Po fotografii przychodzi niesamowitość

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.

„Wirtualność zniknęła" - wystawa polskiego fotografa Karola Komorowskiego i brytyjskiego artysty digitalnego Alana Warburtona w warszawskiej galerii Lookout - jest przykładem tego rodzaju pokazów, o których najpierw się słyszy, a następnie je odwiedza z przeświadczeniem, że po ich obejrzeniu wyjdzie się przekonanym o braku perspektyw tego typu twórczości. Obaj twórcy pokazują prace mieszczące się w szeroko pojętej sztuce postinternetowej, tworzone w technice CGI (Computer Genereted Imaginary) i charakterystycznej dla niej estetyce. Określenie „wirtualna rzeczywistość" kojarzy się nam przede wszystkim z konsolami do gier z lat 90., czy filmami takimi, jak „Kosiarz umysłów", czy „Matrix" braci Wachowskich. Duch estetyki komputerowej tamtego czasu nadal nam towarzyszy, choć co dzień obcujemy z zupełnie już nowym wymiarem wirtualności. W końcu trudno nie zauważyć, że dzisiejszy świat i jego rozszerzenie o rzeczywistość wirtualną nie są tym, czym były jeszcze 5 - 10 lat temu. Komputerowo genrowane iluzje rzeczywistości towarzyszą nam już od kliku ładnych lat w filmach, reklamie i fotografiach umieszczanych w internecie.

Na wystawie stykamy się z dwoma dominującymi mediami obrazowania współczesnej kultury - fotografią i filmem. Tak przynajmniej mogłoby się nam zdawać, kiedy wkraczamy do galerii Lookout. Dopiero kiedy zaznajamiamy się z techniką, w której wykonane są prace następuje charakterystyczne zmieszanie i niepewność - nie wiemy, jaki jest status ontologiczny oglądanych przedmiotów. Obrazy tworzone w technice CGI osiągają tak zaawansowany poziom mimetyzmu, że są niemal nieodróżnialne od tworzonych mediami tradycyjnymi, w szczególności dotyczy to obrazu statycznego, parafotograficznego.

Prezentowany na wystawie film Alana Warburtona „Spherical harmonics" jest klasycznym przykładem możliwości, jakie dają techniki generowania rzeczywistości współczesnemu twórcy. Artysta wprowadza nas w strumień obrazów, który płynnie przekształca się na naszych oczach. tworząc coraz to nowe konstelacje. Niemal żaden z ukazanych w animacji elementów nie jest w stanie obronić się przed siłą, która poddaje go ewolucji. W rezultacie więc nie sposób postrzegać go jako odtworzenie jakiejś rzeczywistości.

Karol Komorowski, "Light", 2014, dzięki uprzejmości artysty
Karol Komorowski, "Light", 2014, dzięki uprzejmości artysty

Inaczej jest w wypadku prac Karola Komorowskiego, z którego twórczością mieliśmy już się okazję zapoznać w galerii Lookout. Artysta prezentuje 7 fotografii małego formatu, które przedstawiają puste przestrzenie, pojedyncze przedmioty lub rozrzucone kartki - brak tu tematycznej spójności czy choćby szczątkowej narracji, którą widzieliśmy u Warburtona. Przestrzeń, w którą wprowadza nas Komorowski, jest jednak uwodząca, gładka, klarowna i spójna. Chcemy się w niej odnaleźć, dlatego mimowolnie podchodzimy bliżej do kolejnych fotografii i zaczynamy chłonąć je milimetr po milimetrze. Obraz sprawia przyjemność, która cały czas graniczy jednak z niepewnością i dysonansem poznawczym. Nie mamy bowiem do czynienia ze światem realnym, o czym mogłaby świadczyć fotograficzna proweniencja oglądanego obrazu. Ta parafotografia zrywa ze swoim fundującym narzędziem, aparatem, na rzecz technologicznego kontekstu przestrzeni wirtualnej. Karol Komorowski, "Realism", 2014, dzięki uprzejmości artysty

