Zniknięcie widza

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.


Od 1968 roku wiemy, że zniknął autor - skrył się za pismem, za znakami grubej warstwy interpretacji. Strukturalizm i postmodernizm, wraz ze swoimi konsekwencjami, przyzwyczaiły nas w pewnym sensie do tego „braku" i być może zapomnieliśmy już nawet o okolicznościach owego zniknięcia. Z pewnością ten akt poprzedzony był długą historią obecności i z pewnym ryzykiem można założyć, iż uprzednia obecność była koniecznym warunkiem samego zniknięcia...

PAWEŁ ALTHAMER, JULIA, FOT. KUBA DĄBROWSKI
PAWEŁ ALTHAMER, JULIA, FOT. KUBA DĄBROWSKI

Przywołuję we wstępie ten „klasyczny" model na okoliczność niedawnych zniknięć realizowanych w ramach warszawskiego festiwalu Przemiany nad Wisłą1, które w swoich założeniach teoretycznych oraz charakterze nawiązują do toruńskiego Poszliśmy do Croatan2. Kuba Szreder, kurator, tak pisze o projekcie: proponujemy serię eksperymentów z procesami znikania, kamuflażu, niewidzialności. Delikatnych manipulacji biegiem rzeki, pirackich rejsów, wizyt w wyrajach, aranżacji niepokojących planów filmowych, chowania się wśród dzikiej przyrody. Podejmujemy próby takiego wpisania się w przyrodniczy czy cywilizacyjny kontekst, żeby różnica pomiędzy jednostkowym bytem i jego społecznym czy ekologicznym otoczeniem przestała być oczywista. Fascynują nas, podobnie jak wieki temu malarzy niderlandzkich czy włoskich, kwestie mimesis, czyli reprezentacji i odzwierciedlenia natury przez kulturę. Upodabniania obrazu do tego, co ma przedstawiać. Jednak w naszym przypadku ten odwieczny problem jest przefiltrowany przez flirt z dokonaniami sztuki publicznej oraz land artu. Zamiast więc problemu związków przedstawienia z tym, co przedstawiane, na warsztat bierzemy dynamiczną wiązkę relacji łączących artystę i jego środowisko. Ich wewnętrzna dynamika wyrzuca nas poza to, co łatwo zauważalne, podlegające jednoznacznym klasyfikacjom czy ocenom. Wraz z biegiem Wisły wypływamy na zasnute mgłą oceany nieoczywistego3.

NATALIA ROMIK, PREDATOR, FOT. KUBA DĄBROWSKI
NATALIA ROMIK, PREDATOR, FOT. KUBA DĄBROWSKI

Poszczególne wydarzenia ułożone zostały w pewnej chronologii zdarzeń - a w ostatnią sobotę września, na barce obok warszawskiej syrenki (oraz w parku rzeźby na Bródnie), w niewielkim gronie odbył się finisaż. O wielu płaszczyznach zniknięć i ich realizacjach dowiadujemy się z poszczególnych projektów. Katarzyna Krakowiak, nawiązując do eksperymentów Masaru Emoto, stara się wykorzystać wpływ przekazywania pozytywnych emocji, myśli i informacji na zmianę Wisły4. Każdy od czasu trwania zniknięć mógł sam zostać współtwórcą projektu wysyłając smsem lub mailem pozytywną wiadomość dla Wisły. Zebrane głosy zostały nagrane w postaci MP3 i następnie emitowane do wody, gdzie zanurzony był skonstruowany przez artystkę głośnik. Obok znajdował się mikrofon, który tak przetworzony dźwięk nagrywał. Tę specyficzną muzykę można usłyszeć na stronie: http://www.zywawoda.org/. Czy rzeczywiście całe przedsięwzięcie miało wpływ na wodę, z pewnością wkrótce się dowiemy, gdyż Krakowiak postanowiła przeprowadzić podobny do Emoto eksperyment: przebadała próbkę przed realizacją i ma zamiar powtórzyć ten zabieg po jej zakończeniu... Jak sama mówi, ten pomysł to tylko pretekst, pewien szkic, animacja, zaproszenie do refleksji, aby ludzie pijąc wodę przypominali sobie o mechanizmie pozytywnego myślenia. Znamienne zresztą, że wśród pozytywnych głosów, które miały dotrzeć do Wisły, większość przybrała formę pytań: dlaczego Wisła znika?

