Poznań know-how & go go

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.

No i co ja bym zrobiła bez Facebooka? Tytuł tekstu pożyczyłam od jednego ze znajomych, cytując jego komentarz. Mam nadzieję, że się nie obrazi. Z Facebooka dowiedziałam się też, że prezydent Poznania był łaskaw odwołać konkurs na dyrektora Galerii Miejskiej Arsenał, w którym brałam udział. Czy po tylu latach bycia robotnikiem kultury powinnam się dziwić dezynwolturze i bezkarności urzędników? A jednak.

W tym konkursie wszystko było dziwne. Po złożeniu oferty nastąpiła cisza. Nie dowiedziałam się ilu jest kandydatów, kto wystartował w konkursie, ani jakie dalsze kroki planuje Urząd Miasta. Termin przesłuchania trzymany był w tajemnicy. W końcu samoloty są tanie i nawet, jeśli odważymy się na wakacje, dajmy na to, w Meksyku, to zawsze możemy szybciutko wrócić wezwani przez Komisję Konkursową.

Komisję, która zaskoczyła mnie w końcu niemiłym listem informujacym, że nie przeszłam pierwszego etapu, bo w dokumentach zabrakło oświadczenia o znajomości obcego języka. Sądziłam, że moje studia filologiczne (co prawda na dość egzotycznym kierunku albanistyki, ale jednak) stanowią podpowiedź... Nie skupiałam się jednak na tym za bardzo, ponieważ owo oświadczenie nie znalazło się na liście wymaganych dokumentów, którą opublikowali sami urzędnicy. W tym też duchu odpowiedziałam: „Otóż znajomość języka obcego jest w ogłoszeniu wymieniona jako wymagana obowiązkowo (punkt 10) i przyjęłam to do wiadomości jako wymóg konieczny wraz z punktami 4, 5, 6, 7, które nie pociągają za sobą obowiązku przygotowania stosownych oświadczeń, a które to wymagania (punkt 4, 5, 6, 7 i 10) uznaję za konieczne składając ofertę. Na liście wymaganych dokumentów «oświadczenie o znajomości przynajmniej jednego języka obcego» nie zostało wymienione. I tylko dlatego nie dołączyłam go do dokumentów złożonych w dniu 20 czerwca”. W stosownym terminie odwołałam się od decyzji i uzupełniłam ofertę o brakujący dokument. I znowu cisza. Do dziś nie dostałam odpowiedzi.

Mijają tygodnie i nagle grom z jasnego nieba: „Prezydent Miasta Poznania podjął decyzję o unieważnieniu konkursu na dyrektora Galerii Miejskiej Arsenał i rozpoczęciu procedury zmiany jej formuły prawnej”. Nie dostałam w tej sprawie maila, listu, telefonicznego zaproszenia na konferencję... Oficjalnie do dziś nic o tym nie wiem.

Oczywiście pisanie o czymś takim, jak etykieta, czy raczej zwykła grzeczność wobec partnerów czy interesantów jest czymś nie na miejscu wobec losu całego Arsenału. Jest to jednak jeden z symptomów. Tych, które na ogół lekceważymy przyzwyczajeni do – nie ma co owijać w bawełnę – chamstwa urzędników. Mikołaj Iwański w swoim artykule napisał wprost: byliśmy tylko figurantami. Ginący teatrzyk cieni. Zostaliśmy przez władzę użyci, lecz właściwie jako nieistotni, żywcem wyjęci z tekstów Mbembe... Retoryka pominięcia i przemilczenia.

Drugą sprawą jest konkursowe szaleństwo. Konkurs na opracowanie projektu architektonicznego przebudowy budynków Galerii Miejskiej Arsenał owszem, odbył się. Wprowadzono w błąd architektów biorących w nim udział, ponieważ nie ogłoszono problemów z własnością gruntów. Konkurs na dyrektora zakończył się przed przesłuchaniami kandydatów. To dość czytelny znak, że nikt nie traktował go poważnie. To dla urzędników takie miejskie podchody, gry i zabawy. Bo uczestnicy konkursu poświęcą trochę czasu na pisanie czy rysowanie, ale to dla nich przecież tylko zabawa i przyjemność.

Tu przechodzimy do meritum, bo także na rzecz NGO-sów ludzie z zaangażowaniem pracują za darmo. Zatem nadchodzi kolejny etap dla robotników kultury: już nie umowy śmieciowe, lecz już wolontariat! Nie wypada mi już dalej komentować pomysłu powierzenia całości zadania publicznego organizacji pozarządowej, choć nie wątpię, że wiele osób to wkrótce zrobi. Wielu z nas pamięta choćby tekst Agnieszki Graff („Urzędasy, bez serc, bez ducha”), który trafnie wskazywał na problemy z tym związane, szczególnie zarzuty dotyczące usługowego modelu działalności społecznej oraz uwikłania NGO w mechanizmy rynkowe. W podobnym duchu komentowała sytuację Iza Kowalczyk.

Pozwolę sobie tylko odpowiedzieć na troskę prezydenta Grobelnego, który pisał: „Kandydaci, którzy wystartowali w konkursie na dyrektora Arsenału, reprezentują prężne środowiska twórcze, zrzeszone w organizacjach pozarządowych. Wybór na stanowisko dyrektora Galerii Miejskiej Arsenał oznaczałby dla nich konieczność zerwania z dotychczasową działalnością w stowarzyszeniu lub fundacji i trudność w korzystaniu z jej potencjału”. Dziękuję Panu. Jestem już dorosła i jeśli podejmuję decyzję dotyczącą swojej przyszłości to robię to świadoma wszystkich konsekwencji. Przywiązaniu do działań natury społecznej dałam dowód w proponowanej koncepcji programowej: „Najważniejsze jest nawiązywanie miejskich kooperacji na poziomie lokalnym z organizacjami pozarządowymi i obywatelskimi”. Ich udział brałam pod uwagę od procesu programowania, przez działanie, do ewaluacji. Wydaje się, że tworzenie zaplecza instytucjonalnego dla działań wielu organizacji służyłoby lepiej „połączeniu potencjałów mobilności i elastyczności organizacji pozarządowej z infrastrukturą i dorobkiem samorządowej instytucji kultury”, niż niepewne rozwiązanie proponowane przez Grobelnego. Traktowanie kandydatów przez prezydenta Poznania z pobłażliwością i wskazywanie im życiowej drogi przywodzi mi na myśl patriarchalną dominację i retorykę kolonialną. Kolonializm kreuje i lansuje za pośrednictwem rozmaitych praktyk dyskursywnych (tym razem kłania się Edward Said) taki mit kolonizatora, który ma przekonać, iż reprezentowane przez niego wartości i idee są uniwersalne, transcendentne i wyższe od wartości i idei skolonizowanego.

A skoro mowa o retoryce, to w całej tej sytuacji najgroźniejszymi wydają się wyrywkowe cytaty z Kongresu Kultury użyte w wystąpieniu Grobelnego. Jest to chwyt, który urzędnicy stosują coraz częściej. Używanie okaleczonych, wyrywkowych, zdeformowanych fragmentów idei produkowanych przez ludzi kultury i obracanie ich przeciwko autorom.

Cóż, pozostaje mi powrócić do śledzenia Facebooka, gdzie znajduje się strona „Protest Arsenału”.