POLAK, ŻYD, ARTYSTA. Intertekst awangardy. Z Jarosławem Suchanem rozmawia Grzegorz Borkowski

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.
na pierwszym planie Fragment filmu "Jakub Rotbaum" z cyklu Teatr w kadrze, reżyseria Artur Hofman, produkcja Hiram Production Do
na pierwszym planie Fragment filmu "Jakub Rotbaum" z cyklu Teatr w kadrze, reżyseria Artur Hofman, produkcja Hiram Production Dobrowolski i Hofman C. LTD (dla Naczelnej Redakcji Teatru Telewizji) 1993, w tle fotografie z kolekcji YIVO Institute for Jewish, New York oraz Instytutu Sztuki Polskiej Akademii Nauk, Warszawa. Fot. Piotr Tomczyk.

w gablocie Mojżesz Broderson, "Pogawędka", Moskwa 1917, ilustracje El Lissitzky, kolekcja Jewish Muzeum in Prague; po prawej: Ja
w gablocie Mojżesz Broderson, "Pogawędka", Moskwa 1917, ilustracje El Lissitzky, kolekcja Jewish Muzeum in Prague; po prawej: Jankiel Adler, Młody robotnik, 1929, olej z piaskiem, płótno, kolekcja Muzeum Sztuki w Łodzi; Jankiel Adler, Moi rodzice,1921, olej, deska, kolekcja Muzeum Sztuki w Łodzi, w tle po lewej Icchak Braunem, "Żydzi w getcie łódzkim, 1943, akwarela, papier, kolekcja: Żydowski Instytut Historyczny, Warszawa. Fot. Piotr Tomczyk.

Henryk Berlewi, Strzeżcie wasze zdrowie, popierajcie TOŻ, 1927, reprodukcja 2009, kolekcja: Muzeum Etnografii i Przemyslu Artyst
Henryk Berlewi, Strzeżcie wasze zdrowie, popierajcie TOŻ, 1927, reprodukcja 2009, kolekcja: Muzeum Etnografii i Przemyslu Artystycznego we Lwowie; Henryk Berlewi, Mechanofaktura biało – czerwono – czarna, 1924, gwasz, papier, kolekcja: Muzeum Sztuki w Łodzi; Henryk Berlewi, Koło i kwadrat w przestrzeni, 1923, gwasz, tusz, ołówek, kolekcja: Muzeum Narodowe w Warszawie. Fot. Piotr Tomczyk.


- Grzegorz Borkowski: Wasz projekt odczytać można jako rodzaj powrotu do korzeni nowoczesności - jak na przykład. cykl wystaw z okazji stulecia futuryzmu (który relacjonujemy "Obiegu") - ale jednocześnie sięga jeszcze dalej, do tych korzeni, od których awangarda zamierzała się na ogół zdecydowanie odciąć. Czy to sięgnięcie do problematyki narodowej nie zaprzecza jej idei?

- Jarosław Suchan: Nasza wystawa to nie tyle wyraz powrotu do awangardy - mam wrażenie, że w naszym muzeum, nigdy od niej nie odeszliśmy - ile chęć przyjrzenia się awangardzie z innych perspektyw niż te utrwalone i dominujące. Nie wracamy więc do korzeni, ale proponujemy zastanowienie się nad ukorzenieniem awangardy. To prawda, że awangarda jako zjawisko kulturowe ma charakter nastawiony zasadniczo na przyszłóść, że artyści awangardowi w swoich gestach i w swoich wypowiedziach generalnie manifestują chęć i potrzebę odcięcia się od przeszłości, od tradycji, zwłaszcza tej definiowanej w kategoriach narodowych. Nie znaczy to jednak, że tradycja dla awangardy nie istnieje. Ona jest obecna jako element, który poddaje się przepracowaniu, który się reinterpretuje na swój własny użytek, do którego się w końcu odwołuje jako do autorytetu legitymizującego własne poczynania. Odcięcie się awangardy od tradycji oznacza uwolnienie się od powinności kontynuowania narzucanych wzorców i prawo do budowania własnych genealogii. Niemal wszystkie formacje awangardowe, hałaśliwie ogłaszając antytradycjonalistyczne hasła, równocześnie budowały sobie własne panteony wielkich przodków.

