IMPERIALIZM CYRKULACJI
W latach dziewięćdziesiątych Mladen Stilinović zadeklarował: "Artysta, który nie mówi po angielsku NIE jest artystą" (1994-96).
Marina Grżinić interpretuje jego stwierdzenie jako zgrabny komentarz do pierwszej fazy "wielokulturowej logiki neoliberalnego, globalnego kapitalizmu" lat dziewięćdziesiątych. Jednak, jak podkreśla krytyczka, stworzenie miejsca dla "Innych" światów w globalnym neoliberalnym kapitalizmie nastąpiło tylko po to, aby przygotować grunt pod żelazną logikę "imperializmu cyrkulacji", który promuje uniformizację zamiast inności, i odrzuca różnice i treści polityczne w imię usprawnienia obrotu ideami. Podporządkowanie produkcji idei wymogowi usprawnienia cyrkulacji sugeruje konieczność skorygowania hasła Stilinovica: "Artysta, który nie mówi DOBRZE po angielsku, NIE jest artystą"1Opisany przez Grżinić proces został zresztą przewidziany przez Michaela Hudsona. Jego "Super Imperialism" (1972) zapowiada likwidację barier (granic) w imię usprawnienia procesu dystrybucji i funkcjonowania globalnego rynku2. Proces likwidacji barier i normalizacja wiążą się z wypracowaniem własnego języka i z dostosowaniem go do istniejącego dyskursu. Chciałabym omówić kilka przykładów działań związanych z produkcją feministycznej wiedzy podejmowanych w okresie przejściowym przez kobiety z postkomunistycznej Europy. Posłużę się przykładami artystek z byłej Jugosławii i będę posiłkować się teoriami prawdopodobnie najwybitniejszych teoretyczek feministycznych zajmujących się tożsamością kobiet z Europy Wschodniej: Mariny Grżinić i Renaty Salecl. Prace Mariny Abramović, Sejli Kamerić i Milicy Tomić są świetnym uzupełnieniem dyskusji na temat środkowoeuropejskiego feminizmu. Dzięki temu, że kwestionują zarówno bałkańską, patriarchalną kulturę jak i dominujący dyskurs zachodniego femizmu, stają się rzadkim świadectwem kształtującej się nowej tożsamości.
ICH WŁASNY JĘZYK
W swojej słynnej książce Literature on Their Own, Elaine Showalter, porównując do literatury żydowskiej literaturę tworzoną przez pisarki, potraktowała literaturę kobiecą jak każdą inną subkulturę, której funkcjonowanie nie podlega dominującym społecznym normom3. Zaobserwowanie tej analogii zaowocowało stworzeniem teorii o trzech fazach rozwoju takiej subkulturowej twórczości. Pierwszą fazę charakteryzuje naśladownictwo dominującego dyskursu. Autorka wyjaśnia, że w sytuacji kiedy jedyny dopuszczalny model pisarstwa opierał się na męskim autorstwie, kobiety musiały początkowo pisać tak jak mężczyźni, a publikowały, na ogół, ukrywając się pod męskimi pseudonimami. Zdaniem Showalter, druga faza charakteryzowała się już bardziej rozwiniętą świadomością i nastawieniem krytycznym w stosunku do dominującego dyskursu (perspektywa feministyczna versus patriarchat). Showalter twierdzi, że dopiero w trzeciej fazie może nastąpić pełna emancypacja, której oznaką będzie wypracowanie odrębnego sposobu ekspresji, afirmującego różnicę w stosunku do tradycyjnego (w tym wypadku: męskiego) sposobu pisania.
Showalter zaznaczała wielokrotnie, że jej klasyfikacja opiera się na uproszczeniach, niemniej jej teoria została szybko zaadaptowana najpierw przez literaturo- i filmoznawczynie, a następnie przez krytyków postkolonialnych badających rozwój kultur mniejszościowych. Użyjmy klasyfikacji Showalter, aby przeciwstawić feminizm wschodnioeuropejski feminizmowi z Zachodniej Europy. Zakładając na chwilę, że można wyobrazić sobie te dwie geograficzne lokalizacje jako źródło spójnych feministycznych systemów wiedzy (a nie niekończonej wielości idei będących wynikiem intersekcjonalnych relacji), możemy powiedzieć, że feminizm z byłego Wschodu jest młodszą siostrą feminizmu z byłego Zachodu. Młodszą, ponieważ chcę mówić o feminizmie jako nurcie intelektualnym, związanym z dyscyplinami akademickimi, takimi jak studia kobiece (women's studies), studia nad kulturową tożsamością płci (gender studies), studia nad teorią queer (queer studies) oraz studia lesbijsko-gejowsko-trans (LGBT studies), które trafiły na wschodnioeuropejskie uczelnie z dużym opóźnieniem w stosunku do Zachodu. Zatem młodsza siostra. Młodsza, ale czy brzydsza? Może po prostu ciągle za mało pewna siebie i szukająca właściwych środków wyrazu, czyli podmiot ewoluujący (subject-in-process). Jak wiemy od wielkiej bułgarskiej siostry Julii Kristevej4, bez wymiotu nie ma podmiotu5. Chcę przyjrzeć się młodszej siostrze w momencie poprzedzającym przepoczwarzenie się w motyla. Motyl to uniwersalny symbol ruchu trans i wykorzystuję go, aby uniknąć odpowiedzi o płeć i gender feminizmu Europy Wschodniej. Skoncentrujmy się raczej na procesie konstytuowania się podmiotu.