W okolicach Mostu Świętokrzyskiego wczesnym wieczorem można było natrafić na srebrną postać odbijającą światło i to, „co było akurat obok niej". Odbijanie obrazu, rozpraszanie światła dotyczyło więc zarówno ludzi, jak i przedmiotów, przez co zniknięcie i rozproszenie dokonywało się z pewną dwuznacznością: nie wiadomo do końca, czy dotyczyło, tego, co obok czy postaci? Opisywane działanie, to praca Natalii Romik, o nazwie Predator - Rozproszenie5.

KATARZYNA KRAKOWIAK, ŻYWA WODA,  FOT. KUBA DĄBROWSKI
KATARZYNA KRAKOWIAK, ŻYWA WODA, FOT. KUBA DĄBROWSKI

Możliwe, że na którymś z warszawskich drzew ktoś zauważył latawiec i nie był to prawdopodobnie przypadkowo zaplątany obiekt, tylko własność prywatna Macieja Kuraka. Gdyby poświęcić trochę czasu i pokusić się o dotarcie do drugiego końca sznurka, zapewne zajęłoby to chwilę, gdyż znajduje się on w rękach twórcy jakieś 320 kilometrów dalej w Poznaniu... Projekt nasuwa skojarzenia z koniecznością bycia w jednym miejscu i czasie: w przypadku tego „obiektu" nie możliwe jest zobaczenie czy doświadczenie go w całości, tu i teraz. Funkcjonuje tylko jako zapośredniczony czy to przez wyobraźnię, czy też przez informację obiekt. Tytuł pracy wplata ją w nurt krytycznie odnoszący się do współczesnego konsumpcjonizmu oraz kultu posiadania; autor pyta w tym kontekście o to: Jakimi wartościami należy kierować się, aby dokonać dobrego wyboru? Bo o taki nam przecież chodzi. Może np. należy gromadzić wszystko. Nie wiadomo przecież, które przedmioty mogą stać się na przykład istotne do opisania kultury w której żyjemy. Brzmi to dość paradoksalnie, ale gdy dowiadujemy się, że np. najstarsza biblioteka w Polsce gromadzi wszelkie wydawnictwa również obecnie wydawane w kraju włączając w zbiory np. pisma pornograficzne, przekonujemy się, że paradoks jest dość racjonalny6. Chodzi więc tutaj o pytanie o aksjologię: w codzienności dokonujemy prostych wyborów ustanawiając tym samym hierarchię wartości, przy czym niekoniecznie zdajemy sobie z tego zawsze sprawę. A przecież każda nasza najprostsza decyzja niesie za sobą ciężar określonego sposobu myślenia i przekonań.