Tradycja funkcjonuje jednak w awangardzie także w sposób mniej bezpośredni - co nie znaczy mniej silny, mniej determinujący - a mianowicie - jako negatywny punkt odniesienia. Można powiedzieć, że awangardę określa to, do czego zmierza, ale także to, od czego się odbija. Prosty i banalny przykład: sens pierwszych abstrakcyjnych obrazów zawiera się również w tym, że powstały one w opozycji wobec całej dotychczasowej tradycji malarskiej - a ta była wyłącznie tradycją malarstwa przedstawiającego.

Inna kwestia to stosunek awangardy z jej uniwersalistycznymi ideałami do lokalnych, partykularnych kultur, zwłaszcza do idei kultury narodowej. Otóż stosunek ten nie był jednoznacznie negatywny, a ponadto zmieniał się w czasie. Rosyjscy kubofuturyści czy polscy formiści w sposób programowy łączyli inspiracje sztuką ludową ze zdobyczami kierunków awangardowych w nadziei stworzenia nowoczesnego narodowego stylu. Stylu, który będzie w stanie nadać uniwersalny wymiar "rosyjskości" czy "polskości", albo w wersji bardziej pragmatycznej - wprowadzić sztukę rosyjską lub polską do europejskiej wspólnoty kulturowej jako zjawisko równorzędne, samoistne, a nie naśladowcze. Postulat tworzenia nowej sztuki narodowej swoją atrakcyjność dla awangardowych środowisk utrzymywał dopóty, dopóki walka o samostanowienie narodów była postrzegana jako część projektu emancypacyjnego. W Polsce postulat ten przestał być atrakcyjny  wkrótce po odzyskaniu niepodległości. Formacje postępowe, w tym także artyści awangardy, żywiły nadzieję, że niepodległość przyniesie zasadnicze zmiany społeczne, że powstanie państwo bardziej sprawiedliwe, demokratyczne, w równy sposób traktujące wszystkich obywateli. Projektem nowej narodowej sztuki niejako włączano się w budowanie tego lepszego państwa. Wraz z rosnącym rozczarowaniem nową Polską projekt ten tracił na znaczeniu. Tym bardziej, że ideę narodowej sztuki zaczęły zawłaszczać środowiska ksenofobiczne, które uczyniły z niej tarczę mającą chronić "nasze odwieczne wartości" przed wpływem "obcej" kultury. Stąd też w latach późniejszych jeżeli hasło sztuki narodowej pojawiało się w wypowiedziach artystów awangardy, to tylko w negatywnym kontekście, jako przeciwieństwo wyznawanego przez nich uniwersalizmu.

Podobne nastawienie do tematu narodowej kultury daje się zaobserwować w twórczości żydowskich artystów awangardowych. Inspirowani duchem narodowego odrodzenia, który ożywiał środowisko wschodnioeuropejskiej inteligencji żydowskiej od końca XIX wieku, również i oni początkowo podejmowali wysiłki na rzecz stworzenia nowoczesnej sztuki żydowskiej, by z czasem przesunąć się na pozycje uniwersalistyczne. Przesunięcie to niekoniecznie przy tym wiązało się z odrzuceniem rodzimej kultury, raczej z porzuceniem przekonania, że wyrażenie tej rodzimości wymaga stworzenia odrębnej formy.

Wracając zatem do twojego pytania - nie uważam, że przywoływanie problematyki narodowej w kontekście awangardy zaprzecza jej idei. Problematyka ta bowiem w tym kontekście tak czy inaczej istnieje. Można powiedzieć, że jest mniej lub bardziej ujawnionym intertekstem awangardy, a to oznacza, że próbując awangardę zrozumieć, musimy mieć "kwestię narodową" w pamięci. Czy to jako negatywny punkt odniesienia awangardowej ideologii, czy to jako zbiór wątków, motywów i idei, z którymi wchodziła ona w interakcję. Inaczej nie pojmiemy prawdziwego znaczenia uniwersalizmu i kosmopolityzmu awangardy, trudno nam też będzie zrozumieć dajmy na to flirt futuryzmu z faszyzmem czy bardzo ambiwalentny stosunek niemieckiej lewicy do sztuki ekspresjonistycznej.

Dlatego też - i tutaj wracam do naszej wystawy - uważam , że chcąc zrozumieć postawy awangardowych artystów, warto pytać o to, w jaki sposób mogło na nie oddziaływać ich rodzime środowisko kulturowe. Nie chodzi przy tym o to, by tropić w sztuce ślady, dajmy na to, żydowskiego "ducha" czy "charakteru" - jak to mieli we zwyczaju międzywojenni antysemici z jednej strony i żydowscy nacjonaliści z drugiej. Chodzi o to, by zastanowić się nad tym, czy - a jeśli tak, to na ile i w jaki sposób - kultura, w której zasięgu pewna część artystów polskiej awangardy wzrastała, wpływała na podejmowane przez nich decyzje i wybory. 