W procesie powstawania podmiotowości konieczne jest oddzielenie, wyodrębnienie czystego i prawidłowego ciała. Granice, marginesy, obrzeża ciała to newralgiczne strefy doświadczania niesamowitego (uncanny) i definiowania własnej podmiotowości. Kształtuje się ona poprzez abjection: odrzucenie tego, co nieczyste, związane z funcjami biologicznymi, poprzez uszczelanianie otworów6. Abjection, czyli obrzydzanie i jednocześnie odczuwanie wstrętu do tego, co obrzydliwe, pokalane; stanowi reakcje małego dziecka na kontakt z własnym ciałem, z jego mentalnością i niekontrolowana fizjologią. Abject czyli, to, co już odrzucone, nie jest ani podmiotem ani przedmiotem, ale ma swoje miejsce między nimi i przez to właśnie staje się wstrętne i niebezpieczne. Podmiot zawsze stoi nad przepaścią narodzin i śmierci, początku i końca, zbawienia i potępienia, abject zaś łączy go z tym wszystkim, czego nie pojmuje i czego się wystrzega, czyli z rozpadem, przypadkowością i śmiercią, abject zaciera granice między właściwymi niewłaściwym, czystym i pokalanym, żywym i martwym7.
BLOOD, SWEAT and TEARS
EKSKREMENTALNA TOŻSAMOŚĆ
Cytat z Etienne Balibara "Każda wspólnota jest wspólnotą wyobrażoną, ale tylko wyobrażone wspólnoty są prawdziwe" posłużył jako motto pracy Milicy Tomic "I am Milica Tomic" (1998-99). Stojąc przed kamerą artystka przyjmuje różne narodowe tożsamości. Wypowiadając kwestie "Jestem Milica Tomic. Jestem Koreanką", "Jestem Milica Tomic. Jestem Rosjanką", Tomic kwestionuje kryteria przyjmowania narodowej tożsamości i sugeruje, że może to być arbitralna deklaracja. Każda ze składających się na film enuncjacji to ponowne wykonanie gestu konstruowania swojej tożsamości i jej relatywizacja. Zapętlona projekcja nadaje każdej kolejnej enuncjacji coraz bardziej histerycznego charakteru. Wyobrażenie jasnowłosej Korenaki noszącej tradycyjnie serbskie imię stosunkowo łatwo wpisuje się w histeryczny krajobraz globalizacji. Element budzący niepokój, wnoszący zbliżającą nas do sfery abject niesamowitość to fakt, że każdej enuncjacji towarzyszy pojawienie się nowej rany na ciele artystki.
Instalacja Tomic sugeruje, że konstytuowanie się podmiotu (następujące w momencie enuncjacji) może okazać się bolesne. Poza tym, każda kolejna enuncjacja to krwawa rana na wygładzonym wizerunku zjednoczonej Europy bez granic. Do Europy tak, ale razem z naszymi umarłymi, zadeklarowała Maria Janion9. Tylko czy Europa ma pomysł na zagospodarowanie naszych nekropolii... To pytanie w charakterystycznym dla siebie rozmachem postawiła w 1997 roku Marina Abramović. Abramovic brawurowo (uwzględniwszy zakulisowe rozgrywki związane ze sprawą ocenzurowania pracy i odebrania artystce możliwości pokazania pracy w pawilonie jugosłowiańskim) wygrała Biennale pracą „Balkan Baroque" (1997). Abramović przez cztery kolejne dni, spędzała sześć godzin dziennie na oczyszczaniu zakrwawionych, krowich kości śpiewając pieśni żałobne. Performansowi towarzyszyła instalacja video ukazująca członków rodziny żyjącej od lat poza Jugosławią artystki. Wielu odbiorców było zaszokowanych dosłownością aluzji do toczącej się w Jugosławii wojny.
Nieprzypadkowo wszystkie wymienione przeze mnie prace łączą się z tematem wojny w byłej Jugosławii. Jak zauważa słoweńska filozofka Renata Salecl, rozpad Jugosławii jest kluczowym pojęciem dla wschodnioeuropejskiej feministyczbej epistemologii10. Seria błędnych diagnoz dotyczących sytuacji w byłej Jugosławii bezpośrednio przed jej rozpadem i w trakcie wojny, zadała kłam przekonaniu, że Zachód rozumie Europę Wschodnią i, że produkowana na zachodnich uniwersytetach wiedza może znaleźć bezpośrednie przełożenie na sytuację w krajach postkomunistycznych. Podobnie, hegemoniczny dyskurs zachodniego feminizmu nie radzi sobie z ruchami feministycznymi z Europy Wschodniej. Wymienione przez mnie prace są zapisem formowania nowej (kobiecej) tożsamości w sytuacji fragmentacji i kwestionują strukturę władzy globalnej i lokalnej. Abramović, Kamerić i Tomić sytuują się świadomie na granicy i podejmują wysiłek konstruowania swojej tożsamości w opozycji do dominującego, wygładzonego dyskursu politycznej poprawności i normalizacji. Prace Abramović, Kamerić i Tomić są zapisem wypracowywania języka: dokumentują fazę uczenia się języka rynku sztuki, nauki i polityki. Subwersywny gest przemycenia do dyskursu środkowoeuropejskiego "wymiotu" to zapowiedź tego, że wkład badaczek i artystek z Europy Wschodniej będzie miał ogromny wpływ na europejskie ruchy feministyczne.