Podwójne echo

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.

Tak się złożyło, że równocześnie w Krakowie - Art Agenda Nova - i Warszawie - galeria Starter - miały miejsce dwie wystawy odwołujące się do tego samego tematu. Zbieg okoliczności? Jeśli tak, to prowokujący ciekawe porównania i wpisujący się w specyfikę zjawiska, na którym opierają się obie ekspozycje - zjawiska artystycznego echa.

Dzięki uprzejmości Galerii Starter
Dzięki uprzejmości Galerii Starter

Wystawa Agnieszki Grodzińskiej rozpatruje echo w kategoriach wizualnych. Staje się nim powracająca estetyka, motywy z prac abstrakcjonistów i typograficzne tropy zestawione przez artystkę z mniej lub bardziej przypadkowymi obrazami. W tekście prasowym czytamy: „Grodzińska ‘bada' malarstwo - zwłaszcza aspekty związane z jego reprodukowaniem i masowym odbiorem". O przetwarzaniu, samplowaniu, powracaniu i odwoływaniu się do wizualnej świadomości twórcy słyszeliśmy nieraz. To natomiast, co jest ujmujące w ekspozycji, to podjęta przez artystkę próba odnalezienia relacji między pracami De Kooninga a zdjęciami błyszczących od tłuszczu potraw ze starych książek kucharskich (pamiętam tę książkę i zachwyt, w jaki wprawiało oglądanie tych kilku kolorowych zdjęć między ogromem przepisów - Kuchnia Polska, Warszawa 1987). Próba, którą można potraktować jako poszukiwanie struktur rządzących zjawiskiem artystycznego echa w ogóle. Aby lepiej opisać, z czym to się je, należałoby przywołać arsenał pojęć takich jak „aura dzieła" czy „oryginał" i rozpocząć dyskusję nad faktycznym wymiarem „nowości" i „artystycznego geniuszu". Z drugiej strony korci, aby odwołać się do zasad dotyczących komunikacji masowej, wspomnieć o precesji symulakrów, a być może i uderzyć w wysokie tony koncepcji kognitywistycznych. Po co jednak nadużywać teorii, skoro sama artystka zachęca nas raczej do estetycznej kontemplacji z pewną dozą ironii i ponowoczesnym przymrużeniem oka.

Dzięki uprzejmości galerii Starter
Dzięki uprzejmości galerii Starter

Na pierwszej stronie towarzyszącej wystawie publikacji, wydanej pod egidą wydawnictwa Morava, pojawia się camera obscura. Obraz jest w sposób oczywisty echem rzeczywistości. Echem, które przez lata odbijane było na płaszczyźnie za pomocą farb bądź materii światłoczułej, a od początku XX wieku szeroko wykorzystywanej możliwości samplowania obrazów. Szalenie modna technika kolażu wykorzystywana jest dzisiaj przez większość artystów (a przynajmniej tę większość, która uświadamia sobie potencjał komercyjny tego medium). Tym trudniej w zalewie zestawień i sampli znaleźć takie, po których wzrok nie prześlizgnie się zaledwie. Urok czarno-białych zdjęć i pożółkłych kadrów jest niewątpliwy. Sztuką jest nie popaść w tautologię i sztampowość. Zestawienia proponowane przez Grodzińską bazują na podobieństwie - tym faktycznym albo dopowiadanym w myśl pregnacji, zwanej także zjawiskiem domykania figur1. Satysfakcja z odnalezienia połączeń wizualnych między czarno-białą reprodukcją Pollocka a głową sowy sprawia, że zostajemy wciągnięci w grę polegającą na śledzeniu różnic i podobieństw między przedstawieniami. Czy to wszystko? Nie, nie wszystko.

