Posthumanistyczna podróż do Mołdawii

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.

Rozmowa z Nixie Knox, graficzką i autorką projektu "Z drogi", o jej podróży z czworonożnym przyjacielem do Mołdawii i na Ukrainę.

 

Olga Corochi: Nixie, masz bardzo słodkiego psa. Jak ma na imię?

Nixie Knox: Dziękuję, wabi się Morris. Imię dostał po Philipie Morrisie.

Nixie Knox, "Z drogi"

Co zainspirowało cię do podróżowania ze swoim psem?

On. Był jednym z wielu bezdomnych serbskich psów biegających po polach i przyplątał się do mnie, gdy podróżowałam po Serbii, i już nie chciał zostawić. Nie mogłam go nie przygarnąć. I się zaczęło - samo - nie miałam wyjścia!

Postawiłaś psa w centrum opowieści. Wygląda na to, że Morris jest więcej niż tylko zwierzęciem - niemal ludzkim towarzyszem, który zaczyna "mówić" w pewnych momentach: Sobaczka toże turyst.

Tak. Kiedy podróżujesz autostopem z psem, nie ma takiej możliwości, że zostanie on pominięty, niezauważony przez kierowcę. Niektórzy ludzie się dziwią, niektórzy obawiają, pytają, skąd on, czy przyjacielski, czy lubi jeździć, czy nie ugryzie. Chcesz czy nie - pies jest w centrum. Poza tym Morris jest wspaniałym towarzyszem podróży! Lubi jeździć samochodami i nie narzeka na niewygody, najlepiej mu się śpi w tirach, a i z okien ma wtedy dużo lepsze widoki.

Dlaczego wybrałaś Mołdawię?

Szczerze mówiąc dlatego, że kompletnie nic o niej nie wiedziałam. Niewiele o historii i zero wyobrażenia na temat ludzi, ich sposobu bycia, przestrzeni miejskiej czy natury. Chciałam zobaczyć ten kraj i dowiedzieć się. 

Rozumiem, że była to długa wędrówka, podróżowałaś do Mołdawii przez Ukrainę. Jaki miałaś plan podróży?

Nie, niezbyt długa. Trwała od 28 kwietnia do 9 maja. W lecie 2014 podróżowałam przez dwa miesiące, celowo przejeżdżając przez Ukrainę i Mołdawię. I również nie czuję, że była to długa wędrówka.

A plan był prosty, brzmiał: DZIEŃ DOBRY MOŁDAWIO! I to wszystko. Nigdy nie mam wyznaczonego kierunku, które miasta najpierw, które potem, nad jakie jezioro muszę pojechać. Wszyscy mówią, że to raczej brak planu. Tak właśnie rozumiem autostopowanie. Dużo swobody, bo nie ma nic "na pewno". I to mi odpowiada - dać się ponieść i zobaczyć, co się wydarzy. Wiele miejsc, które zwiedzam, polecają mi kierowcy. Opowiadają o okolicach, w których mieszkają albo o przyrodzie. Mówią: "To warto zobaczyć" - więc jadę, sprawdzam.

Nixie Knox, "Z drogi"

 

Rozpoczęłaś ten ryzykowny wyjazd w kwietniu 2014, w czasie, kiedy Ukraina stawiła czoła poważnym politycznym wyzwaniom i gdy ludzie bali się podróżować na czy przez Ukrainę. W dodatku zaczęłaś tę przygodę samotnie, młoda kobieta z psem na ukraińskich drogach...

Tak, to ciężki czas dla Ukraińców. Wielu moich znajomych odradzało mi przejazd przez Ukrainę. Śledzili media i mówili "nie jedź". Ale w tym rzecz właśnie, że ludzie się odcinają, omijają trudne tematy. Lepiej nie wiedzieć, nie widzieć i się nie pchać. Nie byłam w centrum konfliktu, bo jechałam po zachodniej stronie, ale to mi umożliwiło porozmawianie z ludźmi.

Na stopa zabiera cię ktoś zupełnie przypadkowy. Ludzie w różnym wieku, mający różne profesje. Od chłopaczka, rówieśnika, po stuletniego dziadka. Od zwykłego studenta po komendanta policji. Zaczynasz rozmowę, głównie słuchasz. Różne punkty widzenia, różne oczekiwania, obawy, potrzeby, czasami bardzo skrajne emocje. Właśnie to jest dla mnie wartościowe. Możliwość poznawania w świecie rzeczywistym i konfrontowania się, bo świat z mediów często daje zupełnie inne wyobrażenie. Poza tym nie byłam taka znów samotna! Towarzyszył mi kolega z Warszawy. No i mieliśmy Morrisa!

