Dyskusje i polemiki 2011

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.

Ubiegły rok polemicznie rozpoczęła Bęc Zmiana, publikując w swoim „Notesie na 6 tygodni" (nr 66) wywiad z Markiem Bartelikiem pt. Niekonsekwencja i gwiazdorstwo, między innymi na temat sukcesów polskich artystów funkcjonujących obecnie w międzynarodowym obiegu sztuki: http://www.funbec.eu/teksty.php?id=110.

Później na temat „upolitycznienia" współczesnej sztuki w Polsce na łamach „Gazety Wyborczej" dyskutowali Marta Tarabuła, Dorota Jarecka, Karol Sienkiewicz i Piotr Kosiewski.

Następnie - znów na łamach „Gazety" - polemizowali ze sobą Krzysztof Varga i Dorota Jarecka nt. rozumienia sztuki współczesnej. Na stronie „Obiegu" i w „Krytyce Politycznej" ukazały się także polemizujące z opiniami Krzysztofa Vargi teksty Moniki Weychert-Waluszko i Jasia Kapeli.

W „Obiegu" też Anka Ptaszkowska polemicznie odnosiła się do wybranych wątków poruszanych (lub nie) w Agorafilii Piotra Piotrowskiego. Wiesław Borowski z kolei polemizował z wizjami i opiniami Ptaszkowskiej zawartymi w jej książce Wierzę w wolność, ale nie nazywam się Beethoven (później ukazał się jeszcze wywiad z Borowskim w cenionym the Brooklyn Rail: http://www.brooklynrail.org/2011/09/art/marek-baretlik-with-wieslaw-borowski)

Na koniec 2011 roku „Wyborcza" opublikowała tekst Doroty Jareckiej Artysta pyta jak żyć, dotyczący złej sytuacji finansowej artystów w Polsce i braku obejmującego ich systemu ubezpieczeń społecznych. Tekst ten wywołał żywe dyskusje nie tylko wśród artystów, bo poruszane kwestie dotyczą również, choćby w części, pozostałych członków „prekariatu" kulturalnego w naszym kraju, czyli niezależnych kuratorów, animatorów kultury czy też piszących o kulturze i sztuce wolnych strzelców. Kwestie zarobkowania w świecie sztuki poruszone zostały także w wywiadzie Spowiedź umarłego opublikowanym na blogu Artbaazar, w którym Adam Witkowski na swoim przykładzie pokazuje, jak się sprawy naprawdę mają (i z pewnością w wypadku wielu innych polskich artystów). Pokazuje to dobitnie, że głoszone wszem wobec sukcesy polskiej sztuki współczesnej nie przekładają się nijak na materialną rzeczywistość, w której na co dzień żyją polscy artyści współcześni.

Warto przypomnieć przy tej okazji, że tymi kwestiami od samego początku zajmuje się sekcja Artyści działająca w ramach Obywatelskiego Forum Sztuki Współczesnej, która już oprotestowała ostatnie propozycje wprowadzenia niekorzystnych dla twórców zmian podatkowych. (W 2012 roku artystów wspomagać będzie w ich wysiłkach sekcja Instytucje, również działająca w ramach OFSW.)

W tym miejscu należałoby wspomnieć także o kontynuowaniu przez OFSW prac Kodeksem Etyki Środowiska Sztuki Współczesnej. Kodeks ma być tak naprawdę przecież niczym innym, jak formalnie spisanym zdroworozsądkowym „dobrym obyczajem" i propozycją pewnych „mechanizmów kontrolnych", społecznych czy też instytucjonalnych, zapewniających „przejrzystość procesów decyzyjnych", żywo dyskutowanych ostatnio przy różnych okazjach, które minimalizowałyby ryzyko tak częstego przecież konfliktu interesów. Pytanie, czy zwykłą ludzką przyzwoitość da się w ogóle skodyfikować?