Dzięki uprzejmości galerii Starter
Dzięki uprzejmości galerii Starter

I wystawa, i publikacja przepełnione są nawiązaniami do amerykańskiej abstrakcji. Malarstwa narodowego, triumfującego nad krajobrazem intelektualnym początku drugiej połowy XX wieku2. Zjawisko, które uważane jest za ukoronowanie kultury intelektualnej Stanów Zjednoczonych, najbardziej nowoczesna, postępowa forma sztuki, powraca w fotografiach artystów prezentowanych w pracach i na łamach publikacji. Etos artystyczny, objawiający się w skupionych twarzach pochylonych nad płótnami mistrzów, zestawiony zostaje z barwnymi postaciami epigonów. Naśladowcy grupy postaci ze słynnego zdjęcia Niny Leen uprawiają action painting za pomocą pałeczek do perkusji, a nieprzedstawiające obrazy są dla nich inspiracją do tatuaży3. Za profanację, z powodu której Greenberg się zapewne w grobie przewraca, uznać można fragment rozmowy z Jacksonem Pollockiem pojawiający się w przywołanym w publikacji odcinku Family Guy.

„ Peter Griffin: - How do you know when you done with the painting?

Jackson Pollock: - How do you know when you done making love?

P.G.: - Oooh when you wash your penis in the sink and go to bed."

Amerykańskie action painting o czeskim rodowodzie hrabalowskiego Egona Bondy!

Dzięki uprzejmości galerii Starter
Dzięki uprzejmości galerii Starter

Podoba mi się zbiór tytułów prac abstrakcyjnych przedstawiony na tabliczce podobnej do tych, które zazwyczaj pełnią funkcje cennika w starych amerykańskich kawiarniach, gdzie do późnej nocy serwuje się kawę z ekspresu przelewowego. Oderwane od obrazów wersy wyglądają trochę jak dadaistyczna poezja wyjęta poza nawias tak zwanego sensu. Pracą, koło której nie przechodzi się obojętnie, jest również obraz z X stworzonym z czarno-białych i kolorowych zdjęć obrazów abstrakcyjnych. Przyglądanie się czarno-białym reprodukcjom poszerza spojrzenie na abstrakcję. Odebranie kolorów skazuje je bowiem na jakąś dziwną egzystencję pomiędzy, co widać poprzez kontrast z ich kolorowymi odpowiednikami. Centrum obrazu, miejsce spotkania się ramion X, pozostaje niemym, niezamalowanym płótnem.

Dzięki uprzejmości galerii Starter
Dzięki uprzejmości galerii Starter

Ekspresja malarska przywołuję atmosferę Nowego Jorku. W książce pojawia się nawet odwołanie do filmu Manhattan, a dokładnie sceny uwiedzenia Marry przez Izaaka, w której podchody neurotycznego, niespełnionego pisarza przerywa dziwny dźwięk dochodzący zza powieszonego na ścianie obrazu abstrakcyjnego. Na stronie obok widzimy zdjęcie Newmanna stojącego przed podzielonym białą osią obrazem Cathedra. Allenowski, bezpretensjonalny humor i tchnący powagą rzeczy ostatecznych obraz abstrakcjonisty. Właściwie to słodko- słone zestawienie oddaje charakter wystawy powstałej na kanwie porównań, kontrastów i powolnego, kontemplacyjnego nakładania się klatek. Bez pretensji do zdecydowanych, ostatecznych odpowiedzi widz analizuje swoją świadomość wizualną, układając powoli własne puzzle action painting.

Dzięki uprzejmości galerii Starter
Rzeźba Kamila Szpunara, dzięki uprzejmości Art Agenda Nova

Dzięki uprzejmości Art Agenda Nova
dzięki uprzejmości galerii Starter

Motyw puzzli pojawia się również w wystawie Wymiary echa kuratorowanej przez Szymona Maliborskiego. Już sama forma wystawy zbiorowej, w której co tydzień kolejny artysta wkracza do zaaranżowanej przestrzeni, przypomina spóźnione echo. Praca Sorry it's nothing personal jest rzeźbą pierwszego poruszyciela, organizującego przestrzeń, w której pracować będą kolejni - Kamila Szpunara. W korytarzu znajduje się podświetlona światłem UV przezroczysta układanka, w której brakuje środkowego elementu. Mimo to całość funkcjonuje. Tak naprawdę trudno zauważyć ten brak. Przypominają mi się wieczne dywagacje dotyczące miejsca artysty we współczesnym społeczeństwie. Artysta jako niewidzialny wentyl bezpieczeństwa, który musi istnieć, tak jak Grace istniała, pozornie niewidoczna dla miasteczka Dogville.

