Rzeczywistość nieustannie uprawiana

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.

Powidoki minionego miasta, przebijające przez tkankę dzisiejszej architektury, nawiedzają od czasu do czasu naszą wyobraźnię. Miasto widmo - zniknęło, lecz gdzieniegdzie skrzypi i daje o sobie znać; mówi przeważnie aluzjami, poprzez fotografię, pojawia się we śnie, w halucynacjach. Pod tą szerokością geograficzną znajdą się jeszcze ludzie, którzy patrzą na dzisiejszy krajobraz Warszawy i widzą tylko dawne miasto zmienione w gruzy. Te wizje nie mają nic z romantyzmu ruin, gdyż nikt nie popada w zadumę nad zgliszczami świeżej daty, pachnącymi krwią mimo upływu kilkudziesięciu lat. Usuwa się je czym prędzej, aby budować na nowo i wypełnić pustkę - jak to było w przypadku stolicy, której odbudowa stała się materialną odpowiedzią na wyroki historii. Można wyobrazić sobie jednak ruch odwrotny, działanie, które w nową architekturę wkomponowywać będzie wznoszone od podstaw ruiny. W ramach zasad śnionej rzeczywistości to, co wyobrażone, staje się realne. Przeszłość nawiedza nas również w trwających przedmiotach. Można zwrócić się ku rzeczom, których sama obecność mówi o czasie utraconym. Dzięki nim nasza teraźniejszość jest heterogeniczną czasowością. Akumulują w sobie czas, istnieją, choć być może nie funkcjonują już społeczne relacje, w których ramach zostały powołane do życia.

Robert Kuśmirowski, "Träumgutstraße", Salon Akademii, Warszawa; Fot.: Jakub Wróblewski
Robert Kuśmirowski, "Träumgutstraße", Salon Akademii, Warszawa; Fot.: Jakub Wróblewski

Zaprezentowane w ostatnim czasie dwa projekty Roberta Kuśmirowskiego („Tężnia" oraz „Traumgutstrasse"), choć koncepcyjnie wydawać się mogą dosyć odległe, mają wspólny nerw, wynikający nie tylko z repertuaru stałych strategii twórcy. Ich podobieństwo bierze się moim zdaniem ze specyficznego stosunku artysty do historii, stosunku, który spaja większość przedsięwzięć w spójny świat.

Kuśmirowski przyzwyczaił nas do obecności w swoich projektach przedmiotów. Często odgrywają one w jego działaniach zasadniczą rolę. Znalezione, pozyskane, przetworzone pojawiają się w swojej masie, gdy mają oddziaływać nagromadzeniem, lub pojedynczo, gdy artysta chce eksponować jeden szczególnie dopieszczony czy monumentalny. Działa wobec nich i poprzez nie. Wynosi na świat zawartość swoich magazynów, której nadaje wizualny porządek. Projekt „Tężnia" realizowany w przestrzeni publicznej Kielc, wpisuje się w cykl działań podejmowanych przez Kuśmirowskiego na posiadanym przez niego bogatym archiwum przedmiotów. Poczynania twórcy znalazły w Świętokrzyskiem prywatnego mecenasa, od kilku lat podejmującego działania na rzecz prezentacji sztuki w przestrzeni miasta. Ramą dla instalacji-zbioru stała się potężna konstrukcja usytuowana na jednym z miejskich placów. Długa na 20 i szeroka na 12 metrów, bierze za wzór budowane z drewna i tarniny tężnie solankowe, popularne urządzenia do zagęszczania solanki w celach leczniczych. Tworzone w formie długich, zabudowanych korytarzy mają wnętrza, gdzie można wdychać powietrze przesycone roztworem bogatym w mikroelementy. Tym razem konstrukcja miała posłużyć do kondensacji sztuki.