Opowiedz o swojej wizycie w Mołdawii. Gdzie byłaś, kogo spotkałaś?

Po samej Mołdawii zrobiliśmy chyba około sześciuset kilometrów, rozpoczynając od położonego na północy Lipcani i nie jadąc dalej niż do Orhei. Więc w sumie kręciliśmy się po terenach pomiędzy. Zahaczyliśmy o Rîbniţę, a wyjechaliśmy przez granicę w Costeşti. Południe Modławii planowałam na następy raz, bo już wiedziałam, że szybko wrócę.

Już mówiłam wcześniej, że przy tym sposobie podróżowania spotyka się bardzo różne osoby. Bardzo lubię, gdy ludzie, zauważając kogoś obcego, sami go zaczepiają i rozpoczynają rozmowę. Pytają o mnie, opowiadają o sobie, oferują pomoc, np. wskazują drogę. Wydaje mi się, że Mołdawianie są bardzo swobodni w nawiązywaniu kontaktu. To bardzo miłe i żeby nie zapomnieć o tych osobach, rysuję je. Myślę, że portrety ze szkicownika, który opublikowała "PROwincja", lepiej opowiedzą, kogo spotkałam. 

Jakimi językami się posługiwałaś?

O, to był miks podstaw, jakie mam. Nie mówię perfekcyjnie w żadnym języku. Mieszało się rosyjski i ukraiński z angielskim i dodawało kolejne poznane słowa po mołdawsku. W wypadku młodych ludzi głównie angielski. Ale czasami wyciągało się kartkę i rysowało małe komiksy. Trochę intuicji, dużo gestykulowania i wiesz wszystko, czego potrzebujesz.

Mogłabyś wytłumaczyć ideę projektu "Z drogi"? Dlaczego wygląda jak wygląda, dlaczego taki format, a nie inny?

"Z drogi" ma dwa znaczenia. Najprościej do tego podchodząc, to projekt, który robię "po drodze", wiesz, jak coś niedbałego, zrobionego mimochodem, coś niedokończonego, bo zwyczajnie nie masz na to warunków, ale czujesz, że musisz to robić. No i jest też "O drodze", bo dosłownie dotyczy drogi, którą pokonuję i tego, co o tej drodze myślę.

Format w dużej mierze wynika z tego, że mam mały plecak i próbuję zabrać możliwie najmniej rzeczy. Tylko niezbędne. Wtedy miałam plecak przeznaczony, według producenta, do jednodniowych wycieczek, czyli jakieś 25 litrów. Nie mogę pozwolić sobie na farby i wielkie szkicowniki, poza tym, jadąc w samochodzie, ciężko się maluje, niewiele łatwiej stojąc i łapiąc stopa na drodze.

To najwygodniejszy format. Tak naprawdę mam dwa szkicowniki, drugi jeszcze mniejszy. W nim głównie opisuję pomysły, uczucia... Żeby pamiętać, potem rysuję, uzupełniam.

Nixie Knox, "Z drogi"

W swoim projekcie narysowałaś serię portretów Mołdawian, niektóre na biletach autobusowych. Kim byli ci ludzie? Niektórzy z nich nawet mówią, czy są to raczej twoje myśli?

Bardzo lubię obserwować ludzi. Patrzę, jak się zachowują, na ich mimikę, na to, jak reagują i dlaczego, w jaki sposób ze sobą rozmawiają. Próbuję odczytywać gesty i emocje, bo przecież nie rozumiem samych słów. To byli przypadkowi ludzie, głównie z miasta Edinet, gdy przemieszczaliśmy się również autobusami. Zmienialiśmy linię i jeździliśmy, patrząc przez okna na miasto. Po wyjściu z jednego z nich znalazłam właśnie plik biletów i postanowiłam, że posłużą mi za kartki do portretów. Każdy na swoim bilecie, każdy na swojej drodze, spotkaliśmy się w jednym autobusie. Też miałam swój bilet i poczułam się taka sama jak oni. Każdy z nas ciągle jest w drodze... gdzieś dalej.