Z kolei na spotkaniu „Nowe muzea, nowe wizje", zorganizowanym w marcu w Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie przy okazji przeprowadzania wyborów nowego sekretariatu OFSW, dyskutowano o programach nowo powstających instytucji. W 2011 bowiem otwierano kolejne samorządowe i miejskie instytucje muzealne - MOCAK w Krakowie (http://mocak.com.pl/) i Muzeum Współczesne we Wrocławiu (http://www.muzeumwspolczesne.pl/). Muzeum wrocławskie, podobnie jak warszawskie MSN (hybryda instytucji miejskiej i centralnej), działa na razie w tymczasowej siedzibie. Istotną różnicą jest to, że po wygranym przez Wrocław wyścigu o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury 2016 władze Wrocławia mają bardzo konkretny „powód" zbudowania tego muzeum, czego Warszawa już niestety nie ma. Inauguracja budynku MSN wydaje się coraz bardziej odsuwać w bliżej nieokreśloną przyszłość. Dlatego może właśnie warto by było poważnie zastanowić się nad przejęciem na potrzeby muzeum - do czasu wybudowania Centrum Sztuki Nowoczesnej oczywiście - całego budynku „Emilki" (własności przecież i tak Skarbu Państwa), w którego części od prawie samego początku i tak MSN działa? Nawet jeżeli łatwiej jest funkcjonować każdej instytucji bez obciążenia budynkiem i wszystkimi związanymi z tym niedogodnościami logistycznymi, MSN już na tyle okrzepło, że dodatkowa przestrzeń ekspozycyjna zostanie przez nie z pożytkiem dla publiczności wykorzystana, o czym świadczy chociażby istny festiwal jego zagranicznych projektów. Dla tych powstających instytucji, jak i już działających, z pewnością cennych inspiracji dostarczy wydana w 2011 książka Piotra Piotrowskiego Muzeum Krytyczne. Pozostaje więc mieć nadzieję, że zostanie ona z należytą uwagą przeczytana i przeanalizowana.

Piotr Piotrowski, Muzeum Krytyczne

3 x -cja na 2012 czyli komunikacja, promocja i edukacja

Polemicznie można pisać również o roli komunikacji, marketingu i promocji w działalności kulturalnej w 2011 w Polsce, w kolejnym roku „zaczarowywania rzeczywistości" i prawdziwej propagandy sukcesu przy okazji wydarzeń takich jak Europejski Kongres Kultury w ramach Prezydencji Polski w UE. IAM, główny operator projektów kulturalnych realizowanych w ramach tej ostatniej za granicą, warszawskie MSN, Zachęta i coraz bardziej Muzeum Narodowe rozumieją, że nikt inny jak oni sami i ich sprzymierzeńcy nie będzie lepiej o nich mówić. Może więc już czas, żeby również inne polskie instytucje zaczęły lepiej reklamować to, co na co dzień robią, bo z pewnością ani one, ani artyści, z którymi współpracują, nie robią tych projektów dla samych siebie. Na szczególną uwagę zasługują zmodernizowane strony warszawskiej Zachęty (http://www.zacheta.art.pl/) i krakowskiego Bunkra Sztuki (http://bunkier.art.pl/) oraz instytucji właśnie startującej, czyli wrocławskiego MWW (http://www.muzeumwspolczesne.pl/).