Karol Komorowski, "Realism", 2014, dzięki uprzejmości artysty

Komorowski, generując puste pomieszczenia sali wykładowej, ciemnego pokoju czy ekskluzywnego samolotu, jakby mimowolnie umieszcza w nich podpowiedź iterpretacji oglądanego materiału. W każdej z przestrzeni w fotografiach „Transfer", „Realism", czy „Light" pojawia się ekran komputera lub wariacja na jego temat. Choć sam artysta nie mówi tego wprost, to właśnie ten element kształtuje odczucia związane z jego twórczością. Ekran, oczywisty element naszego otoczenia, jest też obiektem, który na stałe wprowadził w nasze życia odczucie niepokoju związanego z podważaniem wiarygodności widzialnego. Obrazy Komorowskiego próbują poradzić sobie zarówno z napięciem między rzeczywistością realną a jej naśladownictwem w obrazie, jak i napięciem, jakie generują obrazy wobec innych obrazów. Problem przekroczenia granicy między realnością i wirtualnością dodatkowo zaakcentowany jest komentarzami do fotografii. Są to wydruki fragmentów stron internetowych, z których artysta czerpał inspiracje do danej pracy. Potencjalnemu widzowi nie dadzą one jednak możliwości zrozumienia obrazu, jego rozszyfrowania. Chaotycznie zadrukowane kartki A4 przyklejone pod pracami stanowią swoistą przeciwwagę dla wystudiowanego świata miejsc idealnych, w który przenosi nas artysta.

Karol Komorowski, "Transfer", 2014, dzięki uprzejmości artysty
Karol Komorowski, "Transfer", 2014, dzięki uprzejmości artysty

„Wirtualność zniknęła", jest okazją do zapoznania sięz estetyką, która niechybnie odciśnie piętno na polskim krajobrazie artystycznym w najbliższej przyszłości i która już funkcjonuje w globalnym krajobrazie sztuki za sprawą takich artystów jak Jon Rafman czy Rafaël Rozendaal. Komorowski, pytając o wiarygodność współczesnej rzeczywistości, w pełni wpisuje się w ten nowy nurt w sztuce. Za sprawą ekranów-obrazów nasze otoczenie nacechowane zostało niepewnością i zmiennością, a poszerzone o rzeczywistość wirtualną staje się niesamowite. Z tym fenomenem mamy do czynienia, gdy na przykład dobrze nam znany przedmiot okazuje się w pewnym momencie czymś zupełnie innym. Niesamowitość prezentowanych na wystawie obrazów wzmożona jest przez przywoływanie przeestetyzowanych przestrzeni i przedmiotów. Fenomen tego typu wizualności wywodzi sięz przestrzeni realnej: centrów handlowych, banków i lotnisk - tam właśnie możemy doświadczyć tej specyficznej higienicznej obcości otoczenia. W fotografiach Komorowskiego potęguje to sztuczność przedstawienia, która jest jednocześnie środkiem i celem tego typu rozwiązań formalnych.

Zarówno film Warburtona, jak i zdjęcia polskiego fotografa poprzez intensyfikację efektów i daleko posuniętą sztuczność wypracowują dystans, który jest potrzebny w mówieniu o wizualności doby internetu. Oddziaływanie prezentowanych w tym kontekście obrazów przestaje być jedynie estetyczne, ale wchodzi także w pole etyki, stawiając twórcę na uprzywilejowanej pozycji. To z kolei wytwarza układ, w którym widz zobligowany zostaje do krytycznej refleksji zarówno na temat oglądanego obrazu, jak i swojego obrazu rzeczywistości, w której przyszło nam funkcjonować.

 

Karol Komorowski, Alan Wartburton, „Wirtualność zniknęła / Virtual reality is gone"; Lookout Gallery, Warszawa, 20.08 - 20.09.2014