ŁUKASZ JASTRUBCZAK, SMIERCMAGELLANA, FOT. MAŁGOSIA MAZUR
ŁUKASZ JASTRUBCZAK, SMIERCMAGELLANA, FOT. MAŁGOSIA MAZUR

Łukasz Jastrubczak, zaproponował działanie w pewnym sensie podobne do Macieja Kuraka, dlaczego, o tym za chwilę, natomiast z pewnością był to projekt dla bardzo uważnych i punktualnych widzów. Na jednym brzegu Wisły w pewnym momencie pojawiła się postać człowieka w czerni, która nakładała się na podobną postać przesuwającą się na łodzi i patrzącą w ten sam punkt, co ta pierwsza. Plan kontrplan i jedno długie ujęcie podobnie jak wspomniana Własność prywatna skłaniał do refleksji na temat doświadczania w czasie obiektów sztuki: o ile latawiec został rozciągnięty w czasie i przestrzeni i w zasadzie przesunięty przez to do wyobraźni, o tyle projekt Łukasza wymagał bardzo konkretnego zgrania i jego właściwy moment - nałożony obraz - trwał tylko chwilę. Oba projekty odnoszą się w ten sposób z ironią do zwyczajowego oglądania sztuki, gdzie to widz decyduje kiedy i pod jakim kontem obejrzy pracę, i zazwyczaj może też od niej bezpiecznie odejść, a następnie wrócić i obejrzeć ją ponownie. We wspomnianych realizacjach relacja ta została odwrócona i działanie czy sam obiekt zmusiły widza do obejrzenia siebie w dogodny dla niego sposób - zawiera się w tym może nieco uwodzenia Baudrillarda...

HUBERT CZEREPOK, THE TRANSPORTED MAN, FOT. KUBA DĄBROWSKI
HUBERT CZEREPOK, THE TRANSPORTED MAN, FOT. KUBA DĄBROWSKI

Za mostem śląsko-dąbrowskim patrząc w stronę północną, można było dostrzec zjawisko całkiem naturalne na rzece - załamanie wody w postaci wiru. To rzeźba Joanny Rajkowskiej wtapiająca się prawie całkowicie niezauważalnie i dosłownie w wodną aurę: tworzenie wpisujące się w naturę z zachowaniem widoku na miasto tworzy ciekawe połączenie. Można powiedzieć, że jest to zniknięcie dzieła w naturze; minimalistyczny przykład land-artu, do którego zresztą odwołują się w swoich założeniach kuratorzy. W ramach wielorakich zniknięć można było nawet zniknąć na jakiś czas dosłownie „na Wiśle" decydując się na rejs zorganizowany przez Roberta Rumasa: każdy mógł się na niego zdeklarować posiadając parę wolnych wrześniowych dni. Podróż została podzielona na dwa etapy: Warszawa - Toruń oraz Toruń -Warszawa, a uczestnikom zostały zapewnione podstawowe wygody. Przedsięwzięciu towarzyszyła dowolność, nieprzewidywalność, brak przestrzeni prywatnej (biorąc pod uwagę zagęszczenie ludzi na małej przestrzeni łodzi), oraz, co współcześnie dosyć istotne, należało pozbawić się kontaktu ze światem zewnętrznym, czyli nie korzystać z telefonu komórkowego. Wyprawa nawiązywała do słów Michela Foucault: w cywilizacjach pozbawionych łodzi, marzenia wysychają, szpiegostwo zastępuje przygodę, a policja zajmuje miejsce piratów7. Czy marzenia dzięki podróży łodzią wróciły na swoje miejsce? Patrząc na projekt z zewnątrz, można tylko opisać pewne warunki jego zaistnienia, ale nie to, co było w nim najbardziej istotne, czyli uczestnictwo w pewnym doświadczeniu i doświadczaniu bycia, obecności tam.