Robert Kuśmirowski, "Tężnia"; Plac Artystów, Kielce; fot.: Peczalski
Robert Kuśmirowski, "Tężnia"; Plac Artystów, Kielce; fot.: Krzysztof Peczalski

Poszczególne przęsła wyznaczały tu swoim rytmem przestrzenie podobne do klatek zapełnionych przez artystę pozyskanymi w ciągu dwunastu lat pracy przedmiotami. Przechadzający się wewnątrz odbiorcy, obramowani przez piętrzące się ściany, połykani byli przez konstrukcję niczym przez wieloryba, którego wnętrze zawiera w sobie świat motywów i pozostałości po rozlicznych wcześniejszych projektów Kuśmirowskiego. Spacerujący mogli się natknąć na przeróżne klasy przedmiotów, łączonych ze sobą czy to na zasadzie formalnego podobieństwa i funkcji, czy poprzez system bliżej nieokreślonych relacji emocjonalnych, jakimi obdarzył je autor instalacji. Jak mówił przy innej okazji: „Trzeba podrzucić setkę piłek i wszystkie naraz złapać - wówczas tworzy się grupa". Cokolwiek to znaczy, z pewnością wskazuje, że ich dobór jest wynikiem intensywnej pracy. Nietrudno zauważyć, że świat wyobrażeń Kuśmirowskiego pozostaje w bliskiej relacji z gabinetami osobliwości, wśród których współczesne wystawiennictwo często szuka remedium dla modernistycznych sposobów ekspozycji. Choć zasada tworzenia całości podobna była do zastosowanej w innych realizacjach, na przykład „Masywie kolekcjonerskim" (Bunkier Sztuki 2009), ta instalacja w jakimś sensie pacyfikuje przedmioty, wyznacza im sztywne granice. Oddziaływały jednak z pewnością masa, skala i zapach, dostarczający pozawzrokowych wrażeń.

Radykalność gestu wystawienia prywatnego archiwum, z którego czerpie się niczym z rezerwuaru (jak z sił i popędów podświadomości), wydaje się nieco zwietrzała (nie tylko z powodu świeżego powietrza, które rozwiewa aurę magazynu). Nie jest ani odkrywcza w znaczeniu pokazywania podskórnej warstwy tej sztuki, ani nowa, jeżeli chodzi o gest. Generowana przez pomysł aura wzniosłości (ilość, masa) stała się w ostatnim czasie dość popularnym chwytem. Gdyby na tym poprzestano, pomyślałbym o „Tężni" jako efekcie zakademizowanej i nazbyt już konwencjonalnej praktyki. Moje powody zainteresowania działaniem artysty lokują się gdzie indziej: w pewnym napięciu, jakie jest obecne w stosunku do przedmiotu oraz w materializacji afektów, poprzez które artysta gra z historią.

Robert Kuśmirowski, "Tężnia"; Plac Artystów, Kielce; fot.: Peczalski
Robert Kuśmirowski, "Tężnia"; Plac Artystów, Kielce; fot.: Krzysztof Peczalski

Przedmiot u Kuśmirowskiego nigdy nie jest skończonym produktem, lecz rzeczą zawsze możliwą do wykorzystania na rozmaite sposoby. Przechodzi transmutacje, zmienia się według aktualnych potrzeb w to, co akurat najbardziej odpowiednie. Zawsze możliwe są jego nowe użycia, gdy pomyślany poprzez inny klucz współtworzy odmienną kompozycję. Jest jednocześnie zmienny, ale i tożsamy w chwili, w której występuje jako konkretny przedmiot będący sobą. Prowadzi to do sytuacji, gdzie każdy fragment świata może okazać się przydatny. Poprzez przeróbki i łączenia rzeczywistość w twórczości lubelskiego artysty jest nieustannie uprawiana. Wprawiana w ruch, gdyż pasja zbieracka nie służy u Kuśmirowskiego zachowywaniu. Jest to kolekcja do przekształceń. W jej obrębie zniesione zostają granice między przedmiotem a surowcem, być może również pomiędzy przedmiotem a śmieciem (Tomasz Rakowski1). Wspomniane „wietrzenie magazynu" to w wypadku „Tężni" również oddanie jej treści na zmianę, korozję i rozkład, na wpływ warunków atmosferycznych. Proweniencja konstrukcji kusi, by zgromadzone na kieleckim placu artefakty zalać solanką. Sącząca się ciecz mogłaby zamienić masę elementów w jeden złożony organizm, przyśpieszyć procesy rdzewienia, przetrawić zgromadzoną materię. Używalność „Tężni" wpisana jest w koncepcję tego projektu, uwzględnia jej podróże, montaże i demontaże - każda kolejna osłona powodować będzie przyśpieszenie procesu zużycia. Dynamika życia przedmiotów w działaniach Kuśmirowskiego bierze się więc z przeciwstawnych uczuć, jakimi darzy on swoje artefakty. Zwykło się pisać, że ze względu na swoje zdolności manualne, talent do kopiowania, modyfikacji i reprodukcji artysta jest uznawany za ich absolutnego pana. Myślę, że prócz instrumentalnego wykorzystania ich materialności, okazuje też im pewną czułość. Darzy je opieką, by następnie spożytkować w procesie. To, co brzmi tak banalnie - atmosfera przesycona sztuką - może dzięki degradacji zyskać radykalnie materialną realizację.

