como espiar sin descargar nada press localizar numero movil here exposed cell pics programas para espiar por satelite el mejor espia gratis de whatsapp mua giong ong noi necesito espiar espia mensajes de texto de celulares telcel gratis como funciona spyphone pro como espiar blackberry messenger descargar programa prism espia

NIEantropocentryczne fotografie

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.
artmix - sztuka, feminizm, kultura wizualna

(Zderzenia: Waldemar Bujak, Mateusz Kiszka, Sebastian Siębor, Galeria Wozownia, Toruń, 16.01.09 - 08.02.09)


Trzy małe sale, trzy niewielkie serie fotografii, trzech młodych artystów i obfitość zanotowanych w wizualnej formie spostrzeżeń na temat zwierząt. Dzięki ciekawej, choć bardzo prostej aranżacji, opierającej się na rozczłonkowaniu wystawy na trzy małe salki oraz różnym rozmieszczeniu prac i oświetleniu wnętrza w każdej z nich, udało się uniknąć monotonii przy jednoczesnym zachowaniu spójności. Każda z sal wytwarza inny nastrój. Prace Waldemara Bujaka, Mateusza Kiszki i Sebastiana Siębora łączy bezpretensjonalność, brak fotograficznych „efektów specjalnych" i temat: zwierzę.


Artyści tworzą w Pracowni Klasycznych Tematów Fotograficznych na ASP w Poznaniu u prof. Wołyńskiego. Organizatorki wystawy sugerują, że fotografie wpisują się w tym kontekście w jeden z klasycznych tematów, jakim jest martwa natura. Tu pojawia się problem paradoksu tego pojęcia. Nie ma czegoś takiego jak martwa natura... - pisze Erica Jong, a jej słowa widnieją na ścianie u wejścia do salki z pracami Bujaka. Właśnie na pracach tego artysty koncentruje się komentarz znajdujący się na ulotkach dostępnych dla zwiedzających. W tekście tym Maria Niemyjska w bardzo trafny sposób analizuje pojęcie martwej natury, jednak czytając go mam wrażenie, ze odnosi się on bezpośrednio do fotografii Bujaka, nie przystaje natomiast do pozostałych prac. Wydaje się bowiem, że u Siębora i Kiszki jednak co innego jest istotne, a pojęcie martwej natury nie ma z ich pracami, przynajmniej bezpośrednio, wiele wspólnego. Nie dostrzegam w tych pracach owej sztuczności i statyczności, którą sugeruje autorka.

Mateusz Kiszka, Dzięki uprzejmości artysty i Galerii Sztuki Wozownia
Mateusz Kiszka, Dzięki uprzejmości artysty i Galerii Sztuki Wozownia