Dzięki uprzejmości Art Agenda Nova
Praca Kamila Szpunara, dzięki uprzejmości Art Agenda Nova

Wystawa należy do cyklu 3 ekspozycji, które od listopada do marca odbywać się będą w Novej. Swoją drogą galeria, która już w czerwcu zmieniła siedzibę, dopiero teraz wydaje się w pełni wykorzystywać odmalowane na biało wysokie przestrzenie kamienicy. Artysta, motywowany landartowskimi ambicjami, buduje wystawę, gdzie rozsypane na podłodze półtora kilo ziemi kontrastuje z rzuconą na ścianę projekcją telewizyjnego szumu. W tak zbudowanej pracowni pracowało dwóch performerów: Adam Gruba i Tadeusz Nowak, a także powstały trzy instalacje autorstwa Jolanty Przytuły, Tomasza Prymona i Michaliny Rolnik. Ale gdzie w tym wszystkim echo?

Dzięki uprzejmości Art Agenda Nova
Praca Kamila Szpunara, dzięki uprzejmości Art Agenda Nova

Szpunar deklaruje w swoim tekście do wystawy: „Proces twórczy to pewnego rodzaju echolokacja. Rozpoznawanie sygnałów własnych jako rzeczywistości obiektywnej". Te słowa można traktować bardzo dosłownie w kontekście instalacji Poszukiwanie jedności. Wykonane z grubych prętów rzeźby, kształtem przywołujące litery alfabetu, umieszczone zostały ponad porozrzucanymi książkami, aby podkreślić ich tekstualny grunt. Wraca popularyzowany przez Dróżdża truizm mówiący o tym, że litera jest przede wszystkim estetycznym znakiem i może zostać wyłączona poza semantyczną siatkę znaczeń. Porozrzucane książki są niestety motywem nieco pretensjonalnym i zbyt dosłownym. Subtelność rzeźb sprawia natomiast, że całość broni się, budując ładny kontrast dla głównego pomieszczenia.

Instalacja Tomasza Prymona. Dzięki uprzejmości Art Agenda Nova
Instalacja Tomasza Prymona. Dzięki uprzejmości Art Agenda Nova

Tekst prasowy nie komponuje się z wystawą. Zdecydowanie lepiej słucha się opowieści na żywo, podczas której kurator wspomina o reliktowym promieniowaniu tła przynależnym szumowi telewizyjnemu, który rzucony został przez artystę na ścianę. Zestawienie ciemnej ziemi z zimnym, „śnieżącym" obrazem telewizora jest ciekawym połączeniem formalnym. O co natomiast chodzi z reliktowym promieniowaniem tła? Wikipedia jest pomocna do momentu, kiedy gubię się w naukowej nomenklaturze. Z grubsza chodzi o to, iż jest to najprawdopodobniej relikt powstania wszechświata i procesów, jakie zachodziły w najwcześniejszych stadiach uniwersum. Artysta sięga więc po echo, którego źródło dotyczy czasów tak starych, że wręcz nierealnych. Echo nie tyle wraca, ile staje się głosem Innego. Nie wierzę w symbiozę sztuki i nauki; uniemożliwia ją „sztuczna" umowność. Fascynujące jest natomiast przenikanie się tych dwóch światów i jego artystyczne efekty, o czym wiedzą fani Sztuki a komunikacji Mieczysława Porębskiego bądź eseju Niepopularność Wiesława Juszczaka.