 

- W jakim sensie jest to temat aktualny i dlaczego sądzisz, że w ogóle jest aktualny?

- Myślę, że tematem o nieprzemijającej aktualności jest sama awangarda i że w związku z tym zawsze warto podejmować trud przemyślenia jej na nowo. Jako instytucja ściśle związana z historią awangardy, czujemy się w szczególny sposób do tego zobligowani i od kilku lat zajmujemy się tym dość intensywnie. Ta wystawa również temu służy. Jak wiadomo, w Polsce międzywojennej społeczność żydowska stanowiła znaczącą mniejszość, a jej wkład w kulturę tworzoną na tych ziemiach był ogromny. Tymczasem w istniejących opracowaniach poświęconych awangardzie polskiej kultura Żydów - nawet jako tło - prawie nie istnieje! Czytając teksty poświęcone międzywojennej sztuce, odnosi się wrażenie, że powstawała ona w środowisku zbliżonym do tego, w którym obecnie żyjemy, a więc monoetniczym i monokulturowym. Owszem, istnieją znaczące teksty na temat żydowskiej kultury - chociażby pionierskie publikacje Jerzego Malinowskiego - nie przekładają się one jednak na zmianę naszego całościowego widzenia awangardy w Polsce. Jedyną znaną mi publikacją, która, opisując początki polskiej sztuki awangardowej, uwzględnia również ten jej komponent, jest wydana parę lat temu, co znamienne - za granicą - "Early Polish Modern Art" Marka Bartelika. Tak więc, ponieważ znaczenie owego komponentu dla historii sztuki nowoczesnej w Polsce jest ciągle marginalizowane, konieczne wydaje się jego nieustające przypominanie. W sztuce z tamtych czasów tkwią korzenie artystycznej współczesności, myślę więc, że powinniśmy dążyć do ich jak najlepszego rozpoznania.

 

- Podtytuł sugeruje bardziej projekt badawczy dla konferencji czy publikacji niż tytuł wystawy. Jak te zagadnienia można pokazać na wystawie?

- To, co najistotniejsze rozgrywa się między dziełem a biografią. Stąd też ważnym elementem są na wystawie krótkie teksty przybliżające sylwetki poszczególnych twórców i skupiające się zwłaszcza na tych momentach w ich życiu, które dowodzą związków z kulturą i społecznością żydowską. Rola tych tekstów jest szczególnie istotna zwłaszcza w tych przypadkach, w których oddziaływanie kultury żydowskiej na twórczość nie ujawnia się w bezpośrednich nawiązaniach. Znajomość faktów z życia artysty pozwala nam bowiem właściwie rozumieć sens ich nieobecności. Widzieć w niej bądź świadectwo dystansu do własnej kultury lub wręcz potrzeby jej odrzucenia, bądź też jedynie wyraz przywiązania do uniwersalistycznych ideałów awangardy czy też dowód zainteresowania czysto formalnymi aspektami sztuki.

Rzeczywiście, można się zastanawiać nad tym, czy forma wystawy jest tutaj najwłaściwsza, skoro teksty odgrywają tak dużą rolą. Czy nie lepiej byłoby wydać książkę bądź też zorganizować konferencję. Abstrahując od tego, że konferencję zorganizowaliśmy, a książka wkrótce będzie wydana, uważam, że robiąc wystawę, zyskujemy coś, czego nie zyskalibyśmy przy pomocy innych form. Po pierwsze - mimo wszystko inaczej odbiera się dzieło w reprodukcji, a inaczej bezpośrednio, gdy możemy stwierdzić, że na przykład ta grafika stanowi ilustrację w czasopiśmie wydawanym w jidysz, czy też, że ta publikacja nie ma formy tradycyjnej książki a zwoju. Po drugie - i najważniejsze - pokazanie tej twórczości poprzez wystawę, i to mającą miejsce w muzeum sztuki stwarza dla niej nową ramę. Mam nadzieję, że dzięki niej to, co pokazujemy, dotrze nie tylko do specjalistów zainteresowanych historią Żydów w Polsce, ale także do tych, którzy interesują się po prostu nowoczesną sztuką - i wzbogaci ich sposób widzenia tej sztuki.

