerpiących z nieświadomej pamięci. Renesans Warburga (i przy okazji Benjamina), zaaplikowany do praktyki kuratorskiej oraz warsztatu historyka sztuki nowoczesnej zarazem i przynoszący jednocześnie niezwykłe odświeżenie ich obu.
Wyjątkowo ciekawe wydają się także założenia rozpoczętego w 2011 roku projektu Scenarios for Europe, liderowanego przez GfZK w Lipsku. To gigantyczne, rozpisane na kilka lat zadanie i zarazem ambitna próba opowiedzenia o Europie, a także zaprojektowania dla niej scenariuszy, wychodząc przy tym w ramach snutej opowieści, jej bohaterów, podmiotów lirycznych i miejsc akcji, nie tylko poza Europę Zachodnią czy Unię Europejską, ale również poza samą Europę - Chiny czy Tajwan odgrywają bowiem równie ważną rolę w projekcie. Takie poszerzenie perspektywy i ustalenie podmiotów mówiących prowokuje do pytań nie tylko o nową, zdecentralizowaną Europę, ale także o uniwersalizm sztuki współczesnej.