Drążąc temat klasycznych tematów, powiedzieć można, że zwierzę postrzegane jest często jako martwa natura, i to zarówno w obszarze sztuki, jak i szerszym, kulturowym i światopoglądowym. Jako istota bezosobowa, jednostka nieindywidualna, a przez to martwa. Tymczasem fotografie Kiszki i Siębora przełamują schemat uznawania portretu czy sceny rodzajowej za przynależną obszarowi przedstawień postaci ludzkiej. Fotografie te bowiem to właśnie sceny rodzajowe ze zwierzętami w roli głównej; szczególnie odnosi się to do Kiszki. Na podobnej zasadzie artysta tworzy portrety zwierząt. Urzekające swą prostotą i szczere, ukazujące naturę zwierzęcia z jego indywidualizmem i osobowością, fotografie te niekiedy stają się trafnymi portretami psychologicznymi - z jednej strony bardzo zindywidualizowane, z drugiej - mogące być ekwiwalentami stanów emocjonalnych (np. złość psa za kratami); ale również owe emocje zwierząt nie są łatwe do określenia i sklasyfikowania, wyrazy twarzy-pyszczków są często zagadkowe, obrazują mieszanki uczuć trudnych do jednoznacznego nazwania. Spogląda na nas kot przyłapany w trakcie toalety, wytrącony przez fotografującego ze swego rytmu. Widzimy również łabędzie, którym fotografujący je człowiek jest całkowicie obojętny. Widzimy pełną ostrych kłów paszczę wilczura, do której przez płot z pełnym zaufaniem wsuwają się delikatne palce dziecka. Wzrok psa na pomarańczowych poduszkach skierowany jest ku czemuś lub komuś niewidocznemu w kadrze. I choć nawet fragment postaci ludzkiej nie pojawia się na zdjęciu, to sam ów wzrok zwierzęcia implikuje ludzką obecność. Jest to bowiem spojrzenie skierowane wyraźnie na lub do człowieka. Fotografie Kiszki ukazują w trafny, choć banalny, sposób relację zwierzęcia z człowiekiem. Są tak prostolinijne, pozbawione jakichkolwiek zabiegów technicznych, starań w kierunku uartystyczniania fotografii, że aż chce się nazwać je po prostu zdjęciami czy wręcz fotkami. I nie jest to chyba sprzeczne z intencją artysty, który mówi: Punktem wyjścia moich prac są miliony zdjęć powstających codziennie na całym świecie (...). W tych prostych, autentycznych fotografiach przypominających fragmenty rodzinnego albumu, uwieczniających codzienne życie w niewyszukany formalnie sposób, paradoksalnie pojawia się ogromna ilość wątków natury nie tylko osobistej, lecz i ogólnej, otwierających różne pola interpretacyjne. Kiszka sam mówi, że chciałby, żeby jego zdjęcia były swego rodzaju pamiętnikiem, ale wspomina również, że obserwując zachowanie zwierząt dowiadujemy się wiele o sobie.

Mateusz Kiszka, Dzięki uprzejmości artysty i Galerii Sztuki Wozownia
Mateusz Kiszka, Dzięki uprzejmości artysty i Galerii Sztuki Wozownia

Kiszkę interesuje relacja zwierzęcia i człowieka, ale właśnie ze zwierzęcej perspektywy. Dla tego fotografa istotne jest, w jaki sposób zwierzęta postrzegają ludzi, w jaki sposób czują się w świecie, w którym reguły gry ustala człowiek. Najbardziej może wymowne są przedstawienia ZOO - miejsca, które pokazuje specyficzny, niewolniczo-władczy, rodzaj związku człowieka i zwierzęcia. I znowu, choć człowiek nie pojawia się na tych fotografiach, to jego obecność w nieubłagany sposób implikują klatki, kraty i betonowe ściany - symbole niewoli, odwieczne elementy gmachów więziennych, ale też sal w zakładach dla umysłowo chorych. Nie bez powodu pojawia się też to drugie skojarzenie. Zwierzęta w ogrodach zoologicznych są bowiem chore psychicznie. Często ich choroby przybierają autodestrukcyjny charakter - samookaleczenie lub niechęć do rozmnażania się - czasem depresyjno melancholijny - jak lemura na fotografii Kiszki, spoglądającego przez kraty na wąskie skrawki nieba, kierującego pyszczek w stronę wątłych promieni światła.


Rodzaj relacji, w której człowiek wkracza w świat zwierząt w destrukcyjny sposób, obrazują także fotografie Sebastiana Siębora, znajdujące się w kolejnej niewielkiej salce ekspozycyjnej. Na jednym ze zdjęć lis znajduje się w potrzasku między dwoma samochodami, na szosie.