Robert Kuśmirowski, "Tężnia"; Plac Artystów, Kielce; fot.: Peczalski
Robert Kuśmirowski, "Tężnia"; Plac Artystów, Kielce; fot.: Krzysztof Peczalski

Mnogość przedmiotów, masowość ich użycia może we współczesnych społeczeństwach świadczyć nie tylko o konsumpcyjnym charakterze wspólnoty, ale również o wielkiej gamie interakcji, złożoności społecznej sieci, zaawansowaniu systemów klasyfikacji, poprzez które myślimy o rzeczywistości. Ujmując to za Markiem Krajewskim2, można powiedzieć, że złożoność współczesnej kultury materialnej odpowiada złożoności życia społecznego. W tej perspektywie Robert Kuśmirowski byłby kimś w rodzaju socjologa uprawiającego swoje badania na tkance relacji, kombinującego niekiedy fantastyczne obrazy społecznych zachowań w myśl twierdzenia, że przedmioty to zmaterializowane interakcje. Dzięki ich zamrożeniu w rzeczach możliwe jest wystawianie, przenoszenie w czasie i miejscu obrazu wspólnoty. Obrazu, który nie tyle jest teraźniejszy, ile ułożony z nakładających się na siebie heterogenicznych czasowości. Jeżeli część z nich rozpoznajemy jako archaiczne, nieużyteczne, oznacza to, że wskazują na kategorie naszych działań już nieadekwatnych do dzisiejszej rzeczywistości. Niczym Jed Martin, bohater powieści Houellebecqa „Mapa i terytorium", lubelski artysta daje nam reprezentacje świata poprzez opis artefaktów, którymi się posługujemy. Rozłożona na części rzeczywistość scalana jest następnie na zasadzie montażu, kombinowania całości poprzez łączenie puzzli z różnych rejestrów ludzkiej aktywności: medycznej, rzemieślniczej, technologicznej itp. Nie tyle więc jest to obraz skopiowany, ile stworzony, a działalność Kuśmirowskiego to nie tylko „genialne naśladownictwo", lecz w istotniejszej swojej części ciekawa analiza.

Robert Kuśmirowski, "Träumgutstraße", Salon Akademii, Warszawa; Fot.: Jakub Wróblewski
Robert Kuśmirowski, "Träumgutstraße", Salon Akademii, Warszawa; Fot.: Jakub Wróblewski

 