Kolejna ważna kwestia, na którą baczniejszą uwagę zwracano w 2011, to edukacja ( m.in. programy edukacyjne ciekawiej dopełniające wystawy, które na stałe wpisują się w profile tych instytucji) i mediacja kulturalna oraz pozyskiwanie nowych obszarów i środowisk dla sztuki współczesnej, a także wychodzenie naprzeciw oczekiwaniom publiczności. Tego typu działania jak najbardziej należy kontynuować w latach następnych. Nikogo już chyba dziś nie trzeba przekonywać, że zamykanie się w wąskim gronie specjalistów i osób już przekonanych do sztuki współczesnej, szczególnie jeżeli chodzi o instytucje publiczne mające misję upowszechniania kultury, prowadzi donikąd. Niestety, nadal nie są rozwiązane systemowo kwestie związane z finansowaniem sztuki współczesnej w naszym kraju, w tym z rozwojem sponsoringu w kulturze, co widać najlepiej na przykładzie instytucji publicznych. Mimo zeszłorocznych wysiłków NCK, agendy MKiDN (opracowany został Kodeks Sponsoringu Kultury: http://kulturasieliczy.nck.pl/wp-content/uploads//2011/06/Kodeks-Sponsoringu-Kultury.pdf), MKiDN i jego agendy - czyli właśnie NCK i przede wszystkim IAM - (a więc tak naprawdę polski podatnik w trzech różnych wcieleniach) pozostają bezkonkurencyjnymi producentami kulturalnymi w naszym kraju, nawet dla podmiotów komercyjnych. Niestety, winić za tę sytuację należy głównie spowolnienie gospodarcze i widmo potencjalnego kryzysu wiszącego nad światem, co dodatkowo zniechęca biznes do poważniejszej współpracy z polskimi instytucjami kultury. Nie jest to tym samym do końca wina nieaktywności i/lub nieprofesjonalizmu instytucji kultury w pozyskiwaniu zewnętrznych partnerów, zwłaszcza niebędących spółkami Skarbu Państwa. Co jednak nie znaczy, że nie przydałoby się im bardziej przemyślane podejście do współpracy z komercyjnym partnerem, czyli tak pożądanym obecnie przez wszystkich mitycznym sponsorem; na pewno zaś powinny pamiętać, że ów sponsor nie tylko daje pieniądze, ale też lubi być traktowany jak prawdziwy partner. A też i o tym, że w 2012 roku nie będzie już prezydencji, która przyniosła poważny zastrzyk finansowy dla polskiej sztuki. I mieć świadomość, że Euro2012 jako szansa na promocję polskiej kultury została poddana walkowerem.

MS Łódź, Oczy szukają głowy do zamieszkania

Transfery 2011

Zastanawiającym zjawiskiem w 2011 roku była zwiększona w stosunku do lat ubiegłych ilość transferów dokonanych w krajowych instytucjach sztuki, co - abstrahując od ich powodów - raczej cieszy niż martwi. Dzięki nim następuje przecież tak potrzebna instytucjonalnemu obiegowi sztuki współczesnej w Polsce wymiana wiedzy i doświadczeń. W 2011 swoje „barwy" zmienili m.in. Paweł Polit i Daniel Muzyczuk (Muzeum Sztuki w Łodzi), Piotr Rypson (Muzeum Narodowe w Warszawie), Piotr Stasiowski (Muzeum Współczesne we Wrocławiu), Joanna Zielińska (Muzeum Kantora w Krakowie), Michał Jachuła (Galeria Arsenał w Białymstoku), Agnieszka Tarasiuk (Królikarnia w Warszawie). I „nasi" za granicą w 2011: Adam Budak w the Hirshhorn Museum and Sculpture Garden (wcześniej Kunsthaus Graz) i Marek Bartelik w roli prezesa światowej AICA. Poza tym należałoby odnotować zagraniczne aktywności naszych kuratorskich wolnych strzelców - m.in. Barbary Piwowarskiej, Marthy Kirszenbaum czy Joanny Warszy - oraz artystów takich jak Joanna Malinowska (w 2012 w Whitney Biennale!), Anna Ostoya czy Agnieszka Kurant oraz Goshka Macuga (obecnie w warszawskiej Zachęcie: http://zacheta.art.pl/article/view/560/goshka-macuga-bez-tytulu) i Aleksandra Mir (obecnie w nowojorskim Whitney Museum: http://whitney.org/Exhibitions/AleksandraMir). Wciąż jednak zbyt mało polskich kuratorów ma szansę realizować projekty za granicą i przez to stać się tam rozpoznawalnymi - poza oczywiście „starą gwardią" polskiej sztuki współczesnej. Dotyczy to też powtarzających się rok w rok nazwisk tych samych polskich artystów, proponowanych do wystaw poza krajem, co zagranicznych partnerów zaczyna coraz bardziej dziwić, jeżeli nie niepokoić. Po tak dużym jak Polska kraju oczekiwaliby jednak dużo większej różnorodności. Rok 2012 pokaże też pewnie, jak potoczą się losy Milady Ślizińskiej, zwolnionej z CSW Zamek Ujazdowski w roku ubiegłym. Czy zostanie ona kolejną polską freelancerką, jak Anda Rottenberg, która też przecież kiedyś została zwolniona z warszawskiej Zachęty (co prawda w nieporównywalnie odmiennych okolicznościach)?