Patrząc na te wszystkie zanikające działania zastanawiała mnie cały czas kwestia odbiorcy: skoro prace same z siebie nie chcą się ujawnić i uprzednio bardzo często trzeba o nich wiedzieć, aby je zobaczyć, skoro projekt odbywa się z założenia w przestrzeni i flirtuje ze sztuką publiczną w jakiś sposób, chcąc nie chcąc musi odnosić się do tego przypadkowego widza, natknąć się na niego, upomnieć. Można by było się zapytać, gdzie on jest? Albo po prostu, do kogo tak naprawdę skierowany był ten projekt? Bogna Świątkowska wskazuje na pewne zjawisko grupowania odbiorców: z jednej strony mamy dość wąską grupę bezpośrednią, która patrzy na dane działanie w czasie rzeczywistym, z drugiej jest część osób i liczniejsza, do której projekt dotrze w wersji pośredniej poprzez dokumentację, relacje, informacje itp. Jak dodaje: zarówno ta pierwsze jak i druga grupa widzów jest dla nas ważna. Poza tym w takim mieście jak Warszawa, która ma sporo do zaproponowania wydarzeń w każdym tygodniu w dziedzinie kultury, nie jest możliwe ze względów po części praktycznych, po części fizycznych w większości z nich uczestniczyć bezpośrednio i osobiście. Pozostaje możliwość konsumpcji informacji o nich...8 Zgadzam się, że współcześnie bliżej nam do kultury zapośredniczenia realizującej się przy pomocy takich narzędzi, jak znak, pismo, język czy obraz, niż do kultury obecności i uczestnictwa. Rozumiem też generalną niemożliwość bycia chociażby na wszystkich wydarzeniach w ramach samych Zniknięć oraz ideę zniknięcia widza dokonującą się na kilku płaszczyznach: od ironicznego potraktowania relacji dzieła w czasie i procesu oglądania przez odbiorcę, przez charakter prac, zniknięcia symbolicznego, jak i wręcz fizycznego. Nadal jednak zastanawia mnie w tych projektach relacja do przypadkowego widza, bo ten niewątpliwie zniknął. Nie wiem natomiast, czy jego zniknięcie poprzedzone było chociaż chwilową obecnością?

Zniknij nad Wisłą, Okolice Wisły, Warszawa 11.08-25.09.2009, kuratorzy: Kuba Szreder, Bogna Świątkowska; współpraca: Agnieszka Szreder; organizator: Fundacja Bęc Zmiana; artyści: Paweł Althamer, Hubert Czerepok, Roman Dziadkiewicz, Łukasz Jastrubczak, Katarzyna Krakowiak, Maciej Kurak, Agnieszka Kurant, Konrad Pustoła, Natalia Romik, Robert Rumas, Joanna Rajkowska, Honza Zamojski.

  1. 1. Festiwal Sztuki nad Wisłą Przemiany organizowany był w tym roku po raz pierwszy i trwał od czerwca do października. Ma być on wydarzeniem cyklicznym. W tej edycji złożyły się na niego różne wydarzenia artystyczne i społeczne związane ze staraniami Warszawy o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury 2016. Celem festiwalu jest zmiana wizerunku Wisły. Projekt finansuje Biuro Kultury Urzędu Miasta Warszawy. Zob. http://www.przemianywisly.pl/.
  2. 2. Poszliśmy do Croatan, CSW Znaki Czasu, Toruń 20.06-27.09.2009.
  3. 3. Por. http://www.znikanie.pl/page/2.
  4. 4. Emoto poszukiwał dowodów na zjawisko „zdolności wody do zachowywania informacji". Wiedząc, że nie ma dwóch takich samych płatków śniegu, wykonał szereg eksperymentów, aby sprawdzić, w jakich okolicznościach z wody, kiedy się ją zamrozi, powstają kryształki widziane pod mikroskopem. Nie we wszystkich przypadkach tak się dzieje, np. z zamrożonej kranówy kryształki nie powstaną, natomiast z czystej, posiadającej pozytywną energię wody tak. Emoto twierdzi, że można mieć na to wpływ przez przekazywanie pozytywnych dźwięków do wody, np. muzyki klasycznej. Krótki wywiad z Emoto można obejrzeć na you tube: http://www.youtube.com/watch?v=rZDOPQRdxJM&feature=related
  5. 5. Dla osób, którym „predator" może kojarzyć się z bardzo niemiłą postacią z filmu pod takim właśnie tytułem (1987) w reżyserii Johna McTiernana, gdzie roli głównej wystąpił w nim Arnold Schwarzenegger, mogę dodać, że srebrny predator Natalii Romik był całkiem sympatyczny.
  6. 6. http://www.znikanie.pl/page/9.
  7. 7. http://www.przemianywisly.pl/2009/09/finisaz-zniknij-nad-wisla-25-09-2009-piatek/.
  8. 8. Z rozmowy podczas finisażu 25. 09.2005.