Podobną sytuację możemy zaobserwować w projekcie warszawskim. „Traumgutstrasse" to zrealizowana w Salonie Akademii wizja przeszłości tego miejsca. W dwóch salach galerii wytworzone są obrazy zniszczonego wielkomiejskiego salonu oraz fasady Pałacu Czapskich. Oba widoki w sposób bezpośredni odnoszą się do sytuacji z lat czterdziestych XX wieku, kiedy to w wyniku działań wojennych budynek mieszczący dzisiejszą galerię wraz z wyposażeniem zamieniono w ruinę. Dzięki rekonstrukcji wystawa przywołuje pamięć tamtego wydarzenia, powołuje do życia ruiny odtwarzane w ramie odbudowanej architektury. Łączy się z miejscem również poprzez tytuł - „Traumgutstrasse" to całość zawierająca w sobie odniesienia do ulicy Traugutta, przy której odbywa się ekspozycja, do traumy i snu. Widmo tego, co umarłe, pojawia się najczęściej we śnie. Tym razem przybrało konkretną postać. Materializacja historii i wyglądów miejsc jest zabiegiem stosowanym już wcześniej u Kuśmirowskiego - by przypomnieć chociażby rekonstrukcję wnętrza Galerii Bielskiej BWA z lat 60. z okazji jej półwiecza w 2010 roku. Podobnie jak wówczas, początkiem pracy nad projektem były fotografie, wspomnienia i wiedza o historii zapisana w miejscu działania. W obydwu wypadkach nie chodziło jednak o imitację, raczej o rekonstrukcję naszych wyobrażeń, zabawę z przeszłością, przywołanie jej w sennym marzeniu. To gra z naszym pamiętaniem, z obrazami i kliszami wizualnymi, które nosimy w sobie, które produkuje historia. Nie przypadkiem na plakacie promującym wystawę widzimy ciało, w którym miejsce głowy zajęły ruiny. Ten stan jest stanem umysłu. Odkłada się w naszych ciałach. Jako społeczeństwo śnimy sen traumy, sen o widmach, które materializują się nocą. To śnienie ma charakter wspólnotowy, tak jak postpamięć podtrzymywane jest bardziej w przestrzeni publicznej niż w przekazywanym rodzinnie doświadczeniu. Kuśmirowski wyczuwa pewien społeczny potencjał, rejony, gdzie nierozładowana energia afektów wytwarza w nas stan niepewności dotyczący statusu rzeczywistości. Tej obecnej ale jakoś dziwnie zależnej od tej przeszłej. Tego co aktualne, lecz przemożnie zależnego od minionej historii. Czy nie z tego powodu tak popularny bywa u nas topos zburzonego miasta, ciągle obecny powidok Warszawy sprzed kilkudziesięciu lat? Co jednak się dzieje, gdy nieobecne wciela się w materię? Czy zmaterializowane widma nie są już straszne? Czy ich przywołanie mogłoby być sposobem na ich przezwyciężenie, na zobaczenie tego, czego pamięci nas nauczono? Czy nowe miasto nie stanie się wówczas jedynie tłem dla wyobrażeń z historii przyobleczonych w materię? Traum gut - śnij dobrze, śpij dobrze, czyli bez nocnych koszmarów? Psychoarchitektura - jak nazywa swoje działania artysta - może być traktowana jako metoda psychoanalityczna, jako indagowanie architektury. Ta, zapytana, potrafi wiele opowiedzieć, lecz zawsze mówi tylko to, co jesteśmy w stanie za jej pomocą zrozumieć.

 

Robert Kuśmirowski, „Träumgutstraße"; kuratorka: Katarzyna Urbańska; Salon Akademii, Warszawa, 10.09 - 11.10.2014

Robert Kuśmirowski, „Tężnia"; organizator: Fundacja Nowa Przestrzeń Sztuki; Plac Artystów, Kielce, 5.09 - 5.10.2014

Plakat wystawy Roberta Kuśmirowskiego „Träumgutstraße"
Plakat wystawy Roberta Kuśmirowskiego „Träumgutstraße"

Robert Kuśmirowski, „Träumgutstraße", Salon Akademii, Warszawa; Fot.: Jakub Wróblewski
Robert Kuśmirowski, „Träumgutstraße", Salon Akademii, Warszawa; Fot.: Jakub Wróblewski
  1. 1. T. Rakowski, „Łowcy, zbieracze, praktycy niemocy. Etnografia człowieka zdegradowanego", Gdańsk 2009
  2. 2. M. Krajewski, „Są w życiu rzeczy. Szkice z socjologii przedmiotu", Warszawa 2013