 

- Na wielkiej wystawie Europa, Europa w Kunsthalle w Bonn w 1994 roku (podtytuł Stulecie awangardy w Środkowej i Wschodniej Europie), jej kurator - Ryszard Stanisławski - wyodrębnił dzieła artystów żydowskiego pochodzenia w części wystawy zatytułowanej Praesenz des Judentums. Czy wasz projekt jest kontynuacją tej koncepcji wieloletniego dyrektora Muzeum Sztuki?

- Wydaje mi się raczej jej zaprzeczeniem. W żadnym wypadku nie chodzi o to, by dowodzić, że sztuka tworzona przez żydowskich artystów stanowiła osobne wyróżniające się specyficznymi cechami, zjawisko w ramach awangardy polskiej czy środkowoeuropejskiej.

Co więcej, nie zamierzamy nawet dowodzić, że to, co pokazujemy, jest sztuką tworzoną przez żydowskich artystów. Tożsamość twórców, których dzieła prezentuje nasza wystawa, postrzegamy jako bardzo złożoną konstrukcję, której zaledwie jednym z budulców jest relacja z kulturą żydowską. Dlatego wystawa nosi tytuł "Polak, Żyd, artysta. Tożsamość a awangarda" a nie, dajmy na to, "Żydowska awangarda w Polsce". "Polak", "Żyd", "artysta" są przez nas rozumiane jako współrzędne wyznaczające obszar, w jakim ci twórcy poruszali się, konstruując swoje autoidentyfikacje. Zapewne nie jedyne współrzędne w tamtym czasie, ale chyba najbardziej determinujące. Przy takich założeniach wszelkie próby wyodrębniania awangardy żydowskiej stają się nieuprawnione. Chyba że odnoszą się do formacji, które same się w ten sposób definiowały, jak np. Jung Jidysz. Przy czym ich wyodrębnienie również rodzi problemy, sugeruje bowiem, że twórczość wszystkich artystów pochodzenia żydowskiego krążyła wokół tematyki własnej kultury. A przecież artyści ci byli obecni, co pokazuje nasza wystawa, w niemal wszystkich nurtach awangardy i podejmowali najróżniejszą problematykę. Tak więc na miejscu Ryszarda Stanisławskiego na wystawie takiej jak "Europa, Europa" raczej nie tworzyłbym osobnej przestrzeni dedykowanej twórcom żydowskim. Starałabym się natomiast ukazać kulturę i społeczność żydowską jako istotny kontekst funkcjonowania europejskiej sztuki.

w gablocie:  "Z dziejów Żydowskiego Ruchu Robotniczego", Warszawa 1927, projekt okładki Henryk Berlewi, kolekcja: Musée d’art et
w gablocie: "Z dziejów Żydowskiego Ruchu Robotniczego", Warszawa 1927, projekt okładki Henryk Berlewi, kolekcja: Musée d’art et d’histoire du Judaïsme, Paris; Gabriel Tapir, :Legion", warszawa 1925, projekt okładki Henryk Berlewi, kolekcja: Biblioteka Jagielońska, Kraków; w tle: Henryk Berlewi, Mechanofaktura biało – czerwono – czarna, 1924, gwasz, papier, kolekcja: Muzeum Sztuki w Łodzi; Henryk Berlewi, Koło i kwadrat w przestrzeni, 1923, gwasz, tusz, ołówek, kolekcja: Muzeum Narodowe w Warszawie. Fot. Piotr Tomczyk.

Arie Ben Menchem, album "Getto Terra Incognita" / "Getto: ziemia nieznana", 1943 / 44, reprodukcja. Fot. Piotr Tomczyk
Arie Ben Menchem, album "Getto Terra Incognita" / "Getto: ziemia nieznana", 1943 / 44, reprodukcja. Fot. Piotr Tomczyk

Julian Lewin, Rysunki unistyczne, 1938, kolekcja: Muzeum Sztuki w Łodzi. Fot. Piotr Tomczyk.
Julian Lewin, Rysunki unistyczne, 1938, kolekcja: Muzeum Sztuki w Łodzi. Fot. Piotr Tomczyk.

Marek Szwarc, Hiob, 1956, terrakota, kolekcja: Muzeum Sztuki w Łodzi. Fot. Piotr Tomczyk.
Marek Szwarc, Hiob, 1956, terrakota, kolekcja: Muzeum Sztuki w Łodzi. Fot. Piotr Tomczyk.