Sebastian Siębor, z cyklu: Symbioza, Dzięki uprzejmości artysty i Galerii Sztuki Wozownia
Sebastian Siębor, z cyklu: Symbioza, Dzięki uprzejmości artysty i Galerii Sztuki Wozownia

Elementy będące znakami obecności człowieka klinem wbijają się w las, ingerując w przestrzeń natury, dla zwierząt są zagrożeniem i znakiem śmierci. Nadzieję, że lis wyszedł cało z potrzasku możemy mieć tylko dzięki temu, że widzimy go na fotografii, że człowiek zatrzymał śmiercionośną maszynę, by uwiecznić w obiektywie fascynujące go stworzenie. Niejednoznaczność relacji pomiędzy człowiekiem i zwierzęciem obrazuje fotografia przedstawiająca chomiczka we wnętrzu samochodu zaparkowanego w ciemności na skraju lasu. Uchylone drzwi sugerują możliwości ucieczki. Chomik jest tu więźniem człowieka, ale jednocześnie człowiek jest dla niego opiekunem i ucieczka z samochodu-więzienia w naturę-las przyniosłaby śmierć zamiast upragnionej wolności. Noc jako element natury daje jednak przewagę chomikowi, który w przeciwieństwie do człowieka umie poruszać się w ciemności.

Warto zauważyć, że spontaniczny, wyznaczony usytuowaniem wejścia do pomieszczenia i rozmieszczeniem prac, kierunek zwiedzenia, każe dostrzec na samym początku fotografię przedstawiającą majestatycznego białego konia.

Sebastian Siębor, z cyklu: Symbioza, Dzięki uprzejmości artysty i Galerii Sztuki Wozownia
Sebastian Siębor, z cyklu: Symbioza, Dzięki uprzejmości artysty i Galerii Sztuki Wozownia

Od zwierzęcia bije blask w ciemności, a słabo widoczny, znajdujący się w lewej części pola obrazowego, człowiek trzymający w dłoniach uprząż - narzędzie podporządkowania zwierzęcia człowiekowi, ujarzmienia go, zdaje się uciekać przed majestatyczna siłą zwierzęcia. Ta scena może kojarzyć się z typowym dla europejskiej ikonografii sposobem przedstawienia zmartwychwstania Chrystusa. Żołnierze strzegący grobu porzucają broń i oślepieni blaskiem pierzchają z miejsca, którego pilnowali swymi włóczniami. Owe narzędzia okazują się bezradne wobec siły majestatu boskiego. Podobnie ludzka chęć panowania nad światem jest niczym wobec siły i świętości natury, majestatu białego konia. Prace Siębora są może mniej krytyczne, ale za to intrygujące swą niejednoznacznością; emanują zupełnie inną atmosferą niż zdjęcia Kiszki. Niepokój zawarty w fotografiach tego artysty lepiej może niż nadany przez niego tytuł serii, Symbioza, oznaczający harmonijne współżycie, oddaje tytuł samej wystawy: Zderzenia.


Zupełnie inne niż prace Kiszki i Siębora, a jednak pasujące doskonale do tytułu i koncepcji wystawy są fotografie Waldemara Bujaka. Wejście do salki, w której umieszczona została seria zdjęć zatytułowana Martwa Natura z Przedmiotem. Martwa Natura z Krajobrazem poprzedza wyeksponowana na ścianie pisemna refleksja artysty na temat samego pojęcia martwej natury. Poprzez ten tekst artysta wyznacza kierunek interpretacji jego prac:

Czy nasze wyobrażenie o naturze jest tym czym rzeczywiście jest natura? Czy

wytwór człowieka może być jednocześnie produktem natury? Dlaczego próbujemy się do niej zbliżyć? Jakie są powody tego, że człowiek utopijne dąży do czegoś, w czym prawdopodobnie nie potrafiłby żyć?

