Prace warsztatowe -

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.

- to tytuł wystawy nowych prac Artura Żmijewskiego w Państwowej Galerii Sztuki w Sopocie. Tytuł dużo mówi o wystawie, ale też, na moje oko, niemało skrywa.

Trzonem wystawy są cztery filmy. Trzy dotyczą współpracy między artystą a kobietami osadzonymi w areszcie śledczym na warszawskim Grochowie ("Malując", "Gotując", "Making of"). Czwarty film jest złożony z dwóch prac: zapisu warsztatów z grupą studentów, które dotyczyły słynnego już tematu proponowanego przez Grzegorza Kowalskiego "Obszar własny i obszar wspólny" (praca "Obcy"), oraz zabaw malarskich i swoistej kooperacji z dziećmi na cmentarzu żydowskim w Warszawie i w lesie wokół cmentarza w Palmirach (praca "Pejzaż totalny"). To część główna wystawy.

Jako części uzupełniające i boczne - także w sensie topograficznym - pokazywane są natomiast rezultaty tychże wspólnych ćwiczeń malarskich z więźniami i dziećmi. A po drugiej stronie sali, w swego rodzaju - to słowo samo ciśnie się na usta - nawie kolejny raz pokazywany jest rytuał katolickiej mszy o tytule "Msza". Właściwie były dwie "Msze" wystawione przez Żmijewskiego w teatrze. Ta z 2010 i ta z 2014, zrealizowana z innymi aktorami w Starym Teatrze w Krakowie (Jan Peszek jako ksiądz). "Msza" robi wrażenie. Zwłaszcza na mnie, kimś w rodzaju wanna be katolika w wanna be Kościele katolickim, kimś, kto znajdując zdjęcia znajomych twarzy w katalogu wystawy, udających w tym spektaklu przyjmowanie hostii, z jednej strony podziwia ich śmiałość, z drugiej dostrzega łatwość, ale i infantylność tego gestu. Podobnie zresztą myślę o całej "Mszy". Pomijając to proste przycieranie nosa Kościołowi, za co zawsze chwała, idea wydaje mi się za szybka i zbyt skrótowa. Tam jest dużo więcej niż teatrzyk.

Dużo ciekawsze wydają mi się filmy z więźniarkami. W każdym z nich Żmijewski wraz z ekipą wykonuje - gdyby to prosto napisać - gest w stronę osadzonych. To organizując dla tychże kobiet pokaz mody, to ucztę jakże odmienną (przecinaną kadrami z codziennej garkuchni) od codziennego menu i wspólne malowanie. Jest coś urzekającego w tych filmach, zresztą o tym zaraz.

Sam Żmijewski poniekąd rozbawił mnie swoim rozumieniem sytuacji ludzkich, które opisuje w katalogu towarzyszącym wystawie (fragment "psychologia"), który to opis można rozumieć także jako komentarz do tych filmów, może nieopatrzny. Otóż, jak przyznaje artysta, sytuację między ludźmi widzi on często jako rozmowę między id, ja, superego. Ktoś jest rodzicem, ktoś wciela się w rolę dziecka, ktoś w rolę dorosłego. Znamy to z psychologii, wielu przecież chodziło na psychoterapię. Ok. Ale Żmijewski nie mówi o sobie, tylko o rozumieniu świata między ludźmi. Powiedziałbym, że to zachowanie socjopaty, który za pomocą tablic i formuł uczy się żyć. Cała magia kolorów (ile ich jest? miliony? niech każdy reprezentuje jedno uczucie) tutaj sprowadzona do... trzech podstawowych.

Ale też patrząc na to, jak maluje wespół z więźniarkami, dostrzegam w nim chęć znalezienia czegoś poza takim RGB, czegoś ludzkiego. To zaś czyste jest i wzniosłe, choć zarazem smutne. Mimo porównania (znów w katalogu) więźniarek do artystów, to jednak artyści są na wernisażu, a więźniarki zostały w areszcie, filmom zaś - pokazowi mody chociażby - towarzyszy stale głucha cisza zamknięcia. Te kobiety po prostu robią to, co dla nich przewidziano. Czasem tylko próbują zdobyć się na własne słowo, wkładając koszulki z napisem RIOT czy piękne bluzy popularnej marki sportowej, ale i to było przecież w pewnym sensie przewidziane. A więc kobiety te w jakiś sposób stały się narzędziami.

To zaś przenosi nas do wymowy filmów czy w ogóle wystawy, która nie jest niczym innym niż karmienie głodnych ciastkami przez Marię Antoninę. To uderzające. Oczywiście można powiedzieć, że taki kiks popełnia socjopata. Ale można też zawiesić interpretację i dać się uwieść wspólnemu mieszaniu farb na papierze, kobiecym zachwytom nad wkładanymi do gotującej się wody homarami czy potrzebie piękna. To ujmujące. Na razie z przyjemnością patrzę na to, co podpowiada i tłumaczy mi tytuł wystawy.

Prace warsztatowe.

Coś pomiędzy, jeszcze przed, wespół z kimś. W porównaniu do wcześniejszych prac Żmijewskiego, pełnych powiedziałbym nawet wysmakowanego okrucieństwa (co w jakiejś mierze podziwiam, bo stawia mnie, podobnie jak "Upadek" Camusa czy bolące zęby Dostojewskiego, przed pytaniami podstawowymi), tutaj wszystko wydaje się wyciszone. A jeśli traktować te nowe prace jako odpowiedzi na te pytania - są one jeszcze niejasne, niekształtne, dają natomiast nadzieję, że kolejne próby będą o wiele wyraźniejsze.

 

Nie napisałem nic o filmie "Obcy" (czyli wariacjach na temat obszarów własnego i wspólnego). Między innymi pokazano tam próbę wejścia do Muzeum Narodowego kilkunastu osób trzymających się za ramiona - to, jak i koturnowa próba "zniesienia władzy" na jednym z warsztatów (i zamykająca album sylwetka Żmijewskiego z tej sceny, kiedy jako jedyny przed władzą się nie ugiął - tak to można interpretować - wydaje mi się błahe i pozbawione znaczenia. To nie jest nawet msza! Przeczytałem gdzieś kiedyś, że świat ma w sobie utajony ład i trzeba go szukać. "Obcy", sprzeczny przez swoją nachalność żądań z tymi, w których występują więźniarki, ten ledwie budowany czy raczej przeczuwany wcześniej ład burzy. Ale to przecież tylko prace warsztatowe. Co wyjdzie z warsztatu, jest tą skrywaną przez tytuł niewiadomą.

 

Artur Żmijewski, "Prace warsztatowe" , Państwowa Galeria Sztuki, Sopot, 27.02-5.042015

Artur Żmijewski, Pejżaż totalny (kadr z filmu), 2015, fot. dzięki uprzejmości artysty
Artur Żmijewski, Pejżaż totalny (kadr z filmu), 2015, fot. dzięki uprzejmości artysty

Artur Żmijewski, Making of (kadr z filmu), 2014, fot. dzięki uprzejmości artysty
Artur Żmijewski, Making of (kadr z filmu), 2014, fot. dzięki uprzejmości artysty

Artur Żmijewski, Msza I, (kadr z filmu), 2012, fot. dzięki uprzejmości artysty
Artur Żmijewski, Msza I, (kadr z filmu), 2012, fot. dzięki uprzejmości artysty

Artur Żmijewski, Malując (akwarela powstała na warsztatach), 2015, fot. dzięki uprzejmości artysty
Artur Żmijewski, Malując (akwarela powstała na warsztatach), 2015, fot. dzięki uprzejmości artysty