como espiar sin descargar nada press localizar numero movil here exposed cell pics programas para espiar por satelite el mejor espia gratis de whatsapp mua giong ong noi necesito espiar espia mensajes de texto de celulares telcel gratis como funciona spyphone pro como espiar blackberry messenger descargar programa prism espia

"Dotykoterapia" Lygii Clark

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.
artmix - sztuka, feminizm, kultura wizualna

Plastikowe woreczki wypełnione wodą, nadmuchane foliówki różnych wielkości, piórka i kamienie powkładane w pończochy, dwie duże muszle oraz kawałek gumowej rurki prezentuje kobieta w bieli. Przekłada je z miejsca na miejsce, tłumaczy sposób użycia i inicjuje działanie. To wprowadzenie wcale nie opisuje osoby dotkniętej obsesją zbierania - kobieta w bieli nazywa się Lygia Clark (1920 - 1988) i jest brazylijską artystką, której sztukę etykietuje się często mianem "neoawangardy". Spotkałyśmy się na wystawie inaugurującej działalność filii łódzkiego Muzeum Sztuki ms². Gdy przyszłam po południu, ona już tam była, tkwiąca - jakby od wieków - na celuloidowej taśmie filmowej zatytułowanej Pamięć ciała (reż. Mario Carneiro). Prezentacja poszczególnych przedmiotów nazwanych przez Clark Obiektami relacyjnymi to treść początkowej części wideo, a także wprowadzenie do autorskiej metody terapeutycznej zwanej autostrukturyzacją. Jakie są jej tajniki, dowiaduję się z dalszej części filmu.

Lygia Clark, Autostrukturyzacja - obiekty relacyjne, 1977, z kolekcji rodziny Clark
Lygia Clark, Autostrukturyzacja - obiekty relacyjne, 1977, z kolekcji rodziny Clark

Lygia Clark, Autostrukturyzacja - obiekty relacyjne, 1977, z kolekcji rodziny Clark
Lygia Clark, Autostrukturyzacja - obiekty relacyjne, 1977, z kolekcji rodziny Clark

Najpierw masaż dłońmi, potem głowy i reszty ciała, zwłaszcza stawów, co ma sprawić wrażenie "sklejenia" ich. W dłoń pacjenta, tu przystojnego bruneta w bieliźnie, wkłada mały, okrągły kamyk owinięty tekstylną siatką - to tzw. "dowód rzeczywistości, inny niż reszta obiektów, o łatwym w identyfikacji kształcie. Trzymanie go stanowi kontrapunkt do całego procesu, ale jednocześnie, jest jego częścią (G. Brutt). Do uszu przykłada ogromne muszle, tłem do sesji dla pacjenta jest więc "szum morza". Dalej następuje masaż "lekkimi" i "ciężkimi" poduszkami.

Lygia Clark, Autostrukturyzacja - obiekty relacyjne, 1977, z kolekcji rodziny Clark
Lygia Clark, Autostrukturyzacja - obiekty relacyjne, 1977, z kolekcji rodziny Clark

Lygia Clark, Autostrukturyzacja - obiekty relacyjne, 1977, z kolekcji rodziny Clark
Lygia Clark, Autostrukturyzacja - obiekty relacyjne, 1977, z kolekcji rodziny Clark

Otula ciało materacem ze styropianowych kuleczek, a "ciężkimi poduszkami" wypełnia jego puste przestrzenie. Kilka niezwykłych konstrukcji, m.in. piłeczkowo-pończoszanych i siatkowo-kamykowych, ląduje na ciele bruneta. Czarna, gumowa rurka, propozycja pt. Respire comigo (Oddychaj ze mną), imituje dźwięk urywanego, niespokojnego oddechu. W końcu nakrywa pacjenta kocem, siada za jego głową i wysłuchuje wrażeń. Na koniec delikatnie przekręca i masuje głowę, podczas gdy ten dokonuje wyboru zachowania zaproponowanego mu w celach destrukcji nadmuchanego woreczka.

Tak w skrócie wygląda terapia według Clark, pozwalająca "odnowić kontakt z własną cielesnością, odzyskać poczucie organicznej wspólnoty ze światem i innymi, i tym samym doprowadzić do zniesienia - będącego źródłem traumy - rozdzielenia podmiotu od przedmiotowego świata" (Kobro/Clark, s.2).

Jak zahipnotyzowana oglądałam ten swoisty masaż (remedium na problemy psychologiczne?). Jakże dziwne połączenie stanowił ten świat sensorycznych doznań z zimnymi, konstruktywistycznymi rzeźbami Katarzyny Kobro, które stanowiły część tej samej wystawy (Katarzyna Kobro/Lygia Clark, 21.11.2008 - 01.03.2009). Wbrew pozorom od konstruktywizmu do "dotykoterapii" nie jest tak daleko. Świadczy o tym właśnie twórczość debiutującej w Polsce, a popularnej na świecie Lygii Clark. Początkowo zajmowała się malarstwem, potem skupiła się na rzeźbie. Szukała odpowiedzi na podobne do Kobro pytania o relację rzeźby do przestrzeni. Tworzyła przypominające słynne kompozycje przestrzenne konstrukcje. Później jej prace stały się coraz bardziej konceptualne, aż ok. 1963 r., przecinając wzdłuż wstęgę Moebiusa, doświadczyła "końca dzieła sztuki" [Kobro/Clark, s.10], w tradycyjnym tego słowa znaczeniu.