Waldemar Bujak, Dzięki uprzejmości artysty i Galerii Sztuki Wozownia
Waldemar Bujak, Dzięki uprzejmości artysty i Galerii Sztuki Wozownia

Jego rodzina plastikowych jelonków w każdej scenerii zyskuje inne znaczenie i wywiera inne wrażenie, choć fotografie łączy przy tym niezwykła spójność. Kadr jest zawsze podobny - jelenie znajdują się zawsze w tym samym symetrycznym ułożeniu w rzędzie w centralnej części pola obrazowego. Naprzeciw wejścia do sali umieszczone jest zdjęcie, które na pierwszy rzut oka wydaje się fotografią przyrodniczą, przedstawiającą jelenie dostrzeżone przez fotografa w ich naturalnym otoczeniu, które zaskoczone zastygły w bezruchu, spoglądając prosto w obiektyw. Kiedy jednak przyjrzymy się zdjęciu z bliska, okazuje się, że zwierzęta są plastikowe, a więc martwe. Są właśnie martwą naturą. Na innych fotografiach te same zwierzęta-przedmioty widzimy jako ozdobę ogrodową, symbol kiczu, a jednocześnie znak tęsknoty człowieka za zbliżeniem do natury. Leżące z kolei na parkingu supermarketu, w miejskim nocnym oświetleniu przed barem czy w domowym wnętrzu zyskują wyraz komiczny i absurdalny, lecz jednocześnie mogą budzić refleksje podobne do tych, do których skłaniają fotografie Siębora...

Waldemar Bujak, Dzięki uprzejmości artysty i Galerii Sztuki Wozownia
Waldemar Bujak, Dzięki uprzejmości artysty i Galerii Sztuki Wozownia

Do komentującego te prace, towarzyszącego wystawie tekstu Marii Niemyjskiej, dodać mogę jedynie, że fotografie te porównać można do holenderskich martwych natur z XVII wieku, w których bardzo często pojawiało się zwierzę jako martwa (w najdosłowniejszym tego słowa znaczeniu) natura, martwe ciało. U Bujaka natomiast nastąpiło pewnego rodzaju odwrócenie tej sytuacji, martwe przedmioty-figurki zostały niejako ożywione. Artysta sam twierdzi, że demaskuje wyobrażenie ludzi na temat czegoś, co rozumieją oni jako naturę, a jednocześnie rozdziera i ironizuje utopijne dążenie człowieka do czegoś, w czym nie mógłby żyć.


Na wernisażu wystawy Anna Jackowska powiedziała: W sztuce współczesnej coraz częściej pojawiają się zwierzęta. Być może wynika to z tego, że uświadomiliśmy sobie, że człowiek niekoniecznie jest koroną stworzenia.

Zderzenia nie są jedyną wystawą, którą uznać można za znak nowego podejścia do zwierząt w sztuce współczesnej i praktyce kuratorskiej. Ostatnio w Galerii MM w Chorzowie odbyło się I Triennale Malarstwa Animalis. Konkurs na obraz o tematyce zwierzęcej.1 Tam zwierzę programowo staje się głównym tematem wartym cyklicznie organizowanej imprezy artystycznej prezentującej sztukę, w której zwierzę potraktowane jest podmiotowo. Pół roku temu w warszawskiej Kordegardzie miała miejsce wystawa Pies w wielkim mieście. (jako kolejna odsłona cyklu Pokój z widokiem).2 W prezentowanych na niej pracach pies, jego życie i śmierć, jego wygląd, psychika, istota, imię, wpisywanie się w dzisiejszą kulturę i koegzystencja z człowiekiem stały się tematem malarstwa, rysunku, fotografii i instalacji video. Jak pisze Natalia Werbanowska, uwagę widzów przyciągały m.in. fotografie Małgorzaty Sołtysiak przedstawiające dwa skrajne podejścia do zwierząt. Jedna seria zdjęć artystki przedstawia sceny z życia psów pariasów w Delhi, w Indiach, druga podwarszawski cmentarz dla zwierząt.3 Ironiczno-krytyczna postawa wobec wpływu człowieka na świat zwierząt widoczna jest w twórczości Elżbiety Janczak-Wałaszek. Wystawa jej rzeźb w Galerii Nowy Wiek w Zielonej Górze pt. United Animals4 pokazuje, jak pisze Paweł Jarodzki, że (...) to my jednoczymy zwierzęta, nazywając je fauną, a ich świat traktujemy jako bezrozumny monolit, pokazując w ten sposób naszą wyższość.5  Recenzja Jarodzkiego jest w tym wypadku nie tylko trafną interpretacją prac artystki, ale również przełamaniem antropocentrycznej postawy w dyskursie krytyczno-artystycznym.