To, co jest w szkicowniku, to, co te postacie mówią, to moja interpretacja. Czyli dopasowanie tego, co według mnie malowało się na ich twarzach z kwestiami, które mogliby powiedzieć. Kwestie pochodzą z dramatów teatralnych, z serii książkowej pod tytułem Dramaty współczesne, która poświęcona jest prezentacji dramatu w różnych krajach. 

Na koniec podróży stworzyłaś swego rodzaju ranking miejsc, które odwiedziłaś. Byłam zdumiona, gdy zobaczyłam, że moje rodzinne miasto Edineţ dostało najwyższą notę. Co w nim znalazłaś takiego wyjątkowego?

Najpierw muszę wyjaśnić, że ranking dotyczył tylko noclegów. Wszystkie były spędzone pod namiotem, a czasami jest bardzo trudno znaleźć bezpieczne miejsce, na równym podłożu. Jednocześnie na tyle daleko od domów, by nie drażnić swoją obecnością psów, i na tyle blisko, żeby się nie zgubić i rano sprawnie rozpocząć dzień... No i się wyspać.

A Edineţ? Spotkało nas tam wiele miłych rzeczy. Jak już wspomniałam, szybko wróciliśmy do Mołdawii. W lipcu, gdy wyruszyliśmy do Albanii, specjalnie przejeżdżaliśmy przez Ukrainę i Mołdawię, tym razem całą. Będąc po raz drugi w Edineț, gdy odpoczywaliśmy na ławce, podjechał do nas samochód, z którego wyskoczył chłopak i krzyknął: "co wy znowu tu robicie?!". To był chłopak, który podwoził nas spod granicy do centrum za pierwszym razem. Zapamiętał nas i choć był z żoną i się gdzieś śpieszyli, znalazł czas by się zatrzymać i pogadać. To było bardzo miłe.

Twój projekt przypomina słynne działanie Honoraty Martin "Wyjście w Polskę" - czy inspirowałaś się tym projektem? Czy "Z drogi" powstał zupełnie niezależnie od projektu Martin?

Zaczęłam prowadzić szkicowniki "z drogi" w 2010, więc zupełnie niezależnie A jeśli chodzi o projekty Honoraty Martin, to znam je, bo po powrocie z Mołdawii ktoś powiedział, że mamy ze sobą coś wspólnego. Po Polsce podróżuję mało, kilka razy rowerem. Bardziej interesują mnie Bałkany, Turcja i Kaukaz.

Nixie Knox, "Z drogi"

Co tak naprawdę podobało ci się w Mołdawii, a co zrobiło na tobie złe wrażenia?

Najbardziej podobają mi się przyroda i same drogi. Są spokojne i przyjemnie się je przemierza, nawet pieszo. Smutne wrażenie zrobiły na mnie te wszystkie psy. Nie były agresywne, chociaż niektóre niepokoiły się obecnością Morrisa. Na ogół były spokojne i takie smutne. Niektóre dawały się pogłaskać, czasami jadły karmę, którą im dawałam i piły wodę z miski Morrisa. Wiem, że to nie rozwiązuje problemu ich bezdomności, ale ciężko mi było przejść obojętnie. 

Gdybyś miała opisać Mołdawię w jednym zdaniu, jak ono by brzmiało?

To trudne pytanie! Nie chcę zamykać jej w jednym zdaniu... Pewnie nawet nie umiałabym. Odwiedziłam Mołdawie tylko dwa razy, a to zdecydowanie za mało!

A Morrisowi podobał się ten wyjazd?

Oczywiście! Był bardzo zadowolony, to ja się stresowałam. To był, tak naprawdę, pierwszy wyjazd z nim. Wcześniej tylko przejechaliśmy z Serbii do Polski. I to bardzo szybko, bo jeszcze w Serbii złapaliśmy kierowcę, który dowiózł nas pod dom w Krakowie. Miałam dużo obaw dotyczących tego, jak się będzie zachowywał, czy nie będzie się bał. Jak mam szybko wskakiwać z nim do samochodu, jak wyskakiwać z ciężarówki. Nie wiedziałam, w jaki sposób ludzie będą reagować. Nie wiedziałam, co zabrać dla niego, co jest niezbędne, co niepotrzebne. A Morris tylko merdał ogonem i cieszył się na tak długi spacer.


Nixie Knox, "Z drogi"

Nixie Knox, "Z drogi"

Nixie Knox, "Z drogi"

Nixie Knox, "Z drogi"

Nixie Knox, "Z drogi"

Nixie Knox, "Z drogi"

Nixie Knox, "Z drogi"

Nixie Knox, "Z drogi"