Od tej pory liczy się tylko moment tworzenia dzieła, jedyny żywy i niepowtarzalny fragment aktu, istniejący wyłącznie podczas trwania. Każde powtórzenie nadaje mu inny kontekst. "Moment aktu jest jedyną rzeczywistością żyjącą w nas. Ale uświadomienie sobie tego lokuje nas natychmiast w przeszłości. Przeszłość i przyszłość są uwzględnione w teraźniejszości aktu" (Kobro/Clark, s. 6). Tworzone w ramach cyklu Caminhando (Podążając) przeżycie wykorzystujące słynną wstęgę prowadzi, więc artystkę do głębokiego i długotrwałego kryzysu twórczego. W przezwyciężeniu go pomaga przypadek.

W wyniku wypadku samochodowego, ceniona już wtedy brazylijska artystka łamie nadgarstek. Opatrunek, który zostaje jej założony musi być stale utrzymywany w cieple, którego dostarcza plastikowy worek. Pewnego dnia rozdziera tę plastikową osłonę, lecz za chwilę ponownie ją mocuje plastrem. Na opatrunku kładzie mały kamyczek i pozwala przedmiotowi balansować po jego powierzchni. Wydaje się, że kamyczek zostaje wchłonięty, jakby "naśladując w ten sposób, całkowicie zakłócony proces porodu" (L. Clark, L'art..., s.140-143).

Zaskakujący efekt eksperymentu wybawia artystkę od kryzysu. Zaczyna tworzyć układy z wszelkich dostępnych jej elementów, których sens określa sposób ich użycia; każdorazowo na nabierając nowych treści, których wcześniej były pozbawione.

Autostrukturalizacja, metoda terapii opracowana przez Clark, opiera się na zasadzie odczuwania dotyku przez człowieka - poprzez dotyk naskórka pobudzona zostaje przedczołowa strefa kory mózgowej. Kontakt cielesny wchodzi w bezpośrednią interakcję z psychiczną warstwą osobowości pacjenta. Dotyk ułatwia w relacji terapeutycznej dotarcie do źródeł czynników zaburzających zachowania pacjenta (W. Sikorski, s. 222). Obiekt relacyjny stanowi łącznik między ciałem a umysłem - przejmuje energię emocjonalną, pozytywną i negatywną. Zarówno wytrąca z równowagi (rozłącza), jak i równoważy (łączy). Proces postępuje w związku z tym od warstwy psychotycznej ("chorej psychiki") do obszarów peryferyjnych, w etapie końcowym tworząc membranę, rodzaj przegrody oddzielającej to, co pożądane, od tego, co zepchnięte, wyparte przez świadomość (Kobro/Clark, s.12).

Artystka-terapeutka nigdy nie powróci już do tradycyjnie pojmowanych form sztuki, do końca głosząc, że "nadmierna racjonalizacja [...] życia jest źródłem kryzysu trapiącego współczesność. Marginalizując znaczenie zmysłowego przeżywania świata, [...] racjonalizacja odcina nas od Całości, stając się przyczyną dojmującego poczucia wyobcowania. Rozwiązaniem nie jest zatem jeszcze ściślejsza organizacja ludzkiej egzystencji podług zasad rozumu, ale stworzenie warunków umożliwiających jej przeżywanie w zgodności ze sobą samym - jako ucieleśnioną podmiotowością - i ze światem natury" (Kobro/Clark, s.2).

Ostatnie zdanie przywodzi na myśl postulat Luce Irigaray o konieczności rewaloryzacji znaczenia dotyku przez kobiety, "historycznie, strażniczki cielesności" (L. Irigaray, s. 19). Cytowanej autorce chodziło o to, aby za pomocą "dotykowych" metafor określić inną, niż falliczna, kobiecość. Określić, a nie zdefiniować, bo to - według filozofki - byłoby na powrót "uwięzieniem w systemie męskich przedstawień, w którym kobieta schwytana jest w układ znaczeń służących samouwielbieniu się męskiego podmiotu" (J. Bator, s.205).

Znany z teorii feminizmu krytyczny podział natury jako właściwej kobietom i kultury, nadrzędnej, przyporządkowanej mężczyznom sytuuje dotyk dokładne po środku - na granicy natury i kultury. Jest pierwotnym odruchem, który kultura wciska w określone ramy. Teatralizujemy nasze zachowania, gramy, powielamy schematy narzucone przez kulturę. Co chcemy ukryć? Tak bardzo chcemy "to" ukryć, że w niektórych kulturach ludzie w ogóle się nie dotykają.

Odnoszony bezpośrednio do fizyczności człowieka kontakt cielesny utożsamiany jest z seksualnością. Dopóki nie przestaniemy ignorować jego nie-seksualnego znaczenia, dopóty dotyk będzie cieszył się w naszej kulturze tak "fatalną opinią". Niestety, często zapominamy jak ważny jest dla naszego zdrowia psychicznego i fizycznego. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że trapieni którąś z chorób cywilizacyjnych wylądujemy u specjalisty, który w ramach terapii zapisze nam właśnie dotyk.


Bibliografia

Bator, Joanna, Feminizm, postmodernizm, psychoanaliza, Słowo/obraz/terytoria, Gdańsk 2001

Brett, Guy, Lygia Clark: in search of the body, http://findarticles.com/p/articles/mi_m1248/is_n7_v82/ai_15570360

Clark, Lygia, L'art c'est le corps [w:] Preuves, 1973, nr 13, za: Katarzyna Kobro/Lygia Clark, folder, Muzeum Sztuki ms², Łódź 2008

Irigaray, Luce, Ciało w ciało z matką, eFKa, Kraków 2000

Katarzyna Kobro/Lygia Clark, folder, Muzeum Sztuki ms², Łódź 2008

Sikorski, Wiesław, Bezsłowne komunikowanie się w psychoterapii, Oficyna Wydawnicza Impuls, 2004


Ilustracje pochodzą ze stron:

http://www.echonyc.com/~trans/lygia/clark3.html

http://www.msl.org.pl/wystawy/index/sub,biezace