Dzięki uprzejmości Art Agenda Nova
Praca Kamila Szpunara, dzięki uprzejmości Art Agenda Nova

Świetne wrażenie sprawia Droga mleczna. Wideo, w którym po ekranie przesuwają się niewyraźne białe kształty. Hipnotyzujący obraz okazuje się widokiem powoli spływającej rzeką kry. W prostym ujęciu czuję dotknięcie tajemnicy podobne do tego, które czujemy, odnajdując w plamie oleju bądź w bryle topniejącego śniegu urok i siłę malarstwa abstrakcyjnego. Być może jest to podpowiedź, aby czytać echo, doszukując się abstrakcji w pracach estetyzujących banał codzienności.

Performans Tadeusza Nowaka. Dzięki uprzejmości Art Agenda Nova
Performans Tadeusza Nowaka. Dzięki uprzejmości Art Agenda Nova

Co trzeba zarzucić wystawie, to powtarzanie niczym zaklęć postmodernistycznych fraz jako wykładni wartości. Stwierdzenie faktu, że kurator nie jest w stanie opanować znaczeń, jest - powiedzmy - trochę banalne. Podobne mam odczucie, czytając, że: „to, co pomiędzy, często jest nieoczywiste, nieznane, niedostrzegalne, czyli najbardziej mnie inspirujące". Momentami trąci to studenckimi zajawkami i akademicką tautologią. Zamiast echa fascynacji wyczuwam ponowoczesny pogłos. W planach jest jeszcze publikacja nt. wydarzenia, w której - mam nadzieję - przeczytamy więcej tak o wystawie, jak i poszczególnych realizacjach.

Performans "Golem" Adama Gruby. Dzięki uprzejmości Art Agenda Nova
Performans "Golem" Adama Gruby. Dzięki uprzejmości Art Agenda Nova

Echo Park to przede wszystkim estetyczna przygoda. To, co w tej wystawie pozostaje nienazwane na rzecz wizualnej gry cytatami, w Wymiarach echa pokazane jest momentami zbyt dosłownie. Jedna ekspozycja, powtarzając za drugą wybrane motywy, czysto przypadkowo buduje interesujące pole porównań. Estetyczny slang krakowskich intermediów pozwala dokładniej określić, co stanowi o charakterze wizualnego języka Agnieszki Grodzińskiej. Wyczuwam w nim szczyptę „nowojorskiego smaku". To znaczy pewną dozę formalnej wstrzemięźliwości połączonej z fascynacją przeszłością i banałem implikującym atmosferę nadrealności. Podobne cechy miałem szansę oglądać w tym roku w pracach pokazywanych podczas targów Sunday (zwłaszcza galeria Tulips and Roses), czy na wystawie Marbled Reams w londyńskiej Limoncello Gallery. Ta dyskretna estetyka jest mocno obecna w publikacjach wydawnictwa Morava, a także pracach niektórych artystów z kręgu galerii Starter (Michał Grochowiak czy Piotr Łakomy, który nota bene pokazywał w Limoncello). Narażając się na grzech nadinterpretacji, postanowiłem zaakcentować tę poznańską (?) tendencję, którą niezależnie jak cliché by to brzmiało, uznaję za echo zachodnich trendów.


Wymiary echa - 18.11.2011-23.12.2011, Art Agenda Nova

Echo Part - 13.12.2011-15.01.2011, Galeria Starter

Instalacja Michaliny Rolnik. Dzięki uprzejmości Art Agenda Nova
Instalacja Michaliny Rolnik. Dzięki uprzejmości Art Agenda Nova
  1. 1. Są to pojęcia z zakresu teorii asocjacjonistycznej i dotyczą uzupełniania pewnych komunikatów przez mózg, tak aby wydały się bliższe temu, co jest mu już znane.
  2. 2. I. Sandler, The Triumph of American Painting, New York 1970
  3. 3. Mowa o zdjęciu, które zostało opublikowane 15 stycznia 1951 w magazynie „LIFE". Przedstawiało ono najważniejszych malarzy ówczesnej Ameryki, m in. Pollocka, Gottlieba, Newmana i Rothko.