Jakby na potwierdzenie cytowanych wyżej słów Anny Jackowskiej Mateusz Kiszka komentuje swoje prace z Wozowni: Każdemu zwierzęciu przypisane są indywidualne cechy temperamentu, określony charakter. Niestety cześć ludzi żyje cały czas w XVIII wieku, kiedy to pod wpływem filozofii Kartezjusza, zwierzęta traktowano jak maszyny - pozbawione duszy, a także podstawowych doznań psychicznych (...). Niestety część z tych ludzi to także artyści, np. Damien Hirst, Mauricio Cattelan czy Katarzyna Kozyra. Dla tych twórców zwierzę jest rzeczą6. Zabijanie staje się krokiem na drodze powstawania pracy, mordowanie częścią aktu twórczego, a martwe ciało materiałem. Zderzenia prezentują postawę opozycyjną wobec tego typu działań (pseudo?) artystycznych. U Kiszki, Siębora i Bujaka zwierzę, jego kondycja oraz relacje z człowiekiem i otoczeniem stają się tematem i przedmiotem analizy, obiektem godnym aktu twórczego, a nie środkiem służącym osiągnięciu jakiegoś efektu. W jednym przypadku zwierzę jest przedmiotem, w drugim podmiotem. Warto podkreślić również fakt, że dzięki takiej właśnie nieantropocentrycznej fotografii zwierzę zostaje wypuszczone z szufladki o nazwie fotografia przyrodnicza, która zazwyczaj jest bardziej swego rodzaju kontemplacyjno-badawczym dokumentalizmem aniżeli fotografią artystyczną.


Może zatem czasami świadomie, czasami podświadomie poddajemy rewizji naszą antropocentryczną ( a przy tym gatunkowistyczną7) postawę? Może nieprzypadkowo jeden z ostatnich numerów Krytyki Politycznej8 poświęcony został posthumanizmowi w perspektywie filozoficznej, socjologicznej i kulturowej. Może czas na antygatunkowistyczną postawę artystyczną i krytyczno-artystyczną? (A może, patrząc bardziej obiektywnie i mniej idealistycznie, antropocentryzm zaczyna nam się po prostu nudzić...)

  1. 1. Wystawa pokonkursowa odbyła się w dniach 1.12.2008 - 28.01.2009.
  2. 2. Pies w wielkim mieście, Galeria Kordegarda, czerwiec-wrzesień 2008.
  3. 3. Werbanowska Natalia, Pies w wielkim świecie, Exit, 3(75) 2008, s. 94.
  4. 4. Elżbieta Janczak-Wałaszek, United Animals, Muzeum Ziemi Lubuskiej - Galeria Nowy Wiek, kwiecień - lipiec 2008.
  5. 5.  Jarodzki Paweł, United Animals, Exit, 3(75) 2008, s. 78.
  6. 6. Zwierzę jako istota żyjąca zdolna do odczuwania cierpienia nie jest rzeczą. (Art. 1, Rozdz. 1, Ustawa z dnia 21 sierpnia 1997 roku o ochronie zwierząt).
  7. 7. gatunkowizm - inaczej: szowinizm gatunkowy, polega na przekonaniu o wyższości jednego gatunku nad innymi i płynącej stąd dyskryminacji, analogicznie do zakładania wyższości jednej rasy (rasizm) lub płci (seksizm) nad inną. Pojęcie ukute przez prof. Petera Singera, użyte przez niego w książce Wyzwolenie zwierząt, która wniosła zupełnie nową myśl do filozofii-etyki.
  8. 8. Krytyka Polityczna, nr 15, lato 2008.